Pokrewne
- Strona Główna
- McCammon Robert R Godzina wilka (SCAN dal 860)
- Chalker Jack L Swiaty Rombu Meduza Tygrys w opalach
- Chalker Jack L Swiaty Rombu Charon Smok u wrot
- Korean DUMMIES
- Chmielewska Joanna Szajka bez konca
- Wolski Marcin Noc bezprawia oraz inne szalone
- adams douglas autostopem przez galaktykę
- Collins Suzanne Igrzyska Âśmierci 01 Igrzyska Âśmierci
- Lindskold, Jane [Firekeeper 02] Wolf's Head, Wolf's Heart
- John Grisham Komora (2)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- psmlw.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Właśnie - mruknął Alex.- Leziemy prosto w paszczę lwa.- Lwa się boi, przecież to też kot - mruknęła siedząca z tyłu Bet.Alex i Sten tkwili na koźle.- Cichaj, dzieweczko - syknął Szkot.- Obawiam się, że cały plan spali na panewce i nie przysłuży się sprawie Kilgourów.Już po nas.- Pewnie masz rację - odparł Sten.- Jesteśmy zgubieni.I pomyśleć, że umrzemy, nie znając nawet zakończenia historii o rudzielcu zwanym Rory.- A, Red Rory! - Alex aż pojaśniał.- Czemu nie.Gdy mówiłem o nim ostatnio, stawił czoło całej kompanii, aż wszystkie łby kolejno stoczyły się ze wzgórza, prawda?Porucznik przytaknął, znużony.Cokolwiek, byle tylko podnieść załogę na duchu.- No właśnie.Głowy turlu, turlu, turlu, turlają się w dolinkę, a zdumiony generał popada w rozterkę, widząc kompanię w stanie niekompletnym.Ale zanim zdążył obmyślić jakieś posunięcie, gigant znów krzyczy: “Jestem Red Rory z Doliny! Przyślij mi tu regiment!" Generała mało szlag nie trafił, ale woła adiutanta.Każe mu wysłać na górę regiment dzielnych wojów i powtarza, nieco podniesionym głosem, że chce mieć głowę tego zuchwalca.Pułk truchta posłusznie po zboczu, po czym rozlega się wrzask nieziemski.Przez całe popołudnie słychać piski, skrzeczenia, wycia, a generał tylko wpatruje się.gdzie tuman kurzu, i czeka niecierpliwie, aż bitwa dobiegnie końca.A tu nagle z kurzawy wyłania się adiutant.Pędzi w dół i krzyczy: “Uciekaj, panie! Uciekaj! To pułapka! Ich jest dwóch!".Zapadła martwa cisza.- Chcesz powiedzieć, że już nic więcej się nie zdarzyło? - spytał Sten po kilku minutach.- Na to czekałem przez rok?- Jasne - odparł Alex.- Fajne, nie? Tym razem cisza trwała jeszcze dłużej.ROZDZIAŁ SZEŚĆDZIESIĄTY TRZECIStrażnicy wprowadzili do komnaty następnego najemnika.Mathias spojrzał na nagiego mężczyznę ze śladami po poprzednich przesłuchaniach.Spocona skóra lśniła w blasku reflektorów, oczy więźnia były pełne strachu.Prorok dał znak przewodniczącemu komisji.Żołnierza czym prędzej posadzono i przypasano do fotela, a pomocnik przypiął mu do skóry zakończone krokodylkami przewody.Dowódca kompanów stanął nad więźniem.- Nie zmuszaj nas do najgorszego.Żałością napełnia mnie widok grzesznika poddawanego takim katuszom.Oszczędź ich sobie.Proszę cię o to w imię naszego ojca.- Pochylił się bliżej twarzy męczennika.- Tylko drobne wyznanie winy.twojej i dowódców.Więcej nam nie trzeba.No, powiesz? Błagani, synu.Nieszczęśnik z wysiłkiem pokręcił przecząco głową.Mathias skinął na inkwizytora.Pora zaczynać.Rzległy się pierwsze krzyki.Godzinę później prorok wyszedł uśmiechnięty z sali tortur.Mathias nalał sobie z kryształowej karafki puchar czystej, zimnej wody.Pochodziła ze świętego źródła wysoko w górach.Na Sanctusie panowała noc.Duchowy wódz siedział samotnie w skąpo urządzonej celi.Gdzieś zza drzwi dobiegały powolne kroki strażników.Raz jeszcze zastanowił się nad swymi planami i spoczął na twardej, prawdziwie wojskowej pryczy.Tak lubił sypiać najbardziej.Niestety, reforma nowego zasiedlania Sanctusa okazała się dość trudna w realizacji.Sam pomysł naszedł go niczym proroczy sen.Oczami wyobraźni ujrzał całe mrowie niewielkich, odizolowanych wspólnot duchowych oraz ludzi oddających się wyłącznie medytacji i modlitwie.Aby stworzyć takie osiedla, gotów był wyludnić miasta.Chciał zagnać tam nawet chłopów.Ostatnie meldunki donosiły, że idea nie spotkała się z poparciem mieszkańców.Stawiali nawet opór, szczególnie rolnicy i rzemieślnicy.Narzekali, że nie będzie komu uprawiać pól.Kto wymiesza zaprawę, kto wzniesie domy?Trzeba ukrócić podobne bezbożne sarkania.Nie pozwoli, aby małoduszni malkontenci stanęli na drodze świetlanej przyszłości tej planety.Wysłał kompanów, by zajęli się wioskami.Jak nie perswazją, to siłą, ale przeprowadzi reformę.W komentarzu do rozkazu dopisał, aby w razie czego palić budynki, niszczyć zasiewy.W ten sposób ludzie nie będą mieli dokąd wracać.O wiele lepiej szło mu z najemnikami, ale tego dopilnował osobiście.Następnego dnia rozpocznie się publiczny proces zdrajców.Zebrał już dość zeznań, by wytoczyć oskarżenie.Wszyscy najemnicy zostaną uznani winnymi.Potem Mathias zarządzi egzekucję.Też publiczną.To będzie wielka uroczystość, prawdziwe święto [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl agnieszka90.opx.pl
.- Właśnie - mruknął Alex.- Leziemy prosto w paszczę lwa.- Lwa się boi, przecież to też kot - mruknęła siedząca z tyłu Bet.Alex i Sten tkwili na koźle.- Cichaj, dzieweczko - syknął Szkot.- Obawiam się, że cały plan spali na panewce i nie przysłuży się sprawie Kilgourów.Już po nas.- Pewnie masz rację - odparł Sten.- Jesteśmy zgubieni.I pomyśleć, że umrzemy, nie znając nawet zakończenia historii o rudzielcu zwanym Rory.- A, Red Rory! - Alex aż pojaśniał.- Czemu nie.Gdy mówiłem o nim ostatnio, stawił czoło całej kompanii, aż wszystkie łby kolejno stoczyły się ze wzgórza, prawda?Porucznik przytaknął, znużony.Cokolwiek, byle tylko podnieść załogę na duchu.- No właśnie.Głowy turlu, turlu, turlu, turlają się w dolinkę, a zdumiony generał popada w rozterkę, widząc kompanię w stanie niekompletnym.Ale zanim zdążył obmyślić jakieś posunięcie, gigant znów krzyczy: “Jestem Red Rory z Doliny! Przyślij mi tu regiment!" Generała mało szlag nie trafił, ale woła adiutanta.Każe mu wysłać na górę regiment dzielnych wojów i powtarza, nieco podniesionym głosem, że chce mieć głowę tego zuchwalca.Pułk truchta posłusznie po zboczu, po czym rozlega się wrzask nieziemski.Przez całe popołudnie słychać piski, skrzeczenia, wycia, a generał tylko wpatruje się.gdzie tuman kurzu, i czeka niecierpliwie, aż bitwa dobiegnie końca.A tu nagle z kurzawy wyłania się adiutant.Pędzi w dół i krzyczy: “Uciekaj, panie! Uciekaj! To pułapka! Ich jest dwóch!".Zapadła martwa cisza.- Chcesz powiedzieć, że już nic więcej się nie zdarzyło? - spytał Sten po kilku minutach.- Na to czekałem przez rok?- Jasne - odparł Alex.- Fajne, nie? Tym razem cisza trwała jeszcze dłużej.ROZDZIAŁ SZEŚĆDZIESIĄTY TRZECIStrażnicy wprowadzili do komnaty następnego najemnika.Mathias spojrzał na nagiego mężczyznę ze śladami po poprzednich przesłuchaniach.Spocona skóra lśniła w blasku reflektorów, oczy więźnia były pełne strachu.Prorok dał znak przewodniczącemu komisji.Żołnierza czym prędzej posadzono i przypasano do fotela, a pomocnik przypiął mu do skóry zakończone krokodylkami przewody.Dowódca kompanów stanął nad więźniem.- Nie zmuszaj nas do najgorszego.Żałością napełnia mnie widok grzesznika poddawanego takim katuszom.Oszczędź ich sobie.Proszę cię o to w imię naszego ojca.- Pochylił się bliżej twarzy męczennika.- Tylko drobne wyznanie winy.twojej i dowódców.Więcej nam nie trzeba.No, powiesz? Błagani, synu.Nieszczęśnik z wysiłkiem pokręcił przecząco głową.Mathias skinął na inkwizytora.Pora zaczynać.Rzległy się pierwsze krzyki.Godzinę później prorok wyszedł uśmiechnięty z sali tortur.Mathias nalał sobie z kryształowej karafki puchar czystej, zimnej wody.Pochodziła ze świętego źródła wysoko w górach.Na Sanctusie panowała noc.Duchowy wódz siedział samotnie w skąpo urządzonej celi.Gdzieś zza drzwi dobiegały powolne kroki strażników.Raz jeszcze zastanowił się nad swymi planami i spoczął na twardej, prawdziwie wojskowej pryczy.Tak lubił sypiać najbardziej.Niestety, reforma nowego zasiedlania Sanctusa okazała się dość trudna w realizacji.Sam pomysł naszedł go niczym proroczy sen.Oczami wyobraźni ujrzał całe mrowie niewielkich, odizolowanych wspólnot duchowych oraz ludzi oddających się wyłącznie medytacji i modlitwie.Aby stworzyć takie osiedla, gotów był wyludnić miasta.Chciał zagnać tam nawet chłopów.Ostatnie meldunki donosiły, że idea nie spotkała się z poparciem mieszkańców.Stawiali nawet opór, szczególnie rolnicy i rzemieślnicy.Narzekali, że nie będzie komu uprawiać pól.Kto wymiesza zaprawę, kto wzniesie domy?Trzeba ukrócić podobne bezbożne sarkania.Nie pozwoli, aby małoduszni malkontenci stanęli na drodze świetlanej przyszłości tej planety.Wysłał kompanów, by zajęli się wioskami.Jak nie perswazją, to siłą, ale przeprowadzi reformę.W komentarzu do rozkazu dopisał, aby w razie czego palić budynki, niszczyć zasiewy.W ten sposób ludzie nie będą mieli dokąd wracać.O wiele lepiej szło mu z najemnikami, ale tego dopilnował osobiście.Następnego dnia rozpocznie się publiczny proces zdrajców.Zebrał już dość zeznań, by wytoczyć oskarżenie.Wszyscy najemnicy zostaną uznani winnymi.Potem Mathias zarządzi egzekucję.Też publiczną.To będzie wielka uroczystość, prawdziwe święto [ Pobierz całość w formacie PDF ]