Pokrewne
- Strona Główna
- Wiktor Krawczenko Wybrałem wolnoœć. Życie prywatne i polityczne radzieckiego funkcjonariusza
- Carter Scott Cherie Jesli zycie jest gra oto jej re
- Cawthorne Nigel Zycie erotyczne wielkich dyktat
- Neill Fiona Sekretne życie mamuœki(1)
- Drugie zycie dr.Murka Dolega Mostowicz
- Cawthorne Nigel Zycie seksualne papiezy
- Pagaczewski Stanislaw Gabka i latajace talerze (4)
- Barker Clive Wielkie sekretne widowisko (SCA
- Umberto Eco Imie Rozy
- Dukaj Jacek Czarne oceany (SCAN dal 758) (2
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- hakuna.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.ZaatakowaÅ‚ moje zmysÅ‚y z hamowanÄ… wÅ›ciekÅ‚oÅ›ciÄ…,przyprawiajÄ…c mnie o zawrót gÅ‚owy i gwaÅ‚townÄ… reakcjÄ™ żoÅ‚Ä…dka.Nogi ugięły siÄ™pode mnÄ….Na szczęście woda szybko wypeÅ‚niÅ‚a ohydnÄ… czeluść i lodówka zni-kÅ‚a w morskiej toni.WolnÄ… przestrzeÅ„, jakÄ… po sobie zostawiÅ‚a na powierzchni,szybko zapeÅ‚niÅ‚y inne Å›mieci.ZostawiliÅ›my to paskudztwo za sobÄ….Jeszcze dÅ‚ugo, gdy wiatr zawiaÅ‚ z tamtejstrony, czuÅ‚em ów smród.SpÅ‚ukanie oleistych smarów z kadÅ‚uba szalupy zajęłooceanowi caÅ‚y dzieÅ„.WÅ‚ożyÅ‚em do butelki wiadomość: JapoÅ„ski frachtowiec «Tsimtsum» pod pa-namskÄ… banderÄ… zatonÄ…Å‚ 2 lipca 1977 roku na Pacyfiku, o cztery dni drogi od Ma-nili.Jestem w szalupie.Nazywam siÄ™ Pi Patel.Mam trochÄ™ żywnoÅ›ci, trochÄ™ wo-dy, ale moim poważnym problemem jest tygrys bengalski.ProszÄ™ skontaktowaćsiÄ™ z mojÄ… rodzinÄ… w Winnipeg, w Kanadzie.BÄ™dÄ™ bardzo wdziÄ™czny za pomoc.DziÄ™kujÄ™.ZakorkowaÅ‚em butelkÄ™ i dodatkowo okrÄ™ciÅ‚em korek kawaÅ‚kiem folii.ObwiÄ…zaÅ‚em jÄ… nylonowym sznurkiem, zaciskajÄ…c mocno wÄ™zeÅ‚.Potem puÅ›ciÅ‚embutelkÄ™ na wodÄ™.ROZDZIAA 89Wszystko dokoÅ‚a cierpiaÅ‚o.Wszystko byÅ‚o spieczone sÅ‚oÅ„cem i wysmaganewiatrem.Szalupa, tratwa, dopóki siÄ™ nie urwaÅ‚a, brezent, destylatory, deszczoÅ‚apy,foliowe worki, liny, koce, siatka wszystko to zużywaÅ‚o siÄ™, Å›cieraÅ‚o, rozciÄ…gaÅ‚o,wiotczaÅ‚o, pÄ™kaÅ‚o, wysychaÅ‚o, gniÅ‚o, darÅ‚o siÄ™ i blakÅ‚o.To, co byÅ‚o pomaraÅ„czo-we, stawaÅ‚o siÄ™ bladożółte.Co byÅ‚o gÅ‚adkie, stawaÅ‚o siÄ™ szorstkie.Co byÅ‚o szorst-kie, wycieraÅ‚o siÄ™ do gÅ‚adkoÅ›ci.Ostre tÄ™piaÅ‚o.CaÅ‚e rwaÅ‚o siÄ™ na strzÄ™py.Naciera-nie rybimi skórami i tÅ‚uszczem żółwi, co próbowaÅ‚em robić regularnie, niewielezmieniaÅ‚o.Sól robiÅ‚a swoje, zżerajÄ…c wszystko milionami swych wygÅ‚odniaÅ‚ychpyszczków.SÅ‚oÅ„ce smażyÅ‚o wszystko bezlitoÅ›nie.UjarzmiaÅ‚o Richarda Parkera.OczyszczaÅ‚o do czysta szkielety i wypalaÅ‚o je, aż stawaÅ‚y siÄ™ oÅ›lepiajÄ…co biaÅ‚e.SpopieliÅ‚o moje ubranie i spaliÅ‚oby mi do cna i tak brÄ…zowÄ… skórÄ™, gdybym nie183chroniÅ‚ siÄ™ pod kocami i podpartymi skorupami żółwi.Kiedy upaÅ‚ stawaÅ‚ siÄ™ niedo zniesienia, braÅ‚em wiadro i oblewaÅ‚em siÄ™ wodÄ…, która czasami byÅ‚a tak ciepÅ‚a,że miaÅ‚em wrażenie, jakbym oblewaÅ‚ siÄ™ zupÄ….SÅ‚oÅ„ce zajęło siÄ™ także wszelkimizapachami.Ja nie pamiÄ™tam żadnych.Może tylko zapach zużytych Å‚usek rakiet.WydzielaÅ‚y woÅ„ kminku.Czy już o tym wspominaÅ‚em? Nie pamiÄ™tam, jak pach-niaÅ‚ Richard Parker.ObumieraliÅ›my.DziaÅ‚o siÄ™ to powoli, tak że nie myÅ›laÅ‚em o tym bezustannie.Ale odnotowywaÅ‚em ten proces w regularnych odstÄ™pach czasu.ByliÅ›my dwomawyniszczonymi ssakami, odwodnionymi i zagÅ‚odzonymi.Futro Richarda ParkerastraciÅ‚o poÅ‚ysk, zaczÄ…Å‚ nawet linieć w okolicach barków i zadu.StraciÅ‚ sporo nawadze, zamieniÅ‚ siÄ™ w szkielet obleczony w zbyt obszerny wór spÅ‚owiaÅ‚ego futra.Ja też wysychaÅ‚em, sÅ‚oÅ„ce wysysaÅ‚o ze mnie wilgoć, koÅ›ci rysowaÅ‚y siÄ™ wyrazniepod pergaminowÄ… skórÄ….ZaczÄ…Å‚em naÅ›ladować Richarda Parkera, przesypiajÄ…c niewiarygodnie dużoczasu.Nie byÅ‚ to zdrowy, gÅ‚Ä™boki sen, ale stan uÅ›pionej Å›wiadomoÅ›ci, w którymtrudno odróżnić senne rojenia od jawy.CzÄ™sto wykorzystywaÅ‚em swój gaÅ‚ganekmarzeÅ„.A oto ostatnie stronice mojego dziennika:DziÅ› widziaÅ‚em rekina, wiÄ™kszego od wszystkich, jakie dotÄ…d spo-tkaliÅ›my.To pierwotne monstrum miaÅ‚o dwadzieÅ›cia stóp dÅ‚ugoÅ›ci.Rekin tygrysi bardzo grozna bestia.OkrążaÅ‚ nas.BaÅ‚em siÄ™, że za-atakuje.PrzeżyÅ‚em z jednym tygrysem, uÅ›mierciÅ‚by mnie drugi.Alenie zaatakowaÅ‚.OdpÅ‚ynÄ…Å‚.Niebo zachmurzone, ale nic z tego nie wy-nika.Nie pada.Tylko poranna szaruga.Delfiny.PróbowaÅ‚em jedne-go upolować.StwierdziÅ‚em, że nie mogÄ™ utrzymać siÄ™ na nogach.R.P.osÅ‚abiony i zÅ‚y.Jestem tak sÅ‚aby, że nie mógÅ‚bym siÄ™ bronić, gdybyzaatakowaÅ‚.Nie mam nawet siÅ‚y zagwizdać.Spokojny i upalny dzieÅ„.SÅ‚oÅ„ce pali niemiÅ‚osiernie.CzujÄ™, że go-tuje mi siÄ™ mózg.Samopoczucie koszmarne.Skrajne wyczerpanie ciaÅ‚a i duszy.NiedÅ‚ugo umrÄ™.R.P.dyszy, alenie porusza siÄ™ [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl agnieszka90.opx.pl
.ZaatakowaÅ‚ moje zmysÅ‚y z hamowanÄ… wÅ›ciekÅ‚oÅ›ciÄ…,przyprawiajÄ…c mnie o zawrót gÅ‚owy i gwaÅ‚townÄ… reakcjÄ™ żoÅ‚Ä…dka.Nogi ugięły siÄ™pode mnÄ….Na szczęście woda szybko wypeÅ‚niÅ‚a ohydnÄ… czeluść i lodówka zni-kÅ‚a w morskiej toni.WolnÄ… przestrzeÅ„, jakÄ… po sobie zostawiÅ‚a na powierzchni,szybko zapeÅ‚niÅ‚y inne Å›mieci.ZostawiliÅ›my to paskudztwo za sobÄ….Jeszcze dÅ‚ugo, gdy wiatr zawiaÅ‚ z tamtejstrony, czuÅ‚em ów smród.SpÅ‚ukanie oleistych smarów z kadÅ‚uba szalupy zajęłooceanowi caÅ‚y dzieÅ„.WÅ‚ożyÅ‚em do butelki wiadomość: JapoÅ„ski frachtowiec «Tsimtsum» pod pa-namskÄ… banderÄ… zatonÄ…Å‚ 2 lipca 1977 roku na Pacyfiku, o cztery dni drogi od Ma-nili.Jestem w szalupie.Nazywam siÄ™ Pi Patel.Mam trochÄ™ żywnoÅ›ci, trochÄ™ wo-dy, ale moim poważnym problemem jest tygrys bengalski.ProszÄ™ skontaktowaćsiÄ™ z mojÄ… rodzinÄ… w Winnipeg, w Kanadzie.BÄ™dÄ™ bardzo wdziÄ™czny za pomoc.DziÄ™kujÄ™.ZakorkowaÅ‚em butelkÄ™ i dodatkowo okrÄ™ciÅ‚em korek kawaÅ‚kiem folii.ObwiÄ…zaÅ‚em jÄ… nylonowym sznurkiem, zaciskajÄ…c mocno wÄ™zeÅ‚.Potem puÅ›ciÅ‚embutelkÄ™ na wodÄ™.ROZDZIAA 89Wszystko dokoÅ‚a cierpiaÅ‚o.Wszystko byÅ‚o spieczone sÅ‚oÅ„cem i wysmaganewiatrem.Szalupa, tratwa, dopóki siÄ™ nie urwaÅ‚a, brezent, destylatory, deszczoÅ‚apy,foliowe worki, liny, koce, siatka wszystko to zużywaÅ‚o siÄ™, Å›cieraÅ‚o, rozciÄ…gaÅ‚o,wiotczaÅ‚o, pÄ™kaÅ‚o, wysychaÅ‚o, gniÅ‚o, darÅ‚o siÄ™ i blakÅ‚o.To, co byÅ‚o pomaraÅ„czo-we, stawaÅ‚o siÄ™ bladożółte.Co byÅ‚o gÅ‚adkie, stawaÅ‚o siÄ™ szorstkie.Co byÅ‚o szorst-kie, wycieraÅ‚o siÄ™ do gÅ‚adkoÅ›ci.Ostre tÄ™piaÅ‚o.CaÅ‚e rwaÅ‚o siÄ™ na strzÄ™py.Naciera-nie rybimi skórami i tÅ‚uszczem żółwi, co próbowaÅ‚em robić regularnie, niewielezmieniaÅ‚o.Sól robiÅ‚a swoje, zżerajÄ…c wszystko milionami swych wygÅ‚odniaÅ‚ychpyszczków.SÅ‚oÅ„ce smażyÅ‚o wszystko bezlitoÅ›nie.UjarzmiaÅ‚o Richarda Parkera.OczyszczaÅ‚o do czysta szkielety i wypalaÅ‚o je, aż stawaÅ‚y siÄ™ oÅ›lepiajÄ…co biaÅ‚e.SpopieliÅ‚o moje ubranie i spaliÅ‚oby mi do cna i tak brÄ…zowÄ… skórÄ™, gdybym nie183chroniÅ‚ siÄ™ pod kocami i podpartymi skorupami żółwi.Kiedy upaÅ‚ stawaÅ‚ siÄ™ niedo zniesienia, braÅ‚em wiadro i oblewaÅ‚em siÄ™ wodÄ…, która czasami byÅ‚a tak ciepÅ‚a,że miaÅ‚em wrażenie, jakbym oblewaÅ‚ siÄ™ zupÄ….SÅ‚oÅ„ce zajęło siÄ™ także wszelkimizapachami.Ja nie pamiÄ™tam żadnych.Może tylko zapach zużytych Å‚usek rakiet.WydzielaÅ‚y woÅ„ kminku.Czy już o tym wspominaÅ‚em? Nie pamiÄ™tam, jak pach-niaÅ‚ Richard Parker.ObumieraliÅ›my.DziaÅ‚o siÄ™ to powoli, tak że nie myÅ›laÅ‚em o tym bezustannie.Ale odnotowywaÅ‚em ten proces w regularnych odstÄ™pach czasu.ByliÅ›my dwomawyniszczonymi ssakami, odwodnionymi i zagÅ‚odzonymi.Futro Richarda ParkerastraciÅ‚o poÅ‚ysk, zaczÄ…Å‚ nawet linieć w okolicach barków i zadu.StraciÅ‚ sporo nawadze, zamieniÅ‚ siÄ™ w szkielet obleczony w zbyt obszerny wór spÅ‚owiaÅ‚ego futra.Ja też wysychaÅ‚em, sÅ‚oÅ„ce wysysaÅ‚o ze mnie wilgoć, koÅ›ci rysowaÅ‚y siÄ™ wyrazniepod pergaminowÄ… skórÄ….ZaczÄ…Å‚em naÅ›ladować Richarda Parkera, przesypiajÄ…c niewiarygodnie dużoczasu.Nie byÅ‚ to zdrowy, gÅ‚Ä™boki sen, ale stan uÅ›pionej Å›wiadomoÅ›ci, w którymtrudno odróżnić senne rojenia od jawy.CzÄ™sto wykorzystywaÅ‚em swój gaÅ‚ganekmarzeÅ„.A oto ostatnie stronice mojego dziennika:DziÅ› widziaÅ‚em rekina, wiÄ™kszego od wszystkich, jakie dotÄ…d spo-tkaliÅ›my.To pierwotne monstrum miaÅ‚o dwadzieÅ›cia stóp dÅ‚ugoÅ›ci.Rekin tygrysi bardzo grozna bestia.OkrążaÅ‚ nas.BaÅ‚em siÄ™, że za-atakuje.PrzeżyÅ‚em z jednym tygrysem, uÅ›mierciÅ‚by mnie drugi.Alenie zaatakowaÅ‚.OdpÅ‚ynÄ…Å‚.Niebo zachmurzone, ale nic z tego nie wy-nika.Nie pada.Tylko poranna szaruga.Delfiny.PróbowaÅ‚em jedne-go upolować.StwierdziÅ‚em, że nie mogÄ™ utrzymać siÄ™ na nogach.R.P.osÅ‚abiony i zÅ‚y.Jestem tak sÅ‚aby, że nie mógÅ‚bym siÄ™ bronić, gdybyzaatakowaÅ‚.Nie mam nawet siÅ‚y zagwizdać.Spokojny i upalny dzieÅ„.SÅ‚oÅ„ce pali niemiÅ‚osiernie.CzujÄ™, że go-tuje mi siÄ™ mózg.Samopoczucie koszmarne.Skrajne wyczerpanie ciaÅ‚a i duszy.NiedÅ‚ugo umrÄ™.R.P.dyszy, alenie porusza siÄ™ [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]