[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wtem powstał znowu sam Chmielnicki.- Mości panowie pułkownicy dobrodziejstwo! - rzekł.- Za czymustanowiliście, aby posłów do Warszawy wysłać, którzy służbynasze wierne najjaśniejszemu królowi jegomości zalecą i onagrodę prosić będą.Ale też kto chce wojny, ten ją mieć może -nie z królem, nie z Rzecząpospolitą, bo my z nimi nigdy wojnynie prowadzili, ale z największym niedrugiem naszym, któren jużcały od krwi kozackiej czerwony, który pod Starcem jeszcze się wniej umazał i teraz mazać się nie przestaje, w nieżyczliwości dlaHenryk Sienkiewicz Ogniem i mieczem 358wojsk zaporoskich trwając.Do którego ja pismo i posłówwysłałem prosząc, aby onej nieżyczliwości zaniechał, a on ichtyrańsko pomordował, odpowiedzią żadną mnie, starszegowaszego, nie uczciwszy, przez co kontempt całemu wojskuzaporoskiemu wyrządził.A teraz z Zadnieprza przyszedł iPohrebyszcze w pień wyciął, niewinnych ludzi pokarał, nadktórymim ja rzewnymi łzami płakał.Potem, jako mnie dziś ranodali znać, do Niemirowa on poszedł i także nikogo nie żywił.Agdy Tatarzy dla strachu i bojazni ruszyć na niego nie chcą, rychłopatrzeć, jak on tu przyjdzie, aby i nas, niewinnych ludzi, wygubić,przeciw woli przychylnego nam najjaśniejszego króla jegomości icałej Rzeczypospolitej, bo on w pysze swej o nikogo nie dba, ajako się teraz buntuje, tak zawsze się jest gotów przeciw woli jegokrólewskiej mości zbuntować.W zgromadzeniu zrobiło się bardzo cicho.Chmielnicki odsapnąłi mówił dalej:- Bóg nam nad hetmanami wiktorią nagrodził, ale on gorszy odhetmanów i od wszystkich królewiąt, diabelski syn samąnieprawdą żyjący.Na którego gdybym ja sam ruszył, tedyby on wWarszawie przez przyjaciół swych krzyczeć nie omieszkał, iżpokoju nie chcemy, i przed jego królewską mością niewinnośćnaszą by oskarżał.Co aby się nie stało, potrzeba, iżby króljegomość i cała Rzplita wiedziała, iż ja wojny nie chcę i cichosiedzę, a on pierwszy na nas wojną nastaje; przeto ja ruszyć niemogę, bo i do układów z panem wojewodą bracławskim zostaćmuszę, ale by on, diabelski syn, siły naszej nie złamał, trzeba musię zastawić i potęgę jego tak zgubić, jakeśmy pod %7łółtymiWodami i pod Korsuniem niedrugów naszych, panów hetmanów,zgubili.O to więc proszę, abyście waszmościowie na niego naochotnika ruszyli, a ja do króla jegomości pisać będę, iż to sięstało beze mnie i dla koniecznej obrony naszej przed jego,Wiśniowieckiego, nieżyczliwością i napaścią.Głuche milczenie panowało w zgromadzeniu.Henryk Sienkiewicz Ogniem i mieczem 359Chmielnicki mówił dalej:- Który tedy z waszmościów na ów przemysł wojenny wyjdzie,temu ja wojska dosyć dam, dobrych mołojców, i armatę dam, iludu ognistego, aby z pomocą bożą niedruga naszego mógł znieśći wiktorię nad nim otrzymać.Ani jeden z pułkowników nie wysunął się naprzód.- Sześćdziesiąt tysięcy wybranego komunika dam! - rzekłChmielnicki.Cisza.A przecież byli to wszystko nieustraszeni wojownicy, którychokrzyki wojenne odbijały się nieraz o mury Carogrodu.I możewłaśnie dlatego każdy z nich obawiał się utracić zdobytej sławyw spotkaniu ze straszliwym Jeremim.Chmielnicki wodził oczyma po pułkownikach, którzy podwpływem tego spojrzenia wzrok spuszczali ku ziemi.TwarzWyhowskiego przybrała wyraz szatańskiej złośliwości.- Znam ja mołojca - rzekł posępnie Chmielnicki - któren byprzemówił w tej chwili i od tej wyprawy się nie wybiegał, ale gonie masz między nami.- Bohun! - rzekł jakiś głos.- Tak jest.Zniósł on już regiment Jaremy w Wasiłówce, jeno goposzczerbili w tej potrzebie i leży teraz w Czerkasach, ześmiercią-matką walczy.A gdy jego nie masz, nikogo nie masz, jakwidzę! Gdzie sława kozacka? gdzie Pawluki, Nalewajki, Aobody iOstranice?Wtem niski, gruby człowiek, z twarzą siną, ponurą, rudym jakogień wąsem nad skrzywionymi ustami i zielonymi oczyma,powstał z ławy, wysunął się ku Chmielnickiemu i rzekł:- Ja pójdę.Był to Maksym Krzywonos.Okrzyki zabrzmiały:  Na sławu! , on zaś wsparł się piernaczem wbok i tak mówił chrapliwym, urywanym głosem:- Nie myśl, hetmanie, żeby ja się bał.Ja by od razu się podjął -Henryk Sienkiewicz Ogniem i mieczem 360ale myślał: są lepsi! Ale kiedy tak, to pójdę.Wy co? wy głowy iręce, a u mnie nie ma głowy, tylko ręce a szabla.Raz matyrodyła! Wojna mnie mać i siostra.Wiśniowiecki reżet i ja budu;on wiszajet i ja budu.A ty mnie, hetmanie, mołojców dobrychdaj, bo czernią nie z Wiśniowieckim to poczynać.Tak i pójdę -zamkiw dobuwaty, byty, rizaty, wiszaty! Na pohybel im,biłoruczkym!Drugi ataman wysunął się naprzód- Ja z toboju, Maksym!Był to Pułjan.- I Czarnota hadziacki, i Hładki mirhorodzki, i Nosacz ostręskipójdą z tobą! - rzekł Chmielnicki.- Pójdziemy! - ozwali się jednogłośnie, bo już ich przykładKrzywonosa zachęcił i duch w nich wstąpił.- Na Jaremu! na Jaremu! - zagrzmiały okrzyki w zgromadzeniu.- Koli! koli! - powtórzyło  towarzystwo , i po pewnym czasienarada zmieniła się w pijatykę [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnieszka90.opx.pl