[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wszyst-kie te propozycje przyjmowano jednomyślnością.Rewolucja chciała wyjść z niebezpieczeń-stwa.%7łeby zaś nie na samym tych środków przełożeniu skończyło się, dołożył klub do wnio-sków poprzednich zastrzeżenie:  że jeżeli Rada Administracyjna natychmiast nie przystąpi dowypełnienia tych żądań ludu, z n i e w o l o n a będzie przyjąć do swego grona kilku człon-ków klubu, których klub sam wybierze.Ten ostatni punkt był najważniejszy.Chodziło bo-wiem o ustanowienie Rządu Tymczasowego, który by nie działał w imieniu i w d u c h uMikołaja.A zatem w razie gdyby się Rada Administracyjna dobrowolnie rozwiązać niechciała, przybrane do niej osoby z klubu uczynić to mogły, jako już w niej będące, bez użyciaśrodków gwałtownych, za porozumieniem się w tej mierze z Lelewelem i WładysławemOstrowskim, na których pomoc w tej operacji, na których tęgość charakteru i głowy w tymcałym postępowaniu rachowali  m y l n i e.Instrukcja dla deputacji, po zmianach, jakie wpowyższych wnioskach kilkogodzinna narada sprawiła, zredagowana przeze mnie śród nie-ustającej wrzawy, odczytana zgromadzeniu, zatwierdzona jednomyślnym okrzykiem przezogół i podpisana w jego imieniu przez dwunastu posłanników, którym klub ten ważny obo-wiązek poruczał, zawierała punkta następujące:  l.Aby generał Chłopicki, wódz naczelnypolskiego wojska, natychmiast odebrał rozkaz do działania w celu zniszczenia lub rozbrojenianieprzyjaciela; 2.aby obywatele z prowincji uzyskali upoważnienie do urządzenia powstaniaw kraju; 3.aby ministrowie i zastępcy ministrów otrzymali obserwacją straży narodowej dodalszego z nimi postępku; 4.aby żony wojskowych i urzędników rosyjskich otrzymały straż,ponieważ w ciągłych zostają stosunkach i korespondencji z mężami swymi; 5.aby z cesarze-wiczem Konstantym w żadne układy nie wchodzić; w c e s a r z e w i c z u m i e ć r ę k o j-m i ą, a n e g o c j o w a ć z P e t e r s b u r g i e m; 6.aby dyrektor poczty zmieniony został;7.aby ci dowódzcy wojska polskiego, którzy się dotąd nie połączyli z narodem i nie oświad-czyli za nami, zostali obwołani zdrajcami kraju: przy zachowaniu tej formalności, aby parla-mentarz generała Chłopickiego dał im do tego termin jak najkrótszy; 8.aby natychmiast przy-gdy wielu z przyjaciół moich tę myśl nadto śmiałą, szczególniej zaś nadto wczesną być osądziło, musiałemwstrzymać się z tym wnioskiem; czego jednak bardzo żałuję.Zresztą kwestia osób była delikatna i trudna doprzeprowadzenia w ciężkim umysłów obłędzie co do ludzi zasiadających natenczas w Radzie Administracyjnej.38Wyraz ten  w Wilnie opuszczono w relacjach tego posiedzenia ogłoszonych w gazetach; zapewne, jaksądzę, z obawy, ażeby za wcześnie nie ogłaszać myśli zaczepnych kroków z naszej strony; okoliczność, któradała powód do bajki (jak tyle tysięcy innych bajek powtórzonych przez p.Spazier),  że sam klub doradzał ukła-dy.47 stąpiono do wykonania tych żądań, inaczej bowiem Rada Administracyjna z n i e w o l o n ab ę d z i e przyjąć do swego grona kilku członków klubu, których klub sam wybierze.De-putowanymi do przedstawienia tych żądań Wydziałowi Wykonawczemu Rady Administra-cyjnej byli: Ksawery Bronikowski, Adolf Aączyński, Nabielak, Anastazy Dunin, GerwazyDobrogojski, Franciszek Grzymała, Wilski, ja, mój ojciec, Szwarce, Gaszyński i SłubickiEugeni.Już było pózno.Cały klub zbrojny, naznaczywszy drugie posiedzenie swoje w tymsamym miejscu na dzień jutrzejszy, otoczony masami ludu, także zbrojnego, szedł za deputa-cją od placu Krasińskich do Giełdy, gdzie Rada Administracyjna była zgromadzona.Gmachten otoczono.Lelewel, Czartoryski, Ostrowski, Lubecki właśnie co powrócili z Wierzbna.Deputacją klubu, nie od razu przypuszczona od Rady, blisko godzinę czekać musiała, co jąobrażało i niecierpliwiło.Nareszcie po kilkakrotnym wysyłaniu do sali rządowej z wiadomo-ścią o przybyciu delegowanych klubu kasztelan Kochanowski podjął się wyjść naprzeciwkonim i zapytać się:  Czego klub żąda? Odpowiedziano mu, że to nie jemu, ale całej RadzieAdministracyjnej oznajmione zostanie. Nie masz kompletu  rzekł Kochanowski  niektórzyczłonkowie rządu są nieobecni.   To nic nie szkodzi  odpowiadała deputacją, widząc, żesię jej wszelkimi sposobami pozbyć chciano  my tu zaczekamy, póki się członkowie rządunie zgromadzą.   Ależ przecie wszyscy panowie nie zechcecie wejść do sali rządu, zajętegoobecnie ważnymi rzeczami!   Nie masz nic ważniejszego nad poselstwo nasze , mówilidelegowani pomykając się coraz bardziej ku drzwiom sali rządowej, której Kochanowski bro-nił jak siwy cherubin postawiony u straży tego politycznego Edenu. Panowie tu wszyscyrazem nie wejdziecie  Wołał coraz głośniej ten starzec  to być nie może  jednego, dwóchspomiędzy siebie wybierzcie!   My tu jesteśmy z polecenia ludu, który ten gmach otacza, iwszyscy wejdziemy! Wtem roztwierają się drzwi, Władysław Ostrowski wychodzi i zapra-sza deputacją do przełożenia rządowi życzeń klubu.Książę Czartoryski, Lubecki, Chłopicki,Niemcewicz, Radziwiłł i Gustaw Małachowski zaraz powstali z miejsc swoich.Widać byłopewną na tych twarzach konsternacją.Lecz Lelewel największe okazywał nieukontentowanie:krok klubu oczywiście kompromitował go przed osobami, które nie bez przyczyny już wtedyLelewela o dwuznaczne postępowanie posądzać mogły, albowiem miał udział we władzy izarazem był (chociaż pomimo wiedzy i woli swojej) obwołany za naczelnika opozycji two-rzącej się przeciwko tej władzy  położenie najfałszywsze i najniedogodniejsze, jakie tylkosobie dla człowieka publicznego wyobrazić możemy.Lubecki dobrze pojmował przyczynę icel tego poselstwa, nie okazywał jednak po sobie, iż odgaduje, przeciwko komu głównie ruchten był wymierzony.Książę Czartoryski zdawał się być mocno zmieszanym, a Niemcewicz,który do samego nazwiska klubu z przykładu rewolucji francuskiej przywiązywał wszystkiebezprawia terroryzmu, mordy, nawet łupiestwa, unosił się na ten widok niepohamowanymgniewem.Spomiędzy obecnych jeden Mostowski nie powstał z krzesła swego, zachowujączimną krew i ułożenie przyzwoite sędziwemu wiekowi.Raziło zapewne nie nawykłych do żadnego żywszego ruchu rewolucyjnego, że delegowaniklubu w płaszczach, z bronią w ręku śmiałą weszli postawą, niemal przemocą do miejscawładzy; nie mogło także ujść ich uwagi, że lud oburzony zalegał wszystek plac przed Ban-kiem.Jeden z członków deputacji obracając mowę najpierwej do księcia Czartoryskiegoprzekładał mu w wyrazach najgrzeczniejszych, że dotychczasowe postępowanie rządu, któ-remu książę udzielał wsparcia, który swą powagą zasłonił przed zgrozą publiczną, narażałosprawę narodu na największe niebezpieczeństwo, na pewną zgubę.Drugi (kapitan Dobrogoj-ski) zaklinał księcia imieniem ojczyzny do przedsięwzięcia kroków stanowczych.Po nichzabierając głos odezwałem się w te słowa:  Nie mniemajcie, panowie, że układami z w.księ-ciem, zgodą z cesarzem tę sprawę załatwić potraficie.Lud i wojsko podniosło oręż dla oswo-bodzenia kraju; naród rewolucji upaść nie pozwoli.Powstanie nasze może zmienić postaćEuropy.Cóż dotychczas zdziałała Rada rządowa, która się podjęła nim kierować? Czas mijabez pożytku; lecz jeszcze nie wszystko jest stracone [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnieszka90.opx.pl