[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zapytała wtedy,o czym.To nie tak, wyjaśnił.Zapętla się w sobie i bez przerwy mutuje; Ciągłośćzawsze ją pisze.Spytała dlaczego.Ale Robina to już nie interesowało, ponieważCiągłość jest SI, a SI robią takie rzeczy.Rozmowa z Ciągłością kosztowała ją rozmowę ze Swiftem. Angie, co do tych badań. Jeszcze ich nie załatwiłeś? Chcę wracać do pracy.Dziś rano wezwałamCiągłość.Myślę o sekwencji orbitalnej.Przejrzę kilka rzeczy Tally, może przyj-dzie mi coś do głowy.Zapadła cisza.Miała ochotę się roześmiać.Niełatwo było zmusić Swifta domilczenia. Jesteś pewna, Angie? To cudowne, ale czy naprawdę tego chcesz? Czuję się coraz lepiej, Hilton.Czuję się doskonale.Chcę pracować.Wa-kacje się skończyły.Zanim się z kimkolwiek zobaczę, niech przyjedzie Porphyrei zrobi mi fryzurę. Wiesz, Angie  oświadczył  że wszyscy jesteśmy z tego powodu szczę-śliwi. Wezwij Porphyre a.Umów mnie na badania.Coup-poudre.Kto.Hilton? Może ty?Miał możliwości, myślała pół godziny pózniej, spacerując we mgle po tarasie.Jej uzależnienie nie zagrażało firmie, nie wpływało na pracę.Gdyby było inaczej,Sense/Net nigdy nie pozwoliłby jej zacząć.Projektant narkotyku, pomyślała.Pro-jektant powinien wiedzieć.I nigdy jej nie powie, nawet gdyby zdołała do niegodotrzeć, w co wątpiła.Przypuśćmy, myślała, opierając dłonie o rdzę balustrady,że to jednak nie projektant? %7łe molekułę stworzył ktoś inny, dla własnych celów? Twój fryzjer  poinformował dom.Wróciła do środka.Porphyre czekał, otulony w pastelowy dżersej  coś z paryskiej kolekcji sezo-nu.Jego twarz, gładka w bezruchu jak polerowany heban, na jej widok rozciągnęłasię w pełnym zachwytu uśmiechu. Panienka wygląda jak domowej roboty czupiradło  skarcił ją.43 Roześmiała się.Porphyre cmoknął, gwizdnął, podszedł bliżej, by z udanymobrzydzeniem musnąć długimi palcami grzywkę Angie. Panienka była niegrzeczna.Porphyre mówił przecież, że te prochy sąbrzydkie.Przyjrzała się mu.Był bardzo wysoki i  wiedziała  niezwykle silny.Jakchart na sterydach, ktoś kiedyś powiedział.Zdepilowana czaszka prezentowałanie znaną naturze symetrię. W porządku?  zapytał swoim drugim głosem.Maniakalne ożywieniezniknęło, jakby ktoś wcisnął wyłącznik. Tak, w jak najlepszym. Czy to bolało? Tak.Bolało. A wiesz. Czubkiem palca dotknął jej brody. Nikt nie mógł zrozu-mieć, co ci daje to gówno.Chyba nie odlot. Nie o odlot chodziło.To było jak.jak być tam.Tak po prostu, tylko żenie musiałam. Tak bardzo tego odczuwać? Tak.Wolno pokiwał głową. W takim razie to rzeczywiście paskudztwo. Pieprz to  odparła. Wróciłam. Znów się uśmiechnął. Najpierw umyjemy ci włosy. Wczoraj myłam! W czym? Nie! Wolę nie wiedzieć. Popchnął ją na schody.W łazience wyłożonej białymi kafelkami wtarł jej coś w skórę głowy. Widziałeś ostatnio Robina?Przepłukał włosy chłodną wodą. Mistah Lanier jest w Londynie, panienko.Mistah Lanier i ja chwilowo zesobą nie rozmawiamy.Teraz usiądz.Uniósł oparcie fotela i narzucił jej ręcznik na ramiona. Dlaczego nie?Czekała na ploteczki z Netu, będące drugą specjalnością Porphyre a. Ponieważ  odparł fryzjer ze staranną obojętnością, przeczesując jej włosygrzebieniem  miał do powiedzenia kilka brzydkich rzeczy o Angeli Mitchell,kiedy przebywała na Jamajce, żeby sobie poukładać w swojej ślicznej główce.Nie tego się spodziewała. Naprawdę? A może nie, panienko?Zaczął przycinać jej włosy, używając do tego nożyczek.Były jego profesjo-nalnym znakiem firmowym.Nigdy nie korzystał z ołówka laserowego.Twierdził,że w życiu go nie dotknął.44  %7łartujesz, Porphyre. Nie.Nie mówił tego do mnie, ale Porphyre słyszy.Porphyre zawsze słyszy.Odleciał do Londynu następnego ranka po twoim przyjezdzie tutaj. A co takiego słyszałeś? %7łe zwariowałaś.Na prochach czy bez.%7łe słyszysz głosy.%7łe psychole z Ne-tu wiedzą.Głosy. Kto ci o tym mówił?Spróbowała się obejrzeć. Nie ruszaj głową.Spokojnie. Wrócił do pracy. Nie mogę powiedzieć.Zaufaj mi.* * *Po wyjściu Porphyre a miała jeszcze parę telefonów: ludzie z ekipy produk-cyjnej, którzy chcieli znów ją przywitać. %7ładnych więcej rozmów  poleciła domowi. Obejrzę sekwencje Tallyna górze.W głębi lodówki znalazła butelkę Corony i zabrała ją do głównej sypialni.Wbudowany w tekową deskę łóżka zestaw stymu został wyposażony w studyjnetrody.Nie było ich tutaj, kiedy wyjeżdżała na Jamajkę.Technicy Netu co jakiśczas wymieniali sprzęt w domu.Wypiła łyk piwa, odstawiła butelkę na nocnąszafkę i położyła się z trodami na czole. Dobra  rzuciła. Wal.W ciało Tally, oddech Tally.Jak zdołałam cię wstąpić?, pomyślała, oszołomiona fizycznością byłej gwiaz-dy.Czy daję ludziom tę samą rozkosz?Tally-Angie patrząca przez obrośniętą winoroślą otchłań, będącą również bul-warem; spoglądająca w górę na odwrócony horyzont, prostokąty dalekich kortówtenisowych. Słońce Freeside było osiową nitką żaru nad głową. Przewiń  poleciła domowi.W płynnie pracujące mięśnie i szary, rozmazany beton.Tally pedałowała narowerze na niskograwitacyjnym welodromie. Przewiń.Gładka pościel, dłoń między jej nogami, fioletowy zmierzch za szklaną płytą,odgłos płynącej wody. Cofnij.Do restauracji.Czerwone wino spływające do kieliszka.45  Jeszcze trochę.Zatrzymaj.Tutaj.Wzrok Tally koncentrował się na opalonym przegubie chłopca, nie na butelce. Daj wydruk obrazu  rzuciła, zdejmując trody.Usiadła i łyknęła piwa, które mieszało się dziwacznie z widmowym aromatemzarejestrowanego wina Tally.Drukarka na dole pisnęła cicho, kiedy skończyła pracę.Angie zmusiła się,żeby wolno schodzić po schodach.Kiedy jednak dotarła do drukarki w kuchni,wydruk ją rozczarował. Możesz to wyostrzyć?  zapytała dom. Chcę odczytać etykietę na bu-telce. Obróbka obrazu  oznajmił dom. Obracam obiekt docelowy o osiemstopni.Drukarka zaszumiała, wypluwając nową stronę [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnieszka90.opx.pl