Pokrewne
- Strona Główna
- Cussler Clive, Perry Thomas Przygoda Fargo 05 Piaty kodeks Majow
- Thomas F. Valone Bioelectromagnetic Healing, A Rationale for Its Use
- Hardy Thomas Tessa d'Urberville
- Costain Thomas Srebrny kielich
- Thomas Craig Niedzwiedzie lzy
- Thomas Hardy Tessa d'Urberville
- § Thomas Craig Niedzwiedzie lzy
- Zdzislaw Nowak Niezwykle przygody Hodzy Nasred (3)
- Gordon R. Dickson Taktyka bledu
- Terry Pratchett Johnny i Bomba (2)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- nie-szalona.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Traktował je jak dzie-ci, a one odwzajemniały jego miłość zdrowymi pędamii pięknym kwieciem.Wieczorem, gdy po podlaniu naj-młodszych sadzonek kładł się spać, cieszył się na następ-ny dzień, w którym zobaczy je większymi i piękniejszymi,zasili je nawozem, uformuje i będzie tak robił długie mie-siące, obserwując, jak zmieniają się w dojrzałe, cieszącejego oczy, kwitnące piękno.Przekazując władcy owoceswej pracy, nie żałował, że rozstaje się z nimi dostoj-nik będzie podziwiać jego ukochane dzieci tylko w ichostatnim, skończonym stadium, podczas gdy on czerpałdługą radość z twórczego ich kształtowania.* Maiko (jap.w transkrypcji) dziewczyna szkolona na gejszę.#Infover WM rw0kk4rfn6wlet8llpmjzux20nxoe8tsij4qxnwj#Pewnego ranka, przebudziwszy się, jak zwykle udałsię do ogrodu.Zauważył, że jedna z sadzonek, na któ-rej według jego oczekiwań dopiero za kilka dni powin-ny ukazać się odrośle, a za parę miesięcy nieliczne pąkipierwszych kwiatów, przez jedną noc wypuściła gałązki,pokryła się liśćmi, pąkami i częściowo rozkwitła cudny-mi kwiatami.Była dojrzała, piękna, piękniejsza od in-nych w jego ogrodzie, jednak Urajashi nie ucieszył sięjej urodą.Wyrosła sama.Poczuł się okradziony przeznią z przyjemności pracy nad jej kształtem i wielomie-sięcznej radości obserwowania jej wzrostu.Pomyślał, żewidocznie go nie potrzebuje, że radzi sobie bez niego.Obraził się na nią i za karę nie podlał jej.Nie podlał jejrównież nazajutrz i w następne dni.Niebawem jego najpiękniejsza straciła kwiaty, a pokolejnym tygodniu uschła.Urajashi uznał to za niesprawiedliwe i zapłakał z zawo-du.Jego łzy przywołały Tennyo*.Przypłynęła na płatkachróż niesionych wiatrem.Wysłuchawszy skargi ogrodnikana złośliwość wychowanki, powiedziała tak: Kochała cię do tego stopnia, że dla twojej radościw jedną noc rozkwitła najpiękniejszymi kwiatami.Ty,zamiast długie miesiące cieszyć się jej doskonałością,wolałeś zajmować się pospolitymi pędami innych.Zabi-łeś swą najlepszą córkę, bo uraziła twą miłość własną,przerastając twe oczekiwania.Jeśli tamte dzięki pracyi miłości, którą dostaną od ciebie, staną się godne ozda-biać ogród szoguna, to jakże piękna byłaby ta, gdybyśobdarował ją jak pozostałe? Ukażę ci, co straciłeś.Tobędzie twoja kara.* Boginka, opiekunka artystów.Wyobrażana jako zwiewna istota uno-sząca się w powietrzu i rozsiewająca kwiaty.636 D 637#Infover WM efh8ta60mj0kdjjx16k4zbr06aaigwnt8ansswsi#I Urajashi zachwycił się wizją swojej najpiękniejszejza tydzień, za miesiąc, gdyby do jej miłości dołożył swoją,gdyby podlewał ją i pielęgnował jak inne, słabsze i po-spolitsze.Pomyślał o radości, której dostarczyłaby muswoim dalszym rozkwitem.Tennyo dodała: A wyobraz sobie, jak wyglądałaby obdarowana hoj-niej, proporcjonalnie do swojej miłości& I przez cały tenczas rosłaby w twoim ogrodzie, bo wysłannicy szogunapojawią się dopiero za wiele miesięcy.Urajashi poczuł ogromny ciężar w duszy i zapłakałponownie, tym razem z tak nieznośnego bólu, że sięobudził.Stwierdził, że jest poranek, a on nie wie, co jestprawdą, a co snem.Wzrok jego padł na kilka płatkówróżanych leżących obok posłania.Zerwał się i pobiegłdo najmłodszych sadzonek.Już z daleka widział tę naj-piękniejszą.Wyróżniała się jak panna młoda pośróddzieci.Peter jadł.Jego umysł wreszcie pracował jak dawniej.Ukazywał muwszystko z oślepiającą jasnością.Powód ikebany z płatków róż.Przyczynę rumieńca natwarzy Oksany, która nalała kawy, a pózniej podała mu jajkai stała teraz w postawie jak przed śniadaniem.MądrośćSatoko.Zaćmienie jego umysłu w ostatnich dniach.Przyznał przed sobą, że to była prawda.Podświadomiechciał ją unicestwić, bo przerosła jego oczekiwania.Porzucenie Oksany nie było rozwiązaniem.Japonka miałarację rozgoryczenie by go zniszczyło.Co mu zatem zosta-ło? Widział tylko jedno wyjście zresztą Satoko podsunęłamu je wprost, jakby był jakimś tępakiem.Fakt ostatnie dninie należały do jego najlepszych.#Infover WM rbgiopjenalfea1fvok2b2zthvyvqfqwmardqpxt#Skoro uczeń przerósł mistrza, to teraz mistrz musi nad-gonić.Musi dorosnąć do ucznia.Czy potrafi?Czy tego chce?Hmmm& Satoko najwyrazniej uważała, że powinien.Wie-rzył w jej mądrość, więc to przesądzało sprawę.Ale to trudne&Niespodziewanie poczuł delikatny przypływ radości.Ta-kiej, jaka ogarniała go wtedy, gdy rozpoczynał nową budo-wę.Nową pracę z nową kobietą.Gdy wszystko było przednim.Nowe wyzwanie to nowa radość.Rozpocznie jeszcze raz, z wyższego poziomu.Od nowaz nienową; po raz pierwszy ze sobą.To może być ciekawe!Jeszcze nie wiedział jak, ale wiedział, że zrobi to.%7łe zrobiąto.Frapowało go nowe wyzwanie, bo wielkim wyzwaniemjest być mistrzem.Mistrzem Oksany i swoim własnym.Onateż będzie mistrzynią.Swoją i jego.Spróbował sobie wy-obrazić reperkusje tego faktu, ale nie potrafił.Wszystko będzie inaczej niż dotąd.Pokręcił głową.Jużteraz wiedział, kto jest wysłannikiem szoguna; tym, któryzgłosi się po drzewo, w jakie z krzewu wyrośnie Oksana.Mimo to nie odczuwał zazdrości.To też było nowe.Cisza trwała.Nikt nie kwapił się do tego, by ją przerwać.Milcząco zjadł drugie jajko, dokończył kromkę chleba, przy-gotował i zjadł kawałek razowca z masłem i serem, dopiłkawę wszystko w milczeniu.Różane płatki leżały na stole.Satoko siedziała wyprostowana w bezruchu.Oksana stała w postawie.Martwa natura.Czas tchnąć w nią życie.Podniósł się i podszedł do niej.Rozwiązał fartuszek, któryspadł na podłogę. Swobodnie.638 D 639#Infover WM qcfyh21j4on28vq6wqv4hpdimrims81ogljnittu#Pociągnął suwak na plecach sukienki i pomógł, by zsu-nęła się z ramion i podzieliła los fartuszka.Odstąpił na dwakroki, by zobaczyć ją w całej okazałości.Jej błyszczące oczy były nadal skierowane w dół.Miałazaróżowione policzki, dorównujące kolorem otoczkom ster-czących brodawek sutkowych i ustom.Mała kreska podob-nego koloru nikła między nogami.Była jak róża.Pozostałebledły przy niej w wiaderku. Dobrze, że się obudziłem, o najpiękniejsza.Wyciskając pocałunek na wargach Oksany, rozwiązał pa-sek swojego kimona i zasupłał w luzną pętlę wokół jej szyi.Trzymając za dłuższy koniec, powiódł ją ku sypialni.#Infover WM re0lx8jnohlijtxbhzplou6edn6zubvumxesfurn#Rozdział 54Satoko odprowadzała ich wzrokiem.Widok był piękny: Pe-ter władczy w samczym pożądaniu; Oksana, dziewczęcai gibka, akcentowała swą grację tanecznym krokiem mo-delki, a nagość zdawała się podkreślać promieniującą z niejdumę.W połowie drogi nie oparła się pokusie, by rzucić jejspojrzenie sprawdzające, czy była kochanka widzi tryumfswej następczyni.Jakże to było rozczulająco dziecinne!Problem w tym, że teraz wszyscy wydają się jej dziecin-ni.Wszyscy poza Asuhara-sama; on jeden jest dojrzały.Onsprawia, że warto żyć.Zrozumiała to wtedy, gdy Mazawa-san, ojciec Sosekiego,przywiózł ją, bezwolną, półnagą czternastolatkę, do Taka-saki i wprowadził do gabinetu Asuhary-sama; a on wstał,wyszedł przed swoje keyakowe biurko, opadł przed nią nakolana i milcząc, dotknął czołem wypolerowanych desekpodłogi pod jej stopami [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl agnieszka90.opx.pl
.Traktował je jak dzie-ci, a one odwzajemniały jego miłość zdrowymi pędamii pięknym kwieciem.Wieczorem, gdy po podlaniu naj-młodszych sadzonek kładł się spać, cieszył się na następ-ny dzień, w którym zobaczy je większymi i piękniejszymi,zasili je nawozem, uformuje i będzie tak robił długie mie-siące, obserwując, jak zmieniają się w dojrzałe, cieszącejego oczy, kwitnące piękno.Przekazując władcy owoceswej pracy, nie żałował, że rozstaje się z nimi dostoj-nik będzie podziwiać jego ukochane dzieci tylko w ichostatnim, skończonym stadium, podczas gdy on czerpałdługą radość z twórczego ich kształtowania.* Maiko (jap.w transkrypcji) dziewczyna szkolona na gejszę.#Infover WM rw0kk4rfn6wlet8llpmjzux20nxoe8tsij4qxnwj#Pewnego ranka, przebudziwszy się, jak zwykle udałsię do ogrodu.Zauważył, że jedna z sadzonek, na któ-rej według jego oczekiwań dopiero za kilka dni powin-ny ukazać się odrośle, a za parę miesięcy nieliczne pąkipierwszych kwiatów, przez jedną noc wypuściła gałązki,pokryła się liśćmi, pąkami i częściowo rozkwitła cudny-mi kwiatami.Była dojrzała, piękna, piękniejsza od in-nych w jego ogrodzie, jednak Urajashi nie ucieszył sięjej urodą.Wyrosła sama.Poczuł się okradziony przeznią z przyjemności pracy nad jej kształtem i wielomie-sięcznej radości obserwowania jej wzrostu.Pomyślał, żewidocznie go nie potrzebuje, że radzi sobie bez niego.Obraził się na nią i za karę nie podlał jej.Nie podlał jejrównież nazajutrz i w następne dni.Niebawem jego najpiękniejsza straciła kwiaty, a pokolejnym tygodniu uschła.Urajashi uznał to za niesprawiedliwe i zapłakał z zawo-du.Jego łzy przywołały Tennyo*.Przypłynęła na płatkachróż niesionych wiatrem.Wysłuchawszy skargi ogrodnikana złośliwość wychowanki, powiedziała tak: Kochała cię do tego stopnia, że dla twojej radościw jedną noc rozkwitła najpiękniejszymi kwiatami.Ty,zamiast długie miesiące cieszyć się jej doskonałością,wolałeś zajmować się pospolitymi pędami innych.Zabi-łeś swą najlepszą córkę, bo uraziła twą miłość własną,przerastając twe oczekiwania.Jeśli tamte dzięki pracyi miłości, którą dostaną od ciebie, staną się godne ozda-biać ogród szoguna, to jakże piękna byłaby ta, gdybyśobdarował ją jak pozostałe? Ukażę ci, co straciłeś.Tobędzie twoja kara.* Boginka, opiekunka artystów.Wyobrażana jako zwiewna istota uno-sząca się w powietrzu i rozsiewająca kwiaty.636 D 637#Infover WM efh8ta60mj0kdjjx16k4zbr06aaigwnt8ansswsi#I Urajashi zachwycił się wizją swojej najpiękniejszejza tydzień, za miesiąc, gdyby do jej miłości dołożył swoją,gdyby podlewał ją i pielęgnował jak inne, słabsze i po-spolitsze.Pomyślał o radości, której dostarczyłaby muswoim dalszym rozkwitem.Tennyo dodała: A wyobraz sobie, jak wyglądałaby obdarowana hoj-niej, proporcjonalnie do swojej miłości& I przez cały tenczas rosłaby w twoim ogrodzie, bo wysłannicy szogunapojawią się dopiero za wiele miesięcy.Urajashi poczuł ogromny ciężar w duszy i zapłakałponownie, tym razem z tak nieznośnego bólu, że sięobudził.Stwierdził, że jest poranek, a on nie wie, co jestprawdą, a co snem.Wzrok jego padł na kilka płatkówróżanych leżących obok posłania.Zerwał się i pobiegłdo najmłodszych sadzonek.Już z daleka widział tę naj-piękniejszą.Wyróżniała się jak panna młoda pośróddzieci.Peter jadł.Jego umysł wreszcie pracował jak dawniej.Ukazywał muwszystko z oślepiającą jasnością.Powód ikebany z płatków róż.Przyczynę rumieńca natwarzy Oksany, która nalała kawy, a pózniej podała mu jajkai stała teraz w postawie jak przed śniadaniem.MądrośćSatoko.Zaćmienie jego umysłu w ostatnich dniach.Przyznał przed sobą, że to była prawda.Podświadomiechciał ją unicestwić, bo przerosła jego oczekiwania.Porzucenie Oksany nie było rozwiązaniem.Japonka miałarację rozgoryczenie by go zniszczyło.Co mu zatem zosta-ło? Widział tylko jedno wyjście zresztą Satoko podsunęłamu je wprost, jakby był jakimś tępakiem.Fakt ostatnie dninie należały do jego najlepszych.#Infover WM rbgiopjenalfea1fvok2b2zthvyvqfqwmardqpxt#Skoro uczeń przerósł mistrza, to teraz mistrz musi nad-gonić.Musi dorosnąć do ucznia.Czy potrafi?Czy tego chce?Hmmm& Satoko najwyrazniej uważała, że powinien.Wie-rzył w jej mądrość, więc to przesądzało sprawę.Ale to trudne&Niespodziewanie poczuł delikatny przypływ radości.Ta-kiej, jaka ogarniała go wtedy, gdy rozpoczynał nową budo-wę.Nową pracę z nową kobietą.Gdy wszystko było przednim.Nowe wyzwanie to nowa radość.Rozpocznie jeszcze raz, z wyższego poziomu.Od nowaz nienową; po raz pierwszy ze sobą.To może być ciekawe!Jeszcze nie wiedział jak, ale wiedział, że zrobi to.%7łe zrobiąto.Frapowało go nowe wyzwanie, bo wielkim wyzwaniemjest być mistrzem.Mistrzem Oksany i swoim własnym.Onateż będzie mistrzynią.Swoją i jego.Spróbował sobie wy-obrazić reperkusje tego faktu, ale nie potrafił.Wszystko będzie inaczej niż dotąd.Pokręcił głową.Jużteraz wiedział, kto jest wysłannikiem szoguna; tym, któryzgłosi się po drzewo, w jakie z krzewu wyrośnie Oksana.Mimo to nie odczuwał zazdrości.To też było nowe.Cisza trwała.Nikt nie kwapił się do tego, by ją przerwać.Milcząco zjadł drugie jajko, dokończył kromkę chleba, przy-gotował i zjadł kawałek razowca z masłem i serem, dopiłkawę wszystko w milczeniu.Różane płatki leżały na stole.Satoko siedziała wyprostowana w bezruchu.Oksana stała w postawie.Martwa natura.Czas tchnąć w nią życie.Podniósł się i podszedł do niej.Rozwiązał fartuszek, któryspadł na podłogę. Swobodnie.638 D 639#Infover WM qcfyh21j4on28vq6wqv4hpdimrims81ogljnittu#Pociągnął suwak na plecach sukienki i pomógł, by zsu-nęła się z ramion i podzieliła los fartuszka.Odstąpił na dwakroki, by zobaczyć ją w całej okazałości.Jej błyszczące oczy były nadal skierowane w dół.Miałazaróżowione policzki, dorównujące kolorem otoczkom ster-czących brodawek sutkowych i ustom.Mała kreska podob-nego koloru nikła między nogami.Była jak róża.Pozostałebledły przy niej w wiaderku. Dobrze, że się obudziłem, o najpiękniejsza.Wyciskając pocałunek na wargach Oksany, rozwiązał pa-sek swojego kimona i zasupłał w luzną pętlę wokół jej szyi.Trzymając za dłuższy koniec, powiódł ją ku sypialni.#Infover WM re0lx8jnohlijtxbhzplou6edn6zubvumxesfurn#Rozdział 54Satoko odprowadzała ich wzrokiem.Widok był piękny: Pe-ter władczy w samczym pożądaniu; Oksana, dziewczęcai gibka, akcentowała swą grację tanecznym krokiem mo-delki, a nagość zdawała się podkreślać promieniującą z niejdumę.W połowie drogi nie oparła się pokusie, by rzucić jejspojrzenie sprawdzające, czy była kochanka widzi tryumfswej następczyni.Jakże to było rozczulająco dziecinne!Problem w tym, że teraz wszyscy wydają się jej dziecin-ni.Wszyscy poza Asuhara-sama; on jeden jest dojrzały.Onsprawia, że warto żyć.Zrozumiała to wtedy, gdy Mazawa-san, ojciec Sosekiego,przywiózł ją, bezwolną, półnagą czternastolatkę, do Taka-saki i wprowadził do gabinetu Asuhary-sama; a on wstał,wyszedł przed swoje keyakowe biurko, opadł przed nią nakolana i milcząc, dotknął czołem wypolerowanych desekpodłogi pod jej stopami [ Pobierz całość w formacie PDF ]