[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pan Skrzetuski klęczał i modlił się żarliwie.180  No, no!  mruczał stary chorąży  nie spodziewałem się po Zagłobie tego animuszu, byon z tak bitnym mężem, jako jest Bohun, zadrzeć się ośmielił.Prawda, że panu Skrzetuskiemubardzo był życzliwy za ów trojniak łubniański, któryśmy razem w Czehrynie pili, i nierazmnie o tym mówił, i zacnym kawalerem go nazywał.No, no! aż mnie się w głowie nie mie-ści, bo i za Bohunowe pieniądze wypił on przecie niemało.Ale by Bohuna miał związać, apannę porwać  tak śmiałego postępku od niego nie wyglądałem, gdyżem miał go za warchołai tchórza.Obrotny on jest, ale kolorysta z niego wielki, a u takich ludzi cała odwaga zwykle wgębie spoczywa. Niechże on sobie będzie, jaki chce, dość, że kniaziównę z rąk rozbójnickich wydostał rzecze pan Wołodyjowski. A że, jak widać, na fortelach mu nie zbywa, więc pewnikiem takz nią umknie, by od nieprzyjaciół był bezpieczny. Jego własne gardło w tym  odpowiedział Migurski.Po czym zwrócił się do pana Skrzetuskiego: Pocieszże się, towarzyszu miły! Jeszcze ci wszyscy będziem drużbowali! I popijemy się na weselu.Zaćwilichowski dodał: Jeśli on uciekł za Dniepr, a o pogromie korsuńskim się dowiedział, to powinien był doCzernihowa się zwrócić, a w takim razie w drodze go dognamy. Za pomyślny koniec trosków i umartwień naszego przyjaciela!  zawołał Zleszyński.Poczęto wznosić wiwaty dla pana Skrzetuskiego, kniaziówny, ich przyszłych potomków ipana Zagłoby, i tak schodziła noc.Zwitaniem zatrąbiono wsiadanego  wojska ruszyły doAubniów.Pochód odbywał się szybko, gdyż hufce książęce szły bez taborów.Chciał był pan Skrzetu-ski z tatarską chorągwią naprzód skoczyć, ale zbyt był osłabiony, zresztą książę trzymał goprzy swej osobie, bo życzył mieć relację z namiestnikowego posłania do Siczy.Musiał więcrycerz sprawę zdawać, jako jechał, jak go na Chortycy napadli i do Siczy powlekli, tylko oswych certacjach z Chmielnickim zamilczał, by się nie zdawało, że sobie chwalbę czyni.Naj-bardziej zalterowała księcia wiadomość o tym, że stary Grodzicki prochów nie miał i żeprzeto długo się bronić nie obiecywał. Szkoda to jest niewypowiedziana  mówił  bo siła by ta forteca mogła rebelii przeszka-dzać i wstrętów czynić.Mąż też to wielki jest pan Grodzicki, prawdziwe Rzeczypospolitejdecus et praesidium.Czemuż on jednak do mnie po prochy nie przysłał? Byłbym mu był zpiwnic łubniańskich udzielił. Sądził widać, że hetman wielki ex officio powinien był o tym pamiętać  rzekł pan Skrzetuski. A wierzę. rzekł książę i umilkł.Po chwili jednak mówił dalej: Wojennik to stary i doświadczony, hetman wielki, ale zbyt on dufał w sobie, i tym sięzgubił.Wszakże on całą tę rebelię lekceważył, i gdym mu się z pomocą kwapił, wcale niechciwie mnie wyglądał.Nie chciał się z nikim sławą dzielić, bał się, że mnie wiktorię przypiszą. Tak i ja mniemam  rzekł poważnie Skrzetuski. Batogami zamierzał Zaporoże uspokoić, i ot, co się zdarzyło.Bóg pychę skarał.Pychą teżto, Bogu samemu nieznośną, ginie ta Rzeczpospolita i podobno nikt tu nie jest bez winy.Książę miał słuszność, gdyż nawet i on sam nie był bez winy.Nie tak to dawno jeszcze, jakw sprawie z panem Aleksandrem Koniecpolskim o Hadziacz książę wjechał w cztery tysiąceludzi do Warszawy, którym rozkazał, aby jeśli będzie zmuszony do przysięgi w senacie, doizby senatorskiej wpadli i wszystkich siekli.A czynił to nie przez co innego, jeno także przezpychę, która nie chciała pozwolić, by go do przysięgi pociągano, słowom nie wierząc.181 Może w tej chwili przypomniał sobie oną sprawę, bo się zamyślił  i jechał dalej w milcze-niu, błądząc oczyma po szerokich stepach okalających gościniec  a może myślał o losach tejRzeczypospolitej, którą kochał ze wszystkich sił swej gorącej duszy, a dla której zdawała się zbliżać dies irae et ca-lamitatis.Aż po południu pokazały się z wysokiego brzegu Suły wydęte kopułki cerkwi łubniań-skich, błyszczący dach i spiczaste wieże kościoła Zw.Michała.Wojska powoli wchodziły izeszło aż do wieczora.Sam książę udał się natychmiast na zamek, w którym, wedle naprzódwysłanych rozkazów, wszystko miało być do drogi gotowe; chorągwie zaś roztasowywały sięna noc w mieście, co nie było rzeczą łatwą, bo zjazd był wielki.Wskutek wieści o postępachwojny domowej na prawym brzegu i wskutek wrzenia między chłopstwem całe szlacheckieZadnieprze zwaliło się do Aubniów.Przyciągała szlachta z dalekich nawet okolic, z żonami,dziećmi, czeladzią, końmi, wielbłądami i całymi stadami bydła.Pozjeżdżali się także komisa-rze książęcy, podstarościowie, najrozmaitsi oficjaliści stanu szlacheckiego, dzierżawcy, %7łydzi słowem, wszyscy, przeciw którym bunt ostrze noża mógł zwrócić.Rzekłbyś: odprawowałsię w Aubniach jakiś wielki doroczny jarmark, bo nie brakowało nawet kupców moskiewskichi Tatarów astrachańskich, którzy na Ukrainę z towarem ciągnąc, tu się przed wojną zatrzyma-li.Na rynku stały tysiące wozów najrozmaitszego kształtu, o kołach wiązanych wiciami i okołach bez szprych, z jednej sztuki drzewa wyciętych; teleg kozackich, szarabanów szlachec-kich.Goście co przedniejsi mieścili się w zamku i w gospodach, drobiazg zaś i czeladz w na-miotach obok kościołów.Porozpalano ognie na ulicach, przy których warzono jadło.A wszę-dy ścisk, zamieszanie i gwar jak w ulu.Najrozmaitsze stroje i najrozmaitsze barwy; żołnier-stwo książęce spod różnych chorągwi: hajducy, pajucy, %7łydzi w czarnych opończach, chłop-stwo, Ormianie w fioletowych myckach, Tatarzy w tołubach.Pełno języków, nawoływań,przekleństw, płaczu dzieci, szczekania psów i ryku bydła.Tłumy te witały z radością nadcho-dzące chorągwie, bo w nich widziały pewność opieki i zbawienia.Inni poszli pod zamekwrzeszczeć na cześć księcia i księżny [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnieszka90.opx.pl