[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Na tronie leży czerwony płaszcz  powiedziałem. Czy mogłabyś go przynieść, Nimue?  poprosił Artur.Druidka przyniosła płaszcz, a Artur podał go żonie na ostrzu miecza. Proszę  rzekł znów łagodnie  to dla ciebie.Spod narzuty wysunęło się nagie ramię, by sięgnąć po szatę. Odwróć się  zwróciła się do mnie słabym głosem Ginewra. Proszę, Derfel, odwróć się  rzekł Artur. Za chwilę, panie. Odwróć się  nalegał Artur, wciąż wpatrując się w żonę.Sięgnąłem ramieniem w kierunku Kotła i strąciłem go z piedestału.Drogocennenaczynie upadło z hukiem na posadzkę, a ciemna ciecz rozlała się po kafelkach.Tozwróciło jego uwagę.Spojrzał na mnie, a ja ledwo rozpoznałem jego twarz.Była taksurowa, zimna i pozbawiona życia.A jednak jeszcze jedno musiało zostaćpowiedziane tej nocy, i jeśli mój pan musiał stawić czoło tym koszmarom, to równiedobrze mógł poznać je do końca.Przyłożyłem koniec miecza do gardła Lavaine a. Kto jest boginią?  zapytałem.Potrząsnął głową, a ja posunąłem naprzód ostrze miecza wystarczająco daleko,aby utoczyć kroplę krwi z jego gardła. Kto jest boginią?  powtórzyłem. Izyda  wyszeptał.Zciskał w dłoni kostkę nogi, w którą ugryzła go żmija. Kto jest bogiem?  spytałem. Ozyrys  odpowiedział przestraszonym głosem. Kto zasiądzie na tronie?  zadałem kolejne pytanie, a on zatrząsł się i nieodpowiedział. To są słowa, panie  zwróciłem się do Artura  których nie słyszałeś.Ale ja je słyszałem i Nimue również.Kto zasiądzie na tronie?  Spojrzałem ponowniena Lavaine a. Lancelot  odpowiedział głosem tak cichym, że ledwo słyszalnym.Artur jednak usłyszał.Musiał również dostrzec duże białe godło wyhaftowane naczarnym przykryciu łoża pod futrzaną narzutą w tym pomieszczeniu pełnym luster.Był to orzeł rybołów Lancelota.Splunąłem na Lavaine a, schowałem Hywelbane a do pochwy, po czym chwyciłem druida za długie czarne włosy.Nimue wzięła Dinasa.Wciągnęliśmy ich zpowrotem do świątyni, a ja zasunąłem zasłonę, aby Artur i Ginewra mogli zostaćsami.Gwenhwyvach, która obserwowała to wszystko, wybuchnęła śmiechem.Wyznawcy Izydy i chór, wszyscy nadzy, kulili się pod jedną ze ścian piwnicy,pilnowani przez włóczników Artura.Gwydre przykucnął przestraszony w drzwiachświątyni.Za naszymi plecami Artur wykrzyknął jedno słowo: Dlaczego?!Ja zaś wyprowadziłem na dwór morderców mojej córki.O świcie byliśmy wciąż jeszcze w pałacu.Powinniśmy już odejść, niektórzywłócznicy bowiem zdołali zbiec, kiedy na głos rogu Artura nadjechała nasza konnica,i mogli zaalarmować swoich towarzyszy w północnej Dumnonii.Artur jednakniezdolny był do podjęcia jakiejkolwiek decyzji.Był jak ogłuszony.Wciąż jeszcze płakał, kiedy na horyzoncie pojawiło się już światło poranka.Umarli wtedy Dinas i Lavaine.Umarli na samym skraju morskiej zatoczki.Niejestem, jak sądzę, człowiekiem okrutnym, ale ich śmierć była okrutna i powolna.Zajęła się nimi Nimue i podczas gdy ich dusze powoli opuszczały ciała, wciąż syczałaim do ucha imię Dian.Gdy umierali, nie byli już mężczyznami, nie mieli języków itylko po jednym oku, a i to jedynie dlatego, aby mogli widzieć, w jaki sposóbzostanie im zadany kolejny ból, aby widzieć, jak będą umierali.Ostatnią rzeczą, którązobaczyli, był jasny kosmyk włosów przy rękojeści Hywelbane a, kiedy dokończyłemdzieła rozpoczętego przez Nimue.Blizniacy byli już wtedy zaledwie rzeczami,krwawymi strzępami ciała, trzęsącymi się w przerażeniu.Umarli, a ja ucałowałempasemko jasnych włosów i wrzuciłem je w ogień płonący w żelaznym koszu nadziedzińcu pałacu, aby żadna część duszy Dian nie musiała się błąkać po ziemi.Nimue uczyniła to samo z obciętym warkoczykiem z brody Merlina.Ciała blizniakówpozostawiliśmy leżące na lewym boku na brzegu morza.Rankiem nadleciały mewy,aby rozedrzeć je na strzępy swoimi długimi zagiętymi dziobami.Nimue odnalazła Kocioł i inne Skarby.Dinas i Lavaine, zanim umarli,opowiedzieli jej wszystko i okazało się, że druidka od początku miała rację.ToMorgan ukradła Skarby i ofiarowała je Sansumowi, aby się z nią ożenił, ten zaśpodarował je Ginewrze.To właśnie obietnica tego wspaniałego daru pogodziłaGinewrę z biskupem jeszcze przed chrztem Lancelota w rzece Churn.Myślałem przezchwilę, że gdybym nie przeciwstawił się przyjęciu Lancelota w poczet członkówbractwa Mitry, to nic by się nie wydarzyło.Los jest nieubłagany.Drzwi świątyni były teraz zamknięte.Nikt z tych, którzy znajdowali sięwewnątrz, nie zdołał uciec i kiedy tylko wyprowadzono stamtąd Ginewrę, Artur wrócił do piwnicy z mieczem w ręku i wyszedł dopiero po godzinie.Jego twarz byłazimna jak morze i szara jak ostrze miecza, z tą różnicą tylko, że ostrze Excaliburabyło czerwone i lepkie od krwi.W jednej dłoni niósł złotą opaskę z przytwierdzonymido niej rogami, którą Ginewra nosiła jako Izyda, w drugiej miecz. Nie żyją  powiedział do mnie. Wszyscy? Wszyscy. Zdawało się, że w ogóle go to nie obchodzi, chociaż krew zbryzgałajego ramiona i zbroję, a nawet gęsie pióra na hełmie. Kobiety też?  zapytałem, ponieważ jedną z wyznawczyń Izydy była Lunetę.Nie kochałem jej już, ale kiedyś była moją kochanką i zrobiło mi się jej żal.Mężczyzni w świątyni byli najprzystojniejszymi włócznikami Lancelota, kobiety zaśdworkami Ginewry. Wszyscy  rzekł Artur nieomal niefrasobliwie.Szedł powoli wysypaną żwiremogrodową ścieżką. Nie robili tego po raz pierwszy  powiedział, jakby zadziwiony. Zdaje się, że robili to dość często.Wszyscy.Kiedy tylko pozwalał im na to księżyc.Każdy z każdym.Oprócz Ginewry.Ona robiła to tylko z blizniakami lub Lancelotem. Zadrżał, pokazując pierwsze oznaki uczuć od chwili, kiedy z zimnymi oczamiwyszedł z piwnicy. Zdaje się, że ona robiła to dla mnie.Kto zasiądzie na tronie?Artur, Artur, Artur, ale bogini się na mnie nie zgodziła. Zaczął płakać. Albo to jaopierałem się jej zbyt mocno i wtedy zmienili imię na Lancelota. Przeciąłzakrwawionym mieczem powietrze. Lancelot  powtórzył głosem pełnym rozpaczy. Ona od lat sypia z Lancelotem i wszystko to, jak mówi, z powodów religijnych!Religia! On był przeważnie Ozyrysem, a ona Izydą.Kim jeszcze mogłaby być? Podeszliśmy do tarasu i Artur usiadł na kamiennej ławeczce, z której mógł widziećspowitą księżycowym światłem zatoczkę. Nie powinienem był ich wszystkichzabijać  odezwał się po dłuższej chwili. Nie, panie  przyznałem  nie powinieneś. Ale co miałem zrobić? To było plugastwo, Derfel, samo plugastwo. Zacząłszlochać.Mówił coś o wstydzie, o tym, że zabici byli świadkami wstydu, którymokryła się jego żona, i o własnej hańbie, a kiedy nie mógł już mówić dalej, szlochałbezradnie.Milczałem.Zdawało się, że jest mu obojętne, czy jestem przy nim, czy nie,ale zostałem, dopóki nie nadszedł czas, aby zabrać Dinasa i Lavaine a na brzeg, abyNimue mogła, cal po calu, wydrzeć z nich dusze [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnieszka90.opx.pl