[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tej wiosny Towarzysze Wybrały dwudziestu młodzików - jak dotąd najwięcej.Po raz pierwszy od lat Kolegium miało pełną obsadę.Nikt nie wie, czy cieszyć się, czy martwić tak raptownym napływem Wybranych - po raz ostatni Ko­legium zostało zapełnione do ostatniego miejsca za czasów panowania ojca Selenay, kiedy na Wschodniej Granicy to­czono wojny Tedrela z Karsem i uczniowie byli niezwykle potrzebni po ich zakończeniu, by zająć miejsce Heroldów, którzy wyruszyli na ostatni patrol.Elspeth spisywała się nadspodziewanie dobrze, i ta wieść uradowała Talię niezwykle.Elcarth zajął się jej napiętym przydziałem obowiązków i odchudził go znacznie, a Elspeth zaczęła się zapamiętale uczyć na tych zajęciach, które jej pozostawił, jakby chcąc udowodnić, że nie zamierza się od nich uchylać i jest wdzięczna za ulgę.Z Dworu nowych wieści było niewiele i na dodatek nie były one pomyślne.Żarna we młynie rozsiewającym plotki nieustannie mełły pogłoski dotyczące Elspeth i nieobecnej Talii.Znali już mniej więcej połowę, pozostałe dotyczyły Elspeth i tego, jakoby nie nadawała się, by włożyć koronę, bo jest zbyt uległa, rozpieszczona, nie dość bystra i nazbyt zależna od Heroldów w ogólności, a od Talii szczególnie, by podejmować samodzielne decyzje.Kris ani słówkiem nie pisnął, ujrzawszy cień bólu na twa­rzy Talii.- Ale powiedziałem wszystkim, którzy fatygowali się poruszaniem tego tematu, iż temu, kto owe plotki rozsiewa, brak jest piątej klepki.Elspeth jest taką samą trzpiotką jak Jeri, której kandydaturę z ochotą wzięliby pod uwagę, roz­patrując sprawę sukcesji! I dodałem, że nikomu, kto ciebie poznał, nie przyszłoby nawet do głowy, iż mogłabyś niecnie nadużyć Daru! Na tym koniec; kolej na was - rozkazał Skif.- Musicie opowiedzieć mi wszystko o huraganie.Po­łowa zasiadających w Kręgu surowo zastrzegła, iż mam po­wrócić ze szczegółową opowieścią, jeśli pominiecie jakiś dro­biazg, nie ręczę za własną głowę!Większość opowiedział Kris - poczynając od plagi w Rozdrożach, a na przybyciu Tedrika kończąc - przemil­czawszy jednak utratę panowania nad sobą Talii.- To brzmi ponuro - powiedział Skif, kiedy skończy­li.- Dziwię się, że nie poderżnęliście sobie gardeł, z nu­dów, jeśli nie z innego powodu.Oczywiście, byliście zbyt zajęcie odgarnianiem śniegu, by się nudzić.Kris zachłysnął się winem, niemal śmiertelnie się zakrztu­sił, próbując stłumić śmiech.Talia ukryła zarumienione policzki, grzmocąc go po ple­cach, a potem podjęła przerwaną rozmowę, rzucając mu su­rowe spojrzenie, od którego nieomalże znów dostał spazmów.- Na szczęście mieliśmy ze sobą harfę - powiedziała, z wysiłkiem opanowując chęć złapania go obydwiema rękami za gardło i uduszenia.- Muzyka podtrzymywała nas na duchu i, Skifie, odkryliśmy coś naprawdę dziwnego.Czy wiedziałeś o tym, że opowieści o śpiewających chirra, któ­rymi karmili nas ludzie z Północy, są prawdziwe?- Już za długo patrolujecie wasz obwód - odparł z uśmiechem pełnym niedowierzania.- Ona mówi prawdę, Skifie - zapewnił go Kris.- Chirra rzeczywiście śpiewają, hm, lepiej jest powiedzieć: nu­cą.Robią to jednakże celowo i słyszałem już gorsze dźwięki, dobywające się z ludzkich gardeł.- Możecie to udowodnić? W innym przypadku, trudno mi będzie przekonać kogokolwiek, nie mówiąc o sobie sa­mym.- Zamierzasz spędzić z nami noc?- Jeśli tylko wam nie zawadzam.- Możesz zostać, jeśli posprzątasz po kolacji - prze­komarzała się Talia.- Upichcimy coś dla ciebie, lecz ty musisz spełnić swój obowiązek.- Wszystko będzie lepsze od własnego wiktu! - przy­stał Skif, wzdychając serdecznie.- Kiedy byłem czeladni­kiem, Dirk zakazał mi kategorycznie gotować cokolwiek po tym, jak zepsułem dwa pierwsze posiłki.Nie mam mu tego za złe.Jestem jedyną znaną mi osobą, której gotowane przez godzinę jajko jest w połowie surowe, a w połowie spalone.- Zatem po kolacji usłyszysz występ.Zakończywszy wieczorny posiłek, Talia wezwała pasące się nad jeziorem chirra do Stanicy i urządziła występ, którego żądał Skif.Po pierwszych dźwiękach, które wydały ze swych długich gardeł juczne zwierzęta, oczy Skifa szeroko rozszerzy­ło niedowierzanie.Szybki rzut oka wokoło upewnił go, że nie padł ofiarą podstępu.Jednak już po dwóch piosenkach uspo­koił się i przyznał, że niesamowite głosy brzmią nawet przy­jemnie dla ucha, choć na początku mogą wywołać dreszcz.Gdy znużyło ich śpiewanie, zaczęli wymieniać się opo­wieściami z drogi.Skif posiadał w zanadrzu wprost przytła­czający zapas komicznych historyjek, ponieważ - przy­dzielony do służby kurierskiej - miał okazję zmierzyć się z najróżniejszymi sytuacjami.Musiał, na przykład, razu pew­nego ratować pewną osobę - z którą umówił się na spot­kanie - przed rozmiłowaną i nadmiernie rozochoconą kro­wą.Jednak gdy doszedł do połowy jednej ze swych najbardziej zabawnych opowiastek, Talia raptownie wstała, sumitując się, i dość żwawo oddaliła się w mrok.- Czy ja powiedziałem coś złego? - zdumiał się Skif, ponieważ aż do tej chwili wszelkie znaki na niebie i ziemi wskazywały, że Talia jest niezwykle ubawiona.- Co się jej stało?- Nie mam bladego pojęcia, tak jak i ty.- zaczął Kris i nagle przyszło mu coś na myśl.- Poczekaj no chwilkę - przymknął oczy i wezwał myślą Tantrisa, Odpowiedź wywołała na jego ustach pół­uśmiech, choć zachował okruch współczucia dla Talii,- Niedługo wróci - powiadomił zaintrygowanego Ski­fa [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnieszka90.opx.pl