[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wtedy musimy go zatrzymać, bo kimkolwiek jest,przybli\y nas do rozwiązania.- Je\eli do tego dojdzie - powiedział gniewnie Berquist.Tego kogoś, obojętnie kobietę czymę\czyznę, mo\e udusić facet z farmy w Minnesocie, zanim pan będzie miał szansę z nimporozmawiać.- Jestem pewien, \e tak pan nie myśli, panie prezydencie.- Nie mam te\ zamiaru rzucać bomby atomowej na Leningrad.- Zadzwonię pózniej.Havelock odło\ył słuchawkę i spojrzał na Jennę. 266- Mo\emy zacząć ograniczanie kręgu podejrzanych.Za godzinę zaczynamy telefoniczneprzesłuchania.- Nazywa się pan Cross.Robert Cross.Obejmuje pan stanowisko specjalnego asystenta przyprezydencie.Wszystkie pytania dotyczące pańskiego statusu i działalności, będą kierowane dopanny Howell, naszego radcy prawnego, zajmującego się wewnętrznymi sprawami BiałegoDomu.Jest ju\ powiadomiona.- A co z moim biurem?- Ju\ je pan ma.- Słucham?- Ma pan nawet pomocnika w dziale bezpieczeństwa.śeby dostać się tam na główny korytarz,trzeba podać hasło.Pański człowiek z tajnej słu\by otrzymał polecenie aresztowania ka\dego,kto będzie się kręcił w pobli\u i pytał o pana Crossa.A potem powiadomi pana i przewieziepodejrzanego pod stra\ą do Fairfax.Chyba właśnie o to panu chodziło?- Dokładnie.A co z pracownikami innych biur w tym dziale? Nie będą zaintrygowani?- Wątpię.Zazwyczaj ich zlecenia są tymczasowe i ka\dy po cichu zajmuje się swoją robotą.Zbytnia ciekawość nie jest mile widziana.Je\eli ktoś oka\e się za bardzo wścibski, wtedymamy naszego "śpiocha".- Wygląda to niezle.- Te\ tak sądzę.Od czego masz zamiar zacząć?.Emory przedstawił mi listę zamówionychmateriałów i zapewnił, \e wszystkie nadejdą rano.Dostałeś wszystko?- Tak.Na pierwszy ogień pójdzie sekretarka Bradforda, a potem lekarz z Marylandu.Ten,który podpisał akt zgonu MacKenziego.- W jego przypadku byliśmy bardzo dokładni zapewnił Berquist.- Wziąwszy pod uwagęokoliczności śmierci, mieliśmy prawo wciągnąć w to ludzi z CIA, a oni nie mają zwyczajupracować w rękawiczkach.Czego będziesz szukać?- Nie jestem pewny.Prawdopodobnie kogoś, kogo ju\ nie ma w pobli\u.- Nawet nie będę próbował domyślić się, o co ci chodzi.- Mogę potrzebować pańskiegodyskretnego działania w pewnej sprawie.Wspomniał pan wcześniej, \e Pentagon niechętniepozwala przesłuchiwać się ludziom z Białego Domu.- Tak zawsze reagują wojskowi, a w Białym Domu chodzi się po cywilnemu.Domyślam się, \echodzi o Radę Bezpieczeństwa Nuklearnego.Widziałem tę nazwę na twojej liście.- Tak.- To bardzo wra\liwi ludzie.I nie bez powodu.- Muszę porozmawiać z ka\dym członkiem tych trzech zespołów, a to w sumie daje piętnastuwy\szych oficerów.Czy mo\e pan przekazać przewodniczącemu, \e oczekuje pan pełnejwspółpracy z panem Crossem? Rozmowa nie będzie dotyczyła najtajniejszych informacji, leczdziedziny.oceny rozwoju.- Znów jeden z tych terminów.- Jest bardzo precyzyjny, panie prezydencie.Dobrze by było, gdyby mógł pan wykorzystaćMatthiasa.- Dobrze - po namyśle zgodził się Berguist.- Zwalę to na wielkiego człowieka.Taki trybpostępowania nie bardzo do niego pasuje, ale trudno będzie mu zaprzeczyć.Mojemuwojskowemu adiutantowi przeka\ę polecenie: "sekretarz stanu \yczy sobie, by zespołydostarczyły Owalnemu Gabinetowi wyczerpujący raport odnośnie prognoz rozwoju.Wystarczy zwykła notatka nakazująca współpracę w granicach maksymalnej tajności".Oczywiście odpowiedzą, \e jednego z drugim nie da się pogodzić.- W razie wątpliwości niech im pan poleci naruszyć tajemnicę państwową.Końcowy raportbędzie przecie\ tylko dla pańskich oczu.- Coś jeszcze?- Diagnozy psychiatrów dotyczące Matthiasa.Bradford miał mi je przekazać.- Jutro lecę do Camp David.Zboczę na Poole's Island i zabiorę je. 267- I jeszcze jedno.Co powiedziano pannie Howell, oprócz tego, \e ma powiadomić tajną słu\bę,gdyby ktoś o mnie pytał? Co wie o mnie i mojej działalności?- Tylko tyle, \e jesteś specjalnym asystentem przy prezydencie.- Mo\e pan zmienić ten tytuł?- Na jaki?- Nazwijmy to rutynowym oddelegowaniem w celu uzupełnienia tajnego archiwum BiałegoDomu.- Zatrudniamy ju\ ludzi, którzy tym się zajmują.Głównie chodzi o sprawy polityki i ocenystopnia poparcia propozycji rządowych.Zbieramy te\ dane na przykład o senatorach, którzynas nie popierają, wraz z zaleceniem, co trzeba zrobić, \eby w przyszłości zmienili zdanie.- Chciałbym pracować na takiej samej zasadzie.- Ju\ pracujesz.śyczę szczęścia.choć będziesz potrzebował czegoś więcej.Cały ten światpotrzebuje szczęścia.Czasami odnoszę wra\enie, \e tylko cud mo\e sprawić, \e przetrwamykolejny tydzień.Informuj mnie na bie\ąco, wydałem polecenie, \eby natychmiast mniezawiadamiać, kiedy dzwoni pan Cross.Elizabeth Andrews, sekretarka Bradforda, była w swoim domu.Zmierć podsekretarzawywarła olbrzymi wpływ na stan jej psychiki.Telefonowało ju\ do niej wielu dziennikarzyprasowych.Smutnym, choć spokojnym głosem przekazała im relację o wydarzeniachwczorajszego ranka, a\ do chwili, kiedy jakaś łowczyni plotek, poczyniwszy aluzję do rejestrujego mał\eństw, przypisała Bradfordowi romans, z którego nie mógł się wyplątać.- Ty chora suko - warknęła Elizabeth i trzasnęła słuchawką.Dwadzieścia minut potemzadzwonił Havelock i Elizabeth Andrews nie miała ochoty raz jeszcze opowiadać całej historii.Poradził jej, by oddzwoniła do Białego Domu, kiedy poczuje się lepiej.To poskutkowało.Telefon w gabinecie odezwał się sześć minut potem.- Bardzo przepraszam, panie Cross.To był bardzo nerwowy dzień, i jestem po kilku jeszczebardziej męczących rozmowach z reporterami.- Będę się streszczał w miarę mo\liwości.Sekretarka jeszcze raz opowiedziała o tym, cowydarzyło się rano, począwszy od zaskoczenia na widok Bradforda, niespodziewaniewychodzącego ze swojego gabinetu.- Wyglądał okropnie.Na pewno pracował przez całą noc, był bardzo wyczerpany, aledostrzegłam w nim coś jeszcze: jakąś szaloną energię i podekscytowanie.Oczywiście ju\wcześniej widywałam go w takim stanie, ale tym razem to było coś innego.Mówił głośniej, ni\zazwyczaj.- To mogła być reakcja na wyczerpanie - zauwa\ył Havelock.Często pojawiają się takieobjawy.Osłabiony człowiek podniesionym głosem stara się zrekompensować ten stan.- Mo\liwe, choć nie sądzę, \eby wczoraj rano o to chodziło.Wiem, \e brzmi to okropnie, alesądzę, \e wtedy właśnie podjął decyzję.tak uwa\am.Wydawał się taki o\ywiony, jakbyczekał, kiedy to się wreszcie stanie.Wyszedł z biura tu\ przed dziewiątą.Powiedział, \e wróciza kilka minut.wcią\ mam przed oczami ten straszny widok, jak stoi na ulicy i spogląda wgórę na okno.i myśli: "tak, to jest to".- Czy mo\e być jeszcze inne wytłumaczenie? Mo\e wybierał się na jakieś spotkanie?- Nie sądzę.Zapytałam go, czy będzie w innym biurze, na wypadek, gdyby ktoś do niegodzwonił.Odparł, \e idzie tylko na chwilę zaczerpnąć świe\ego powietrza.- Nie wspominał, dlaczego siedział przez całą noc?- Powiedział tylko, \e pracuje nad zaległą sprawą.Ostatnio bardzo wiele podró\ował [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnieszka90.opx.pl