[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.On sam nigdy już nie opuści Trantora.- Tym lepiej - rzekł.- Będę miał czas, żeby napisać kilka ksią­żek, które od dawna zamierzałem opublikować.- Imperium niecierpliwie czeka na każdy naukowy traktat, jaki wyjdzie spod twojej ręki.- Rom mocniej zaakcentował słowo “na­ukowy".- Ale mam nadzieję, że nie zechcesz nas zamęczać nudny­mi autobiografiami.Leyel bez oporu zgodził się na to ograniczenie.- Obiecuję, Rom.Ty wiesz najlepiej, jak nieciekawe było moje życie.- Daj spokój.Moje życie to dopiero nuda, Leyelu; stale tylko rządowe narady i biurokratyczna gadanina.Ty byłeś na pierwszej linii nauki i odkryć.Komisja ma nadzieję, przyjacielu, że zaszczy­cisz nas zgodą na pierwsze czytanie każdego słowa, jakie opuści twój skryptor.- Tylko jeśli obiecacie, że przeczytacie starannie i wskażecie ewentualne błędy.Komisja zamierzała cenzurować jego teksty i usuwać opinie polityczne, których Leyel i tak nigdy nie zamieszczał.Postanowił jednak nigdy już niczego nie publikować, przynajmniej dopóki Lin­ge Chen jest przewodniczącym.Najbezpieczniej będzie teraz znik­nąć, pozwolić, by Chen o nim zapomniał; wysyłanie mu jakichś arty­kułów byłoby wyjątkowo nierozsądne i przypominało, że Leyel wciąż jest w pobliżu.Ale Rom jeszcze nie skończył.- Muszę objąć tą prośbą również prace Deet.Przekaż jej to.- Deet? - Po raz pierwszy niewiele brakowało, by Leyel okazał swą wściekłość.Dlaczego Deet ma być karana za jego lekkomyśl­ność? - Jest na to zbyt skromna.Nie uważa swej pracy za dość ważną, by wywoływała zainteresowanie ludzi tak zapracowanych, jak członkowie Komisji.Uzna, że chcecie czytać jej artykuły tylko dla­tego, że jest moją żoną.A zawsze ją to złościło.- Musisz więc nalegać, Leyelu.Zapewniam cię, że jej badania funkcjonowania imperialnej biurokracji już od dawna bardzo Komi­sję interesują.Aha.Oczywiście.Chen nigdy nie pozwoli na publikację analizy pracy rządu, nie upewniwszy się wcześniej, że nie jest groźna.A więc cenzurowanie tekstów Deet nie jest winą Leyela.A przynajmniej nie wyłącznie.- Powiem jej o rym, Rom.Będzie zaszczycona.Ale może zosta­niesz i sam z nią porozmawiasz? Przyniosę po kubku peshatu i po­gadamy o starych czasach.Leyel byłby zdumiony, gdyby Rom się zgodził.Nie, ta rozmowa jest dla niego równie trudna.Sam fakt, że zmuszono go do pełnienia funkcji posłańca Komisji wobec przyjaciela z dzieciństwa, miał pew­nie służyć za przypomnienie, że Chenowie są silniejsi od Divartów.Leyelowi przyszło jednak do głowy, że Chen mógł popełnić błąd.Poniżenie Roma, posłanie go, by aresztował najdroższego przyja­ciela, mogło się okazać kroplą przepełniającą czarę.W końcu, choć nikt nie zdołał odkryć, kto wynajął skrytobójcę dla zamordowania ojca Roma i kto zadenuncjował jego dziada, co doprowadziło do stracenia go przez szalonego imperatora Wassiniwaka, nie wymaga­ło geniuszu spostrzeżenie, że ród Chenów najwięcej zyskał na obu wydarzeniach.- Żałuję, ale nie mogę - powiedział na pożegnanie Rom.- Obo­wiązki wzywają.Ale możesz być pewien, że często będę o tobie myślał.Oczywiście, raczej nie o tobie takim, jaki jesteś w tej chwili, staruszku.Będę cię wspominał jako chłopca, z czasów kiedy obaj płataliśmy figle naszemu guwernerowi.Pamiętasz, jak zakodowali­śmy jego lektor, żeby przez cały tydzień wyświetlał ostrą pornogra­fię, kiedy tylko ktoś otwierał drzwi do pokoju?Leyel nie mógł powstrzymać śmiechu.- Niczego nie zapominasz, co?- Biedny dureń.Nigdy nie odgadł, że to my.Ech, dawne lata.Dlaczego nie możemy pozostać młodzi na zawsze?Uścisnął Leyela i wyszedł szybko.Linge Chen, tu durniu, posunąłeś się za daleko.Twoje dni są policzone.Nikt z bezpiecznych, podsłuchujących ich rozmowę, nie mógł wiedzieć, że nigdy nie drażnili się tak z guwernerem i nigdy nie uszkodzili jego lektora.Rom w ten sposób dał Leyelowi do zro­zumienia, że nadal są sprzymierzeńcami, że wciąż mają wspólne ta­jemnice.I że kogoś, kto ma władzę nad nimi oboma, wkrótce cze­ka przykra niespodzianka.Dreszcz przeszył Leyela na myśl, co może z tego wyniknąć.Z ca­łego serca kochał Roma Divarta, ale wiedział, że jest zdolny do cier­pliwego wyczekiwania na właściwy moment, a potem do szybkiego i skutecznego uderzenia.Linge Chen niedawno rozpoczął kolejną sześcioletnią kadencję, ale Leyel był pewien, że już jej nie zakończy.A następnym przewodniczącym Komisji nie będzie nikt z Chenów.Wkrótce jednak zaczął zdawać sobie sprawę, jaką krzywdę mu wyrządzono.Zawsze sądził, że pieniądze niewiele dla niego znaczą, że nawet bez majątku Forsków byłby tym samym człowiekiem.Te­raz zrozumiał, że to nieprawda, że przez cały czas się okłamywał.Od dziecka wiedział, jak godnymi pogardy mogą być ludzie bogaci i wpływowi - ojciec dopilnował, by zrozumiał, że człowiek staje się okrutny, jeśli pieniądze wzbudzą w nim przekonanie, że wolno mu wykorzystywać innych.Leyel uczył się więc pogardzać własnym dziedzictwem.Udawał - przede wszystkim wobec ojca - że może poradzić sobie w świecie tylko rozumem i pracowitością, że wcale by się nie zmienił, dorastając w przeciętnej rodzinie, odbierając zwykłe wykształcenie.Tak dobrze nauczył się grać, że sam w to uwierzył [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnieszka90.opx.pl