Pokrewne
- Strona Główna
- Cussler Clive, Perry Thomas Przygoda Fargo 05 Piaty kodeks Majow
- Thomas F. Valone Bioelectromagnetic Healing, A Rationale for Its Use
- Hardy Thomas Tessa d'Urberville
- Costain Thomas Srebrny kielich
- Thomas Craig Niedzwiedzie lzy
- Thomas Hardy Tessa d'Urberville
- § Thomas Craig Niedzwiedzie lzy
- Stephen King Gra Gerarda
- APACHE
- Kres Feliks W Serce Gor (2)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- nie-szalona.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Za biur-kiem siedziała ona.Że to właśnie ona, było widać od razu.Po czarnej fryzurze „na mokrą Włoszkę”.Po nieskazitelnymmakijażu.Po stroju.Po zadbanej, aksamitnej cerze.Ale naj-bardziej po oczach.Miała oczy jak Nina, a tej żaden z jejkolegów z roku nie umiał się oprzeć.Ba, ilekroć zakładałysię z nią, że nie poderwie jakiegoś chłopaka – zawsze prze-grywały.Raz nawet napuściły ją na takiego wrednego dok-toranta.Wygrała Nina. – Galina kazała ten faks przynieść.Zinaida spojrzała na nią z obojętnym, profesjonalnymuśmiechem. – Dzień dobry.Dziękuję.Poznajmy się.Jestem ZinaidaWładymirowna, sekretarka inżyniera Petera Abla, dyrekto-ra inwestycyjnego Keyaki Kugła – zakładu płyt wiórowychw budowie.A wy kto? – Oksana Grigoriewna. – Goniec?250 ⁄251#Infover WM et2xovhwmmf0aownqid1kfjvi0tc0820w0j0ij6g# – Nie, księgowa – aż się w niej gotowało od tego wystu-diowanego profesjonalizmu.I od tego gońca. – Och, wybaczcie! Nie macie pojęcia, ile niepotrzebnychpapierów dzisiaj mi już przynieśli.I zawsze jeden człowiek,jeden papier.A są tacy, co po parę razy przychodzili.Czy tonie dziwne? Ten faks też nie do dyrektora Abla.Odnieściego Galinie Timurownej z podziękowaniem.Niech przekażego do działu handlowego.Było mi miło was poznać.Dowidzenia!Odeszła jak niepyszna.Zrozumiała, przed czym ostrze-gała ją Swietłana i co podziwiała Nowikowa.W biurze Agni, gdy tylko przyszła z placu, zaraz zaczęłanadawać: – Widziałaś, Oksa, tę nową? Eeekstra, nie? Jak myślisz,na kogo zagnie parol? Ja myślę, że na dyrektora Abla.Onjest w końcu najlepszą partią w SowLesChozie.A tobie jaksię podoba? – Kto? Zinaida czy dyrektor Abel?Agniessa wybuchła śmiechem. – Oj, żarty się ciebie trzymają! O facecie mówię, o Abluznaczy się.Podoba ci się? – Jak to facet… – No coś ty? Nie podoba ci się? Taki męski, pijany nie cho-dzi i w ogóle… Nie gadaj, że o nim nie myślisz przed snem?Wiesz, kiedy TO robisz – kładąc akcent na „to”, mrugnęłaporozumiewawczo. – Wyobraź sobie, że nie robię „TEgO” – odruchowo za-przeczywszy, przypomniała sobie, że ten jedyny tu raz towłaśnie myślała o nim.A konkretnie o kawałku niego.Bar-dzo istotnym kawałku. – Ooo! Widzisz, jak kłamiesz? Przecież rumieniec ci wy-szedł! Nie wstydź się! Wszystkie dziewczyny – i nie tylkodziewczyny – które znają go choć trochę, myślą tylko o nim.A mój Genadij to już zazdrosny jest jak nie wiem co! To#Infover WM wi6b4g6b1agovm1v60rjt8rhx0ul4c1wvnz14dbg#fajnie, nie? Bo jak chłop zazdrosny, to znaczy, że kocha.Bez zazdrości nie ma miłości.Genadij to mnie nawet zbił paręrazy za tego dyrektora.Widzisz – tu jeszcze mam siniaki –podciągnęła bluzkę i obróciła się plecami.Istotnie, Oksanaze zgrozą zauważyła żółte i sine pręgi i natychmiast skoja-rzyła to ze swoją pupą po czwartkowym laniu.Agni konty-nuowała: – „Tak na zapas” – powiedział, „abym sobie czegośnie pomyślała”.Ale ja i tak myślę sobie o nim, kiedy zechcę.Jak jestem sama, albo i z Genadijem.A co mi tam – przecieżon się nie dowie.Powiedz, jaki on jest? – Kto? Genadij?Agni znowu się roześmiała. – Co ty? Genadij to wiem przecież.Dyrektor oczywiście.Czy bije? Czy jest delikatny, czy bierze cię ostro? Czy zasy-pia na tobie? – Słuchaj, Agniesso.Między mną a dyrektorem niczegonie ma.Zapamiętaj to raz na zawsze.Co wy wszyscy so-bie w ogóle o mnie myślicie? Że ja kurwa jakaś jestem? Żenic nie robię w tej willi, tylko się pieprzę z Ablem? Jak tosprzątanie takie świetne, to czemu żadna z Keyaki ani zewsi nie chciała pójść? Bodaj was diabli wzięli z waszymiplotami!Oczy koleżanki rozszerzyły się ze zdumienia. – No jak, Oksa, no co ty? Ty z nim nie tego? Toż to trzytygodnie już do tej willi chodzisz i nic? To on upośledzonyjakiś, czy co? Albo ty? Czy ty… no wiesz? Nie próbowałaś na-wet? Jakby mi Galina powiedziała o tym sprzątaniu, tobymjak w dym poleciała.Ale ona wybrała ciebie. – Zaraz, chwileczkę! To Galina wiedziała, że to sprzątanieto taka atrakcja dla wszystkich? – No, pewności nie mam, ale to chyba każda wie, nie?Może nad tobą się zlitowała? – Jak „zlitowała”? Czemu miałaby się litować? Nadała misprzątanie z litości?252 ⁄253#Infover WM qa8a0uph4b4jq8v200i2kcvyr44j0erugfr06hv0# – A co? Może to nie dyrektor i to, że do niego chodzisz, ocaliło cię przed daniem dupy Kiryłowi Konstantynowiczowi? – Kiryłowi Konstantynowiczowi? Sipowskiemu? – Noo! Nie udawaj, że się do ciebie nie dobierał! Każda tuprzez niego przeszła.A ciebie to zatrudnił chyba głównie poto.On lubi blondynki.Gdy zaczęłam chodzić z Genadijem, tojuż ze mną nie mógł jak kiedyś [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl agnieszka90.opx.pl
.Za biur-kiem siedziała ona.Że to właśnie ona, było widać od razu.Po czarnej fryzurze „na mokrą Włoszkę”.Po nieskazitelnymmakijażu.Po stroju.Po zadbanej, aksamitnej cerze.Ale naj-bardziej po oczach.Miała oczy jak Nina, a tej żaden z jejkolegów z roku nie umiał się oprzeć.Ba, ilekroć zakładałysię z nią, że nie poderwie jakiegoś chłopaka – zawsze prze-grywały.Raz nawet napuściły ją na takiego wrednego dok-toranta.Wygrała Nina. – Galina kazała ten faks przynieść.Zinaida spojrzała na nią z obojętnym, profesjonalnymuśmiechem. – Dzień dobry.Dziękuję.Poznajmy się.Jestem ZinaidaWładymirowna, sekretarka inżyniera Petera Abla, dyrekto-ra inwestycyjnego Keyaki Kugła – zakładu płyt wiórowychw budowie.A wy kto? – Oksana Grigoriewna. – Goniec?250 ⁄251#Infover WM et2xovhwmmf0aownqid1kfjvi0tc0820w0j0ij6g# – Nie, księgowa – aż się w niej gotowało od tego wystu-diowanego profesjonalizmu.I od tego gońca. – Och, wybaczcie! Nie macie pojęcia, ile niepotrzebnychpapierów dzisiaj mi już przynieśli.I zawsze jeden człowiek,jeden papier.A są tacy, co po parę razy przychodzili.Czy tonie dziwne? Ten faks też nie do dyrektora Abla.Odnieściego Galinie Timurownej z podziękowaniem.Niech przekażego do działu handlowego.Było mi miło was poznać.Dowidzenia!Odeszła jak niepyszna.Zrozumiała, przed czym ostrze-gała ją Swietłana i co podziwiała Nowikowa.W biurze Agni, gdy tylko przyszła z placu, zaraz zaczęłanadawać: – Widziałaś, Oksa, tę nową? Eeekstra, nie? Jak myślisz,na kogo zagnie parol? Ja myślę, że na dyrektora Abla.Onjest w końcu najlepszą partią w SowLesChozie.A tobie jaksię podoba? – Kto? Zinaida czy dyrektor Abel?Agniessa wybuchła śmiechem. – Oj, żarty się ciebie trzymają! O facecie mówię, o Abluznaczy się.Podoba ci się? – Jak to facet… – No coś ty? Nie podoba ci się? Taki męski, pijany nie cho-dzi i w ogóle… Nie gadaj, że o nim nie myślisz przed snem?Wiesz, kiedy TO robisz – kładąc akcent na „to”, mrugnęłaporozumiewawczo. – Wyobraź sobie, że nie robię „TEgO” – odruchowo za-przeczywszy, przypomniała sobie, że ten jedyny tu raz towłaśnie myślała o nim.A konkretnie o kawałku niego.Bar-dzo istotnym kawałku. – Ooo! Widzisz, jak kłamiesz? Przecież rumieniec ci wy-szedł! Nie wstydź się! Wszystkie dziewczyny – i nie tylkodziewczyny – które znają go choć trochę, myślą tylko o nim.A mój Genadij to już zazdrosny jest jak nie wiem co! To#Infover WM wi6b4g6b1agovm1v60rjt8rhx0ul4c1wvnz14dbg#fajnie, nie? Bo jak chłop zazdrosny, to znaczy, że kocha.Bez zazdrości nie ma miłości.Genadij to mnie nawet zbił paręrazy za tego dyrektora.Widzisz – tu jeszcze mam siniaki –podciągnęła bluzkę i obróciła się plecami.Istotnie, Oksanaze zgrozą zauważyła żółte i sine pręgi i natychmiast skoja-rzyła to ze swoją pupą po czwartkowym laniu.Agni konty-nuowała: – „Tak na zapas” – powiedział, „abym sobie czegośnie pomyślała”.Ale ja i tak myślę sobie o nim, kiedy zechcę.Jak jestem sama, albo i z Genadijem.A co mi tam – przecieżon się nie dowie.Powiedz, jaki on jest? – Kto? Genadij?Agni znowu się roześmiała. – Co ty? Genadij to wiem przecież.Dyrektor oczywiście.Czy bije? Czy jest delikatny, czy bierze cię ostro? Czy zasy-pia na tobie? – Słuchaj, Agniesso.Między mną a dyrektorem niczegonie ma.Zapamiętaj to raz na zawsze.Co wy wszyscy so-bie w ogóle o mnie myślicie? Że ja kurwa jakaś jestem? Żenic nie robię w tej willi, tylko się pieprzę z Ablem? Jak tosprzątanie takie świetne, to czemu żadna z Keyaki ani zewsi nie chciała pójść? Bodaj was diabli wzięli z waszymiplotami!Oczy koleżanki rozszerzyły się ze zdumienia. – No jak, Oksa, no co ty? Ty z nim nie tego? Toż to trzytygodnie już do tej willi chodzisz i nic? To on upośledzonyjakiś, czy co? Albo ty? Czy ty… no wiesz? Nie próbowałaś na-wet? Jakby mi Galina powiedziała o tym sprzątaniu, tobymjak w dym poleciała.Ale ona wybrała ciebie. – Zaraz, chwileczkę! To Galina wiedziała, że to sprzątanieto taka atrakcja dla wszystkich? – No, pewności nie mam, ale to chyba każda wie, nie?Może nad tobą się zlitowała? – Jak „zlitowała”? Czemu miałaby się litować? Nadała misprzątanie z litości?252 ⁄253#Infover WM qa8a0uph4b4jq8v200i2kcvyr44j0erugfr06hv0# – A co? Może to nie dyrektor i to, że do niego chodzisz, ocaliło cię przed daniem dupy Kiryłowi Konstantynowiczowi? – Kiryłowi Konstantynowiczowi? Sipowskiemu? – Noo! Nie udawaj, że się do ciebie nie dobierał! Każda tuprzez niego przeszła.A ciebie to zatrudnił chyba głównie poto.On lubi blondynki.Gdy zaczęłam chodzić z Genadijem, tojuż ze mną nie mógł jak kiedyś [ Pobierz całość w formacie PDF ]