[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ograniczył się do ledwo zauważalnego kiwnięcia głową.Saracen odpowiedział tym samym.Saithe wskazał mu fotel, po czym zdjął okulary i trzymał je ułożone przed sobą na biurku.– Doktorze Saracen – zaczął.– Dano nam do zrozumienia, że polecił pan przeprowadzić transfuzję krwi niejakiej Matyldzie Mileham, zanim otrzymał pan na to wymagane prawem pozwolenie.Saracen żachnął się.Tego się nie spodziewał.– Dziewczynka jest Świadkiem Jehowy.Jej rodzice nie wyrazili zgody – powiedział zdziwiony.– Ale wie pan, jaki jest przyjęty tok postępowania, prawda? – spytał Saithe.– Oczywiście – odparł Saracen.– Dlatego wystąpiłem o objęcie jej opieką sądu.– Ale nie czekał pan na pozwolenie dokonania transfuzji?– Nie mogłem.Dziecko by zmarło.– Pańskim zdaniem – włączył się po raz pierwszy Garten.Jego ton był zdecydowanie nieprzyjazny.– Tak.Moim zdaniem – odpowiedział Saracen.– Byłem wówczas sam.– W następstwie tej transfuzji dziecko zapadło na zapalenie wątroby – powiedział Saithe.– To się zdarza.Po prostu przypadek.– Albo błędna decyzja – dorzucił Garten.– Pańskie pochopne działanie naraża Komisję Zdrowia na poważne zarzuty ze strony sądu – mówił dalej Saithe.– Pochopne działanie! – powtórzył Saracen.Nieco za głośno, ale też zaczynał tracić panowanie nad sobą.– O czym pan mówi? Dziecku potrzebna była krew, bo inaczej by umarło! To przecież śmieszne!– Za to proces sadowy nie jest śmieszny, doktorze.Wręcz przeciwnie.– Jaki proces?! – uniósł się Saracen.– Nie ma w tym kraju sądu, który by wyrokował przeciwko zastosowaniu środków mających na celu uratowanie życia dziecka.– Pytanie tylko, czy zastosowanie tych środków było konieczne, doktorze, czy też chodzi o samowolne działanie lekarza o małym, albo wręcz żadnym szacunku dla prawa.– Oczywiście, że transfuzja była konieczna! – uniósł się znów Saracen.– Dziewczynka była o krok od śmierci.– Doktor Garten zaprzecza temu.A więc to tak, pomyślał Saracen.Garten przystąpił do ataku.– Doktora Gartena tam nie było – powiedział zimno.– Mnie wystarcza, że doktor Garten miał dostęp do wszystkich, związanych z tą sprawą, informacji i notatek.Ja.my – Saithe zwrócił się w stronę Grimshawa – ufamy jego ocenie sytuacji.– Saithe założył okulary i spojrzał prosto na Saracena.– Doktorze Saracen – powiedział – swoim nieodpowiedzialnym postępowaniem doprowadził pan do tego, że ten szpital i Komisja Zdrowia znalazły się w kłopotliwej i potencjalnie szkodliwej sytuacji.W związku z tym zostaje pan zawieszony w obowiązkach aż do zakończenia dochodzenia.Saracen osłupiał; w pokoju na chwilę zapanowała cisza.Wreszcie oskarżony przemówił.– To doprawdy zabawne!– Będzie pan miał okazję się bronić podczas dochodzenia – powiedział spokojnie Saithe, zbierając leżące na biurku papiery.Saracen był wściekły.Spojrzał na Gartena.– Rozumiem.Uciszyłeś Chenhui, umieszczając ją w szpitalu psychiatrycznym, w dodatku pod działaniem środków psychotropowych, a teraz usuwasz z drogi mnie, grożąc bezsensownym procesem sądowym.Ale to się nie uda.W dalszym ciągu będę dochodził prawdy o przypadkach Myry Archer i Leonarda Cohena.Saithe przerwał Saracenowi.– Doktor Garten powiedział nam coś niecoś o pańskich skandalicznych pomówieniach.Co pan konkretnie sugeruje, doktorze?– Sugeruję – zaczął powoli Saracen, usiłując zapanować nad wzburzeniem – że śmierci dwóch pacjentów przyjętych na Oddział Przypadków Nagłych towarzyszyły bardzo poważne nieprawidłowości.– I jakież to były te „nieprawidłowości”? – spytał ostro Saithe, marszcząc czoło i ściągając brwi w sposób mający wskazywać, że do akcji rusza wyższa inteligencja.– Pierwsza, to przypadek kobiety o nazwisku Myra Archer, której przyjęcie przez szpital Ogólny opatrzone zostało uwagą „martwa w chwili przybycia”.Otóż nie.Wiem z całą pewnością, że żyła kiedy ją do nas przywieziono.Saithe przeniósł wzrok na Gartena, którego twarz przybrała wyraz lekkiego poirytowania zabarwionego uśmiechem politowania, jak przed skorygowaniem kolejnej niemądrej wypowiedzi dziecka.– Wszystko to ma zupełnie proste wytłumaczenie – zaczął łagodnie.– Pani Archer istotnie żyła jeszcze, kiedy ambulans przybył do szpitala po raz pierwszy.Ale nie wtedy, gdy została formalnie przyjęta.Saithe ponownie zmarszczył czoło, a Grimshaw wyjął z kieszeni przesadnie dużą chustkę i głośno wytarł nos, zmuszając tym Gartena do przerwania na chwilę swoich wywodów.– Doktor Tang, która jako lekarz dyżurny była w ambulansie, zawiadomiła mnie, że podejrzewa u pacjentki chorobę zakaźną.W tej sytuacji uznałem za właściwe przesłanie chorej do Szpitala Okręgowego.– Jaką chorobę – spytał Saracen.– Zakażenie salmonellą.– W jaki sposób Chenhui mogła to stwierdzić? – wtrącił szybko Saracen.– Na podstawie wstępnego wywiadu z pacjentką – odpowiedział Garten.– Ależ ona była nieprzytomna! – zaprotestował Saracen.– Doktor Tang twierdzi co innego, a ona przecież wie najlepiej – odparł ostro Garten.– Co było dalej – spytał Saithe.– Pacjentka zmarła wkrótce po odjeździe ze Szpitala Ogólnego.I wtedy została zarejestrowana jako DOA.– Dlaczego zdecydował pan o zawróceniu ambulansu? – spytał Saithe.Garten uśmiechnął się lekko.– Jestem przekonany, że słyszał pan oskarżenia Szpitala Okręgowego pod naszym adresem.Oni uważają, że stanowczo zbyt często podrzucamy im swoich pacjentów.W tej sytuacji nie chciałem im dokuczać, tym bardziej, że nie zostało już nic do zrobienia poza formalnościami papierkowymi.Saracen załamany patrzył w sufit.Garten nie tylko miał na wszystko wyjaśnienie noszące wszelkie pozory prawdy, ale umiał też stworzyć wrażenie człowieka, któremu leży na sercu dobro szpitala.Saithe chrząknął i mruknął coś tonem aprobaty.Saracen milczał.– Jeszcze jakieś „nieprawidłowości”? – z niesmakiem zwrócił się do niego Saithe.– I to dużo – odpowiedział energicznie Saracen.– Kiedy mąż Myry Archer zgłosił się do Oddziału Przypadków Nagłych, powiedziano mu, że żona została odesłana do Okręgowego.– Istotnie, godne pożałowania nieporozumienie – wtrącił ze skruchą Garten.–.a później odmówiono mu zobaczenia ciała żony – dokończył Saracen.– Pomyślałem, że z uwagi na dokonaną sekcję zwłok, lepiej będzie odmówić jego prośbie – wyjaśnił Garten [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnieszka90.opx.pl