Pokrewne
- Strona Główna
- Choroby zakazne zwierzat domowych z elementami ZOONOZ pod red. Stanislawa Winiarczyka i Zbigniewa GrÄ dzkiego
- Trylogia Lando Calrissiana.03.Lando Calrissian i Gwiazdogrota ThonBoka
- Witkiewicz Stanislaw Ignacy N niemyte dusze imn
- Pagaczewski Stanislaw Gabka i latajace talerze (SCAN
- Pagaczewski Stanislaw Misja profesora Gabki
- Owsiak Stanisław Podstawy nauki finansów(1)
- Peter Berling Dzieci Graala Krew krolow
- Morrell Dav
- Sienkiewicz Henryk Ogniem i mieczem
- Bram Stoker Dracula
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- negatyw24.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.To znów, by wziąć jaki milion światłych obywateli naszej współczesności i rzucić desantem w paleolit; wyborna myśl, lecz co miałem począć z ludzkością już siedzącą tam w jaskiniach?Lektura tych planów wzbudziła we mnie podejrzenia przy lustracji XX wieku.Czy nie podtykano tam masowych środków zagłady? Podobno paru radykałów w Instytucie chciało skręcić czas w koło, żeby się nowożytność gdzieś po XXI wieku zrosła z prehistorią.W ten sposób wszystko miało ruszyć jeszcze raz od samego początku, a lepiej.Idea chorobliwa, fantastyczna, szalona, ale widziałem jakby oznaki przygotowań.Zrost wymagał uprzedniego wyburzenia cywilizacji istniejącej, “powrotu do Natury”, jakoż od połowy XX wieku narastało zdziczenie, porywanie, wysadzanie, młodzież z roku na rok kudłaciała, zezwierzęceniu ulegała cała erotyka, pojawiały się hordy obrosłych łachmaniarzy, oddające rykami cześć nie Słońcu już, lecz jakimś gwiazdom czy gwiazdorom, rozlegały się nawoływania do destrukcji techniki, nauki, nawet zwani naukowcami futurologowie głosili - z czyjego poduszczenia?!! - nadchodzącą katastrofę, upadek, kres, tu i tam budowano już nawet jaskinie, nazywając je, chyba dla niepoznaki, schronami.Postanowiłem więc skoncentrować się na następnych stuleciach, bo mi to pachniało robotą zawrotową, to jest zawracającą czas z powrotem, właśnie w myśl teorii koła, kiedy otrzymałem zaproszenie na nadzwyczajną sesję Rady Naukowej.Przyjaciele powiedzieli mi w sekrecie, że ma się tam odbyć sąd nade mną.Nie oderwało mnie to od pełnienia obowiązków.Ostatnią czynnością moją było rozstrzygnięcie sprawy niejakiego Adia, który, pracując jako funkcjonariusz nadzoru, przywiózł sobie z XII wieku dziewczę porwane w szczerym polu; dopadniętą, na oczach tłumu, w jasny dzień wciągnął na chronocykl; poczytano ją za świętą, a uwiedzenie w czasie - za wniebowzięcie.Dawno już powinienem był go wydalić, był to skończony brutal, o powierzchowności niezwykle odpychającej, podobny do goryla z tymi swoimi głęboko osadzonymi oczkami i ciężką szczęką, ale obawiałem się posądzenia o awersję osobistą.Teraz jednak zesłałem go, i to na wszelki wypadek bardzo daleko - o 65 000 lat wstecz; został jaskiniowym Casanovą i zrodził neandertalczyków.Poszedłem na sesję z podniesionym czołem, bo nie poczuwałem się do żadnych win.Trwała ponad dziesięć godzin; nasłuchałem się co niemiara oskarżeń.Zarzucano mi samowolę, komenderowanie uczonymi, lekceważenie opinii ekspertów, faworyzowanie Grecji, upadek Rzymu, sprawę Cezara (i to było oszczerstwem: żadnego Brutusa nigdzie nie wysyłałem), aferę Reichplatza, to jest kardynała Richelieu, nadużycia w pionie MOIRY i tajnej chronicji, papieży i antypapieży (w istocie “mroki średniowiecza” spowodował Betterpart, który, zgodnie ze swoją ulubioną regułą “silnej ręki”, powtykał między VIII a XIII wiekiem tylu konfidentów, że doszło do zamordyzmu i upadku kultury).Lektura aktu oskarżenia, sformułowanego w 7 000 paragrafów, była w gruncie rzeczy publicznym czytaniem podręcznika historii.Nasłuchałem się za A.Donnaia, za krzak ognisty.Sodomę i Gomorę, za wikingów, za koła bojowych wozów małoazjatyckich, za brak kół u wozów południowoamerykańskich, za krucjaty, rzeź albigensów, Bertholda Schwarza z jego prochem (a gdzie go miałem zesłać, w starożytność, żeby się już w niej kartaczowano?), i tak dalej - bez końca.Nic się teraz szanownej radzie nie podobało, ani Reformacja, ani Kontrreformacja, a ci, którzy przedtem pchali się do mnie właśnie z tymi projektami, zapewniając o ich zbawiennym charakterze (Rosenbeisser niemal z klęczek błagał o zezwolenie na Reformację), siedzieli teraz jak na tureckim kazaniu.W ostatnim słowie, gdy mi go udzielono, oświadczyłem, że w ogóle nie zamierzam się bronić.Przyszła historia nas rozsądzi.Pozwoliłem sobie, wyznaję, na jedną szyderczą uwagę pod koniec wystąpienia.Powiedziałem mianowicie, że jedyny postęp i dóbr o, jakie wykazuj ą Dzieje po robotach Projektu, jest wyłącznie moją zasługą.Idzie bowiem o dodatnie skutki masowych zsyłek, jakie podejmowałem.Mnie zawdzięcza ludzkość Homera, Platona, Arystotelesa, Bosko vicia, Leonarda da Vinci, Boscha, Spinozę i niezliczonych anonimów, co wsparli jej twórczy wysiłek w stuleciach [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl agnieszka90.opx.pl
.To znów, by wziąć jaki milion światłych obywateli naszej współczesności i rzucić desantem w paleolit; wyborna myśl, lecz co miałem począć z ludzkością już siedzącą tam w jaskiniach?Lektura tych planów wzbudziła we mnie podejrzenia przy lustracji XX wieku.Czy nie podtykano tam masowych środków zagłady? Podobno paru radykałów w Instytucie chciało skręcić czas w koło, żeby się nowożytność gdzieś po XXI wieku zrosła z prehistorią.W ten sposób wszystko miało ruszyć jeszcze raz od samego początku, a lepiej.Idea chorobliwa, fantastyczna, szalona, ale widziałem jakby oznaki przygotowań.Zrost wymagał uprzedniego wyburzenia cywilizacji istniejącej, “powrotu do Natury”, jakoż od połowy XX wieku narastało zdziczenie, porywanie, wysadzanie, młodzież z roku na rok kudłaciała, zezwierzęceniu ulegała cała erotyka, pojawiały się hordy obrosłych łachmaniarzy, oddające rykami cześć nie Słońcu już, lecz jakimś gwiazdom czy gwiazdorom, rozlegały się nawoływania do destrukcji techniki, nauki, nawet zwani naukowcami futurologowie głosili - z czyjego poduszczenia?!! - nadchodzącą katastrofę, upadek, kres, tu i tam budowano już nawet jaskinie, nazywając je, chyba dla niepoznaki, schronami.Postanowiłem więc skoncentrować się na następnych stuleciach, bo mi to pachniało robotą zawrotową, to jest zawracającą czas z powrotem, właśnie w myśl teorii koła, kiedy otrzymałem zaproszenie na nadzwyczajną sesję Rady Naukowej.Przyjaciele powiedzieli mi w sekrecie, że ma się tam odbyć sąd nade mną.Nie oderwało mnie to od pełnienia obowiązków.Ostatnią czynnością moją było rozstrzygnięcie sprawy niejakiego Adia, który, pracując jako funkcjonariusz nadzoru, przywiózł sobie z XII wieku dziewczę porwane w szczerym polu; dopadniętą, na oczach tłumu, w jasny dzień wciągnął na chronocykl; poczytano ją za świętą, a uwiedzenie w czasie - za wniebowzięcie.Dawno już powinienem był go wydalić, był to skończony brutal, o powierzchowności niezwykle odpychającej, podobny do goryla z tymi swoimi głęboko osadzonymi oczkami i ciężką szczęką, ale obawiałem się posądzenia o awersję osobistą.Teraz jednak zesłałem go, i to na wszelki wypadek bardzo daleko - o 65 000 lat wstecz; został jaskiniowym Casanovą i zrodził neandertalczyków.Poszedłem na sesję z podniesionym czołem, bo nie poczuwałem się do żadnych win.Trwała ponad dziesięć godzin; nasłuchałem się co niemiara oskarżeń.Zarzucano mi samowolę, komenderowanie uczonymi, lekceważenie opinii ekspertów, faworyzowanie Grecji, upadek Rzymu, sprawę Cezara (i to było oszczerstwem: żadnego Brutusa nigdzie nie wysyłałem), aferę Reichplatza, to jest kardynała Richelieu, nadużycia w pionie MOIRY i tajnej chronicji, papieży i antypapieży (w istocie “mroki średniowiecza” spowodował Betterpart, który, zgodnie ze swoją ulubioną regułą “silnej ręki”, powtykał między VIII a XIII wiekiem tylu konfidentów, że doszło do zamordyzmu i upadku kultury).Lektura aktu oskarżenia, sformułowanego w 7 000 paragrafów, była w gruncie rzeczy publicznym czytaniem podręcznika historii.Nasłuchałem się za A.Donnaia, za krzak ognisty.Sodomę i Gomorę, za wikingów, za koła bojowych wozów małoazjatyckich, za brak kół u wozów południowoamerykańskich, za krucjaty, rzeź albigensów, Bertholda Schwarza z jego prochem (a gdzie go miałem zesłać, w starożytność, żeby się już w niej kartaczowano?), i tak dalej - bez końca.Nic się teraz szanownej radzie nie podobało, ani Reformacja, ani Kontrreformacja, a ci, którzy przedtem pchali się do mnie właśnie z tymi projektami, zapewniając o ich zbawiennym charakterze (Rosenbeisser niemal z klęczek błagał o zezwolenie na Reformację), siedzieli teraz jak na tureckim kazaniu.W ostatnim słowie, gdy mi go udzielono, oświadczyłem, że w ogóle nie zamierzam się bronić.Przyszła historia nas rozsądzi.Pozwoliłem sobie, wyznaję, na jedną szyderczą uwagę pod koniec wystąpienia.Powiedziałem mianowicie, że jedyny postęp i dóbr o, jakie wykazuj ą Dzieje po robotach Projektu, jest wyłącznie moją zasługą.Idzie bowiem o dodatnie skutki masowych zsyłek, jakie podejmowałem.Mnie zawdzięcza ludzkość Homera, Platona, Arystotelesa, Bosko vicia, Leonarda da Vinci, Boscha, Spinozę i niezliczonych anonimów, co wsparli jej twórczy wysiłek w stuleciach [ Pobierz całość w formacie PDF ]