[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przynęta, udając, że jest głównymi siłami, ucieknie na zachód, tak by merkowie rzucili się za nią w pogoń.Ten pomysł miał dać Gankowi czas do ataku na Zbawienie.Był to dobry plan, pod warunkiem, że się nie patrzyło nań z punktu widzenia martwych Kowenów.Jedyną słabą stroną były ich konie równie wyczerpane jak jeźdźcy.- Wkrótce mogą paść - prorokował ponuro Dick - I co wtedy?- Wtedy zjemy je i ukradniemy nowe.- Arin napiął łuk i wsiadł na konia.- Jedźmy.Gankowi kręciło się przed oczami od zbyt długiego koncentrowania się na wyraźnym piśmie, ostatnim nieoczekiwanym kontakcie z kobietą, która nigdy go nie opuści.Judyto, kocham cię.Zawdzięczam ci tak wiele.Trzy kręgi, dwa nazwane, trzeci bezimienny.I ostatnia linijka nie dokończonych notatek Judyty: wniosek nasuwa się nieodparcie.To.Co? Leżała prawie przez dwadzieścia lat na półce w ciemnej szafie w Liszynie: wniosek nasuwa się nieodparcie.To - Pas Samotności? Pas jest - gdzie?Trzy kręgi, dwa nazwane, trzeci bezimienny.Zawdzięczam ci tak wiele.Tak, zawdzięczasz.Zawdzięczasz mi życie i większą część twego umysłu.Jeden krąg: Nowy Londyn.i całą twoją wiedzę.Następny krąg: Aberdeen.I twego syna.Nowy Londyn i Aberdeen.To logiczne, że do takich miejsc Koli mógł zabrać Pas Samotności.Tylko.Garik prześledził stare znaki na mapie, wodząc palcem tam i z powrotem wzdłuż niewiarygodnie długiego półksiężyca, który określał granice Miasta.Jego ogrom nadal przyprawiał o zawrót głowy.Wniosek nasuwa się nieodparcie.Trzy kręgi.Wniosek nasuwa się nieodparcie.I twego syna.To wielki dług.Czy sądzisz.Garik wodził palcem tam i z powrotem wzdłuż łuku Miasta.Wniosek nasuwa się nieodparcie.wielki dług.Czy sądzisz, że możesz go wyrównać?Tak! Oczy Garika pomknęły niczym strzała z notatek na mapę, z każdą chwilą czuł jak narasta w nim pewność.Tak, niech to licho! Tak!Później zawzięcie szperał w poszukiwaniu papieru i pióra, znalazł je i wrócił do mapy, by prześledzić, porównać i ustalić.Jechali wciąż na wschód.Arin, Dik, Moss i Bern.Callan Bowdeen chwycili przynętę, która miała odciągnąć ich na wschód.Jechali wciąż na wschód.Dziewięćdziesięciu mężczyzn i czterdzieści kobiet, wystrzępiony brzeg, z którego merkowie codziennie odrywali wciąż nowe kawałki.Kowenowie pozostawali zgrupowani dokładnie w zasięgu merkańskiej broni, kobiety pokazywały się tak często, jak to tylko było możliwe, pozornie postępowały nierozważnie, podejmując często fatalne w skutkach ryzyko, ukrywając się niezbyt zręcznie, coraz to pozwalając merkom prawie się otoczyć, jedynie po to, by jeszcze raz wyślizgnąć się na wschód.Na wschód.Uciekali.Walczyli, kiedy musieli.Grzebali swoich zmarłych.Pochowali Dika.Bowdeen zarabiał pieniądze.Wraz z Callanem naciskali na Kowenów, nie zostawiając im czasu na odpoczynek czy polowanie, pewni, że w końcu przyprą ich plecami do brzegów granicznej rzeki.Dla Bowdeena oznaczało to końcowe zabezpieczenie dla niego samego i Sidele, wprawdzie przyprawiające o mdłości i hańbiące, ale jeśli wyjdzie z tego cało, będzie to jego ostatnia prawa.Nigdy więcej.Lepiej zrobić to wcześniej, staruszku, ponieważ czasy się zmieniły.Garik wszedł do pokoju Singera, w którym to pomieszczeniu czasem pracował, kiedy chciał, żeby mu nie przeszkadzano.Rozłożył na stole mapę i notatki Judyty.- Wstawaj - odezwał się do syna.- Mam będziesz chciał zobaczyć.Singer przewrócił się na łóżku i otworzył jedno oko, bardziej jako komentarz do słów ojca, niż z ciekawości, ale potem dojrzał znane sobie pismo na postrzępionych kartkach.Usiadł żywo; jednym szybkim ruchem zsunął się z łóżka i zbliżył do stołu.Garik cofnął się do drzwi, poza zasięg sznura krępującego Singera.Młody mężczyzna skwapliwie przebiegł wzrokiem wyblakłe pismo.Później przeniósł wzrok na mapę.Skinął twierdząco głową.- Oczywiście.Wniosek nasuwa się nieodparcie.Garik uśmiechnął się szeroko.To był syn Judyty, Judyty i jego własny.- Zabrało mi to trochę więcej czasu - powiedział, wcale nie zazdroszcząc synowi inteligencji.Singer dotknął palcem trzeciego kręgu, położonego najdalej na południu.- To musi być tutaj.- Dlaczego?Spojrzał na ojca.- To ty doszedłeś do takiego wniosku.Odkąd to potrzebna ci jest moja opinia?- Po prostu chciałem zobaczyć, czy ci się uda.Wiedziałem że możesz.Jestem z ciebie dumny, chłopcze.Jakieś dziwne uczucie obudziło się w Singerze.Przez krótką chwilę wydało mu się, że jego ojciec nie jest już władcą Czarzenu, lecz wylewnym szandyjskim farmerem, który chciwie uczył się od Judyty w tym samym czasie, kiedy uczyła ona trzymane na kolanach dziecko.Ostrożnie odsunął na dawne miejsce zapory przeciw tęsknocie, o której sądził, że umarła przy tamtym drzewie.- Więc chcesz wiedzieć dlaczego? Dobrze.Mamy trzy miejsca, w których mógł być ukryty Pas Samotności.Londyn i Aberdeen to dwa.- Przesunął palcem wzdłuż zakrzywionej granicy Miasta.- Ale oba znajdują się wewnątrz Bramy Jaźni, może pogrzebane i zabudowane od ponad tysiąca lat.Gdyby Pas znajdował się w jakimś miejscu w obrębie Miasta, czy sądzisz, że moja matka nie wiedziałaby o tym?- Zakreśliła trzy kręgi.- Tak, ale później napisała: “.wniosek nasuwa się nieodparcie [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnieszka90.opx.pl