[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Podoficer służbowy został natychmiast wysłany na plac ćwiczeń z całą listą nazwisk.Wrócił na czele oddziału, który zdawał się obejmować co najmniej dwie trzecie kompanii G, wobec czego ćwiczenia kompanii stały się na resztę dnia jakimś szkieletowym sofizmatem.Oddział ten ustawił się szeregiem przed koszarami, odliczył i zaczął odpowiadać na wyczytywane nazwiska, ogłupia­ły, nieporadny i mocno zestrachany (podoficer służbowy nadmienił o obec­ności ludzi z FBI), a jednak pod warstwą lęku wyraźnie pełen tego odświętnego nastroju, jaki stwarza każde wytchnienie od ćwiczeń, nawet jeżeli to wytchnienie jest śledztwem prowadzonym przez FBI.Wszyscy znali FBI, wiedzieli, że do jego jurysdykcji należą przestępstwa cywilne popełnione przez wojskowych, i wszyscy czytali komiksy o poskramianiu gangsterów.Służbowy nie miał pojęcia, po co ich wezwano, ale istniało tylko jedno cywilne przestępstwo, które mogło spowodować ściągnięcie tylu ludzi.Mogło to być jedynie śledztwo w sprawie pederastii.Znalazła się tam prawie cała paczka uczęszczająca do „Tawerny Waikiki".Był kapral Knapp, był sierżant Harris, był także i Martuscelli.Był „Polak" Dyżbiński, był „Byk" Nair, był „Uczony" Dusty Rhodes i tłusty Reedall Treadwell.Byli Champ Wilson i Liddell Henderson, kapral Miller, sierżant Lindsay, a także Anderson i „Piętaszek" Clark, i Prewitt.Pozwolono im pójść na górę, obmyć się i przebrać w mundury wyjściowe, ponieważ miano ich zawieźć do miasta.Nie posłano z nimi ani podoficera służbowego, ani uzbrojonych strażników z żandarmerii.Nikt się nie obawiał, żeby ktokolwiek próbował ucieczki.Nazwiska wszystkich znajdowały się na liście.Zeszli na dół i w ostatniej chwili ujrzeli odjeżdżający wóz rozpoznawczy z musztardowym mundurem policji miejskiej, piaskową bluzą i czarną opaską żandarmerii z Shafter oraz ciemnymi, konserwatywnymi gar­niturami, które były jeszcze bardziej mundurem niż tamte.Stanęli na zbiórce, odliczyli i znowu sprawdzono obecność według listy, po czym załadowano ich na otwarte ciężarówki, gdzie już zastali starszego szeregow­ca Bluma oraz innego starszego szeregowca ze szkoły pułkowej, którzy siedzieli czekając na nich w przygnębieniu.Znudzeni strażnicy z żandar­merii zajęli miejsca w szoferkach obok kierowców.Nie było obawy, żeby ktokolwiek próbował wyskoczyć i uciec, jeśli znajdował się na liście FBI.Ponieważ mieli dla siebie całe tyły ciężarówek, więc na obydwóch zwołano jednocześnie narady strategiczne, rzekłbyś, pod wpływem tego samego naturalnego instynktu, który każe lecącym na południe gęsiom czy też ławicom ryb spotykać się w pewnych określonych miejscach; przy czym obie konferencje przebiegały według identycznego schematu, a załoga jednej ciężarówki instynktownie wiedziała i ufała, iż załoga drugiej robi dokładnie to samo, tak że w efekcie była to właściwie jedna wielka narada strategiczna zamiast dwóch.Posiłkując się pamięcią wszystkich jadących i za pomocą rekonstrukcji jedna ciężarówka zdołała ustalić, kto znajduje się w drugiej, oraz wydedukować z tego, kogo brak.Wówczas odkryto, że co najmniej sześciu łowców pederastów z kompanii G, równie wytrwałych i wytrawnych jak każdy z obecnych, nie zostało w ogóle wezwanych.Nieomal równocześnie rozległy się na obu ciężarówkach oburzone okrzyki: „Co za cholera" i „Mają szczęście, dranie", i „Jak im się to mogło tak upiec", i „Nie są ni cholery lepsi od nas".I natychmiast, nieomal jednocześnie, na obu ciężarówkach rozległy się w odpowiedzi okrzyki tych samych ludzi, którzy wołali przed chwilą: „Zamknijcie się, rany boskie" albo: „Psiakrew, mamy dość własnych zmartwień, żeby się jeszcze martwić o tamtych", albo: „Dajcie spokój.Trzeba pomyśleć, co robić".Kiedy przywrócono spokój, odkryli z kolei, że na ciężarówce, którą jechał Prew, znajdują się dwaj ludzie z kompanii F i jeden z kompanii E.Podobno na drugiej był jeden z F, natomiast nikogo z E.Sztab strategiczny doszedł do wniosku, że ten, kto ich sypnął, musiał niezgorzej znać kom­panię G, jakkolwiek to nie zawężało zbytnio wyboru.Najwyraźniej nie wezwano nikogo z pierwszego i trzeciego batalionu, choć każdy z obecnych widywał ludzi z obu tych batalionów, działających na terenie Waikiki.Uznano więc, że jest to tylko mała, lokalna akcja, a nie generalna obława.Najlepiej zatem trzymać gębę na kłódkę, nic nie wiedzieć i nie poznawać nikogo.Tamci nie mają żadnych dowodów, bo inaczej urządziliby general­ną obławę; po prostu próbują zastraszyć ludzi, żeby wyciągnąć z któregoś jakieś zeznania, nic więcej; zwyczajnie przykręcają śrubę, by im napędzić strachu.Kiedy radzący doszli do tego wniosku, na obu ciężarówkach rozległy się niemal jednocześnie chóralne westchnienia ulgi.To jednak nie zmniejszyło ani nerwowości, ani pełnego strapienia niepokoju i lęku.Nie osłabiło też tego radosnego, odświętnego nastroju, który przypomina dzień wypłaty, a towarzyszy każdemu zwolnieniu od zajęć.Nieomal równocześnie za­mknięto obie narady, które rozpadły się na podniecone dyskusje o czekają­cych ich perspektywach.„Piętaszek" Clark, z pożółkłym jak wosk, długim, włoskim nosem, miał śmiertelnego stracha.Kiedy skończyła się narada, wstał, polazł przez rozchybotaną, podskakującą ciężarówkę, przytrzymując się żeber budy i wcisnął się obok Prewitta.- O rany, Prew, ale mam pietra! Po co oni mnie wezwali? Nigdy z żadnym nie łaziłem.Jak długo żyję.- Ani żaden z nas - wycedził „Byk" Nair.To wywołało powszechny śmiech.- Jak długo żyjesz? - zapytał Reedy Treadwell.- No - bąknął Nair.- Jak długo żyję.Znowu się roześmieli.- Jak Boga kocham - powiedział Dusty Rhodes.- Gdyby mi pokazali pedała, nawet bym go nie odróżnił od baby.- Teraz prawdę mówi - rzekł ktoś.- Aha, nie zapomnij powiedzieć tego glinom, „Uczony"! - dodał ktoś inny.- Nie o to mi idzie - zaprotestował „Uczony" [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnieszka90.opx.pl