Pokrewne
- Strona Główna
- Roberts Nora Marzenia 01 Smiale marzenia
- Roberts Nora Marzenia 02 Odnalezione marzenia
- Robert Pozen Too Big to Save How to Fix the U.S. Financial System (2009)
- Nora Roberts Czas niepamięci [Księżniczka i tajny agent] DZIEDZICTWO 01
- Zen and the Heart of Psychotherapy by Robert Rosenbaum PhD 1st Edn
- Nora Roberts Gocinne występy [Ksišżę i artystka] DZIEDZICTWO 02
- Zelazny Roger & Sheckley Robert Przyniescie mi glowe ksiecia
- Robert Cialdini Wywieranie wplywu na ludzi. Teoria i praktyka
- Robert Dallek Lyndon B. Johnson, Portrait of a President (2004)
- ORACLE8
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- aniusiaczek.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Czarodziej podniósł po drodze kilka innychprzedmiotów Wulfgara, upuścił je przed nim i wzniósł się z powrotem, latając za pomocą magiitam i z powrotem dopóki nie zebrał wszystkich rozsypanych rzeczy.Skończywszy to zadanie,wylądował lekko obok wielkiego mężczyzny. Niezbyt się spodziewałem, że tu ciebie zobaczę powiedział Wulfgar. Nie mniej niż ja spodziewałem się zobaczyć ciebie odrzekł Robillard. Spodziewałemsię, że wybierzesz południową drogę, a nie północną.Twój zdumiewający hart ducha kosztowałmnie nawet zakład z wioślarzem Donnarkiem. Mam ci za to zwrócić? Wulfgar spytał cierpko.Robillard wzruszył ramionami i skinąłgłową. Może innym razem.Nie mam zamiaru pozostawać w tej zapomnianej przez bogów dziczyani chwili dłużej niż to konieczne. Mam swoje rzeczy i nie jestem mocno ranny stwierdził Wulfgar.Wyprostował swemasywne barki i wysunął butnie podbródek przed siebie, zdecydowanie gotów pozwolićczarodziejowi odejść. Ale nie znalazłeś swych przyjaciół wyjaśnił czarodziej i masz na to niewielką szansębez mojej pomocy.Tak więc jestem tu taj. Ponieważ jesteś moim przyjacielem? Ponieważ jest nim kapitan Deudermont sprostował Robillard z parsknięciem, którezaprzeczyło krzywemu uśmieszkowi na zarumienionej i zarośniętej twarzy barbarzyńcy. Masz czary, by ich zlokalizować? zapytał Wulfgar. Mam czary, abyśmy wzlecieli ponad szczyty poprawił Robillard. Oraz inne, które mogąnas szybko przenosić z miejsca na miejsce.Dość niedługo policzymy wszystkie istoty w okolicy.Możemy mieć tylko nadzieję, że będą wśród nich twoi przyjaciele. A jeśli nie? To sugeruję, abyś wrócił ze mną do Waterdeep. Na Duszka Morskiego? Do Waterdeep powtórzył z naciskiem Robillard.Wulfgar wzruszył ramionami, nie chcąc spierać się w tej kwestii, o której miał nadzieję, żezostanie poddana pod dyskusję.Wierzył, że Drizzt i pozostali przybyli w poszukiwaniu Aegis-fanga, a jeśli tak było, spodziewał się, że wciąż tam byli, żywi i zdrowi.Wciąż jednak nie był pewien, czy dobrze wybrał tamtego poranka w Luskan, wciąż nie byłpewien, czy był na to gotowy, czy tego chciał.Jak zareaguje, gdy znów ich zobaczy? Co powieBruenorowi i co będzie mógł zrobić, jeśli krasnolud, bezgranicznie chroniący Catti-brie, poprostu skoczy na niego, by go zadusić? I co powie Catti-brie? Jak będzie mógł w ogóle spojrzećznów w jej niebieskie oczy po tym, co jej zrobił?Pytania te dopadły go gwałtownie w chwili, kiedy wydawało się możliwe, że naprawdęznajdzie towarzyszy.Nie miał jednak na nie odpowiedzi i wiedział, że nie będzie w stanie przewidziećkonfrontacji, nawet ze strony własnych uczuć.Wulfgar wyłonił się ze swych rozważań i ujrzał wpatrującego się w niego Robillarda.Czarodziej miał na twarzy najbardziej zbliżoną do zrozumienia minę, jaką Wulfgar kiedykolwieku niego widział. Jak zabrnąłeś tak daleko? spytał Robillard.Wyraz twarzy Wulfgara pokazywał, że niezrozumiał. Jeden krok na raz Robillard odpowiedział na własne pytanie. Jeden krok wykonany naraz pozwoli Wulfgarowi zdeptać własne demony.Następnie Robillard zrobił coś, co zdumiało wielkiego mężczyznę bardziej niż cokolwiekwcześniej: wyciągnął rękę i poklepał Wulfgara po ramieniu.ROZDZIAA 23I POJAWIA SI. Sądzę, że moglibyśmy powlec się z powrotem do tego głupiego lorda Feringala i tego jegomałego Auckney Bruenor mruknął włażąc z powrotem do małej jaskini, w której grupaschroniła się w noc po burzy.Pogoda była zdecydowanie lepsza, lecz Bruenor rozumiałniebezpieczeństwa lawin, a sama ilość śniegu, jaki spadł tej nocy wprawiała go w osłupienie.Znieg głębszy niż do krocza giganta! Przejdz po nim Drizzt stwierdził ze złośliwym uśmieszkiem.Lecz tak naprawdę żadne z nich, nawet drow, nie było w nastroju do uśmiechania się.Zniegspiętrzył się wysoko w całych górach i dzisiejsza podróż skróciła się, jak Drizzt się obawiał,z powodu zagrożenia lawinowego [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl agnieszka90.opx.pl
.Czarodziej podniósł po drodze kilka innychprzedmiotów Wulfgara, upuścił je przed nim i wzniósł się z powrotem, latając za pomocą magiitam i z powrotem dopóki nie zebrał wszystkich rozsypanych rzeczy.Skończywszy to zadanie,wylądował lekko obok wielkiego mężczyzny. Niezbyt się spodziewałem, że tu ciebie zobaczę powiedział Wulfgar. Nie mniej niż ja spodziewałem się zobaczyć ciebie odrzekł Robillard. Spodziewałemsię, że wybierzesz południową drogę, a nie północną.Twój zdumiewający hart ducha kosztowałmnie nawet zakład z wioślarzem Donnarkiem. Mam ci za to zwrócić? Wulfgar spytał cierpko.Robillard wzruszył ramionami i skinąłgłową. Może innym razem.Nie mam zamiaru pozostawać w tej zapomnianej przez bogów dziczyani chwili dłużej niż to konieczne. Mam swoje rzeczy i nie jestem mocno ranny stwierdził Wulfgar.Wyprostował swemasywne barki i wysunął butnie podbródek przed siebie, zdecydowanie gotów pozwolićczarodziejowi odejść. Ale nie znalazłeś swych przyjaciół wyjaśnił czarodziej i masz na to niewielką szansębez mojej pomocy.Tak więc jestem tu taj. Ponieważ jesteś moim przyjacielem? Ponieważ jest nim kapitan Deudermont sprostował Robillard z parsknięciem, którezaprzeczyło krzywemu uśmieszkowi na zarumienionej i zarośniętej twarzy barbarzyńcy. Masz czary, by ich zlokalizować? zapytał Wulfgar. Mam czary, abyśmy wzlecieli ponad szczyty poprawił Robillard. Oraz inne, które mogąnas szybko przenosić z miejsca na miejsce.Dość niedługo policzymy wszystkie istoty w okolicy.Możemy mieć tylko nadzieję, że będą wśród nich twoi przyjaciele. A jeśli nie? To sugeruję, abyś wrócił ze mną do Waterdeep. Na Duszka Morskiego? Do Waterdeep powtórzył z naciskiem Robillard.Wulfgar wzruszył ramionami, nie chcąc spierać się w tej kwestii, o której miał nadzieję, żezostanie poddana pod dyskusję.Wierzył, że Drizzt i pozostali przybyli w poszukiwaniu Aegis-fanga, a jeśli tak było, spodziewał się, że wciąż tam byli, żywi i zdrowi.Wciąż jednak nie był pewien, czy dobrze wybrał tamtego poranka w Luskan, wciąż nie byłpewien, czy był na to gotowy, czy tego chciał.Jak zareaguje, gdy znów ich zobaczy? Co powieBruenorowi i co będzie mógł zrobić, jeśli krasnolud, bezgranicznie chroniący Catti-brie, poprostu skoczy na niego, by go zadusić? I co powie Catti-brie? Jak będzie mógł w ogóle spojrzećznów w jej niebieskie oczy po tym, co jej zrobił?Pytania te dopadły go gwałtownie w chwili, kiedy wydawało się możliwe, że naprawdęznajdzie towarzyszy.Nie miał jednak na nie odpowiedzi i wiedział, że nie będzie w stanie przewidziećkonfrontacji, nawet ze strony własnych uczuć.Wulfgar wyłonił się ze swych rozważań i ujrzał wpatrującego się w niego Robillarda.Czarodziej miał na twarzy najbardziej zbliżoną do zrozumienia minę, jaką Wulfgar kiedykolwieku niego widział. Jak zabrnąłeś tak daleko? spytał Robillard.Wyraz twarzy Wulfgara pokazywał, że niezrozumiał. Jeden krok na raz Robillard odpowiedział na własne pytanie. Jeden krok wykonany naraz pozwoli Wulfgarowi zdeptać własne demony.Następnie Robillard zrobił coś, co zdumiało wielkiego mężczyznę bardziej niż cokolwiekwcześniej: wyciągnął rękę i poklepał Wulfgara po ramieniu.ROZDZIAA 23I POJAWIA SI. Sądzę, że moglibyśmy powlec się z powrotem do tego głupiego lorda Feringala i tego jegomałego Auckney Bruenor mruknął włażąc z powrotem do małej jaskini, w której grupaschroniła się w noc po burzy.Pogoda była zdecydowanie lepsza, lecz Bruenor rozumiałniebezpieczeństwa lawin, a sama ilość śniegu, jaki spadł tej nocy wprawiała go w osłupienie.Znieg głębszy niż do krocza giganta! Przejdz po nim Drizzt stwierdził ze złośliwym uśmieszkiem.Lecz tak naprawdę żadne z nich, nawet drow, nie było w nastroju do uśmiechania się.Zniegspiętrzył się wysoko w całych górach i dzisiejsza podróż skróciła się, jak Drizzt się obawiał,z powodu zagrożenia lawinowego [ Pobierz całość w formacie PDF ]