Pokrewne
- Strona Główna
- KS. DR PROF. MICHAŁ SOPOĆKO MIŁOSIERDZIE BOGA W DZIEŁACH JEGO TOM IV
- Moorcock Michael Zeglarz Morz Przeznaczenia Sagi o Elryku Tom III
- Moorcock Michael Zwiastun Bur Sagi o Elryku Tom VIII (SCAN da
- Moorcock Michael Sniace miasto Sagi o Elryku Tom IV
- Moorcock Michael Znikajaca Wi Sagi o Elryku Tom V (SCAN dal 8
- Winston S. Churchill Druga Wojna Swiatowa[Tom 3][Księga 2][1995]
- Tom Clancy Jack Ryan, Jr. 05 Zwierzchnik [2014]
- Rice Anne Dar wilka
- Lumley Brian Nekroskop III (SCAN dal 982)
- Drugi podejrzany Lewis Heather
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- oh-seriously.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dominic kręci głową, ale nie komentuje.Przez chwilę wpatruję się w tył głowy kierowcy irozważam, czy powiedzieć Domowi, co mówiła mi Amy, ale postanawiam tego nie robić.Jakiw tym cel? Znam go na tyle dobrze, by wiedzieć, że nie udzieli prostej odpowiedzi, a pozatym sam nie wydaje się choćby odrobinę przejęty Amy lub jej gadaniną.Jazda na Wzgórza Hollywoodu nie trwa długo i muszę przyznać, że dotarcie do tej ekskluzywnejdzielnicy przyprawia mnie o łaskotanie w żołądku.Wyglądam za okno, zastanawiając się, kogo udami się dojrzeć, jak wychodzi ze swej posiadłości.A potem rzeczywistość uderza mnie jak młotem iprzypominam sobie, że siedzę w limuzynie z jednym z najsłynniejszych aktorów na świecie.To się dzieje naprawdę.Przez chwilę się w niego wpatruję; siedzi w ciemnym wnętrzu limuzyny tak pełenswobodnej gracji, z nogami wyciągniętymi przed siebie. Fajna sztuczka z tym wibratorem zwracam się do niego. Niespodziewałam się tego.Przewraca oczami. Jak to w ogóle możliwe? Pracujesz dla Saffron, a nie wiesz, czym jesttaki nabój? Kręcę głową. Jestem kelnerką, a nie prostytutką, palancie.Dominic szczerzy zęby. Niech ci będzie.Czy nadal masz go założony?Wyjmuję nabój z kieszeni i wręczam mu. Nie.Nie miałam pewności, czy znowu go nieużyjesz.Dominic się śmieje. Mądrze. Kiwa głową. Bardzo mądrze. Wsuwa wibrator do własnej kieszeni i patrzyprzez okno. Jesteśmy prawie na miejscu oznajmia, wskazując dom na końcu ulicy,przycupnięty na zboczu wielkiego wzgórza.Na jego widok niemal wzdycham z zachwytu. O cholera.Twój dom jest nawet większy niż posiadłość Sina! wykrzykuję, przyciskającnos do szyby.I to prawda.Jest ogromny, wyrafinowany i nowoczesny.Powinnam się byładomyślić, że taki właśnie będzie.Dominic uśmiecha się szeroko, usatysfakcjonowany moją reakcją. Niezależnie od tego, co Sin gada, wszystko, co moje, jest większe niż jego oświadcza.Wybucham śmiechem, wysiadając z limuzyny. No cóż mówię, wciąż chichocząc. Jestem pewna, że nie miałeś żadnych zażaleń.W ten sposób próbowałam złapać go na haczyk& mając nadzieję, że powie coś, cokolwiek, okobietach, z którymi kiedyś spał.Ale nie mówi anisłowa.Wzdychając, spoglądam na górujący nadnami dom.Jest majestatyczny.Przytłaczający. Zatrudniasz personel, czy musisz dbać o towszystko sam? Dominic kręci głową. Mam pokojówki, które przychodzą mniej więcej raz w tygodniu, ale na tym koniec.Cenię sobieswoją prywatność.Mam wprawdzie ochroniarzy, ale oni tu nie mieszkają.Towarzyszą mi jedynie,kiedy gdzieś wychodzę.To teren zamknięty, więc nie potrzebuję ich, gdy jestem w domu.Kiedy wchodzimy do środka, wypuszczam powoli powietrze, moje obcasy stukają głośnona kamiennej podłodze foyer. Nie mogę uwierzyć, że utrzymujesz tak wielki dom tylko dla siebie dziwię się, gdywspinamy się po krętych schodach.Prowadzi mnie ku jednej z sypialni i otwiera drzwi.Zatrzymuję się w wejściu. Dostanę własny pokój? Unoszę brew. Tego się nie spodziewałam. Spodziewałamsię, że będę spać w jego łóżku.Zerka na mnie, a w jego spojrzeniu kryją się tysiące rzeczy. Pomyślałem, że będziesz chciała mieć trochę prywatności. To bardzo miło z twojej strony mruczę, mijając go i wchodząc do swej luksusowejkwatery.Nie mogę narzekać.Pokój jest cudny& począwszy od wpuszczonej w podłogęmarmurowej wanny, a skończywszy na fantastycznym widoku na otaczające nas wzgórza. Jeśli będziesz czegokolwiek potrzebować, tylko powiedz rzuca Dominic łaskawie.Zostawię cię na chwilkę, żebyś mogła się odświeżyć, a sam wezmę prysznic.Spotkamy się zagodzinę na kolację na werandzie? Słońce będzie akurat zachodziło, a nie chcesz tego przegapić.Kiwam głową, a kiedy odchodzi, opadam bezwładnie na łóżko.Nagle wszystko zdaje sięprzytłaczające.Ta posiadłość, jędzowatość Amy, jej nieprzyjemne sugestie& wszystko.Wliczając w to Dominica i jego gierki.Jego gierki.Czy on bawi się ze mną w jakąś grę?Jeśli tak, to ja w oczywisty sposób nie znam zasad.Rozdział 16JACEYCzemu się tak dziwnie zachowujesz? pytam Dominica, kiedy wsuwa sobie do ust kawałeksera.Gapi się na mnie. Mam łykać bez przeżuwania? Unosi brew, a ja przewracam oczami. Wiesz, o czym mówię wzdycham.Wykonuję szeroki gest, wskazując ekskluzywny piknik, który Dominic zamówił w firmiecateringowej, romantyczny wystrój ze świecami i małymi lampkami migocącymi nam nadgłowami, wino& a także to, że Dom siedzi z dala ode mnie, po drugiej stronie werandy.Wcześniej, gdy podniosłam się i siadłam obok niego, odczekał kilka minut, a potem się odsunął. O co u diabła chodzi, Dominic?Wpatruje się we mnie ze zdumieniem. A czego się spodziewałaś, Jacey?Irytuje mnie sposób, w jaki wymawia moje imię, tak płynnie, gładko i odlegle.Jakby w ogóle go nieobchodziło, czy jestem przygnębiona lub zdenerwowana, albo raczej, jakby nie obchodziło go zupełnienic.Frustruje mnie to, bo coraz bardziej i bardziej zdaję sobie sprawę, że chcę, aby go obchodziło. Wiesz, czego się spodziewałam prycham. Twoje zachowanie jest mylące i zaczynammyśleć, że robisz to celowo, w ramach jakiejś popieprzonej gry.Chciałeś, żebym tu z tobąprzyleciała, a do samolotu zabrałeś nawet zabawkę erotyczną, przez którą aż się skręcałam, aleteraz jesteśmy na miejscu, w zaciszu twojego domu, a ty nie chcesz mieć ze mną nic wspólnego.Umieszczasz mnie w oddzielnym pokoju, siedzisz na drugim końcu werandy& Nie rozumiem cię. I to cię martwi? Unosi brew. Jesteś zła, bo cię tu przywiozłem, ale jeszcze nieprzerżnąłem? Nie pieprzę się z pierwszą lepszą, Jacey.Jego oczy są teraz ciemne, mają twardy wyraz. A może jesteś zła, bo mnie nie rozumiesz? Bo jeśli to o to chodzi, to wierz mi, nikt mnienie rozumie, więc nie jesteś w mniejszości.Odpowiadam spojrzeniem, nie wiedząc, od czego zacząć. A czy ty siebie rozumiesz? Czy sam wiesz chociaż, co robisz?Wzrusza ramionami, nieporuszony. Nie bardzo.Nie mam pojęcia, co tu z tobą robię, jeśli życzysz sobie szczerej odpowiedzi. Wreszcie do czegoś dochodzimy uznaję. Amy powiedziała mi w samolocie paręnieprzyjemnych rzeczy [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl agnieszka90.opx.pl
.Dominic kręci głową, ale nie komentuje.Przez chwilę wpatruję się w tył głowy kierowcy irozważam, czy powiedzieć Domowi, co mówiła mi Amy, ale postanawiam tego nie robić.Jakiw tym cel? Znam go na tyle dobrze, by wiedzieć, że nie udzieli prostej odpowiedzi, a pozatym sam nie wydaje się choćby odrobinę przejęty Amy lub jej gadaniną.Jazda na Wzgórza Hollywoodu nie trwa długo i muszę przyznać, że dotarcie do tej ekskluzywnejdzielnicy przyprawia mnie o łaskotanie w żołądku.Wyglądam za okno, zastanawiając się, kogo udami się dojrzeć, jak wychodzi ze swej posiadłości.A potem rzeczywistość uderza mnie jak młotem iprzypominam sobie, że siedzę w limuzynie z jednym z najsłynniejszych aktorów na świecie.To się dzieje naprawdę.Przez chwilę się w niego wpatruję; siedzi w ciemnym wnętrzu limuzyny tak pełenswobodnej gracji, z nogami wyciągniętymi przed siebie. Fajna sztuczka z tym wibratorem zwracam się do niego. Niespodziewałam się tego.Przewraca oczami. Jak to w ogóle możliwe? Pracujesz dla Saffron, a nie wiesz, czym jesttaki nabój? Kręcę głową. Jestem kelnerką, a nie prostytutką, palancie.Dominic szczerzy zęby. Niech ci będzie.Czy nadal masz go założony?Wyjmuję nabój z kieszeni i wręczam mu. Nie.Nie miałam pewności, czy znowu go nieużyjesz.Dominic się śmieje. Mądrze. Kiwa głową. Bardzo mądrze. Wsuwa wibrator do własnej kieszeni i patrzyprzez okno. Jesteśmy prawie na miejscu oznajmia, wskazując dom na końcu ulicy,przycupnięty na zboczu wielkiego wzgórza.Na jego widok niemal wzdycham z zachwytu. O cholera.Twój dom jest nawet większy niż posiadłość Sina! wykrzykuję, przyciskającnos do szyby.I to prawda.Jest ogromny, wyrafinowany i nowoczesny.Powinnam się byładomyślić, że taki właśnie będzie.Dominic uśmiecha się szeroko, usatysfakcjonowany moją reakcją. Niezależnie od tego, co Sin gada, wszystko, co moje, jest większe niż jego oświadcza.Wybucham śmiechem, wysiadając z limuzyny. No cóż mówię, wciąż chichocząc. Jestem pewna, że nie miałeś żadnych zażaleń.W ten sposób próbowałam złapać go na haczyk& mając nadzieję, że powie coś, cokolwiek, okobietach, z którymi kiedyś spał.Ale nie mówi anisłowa.Wzdychając, spoglądam na górujący nadnami dom.Jest majestatyczny.Przytłaczający. Zatrudniasz personel, czy musisz dbać o towszystko sam? Dominic kręci głową. Mam pokojówki, które przychodzą mniej więcej raz w tygodniu, ale na tym koniec.Cenię sobieswoją prywatność.Mam wprawdzie ochroniarzy, ale oni tu nie mieszkają.Towarzyszą mi jedynie,kiedy gdzieś wychodzę.To teren zamknięty, więc nie potrzebuję ich, gdy jestem w domu.Kiedy wchodzimy do środka, wypuszczam powoli powietrze, moje obcasy stukają głośnona kamiennej podłodze foyer. Nie mogę uwierzyć, że utrzymujesz tak wielki dom tylko dla siebie dziwię się, gdywspinamy się po krętych schodach.Prowadzi mnie ku jednej z sypialni i otwiera drzwi.Zatrzymuję się w wejściu. Dostanę własny pokój? Unoszę brew. Tego się nie spodziewałam. Spodziewałamsię, że będę spać w jego łóżku.Zerka na mnie, a w jego spojrzeniu kryją się tysiące rzeczy. Pomyślałem, że będziesz chciała mieć trochę prywatności. To bardzo miło z twojej strony mruczę, mijając go i wchodząc do swej luksusowejkwatery.Nie mogę narzekać.Pokój jest cudny& począwszy od wpuszczonej w podłogęmarmurowej wanny, a skończywszy na fantastycznym widoku na otaczające nas wzgórza. Jeśli będziesz czegokolwiek potrzebować, tylko powiedz rzuca Dominic łaskawie.Zostawię cię na chwilkę, żebyś mogła się odświeżyć, a sam wezmę prysznic.Spotkamy się zagodzinę na kolację na werandzie? Słońce będzie akurat zachodziło, a nie chcesz tego przegapić.Kiwam głową, a kiedy odchodzi, opadam bezwładnie na łóżko.Nagle wszystko zdaje sięprzytłaczające.Ta posiadłość, jędzowatość Amy, jej nieprzyjemne sugestie& wszystko.Wliczając w to Dominica i jego gierki.Jego gierki.Czy on bawi się ze mną w jakąś grę?Jeśli tak, to ja w oczywisty sposób nie znam zasad.Rozdział 16JACEYCzemu się tak dziwnie zachowujesz? pytam Dominica, kiedy wsuwa sobie do ust kawałeksera.Gapi się na mnie. Mam łykać bez przeżuwania? Unosi brew, a ja przewracam oczami. Wiesz, o czym mówię wzdycham.Wykonuję szeroki gest, wskazując ekskluzywny piknik, który Dominic zamówił w firmiecateringowej, romantyczny wystrój ze świecami i małymi lampkami migocącymi nam nadgłowami, wino& a także to, że Dom siedzi z dala ode mnie, po drugiej stronie werandy.Wcześniej, gdy podniosłam się i siadłam obok niego, odczekał kilka minut, a potem się odsunął. O co u diabła chodzi, Dominic?Wpatruje się we mnie ze zdumieniem. A czego się spodziewałaś, Jacey?Irytuje mnie sposób, w jaki wymawia moje imię, tak płynnie, gładko i odlegle.Jakby w ogóle go nieobchodziło, czy jestem przygnębiona lub zdenerwowana, albo raczej, jakby nie obchodziło go zupełnienic.Frustruje mnie to, bo coraz bardziej i bardziej zdaję sobie sprawę, że chcę, aby go obchodziło. Wiesz, czego się spodziewałam prycham. Twoje zachowanie jest mylące i zaczynammyśleć, że robisz to celowo, w ramach jakiejś popieprzonej gry.Chciałeś, żebym tu z tobąprzyleciała, a do samolotu zabrałeś nawet zabawkę erotyczną, przez którą aż się skręcałam, aleteraz jesteśmy na miejscu, w zaciszu twojego domu, a ty nie chcesz mieć ze mną nic wspólnego.Umieszczasz mnie w oddzielnym pokoju, siedzisz na drugim końcu werandy& Nie rozumiem cię. I to cię martwi? Unosi brew. Jesteś zła, bo cię tu przywiozłem, ale jeszcze nieprzerżnąłem? Nie pieprzę się z pierwszą lepszą, Jacey.Jego oczy są teraz ciemne, mają twardy wyraz. A może jesteś zła, bo mnie nie rozumiesz? Bo jeśli to o to chodzi, to wierz mi, nikt mnienie rozumie, więc nie jesteś w mniejszości.Odpowiadam spojrzeniem, nie wiedząc, od czego zacząć. A czy ty siebie rozumiesz? Czy sam wiesz chociaż, co robisz?Wzrusza ramionami, nieporuszony. Nie bardzo.Nie mam pojęcia, co tu z tobą robię, jeśli życzysz sobie szczerej odpowiedzi. Wreszcie do czegoś dochodzimy uznaję. Amy powiedziała mi w samolocie paręnieprzyjemnych rzeczy [ Pobierz całość w formacie PDF ]