Pokrewne
- Strona Główna
- Simak Clifford D Dzieci naszych dzieci (SCAN dal
- Heyerdahl Thor Aku Aku (SCAN dal 921)
- Moorcock Michael Zwiastun Bur Sagi o Elryku Tom VIII (SCAN da
- McCaffrey Anne Lackey Mercedes Statek ktory poszukiwal (SCAN d
- Moorcock Michael Znikajaca Wi Sagi o Elryku Tom V (SCAN dal 8
- Kaye Marvin Godwin Parke Wladcy Samotnosci (SCAN dal 108
- Norton Andre Lackey Mercedes Elfia Krew (SCAN dal 996)
- Card Orson Scott Uczen Alvin (SCAN dal 706)
- Małecka Karolina Cherem
- Crichton Michael Norton N22 (2)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- dmn.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie zdążył jeszcze włożyć ręki do kieszeni, a Udałow już wiedział, że dziesiątak będzie prosto spod prasy.Wiedział też, że jeśli oddać banknot do analizy, to okaże się, że sporządzono go nie wczoraj, lecz pojutrze.Kierowca naturalnie nie wziął pieniędzy, przyniósł pół tuzina butelek i kiedy piwo już się skończyło, musiał biedny przybysz sam pójść do kiosku i przynieść dalsze cztery butelki.- No i jak? - zapytał Udałow, kiedy mężczyzna, chwiejąc się nieco na nogach, wrócił do stolika.Sprzedawczyni niczego nie zauważyła?- A co miała zauważyć? - zapytał mężczyzna i zaczął świdrować Udałowa przenikliwym spojrzeniem zza okularów.Udałow zmieszał się.- Nic - odparł.- Żartowałem.- Na jakiż to temat był pan uprzejmy żartować, jeśli wolno spytać?“Ale charakter mają ci nasi potomkowie!" - pomyślał Udałow, ale nie powiedział tego na głos i zaczął się wykręcać.- Jest taki dowcip - powiedział.- Dwóch facetów postanowiło robić fałszywe pieniądze.Zrobili banknot czterorublowy.Poszli do sąsiada, żeby im rozmienił.Sąsiad wziął czterorublówkę i dał w zamian dwa papierki po dwa ruble.Nikt się nie roześmiał, tylko starszy kierowca zapytał:- A banknoty czterorublowe bywają?- Nie! - odparł twardo podróżnik w czasie.- Wiem z całą pewnością, że Radziecki Bank Emisyjny nie wypuszczał i nie wypuszcza banknotów w odcinkach dwu-i czterorublowych.- Za zdrowie ministra finansów! - zaproponował Kola.- Aby i nadal nie mącił nam w głowie i wypłacał pensje dziesiątkami.- Nowiutkimi - wtrącił Udałow.- Nam bez różnicy, stare czy nowe - odparł Kola.- Ach, o to wam chodzi? - domyślił się mężczyzna.- Mam dużo nowych papierków.Przed samym odjazdem dostałem premię.Wyjął z kieszeni plik nowiutkich, lśniących banknotów.Co najmniej dwadzieścia sztuk.- Takimi właśnie mi wypłacili.- Gdzie? - zapytał szybko Udałow.Ale nie uzyskał odpowiedzi, bo wtrącili się kierowcy.- Czegoś się do człowieka przyczepił? - zapytał Kola.- Gdzie należało, tam wypłacili.Nie nasza sprawa.Gość z przyszłości patrzył na Udałowa z głęboką niechęcią i marszczył brwi.Demaskatorskie pytania były mu nie w smak.“Nie szkodzi, jeszcze cię przyciśniemy do muru - myślał Udałow.- Znajdziemy ważkie argumenty".Na trybunie przed pomnikiem pojawili się ojcowie miasta i goście honorowi.Towarzysz Biełow podszedł do mikrofonu.Ludzie nadstawili uszu.- Pójdę już.Dziękuję - powiedział przybysz.- Ja z wami - rzekł Udałow.- Obejdę się bez waszego towarzystwa - odparł mężczyzna, błysnął okularami i zaczął bokiem, niczym krab, przeciskać się w pobliże trybuny.- Daj ty mu wreszcie spokój - powiedział szofer Kola.- Niech sobie spaceruje.- Trzeba - zamknął dyskusję Udałow.- To nie nasz człowiek.Natychmiast tego zresztą pożałował, bo obudził ciekawość kierowców.- W jakim sensie nie nasz? - zapytał starszy z nich.- Nie bądź, bracie, taki tajemniczy!- Mam pewne podejrzenia - odparł Udałow i dał nura w tłum, aby dopędzić przybysza.W głowie mu szumiało od wypitego piwa, chętnie by poleżał na trawce, ale nie mógł sobie na to pozwolić, gdyż od całkowitego zdemaskowania potomka dzielił go tylko jeden krok.- Korneliusz! - zawołała Ksenia, dojrzawszy w tłumie jego łysinę.- Dokąd to?!Na szczęście akurat wtedy towarzysz Biełow dał znak ręką, orkiestra dęta huknęła, brezent opadł i obnażył spiżowy Pomnik Odkrywcy.Nagle Udałow ujrzał wprost przed sobą plecy przybysza, który nie zauważył zbliżającej się pogoni, gdyż był właśnie zajęty.Zapisywał mianowicie dane wywiadowcze.Udałow uprzejmie zaczekał, aż mężczyzna skończy notatki, bo szpieg i tak nie miał dokąd uciekać.Wreszcie przemówienia skończyły się, przybysz schował notes do teczki i wtedy dopiero Udałow trącił go delikatnie w ramię.- Wy tutaj? - zdumiał się mężczyzna.- O co chodzi?- O to, żebyście się do wszystkiego szczerze przyznali.- Zdumiewacie mnie - odparł przybysz i spróbował zniknąć w tłumie.Ale Udałow trzymał go mocno za połę marynarki.- Zrozumcie - powiedział - że wy tam wszyscy powinniście być niezmiernie humanitarni i rozumni.No więc jak już wpadłeś, to przynajmniej sobie trochę porozmawiamy [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl agnieszka90.opx.pl
.Nie zdążył jeszcze włożyć ręki do kieszeni, a Udałow już wiedział, że dziesiątak będzie prosto spod prasy.Wiedział też, że jeśli oddać banknot do analizy, to okaże się, że sporządzono go nie wczoraj, lecz pojutrze.Kierowca naturalnie nie wziął pieniędzy, przyniósł pół tuzina butelek i kiedy piwo już się skończyło, musiał biedny przybysz sam pójść do kiosku i przynieść dalsze cztery butelki.- No i jak? - zapytał Udałow, kiedy mężczyzna, chwiejąc się nieco na nogach, wrócił do stolika.Sprzedawczyni niczego nie zauważyła?- A co miała zauważyć? - zapytał mężczyzna i zaczął świdrować Udałowa przenikliwym spojrzeniem zza okularów.Udałow zmieszał się.- Nic - odparł.- Żartowałem.- Na jakiż to temat był pan uprzejmy żartować, jeśli wolno spytać?“Ale charakter mają ci nasi potomkowie!" - pomyślał Udałow, ale nie powiedział tego na głos i zaczął się wykręcać.- Jest taki dowcip - powiedział.- Dwóch facetów postanowiło robić fałszywe pieniądze.Zrobili banknot czterorublowy.Poszli do sąsiada, żeby im rozmienił.Sąsiad wziął czterorublówkę i dał w zamian dwa papierki po dwa ruble.Nikt się nie roześmiał, tylko starszy kierowca zapytał:- A banknoty czterorublowe bywają?- Nie! - odparł twardo podróżnik w czasie.- Wiem z całą pewnością, że Radziecki Bank Emisyjny nie wypuszczał i nie wypuszcza banknotów w odcinkach dwu-i czterorublowych.- Za zdrowie ministra finansów! - zaproponował Kola.- Aby i nadal nie mącił nam w głowie i wypłacał pensje dziesiątkami.- Nowiutkimi - wtrącił Udałow.- Nam bez różnicy, stare czy nowe - odparł Kola.- Ach, o to wam chodzi? - domyślił się mężczyzna.- Mam dużo nowych papierków.Przed samym odjazdem dostałem premię.Wyjął z kieszeni plik nowiutkich, lśniących banknotów.Co najmniej dwadzieścia sztuk.- Takimi właśnie mi wypłacili.- Gdzie? - zapytał szybko Udałow.Ale nie uzyskał odpowiedzi, bo wtrącili się kierowcy.- Czegoś się do człowieka przyczepił? - zapytał Kola.- Gdzie należało, tam wypłacili.Nie nasza sprawa.Gość z przyszłości patrzył na Udałowa z głęboką niechęcią i marszczył brwi.Demaskatorskie pytania były mu nie w smak.“Nie szkodzi, jeszcze cię przyciśniemy do muru - myślał Udałow.- Znajdziemy ważkie argumenty".Na trybunie przed pomnikiem pojawili się ojcowie miasta i goście honorowi.Towarzysz Biełow podszedł do mikrofonu.Ludzie nadstawili uszu.- Pójdę już.Dziękuję - powiedział przybysz.- Ja z wami - rzekł Udałow.- Obejdę się bez waszego towarzystwa - odparł mężczyzna, błysnął okularami i zaczął bokiem, niczym krab, przeciskać się w pobliże trybuny.- Daj ty mu wreszcie spokój - powiedział szofer Kola.- Niech sobie spaceruje.- Trzeba - zamknął dyskusję Udałow.- To nie nasz człowiek.Natychmiast tego zresztą pożałował, bo obudził ciekawość kierowców.- W jakim sensie nie nasz? - zapytał starszy z nich.- Nie bądź, bracie, taki tajemniczy!- Mam pewne podejrzenia - odparł Udałow i dał nura w tłum, aby dopędzić przybysza.W głowie mu szumiało od wypitego piwa, chętnie by poleżał na trawce, ale nie mógł sobie na to pozwolić, gdyż od całkowitego zdemaskowania potomka dzielił go tylko jeden krok.- Korneliusz! - zawołała Ksenia, dojrzawszy w tłumie jego łysinę.- Dokąd to?!Na szczęście akurat wtedy towarzysz Biełow dał znak ręką, orkiestra dęta huknęła, brezent opadł i obnażył spiżowy Pomnik Odkrywcy.Nagle Udałow ujrzał wprost przed sobą plecy przybysza, który nie zauważył zbliżającej się pogoni, gdyż był właśnie zajęty.Zapisywał mianowicie dane wywiadowcze.Udałow uprzejmie zaczekał, aż mężczyzna skończy notatki, bo szpieg i tak nie miał dokąd uciekać.Wreszcie przemówienia skończyły się, przybysz schował notes do teczki i wtedy dopiero Udałow trącił go delikatnie w ramię.- Wy tutaj? - zdumiał się mężczyzna.- O co chodzi?- O to, żebyście się do wszystkiego szczerze przyznali.- Zdumiewacie mnie - odparł przybysz i spróbował zniknąć w tłumie.Ale Udałow trzymał go mocno za połę marynarki.- Zrozumcie - powiedział - że wy tam wszyscy powinniście być niezmiernie humanitarni i rozumni.No więc jak już wpadłeś, to przynajmniej sobie trochę porozmawiamy [ Pobierz całość w formacie PDF ]