[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wtem ziemia wydała kwiat, jakiego słońce nigdy nie widziało.Z je­dnego korzenia wyrastało sto głów, rozgorzałych złotem przykoronków, a karbowane brzegi białych płatków płonęły jasnym szkarła­tem.Cudowna woń napełniła niebo, ziemię, przeniknęła do słonej głębiny morza, aż wszystkie nereidy podniosły się ze swych szma­ragdowych łóżek i zawołały: “Ach!"Persefona obejrzała się wokoło, czy jej nikt nie widzi, i prędko zerwała kwiat.Upiła się jego zapachem, oczy jej zaszły mgłą i ciem­ność ogarnęła duszę.Wtedy rozwarła się ziemia i Hades, bóg piekieł, porwał Persefonę na wozie zaprzężonym w czarne rumaki.Gdy się ocknęła, wołała, krzyczała.Żaden bóg nie słyszał jej głosu, żadna z nimf, z którymi bawiła się na łące, nie nadbiegła z pomocą.Tylko mała Kiane, rusałka wodna, rozłożyła słabiutkie ręce, chcąc zagrodzić drogę gwałcicielowi.Ale czarne rumaki przeleciały nad nią, boginka zalała się łzami i rozpłynęła w strumień.Otoczeni chmurą pędzili ze świstem huraganu ponad ziemią i morzem.Z oczu Persefony znikły znajome wybrzeża, wysypały się kwiaty z jej trzcinowego koszyka, wreszcie otwarła się czeluść Tartaru.Na próżno matka pytała o nią każdego przechodnia.Ani bóg, ani człowiek, ani ptak żaden nie podał jej wieści o córce.Błądziła po wszystkich lądach i morzach.Nocą zapalała pochodnię i przy jej czerwonym blasku przeszukiwała załomy skał, uroczyska leśne, za­kamarki starych świątyń, dziuple drzew spróchniałych.Przez dzie­więć dni i dziewięć nocy szukała Persefony i nie było na ziemi kąta, do którego zajrzałaby rozpacz matki.Na koniec, utrudzona i bezradna, przywlokła się do Eleuzis nad Zatoką Salamińską i usiadła przy Dziewiczej Krynicy.Kamień, na którym spoczęła, nazwano Skałą Smutku, a źródło Pięknem, albo­wiem jej łzy były jak perły.Właśnie w tym czasie szły po wodę do krynicy córki króla Keleosa.Spostrzegły biedną staruszkę w łachmanach, mówiły do niej “matko", nie wiedząc, jak bardzo ranią jej serce.Pocieszały ją, jak mogły i prosiły, by poszła z nimi.Zgodziła się mówiąc: “Mogę być pożyteczna w domu.Znam się na robotach kobiecych i umiem ścielić łóżka dla państwa.Znam dużo ładnych bajek i potrafię pieścić małe dzieci".Królewny ucieszyły się, albo­wiem właśnie urodził się im braciszek.Gdy Demeter stanęła na progu, wydała się królowej Metanirze majestatyczna i dostojna.Królowa podbiegła do nieznajomej i pro­siła, by usiadła.Demeter uczyniła według jej życzenia i w tej sie­dzącej postawie znów wyglądała na jedną z tych staruszek, co w pa­łacach królów bawią dzieci lub prowadzą gospodarstwo.Kobiety jej nie poznały, gdyż trudno śmiertelnym rozeznać boga.Widząc jej smutek zaczęły ją bawić żartami.W końcu uśmiechnęła się, przemówiła i wzięła jadło, które jej podano.Z wdzięczności za gościnę Demeter zajęła się wychowaniem naj­młodszego z królewiczów, dziecka wątłego i chorowitego.Chcąc je uczynić nieśmiertelnym, brała w nocy niemowlę z kołyski i kładła w ogień, aby płomień strawił w nim wszystko, co ziemskie i zniszczalne.Metanira zobaczyła to raz przez szparę w drzwiach i wpadła z krzykiem do pokoju, sądząc, że obca niewiasta chce spalić jej syna.Dziecko wymknęło się z rąk Demetry i umarło w płomieniach.W tej chwili świetlica napełniła się wonią jakby zbóż, owoców z sadu i wszystkich kwiatów ziemi.Z łachmanów starej kobiety wyrosła piękność niebiańska.Złote włosy, podobne kłosom dojrza­łej pszenicy, rozjaśniły dom niby błyskawicami.Metanira przypadła do jej nóg poznając wielką boginię.Zanim odeszła, ofiarowała Demeter królewiczowi Tryptolemosowi ziarna zbóż i wóz za­przężony w skrzydlate rumaki i kazała mu przelecieć ziemię od końca do końca i rozsiewać życiodajne ziarno, gdy skończą się dni posuchy.Pani urodzajów okryła pola żałobą.Przeklęła “łanów zieloną chwałę" i zasiewy zmarniały, i trzody nie miały świeżej karmy, i ludzi nawiedził głód.W żarnej spiekocie wyschły rzeki i krynice, a z opustoszałych ołtarzy nie wznosił się ku bogom dym ofiar.Trze­ba było przebłagać Demetrę.A ona właśnie dowiedziała się całej prawdy od wszystkowidzącego Słońca i zagniewana na bogów ukry­ła się tak, że nikt jej znaleźć nie mógł.Dopiero Hermes odszukał ją w zapadłej pieczarze gór arkadyjskich, gdzie osiadła, z dala od świa­ta, sama jedna ze swoją żałobą.Dzeus wysłał do niej muzy i charyty, najmilsze i najwymowniejsze boginki — nie słuchała, co mó­wiły.Wtedy nakazał bratu Hadesowi zwrócić porwaną Persefonę.Król piekieł spełnił zlecenie, lecz rozstając się z Persefoną, podał jej jabłko granatu, a ona zjadła kilka ziarnek nie wiedząc, że ta odrobina wiąże ją na zawsze z państwem cieniów.Odtąd corocznie, na przeciąg trzech miesięcy, musiała wracać do męża.Gdy Persefona wychodziła z podziemia, świat maił się wszystki­mi kwiatami wiosny, tak wielka była radość Demetry [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnieszka90.opx.pl