[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. No  rzekÅ‚ podnoszÄ…c siÄ™ i wychodzÄ…c pan Jan Chrzciciel WyksztkiÅ‚Å‚o  czekam na twe-go sekundanta na plebanii!  Za chwilÄ™ sÅ‚ychać byÅ‚o znowu ciężki krok schodzÄ…cego tÄ… razÄ…ze schodów wielkoluda i gdyby pan Artur miaÅ‚ byÅ‚ ochotÄ™ pójść za nim, byÅ‚by sÅ‚yszaÅ‚ nastÄ™-pujÄ…cy monolog, Å›piewany ze żmudzka:371WyksztkiÅ‚Å‚o braÅ‚ wiÄ™c udziaÅ‚ w rewolucji wÄ™gierskiej 1848/9, wojnie wschodniej miÄ™dzy RosjÄ… a TurcjÄ… orazsprzymierzonymi z niÄ… FrancjÄ… i AngliÄ… (1853 1856), w walkach o niepodlegÅ‚ość WÅ‚och i w wojnie secesyjnejw Ameryce (1861 1865), której przyczynÄ… byÅ‚a sprawa niewolnictwa.124  Nie major, nie major, furda, braciaszku! To mi sztabowiec, braciaszku! Tfu, wstyd, po-żal siÄ™ panie Boże, braciaszku!  Koniec tego monologu stanowiÅ‚a dziwna mieszanina naje-nergiczniejszych wykrzykników madiarskich, angielskich i tureckich, których Jan ChrzcicielWyksztkiÅ‚Å‚o pozbieraÅ‚ byÅ‚ prawdziwÄ… antologiÄ™ podczas swojej sÅ‚użby w WÄ™grzech, w Turcjii w Ameryce.Nawiasem powiedziawszy, najbezbożniejszymi z nich byÅ‚y rzymskokatolickie,wÄ™gierskie  mniej gorszÄ…ce byÅ‚y protestanckie, angielskie, a muzuÅ‚maÅ„skie wobec tamtychmogÅ‚y uchodzić prawie za modlitwÄ™.Czy potrzebujÄ™ opowiadać, że pan Artur tego wieczora, przy herbacie, rozrzewniÅ‚ pÅ‚ećpiÄ™knÄ…, a zaniepokoiÅ‚ brzydkÄ…, swojÄ… dramatycznÄ… postawÄ… i tragicznoÅ›ciÄ… ruchów, spojrzeÅ„ irozmów swoich? %7Å‚e po herbacie miaÅ‚ dÅ‚ugÄ… konferencjÄ™ w cztery oczy z panem Wicentym, poczym udaÅ‚ siÄ™ na górÄ™, do siebie, w celu pisania listów, jak mówiÅ‚ wszem wobec i każdemu zosobna? %7Å‚e zaraz potem panna Melania i panna Róża, udawszy siÄ™ do pokoju pana Wicente-go, usilnymi naleganiami z maÅ‚omównych ust jego wydobyÅ‚y urywkowe wzmianki, że zanosisiÄ™ na Å›miertelny pojedynek miÄ™dzy panem Arturem a jakimÅ› ludożercÄ… i że pan Wicenty masekundować ksiÄ™ciu? %7Å‚e nastÄ™pnie panna Melania i panna Róża pÅ‚akaÅ‚y dÅ‚ugo i rzewnie nabalkonie i że w nocy Å›niÅ‚ im siÄ™ książę A.C.na marach, z piersiÄ… przeszytÄ… dziewiÄ™tnastomakulami i z gÅ‚owÄ… odrÄ…banÄ… od tuÅ‚owia? %7Å‚e nazajutrz rano panna Róża oÅ›wiadczyÅ‚a panu Wi-centemu, iż byÅ‚by najwiÄ™kszym niezdarÄ…, gdyby rozlewu krwi bratniej nie powstrzymaÅ‚, i żepan Meliton wskutek nalegaÅ„ pani Kacprowskiej zrobiÅ‚ wizytÄ™ ksiÄ™dzu proboszczowi, byugÅ‚askać ludożercÄ™ grożącego żywotowi książęcemu.%7Å‚e ludożerca wraz z trzema kolegamiswoimi nie chciaÅ‚ sÅ‚uchać pana Melitona i że caÅ‚e to barbarzyÅ„skie towarzystwo przy jegoodejÅ›ciu Å›piewaÅ‚o chórem:I czechryÅ„ski zna starosta,Jak od rusej stronić kosy! itd.Ale nie uprzedzajmy przyszÅ‚ego rozdziaÅ‚u, do którego należą bliższe szczegóły rycerskichi miÅ‚osnych spraw naszego bohatera.125 ROZDZIAA XIVW KTÓRYM WSZYSTKO IDZIE JAK Z PAATKA, PO CZYM POSAANIECUDAJE SI DO MIASTA PO ANGIELSKI PLASTEROprócz Biżuczka, z natury swej nieciekawego, caÅ‚a inteligencja cewkowicka wiedziaÅ‚anazajutrz rano, gdy pan Wicenty udaÅ‚ siÄ™ na probostwo, iż poszedÅ‚ ukÅ‚adać siÄ™ z panem Wy-ksztkiÅ‚Å‚em o warunki, pod którymi miaÅ‚a odbyć siÄ™ krwawa walka miÄ™dzy ksiÄ™ciem A.C.a p.WÅ‚adysÅ‚awem Kwaskowskim.Pan Wicenty wyglÄ…daÅ‚ przy tej sposobnoÅ›ci jeszcze poważniejniż zwykle, nawet wszechsekretarz demokracji lwowskiej, gdy wykrochmalony w caÅ‚ej swo-jej dwuÅ‚okciowej dÅ‚ugoÅ›ci zajmuje na trybunie miejsce obok demokratycznego wszechpreze-sa, nie ma bardziej uroczystego wejrzenia, aniżeli je miaÅ‚ tego dnia jedyny mÄ™ski potomekrodu Kacprowskich.Książę A.C.zwierzyÅ‚ mu siÄ™ byÅ‚ bowiem, że wÅ‚aÅ›ciwie caÅ‚a sprawa zKwaskowskim pozornie tylko tyczy siÄ™ wcale  niewinnego zresztÄ… żartu co do sympatii pan-ny Katarzyny Odwarnickiej dla powstaÅ„ców  w gruncie zaÅ› jest to tylko druga, poprawnaedycja pojedynku hr.Grabowskiego ze Stefanem Bobrowskim372.Książę byÅ‚ solÄ… w okuBiaÅ‚ym i chodziÅ‚o im o to, ażeby go sprzÄ…tnąć jakimkolwiek sposobem, dlatego to podsunÄ™limu awanturÄ™ z Kwaskowskim, który strzela z pistoletu lepiej od Å›p.Kuszla373.Po tym wyjaÅ›nieniu pan Wicenty zrozumiaÅ‚, że przyszÅ‚ość ojczyzny zawisÅ‚a od tego, bynie dopuÅ›ciÅ‚ do pojedynku na broÅ„ palnÄ… miÄ™dzy ksiÄ™ciem a nasÅ‚anym na niego mordercÄ….Aleim bardziej stanowczo wyrażaÅ‚ siÄ™ w tej mierze p.Wicenty, tym energiczniej oÅ›wiadczaÅ‚ siÄ™książę, że chce siÄ™ strzelać z Kwaskowskim, i to nie inaczej, jak na trzy kroki.P.WicentyprotestowaÅ‚, klÄ™kaÅ‚, bÅ‚agaÅ‚, nic nie pomagaÅ‚o, na koniec wyrzekÅ‚, że wybór broni należy dostrony wyzwanej i że on, jako sekundant, po prostu nie pozwoli, ażeby siÄ™ książę strzelaÅ‚.Mimo tego wszystkiego, książę spisaÅ‚ w obecnoÅ›ci p.Melitona i pana Wicentego formalnytestament, doÅ‚Ä…czyÅ‚ do niego, w celu ewentualnego sprawdzenia tożsamoÅ›ci osoby, swój mo-skiewski paszport i dokumenta te oddaÅ‚ do przechowania p.Kacprowskiemu w dowód nie-ograniczonego zaufania ku temu zacnemu obywatelowi.Sam p.Meliton, jakkolwiek czÅ‚owiekdojrzaÅ‚y i który widziaÅ‚ już wiele rzeczy w życiu, nie mógÅ‚ siÄ™ wstrzymać od Å‚ez, z powodu żeostatni (tak staÅ‚o w testamencie) mÄ™ski potomek starszej linii książąt CzetwertyÅ„skich taklekkomyÅ›lnie narażaÅ‚ siÄ™ na Å›mierć, przekazujÄ…c dobra swoje matce i siostrze, zaÅ› Rzeczypo-spolitej Polskiej prawa do Wielkiego KsiÄ™stwa Kijowskiego, odziedziczone po WÅ‚odzimierzuWielkim i po tylu innych przodkach starszego od Welfów i Burbonów swojego rodu.P.Wicenty poszedÅ‚ na plebaniÄ™, p.Meliton wyjechaÅ‚ konno, by zobaczyć żeÅ„ców w polu,a książę w zielonym salonie siedziaÅ‚ na niebieskim fotelu, bawiÄ…c siÄ™ z Biżuczkiem, jak gdy-by nie miaÅ‚ wkrótce stanąć do morderczej walki.Dla zwykÅ‚ego smÄ™tu panny Melanii ten do-datkowy smÄ™t przedpojedynkowy byÅ‚ zbyt pognÄ™biajÄ…cym, dostaÅ‚a tedy migreny i poszÅ‚a siÄ™poÅ‚ożyć na wzór pani Kacprowskiej, która dostaÅ‚a byÅ‚a spazmów.Panna Róża dostaÅ‚a jakie-goÅ› Å›ciskania w sercu, ale jako osoba silnego ducha siedziaÅ‚a w zielonym salonie, na niebie-skiej kanapie, opodal od pana Artura, Przy niej byÅ‚a panna WÅ‚adysÅ‚awa, która nie wiedziaÅ‚a,czy jÄ… ma boleć gÅ‚owa, czy też ma siÄ™ jej Å›ciskać serce, i trzymaÅ‚a rÄ™ce symetrycznie zÅ‚ożoneu talii.372Stefan Bobrowski  należaÅ‚ do lewicy obozu Czerwonych i byÅ‚ czÅ‚onkiem RzÄ…du Narodowego.ZginÄ…Å‚ wpojedynku z hr.Adamem Grabowskim, podstawionym przez BiaÅ‚ych oszustem, udajÄ…cym wysÅ‚annika RzÄ…duNarodowego.Pojedynek ten byÅ‚ prowokacjÄ… politycznÄ… ze strony BiaÅ‚ych.373Kuszel (herbu DrogosÅ‚aw)  sÅ‚ynny strzelec z czasów Jana Kazimierza, wprowadzony pózniej przez Sien-kiewicza na karty Trylogii [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnieszka90.opx.pl