[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Promienie białego światła wystrzeliły z jej oczu i dłoni,kierując się w niebo.Pod presją dyszącego oddechu rozchyliła usta.W jednej chwili była na nogach wpatrując się w Bowena wzrokiem błyszczącym zwściekłości.Jej rude włosy zdawały się unosić dookoła zmaltretowanej twarzy.Zerwał się silny wiatr, unosząc piasek i liście wokół niej.- TY&- Ja&Ruchem reki w jego kierunku, pchnęła go gwałtownie na skałę.Przygwozdziła gotam, zaciskając palce na jego szyi.Podczas kiedy walczył o oddech, Bowe zauważył,że ona już nie dotyka ziemi.Jej ciało było zbyt słabe, zbyt małe, aby poradzić sobie z takim napływem mocy.Niewyobrażalnej mocy.Jeszcze nigdy, w swoim długim życiu, nigdy, nie widziałczegoś takiego.Na spękanych wargach czarownicy pojawił się uśmiech.- A więc wróciłeś  szepnęła, jeszcze wzmacniając zacisk na jego szyi.Była straszna.Była imponująca.I zrozumiał, że umrze.57Tłumaczenie: Lucyper_13 http://chomikuj.pl/Lucypher_13Korekta: Kamil_mlody /Pati/ http://chomikuj.pl/kamil_mlody Kresley Cole  Urok Tłumaczenie: Lucyper_13Rozdział XI- Nie, Mariketa! - Zagrzmiał Rydstrom.- Pozwól mi się nim zająć!Ale Mari ledwie słyszała.Magia dzwoniła jej w uszach, tętniła w żyłach, czysta idoskonała po raz pierwszy w jej życiu.To było & pyszne.Zcisnęła jeszcze mocniej szyję MacRieve'a, zauważając mimochodem, że straciłdłoń a jego twarz była cała w siniakach.- Pozostaw go mnie!Terney dobył miecza a Cade i Tera zbliżyli się do MacRieve'a.Każdy chciał mieć tąprzyjemność zabicia Lykana za to co im zrobił.Ale Mari nie miała ochoty wyrzec sięswojej zdobyczy.Przynajmniej do czasu aż nie pozbawi MacRieve'a głowy &Suchy trzask, coś jak eksplozja, rozległ się w lesie blisko grobowca.Usłyszała gopomimo zgiełku, jaki panował w jej głowie.- Mariketa! - Nakazała Tera zaniepokojonym tonem.- Puść go i uciekaj!Teraz!Niepokój? Po tym piekle, które właśnie przeżyli? Następne trzaski.Strzały, tymrazem nie było wątpliwości.Wcześniej czuła potrzebę ucieczki Hild'a, ale teraz powrócił.- Jakiś kilometr stąd na zachód, walczą ze sobą dwie armie partyzanckie mówił łapiąc oddech.- Co najmniej dwieście osób po każdej stronie.Mają wyrzutnie rakiet i mozdzierze.Będziemy musieli to wziąć poduwagę przy podejmowaniu jakichkolwiek decyzji.Bowe rozumiał, co się dzieje, ale był bezsilny.Frustracja, którą czuł była corazsilniejsza, tak samo jak ucisk na jego szyi.Moc czarownicy przycisnęła go do skały iplecaka, którego zawartość zgniotła się pomiędzy nim i kamieniem.Nagle oczy Mari zaczęły zmieniać kolor, przechodząc w srebrny, i płonąćjaskrawym światłem.Ponieważ wpatrywał się w jej oczy, niczego nie rozumiejąc,zobaczył& zobaczył, że jej oczy zmieniły się w& & lustra.Podczas kiedy Mariketazabijała go, do głowy przyszedł mu dziwny wierszyk Nix.Drugą ręką czarownica wysyłała w kierunku Bowe'a impulsy energii, rodzajpromieni, które sprawiały, iż czuł się jakby przetaczano mu kwas. Nie zapominaj, żez łatwością mogę zmienić twoja krew w kwas - Powiedziała kiedyś.Rydstrom złapał ją za nadgarstki próbując skierować wiązkę promieni w innąstronę.Stwierdzając, że wątłe ramiona Mari nie drgnęły nawet o centymetr,zmarszczył brwi.Chwycił obiema dłońmi, wziął głęboki oddech i spróbował jeszczeraz.W końcu udało mu się przeciągnąć je do tylu i skierować wiązkę promieni wstronę grobowca.58Tłumaczenie: Lucyper_13 http://chomikuj.pl/Lucypher_13Korekta: Kamil_mlody /Pati/ http://chomikuj.pl/kamil_mlody Kresley Cole  Urok Tłumaczenie: Lucyper_13Wreszcie wolny, Bowe, odsunął się dysząc.Masował sobie szyję żeby uśmierzyćból w gardle, kiedy promień uderzył w grobowiec.Cała struktura zadrżała.Pierwszywstrząs zakołysał drzewami porastającymi grobowiec.Drugi pozbawił je liści,pozostawiając nagie gałęzie.Czarownica, z błyszczącymi oczami, wydawała sięzafascynowana.- To zaraz wybuchnie! - Krzyknął Rydstrom.Przyciągnął Mariketę do siebie.Zwiatło zniknęło a ona upadla, bezwładna.Ale było już za pózno.Grobowiec wybuchł z siłą bomby atomowej  nawet ogromne głazy stanowiącefundament budowli wyleciały w powietrze i pozostał tylko ogromny krater.Cokolwiek mieszkało wewnątrz piramidy, zostało unicestwione.Z czarownicą w ramionach, Rydstrom pobiegł z innymi schronić się przedspadającymi kamieniami.Bowe pognał za nimi, wcześniej jednak znajdując czasżeby wyrwać zloty stroik z ciągle trzymającej go dłoni, i wcisnął go do swojegoplecaka.W momencie, kiedy Rydstrom dobiegł do linii drzew, ogromny głaz spadłmu na nogę, zatrzymując go.Demon nie puścił Marikety i próbował osłonić jejgłowę.Bowe poczuł, co nastąpi jeszcze zanim drzewa na krawędzi krateru pochyliły się irunęły w dół.- Daj mi ją!- Zaraz po tym jak próbowała cię zabić? - Rzucił Rydstrom.Bowe nie miał czasu na wyjaśnienia.- Zlubowałem, że zapewnię jej bezpieczeństwo.- Nie rozumiesz MacRieve, ona może  umrzeć !- Tak, wiem.Teraz puść ją!Kiedy Rydstrom jeszcze się wahał, Bowe dodał:- Nie rozumiesz, co się stanie?Grobowiec był miejscem mocy.Wygasająca moc tworzyła próżnię.Rydstrompopatrzył za siebie.Potrząsając głową puścił Marikete [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnieszka90.opx.pl