Pokrewne
- Strona Główna
- Paul Williams Mahayana Buddhism The Doctrinal Foundations, 2008
- (eBook) James, William The Principles of Psychology Vol. I
- Williams Tad Smoczy tron (SCAN dal 952)
- La Fayette Księżna de Cleves
- Polityka
- Adobe.Photoshop.7.PL.podręcznik.uzytkownika
- tricks of the internet gurus
- Marzenia i Koszmary 2
- Bagley Desmond Pulapka
- Zajdel Janusz A Limes Inferior
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- siekierski.keep.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Zostaw - poprosił Deane.- Masz rację.Co do tego wszystkiego.I czym jestem.Ale musimy uszanować pewną wewnętrzną logikę.Jeśli tego użyjesz, zobaczysz rozpryśnięty mózg, mnóstwo krwi, a stworzenie następnego rzecznika zajmie kilka godzin twojego subiektywnego czasu.Niełatwo mi utrzymywać ten zestaw.Przy okazji, przepraszam za to z Lindą w salonie gier.Miałem nadzieję, że zdołam mówić przez nią, ale generuję wszystko na podstawie twoich wspomnień.Ładunek emocjonalny.Cóż, to delikatna robota.Pomyliłem się.Przepraszam.- Case opuścił broń.- To jest matryca.Ty jesteś Wintermute.- Tak.Wszystko to dociera do ciebie dzięki współpracy zestawu symstymu połączonego z dekiem.Zdołałem cię odciąć, zanim się wyłączyłeś.- Deane przeszedł za biurko, przysunął fotel i usiadł.- Siadaj, synu.Mamy sporo do obgadania.- Naprawdę?- Oczywiście.Już od dość dawna.Byłem gotów, kiedy podniosłeś słuchawkę w Istambule.Teraz nie mamy wiele czasu.Za parę dni przystąpisz do akcji, Case.- Wziął cukierek, odwinął z kraciastego papierka i wrzucił do ust.- Siadaj - mruknął.Nie spuszczając z niego wzroku, Case zajął miejsce na obrotowym krześle przed biurkiem.Rewolwer oparł na udzie.- A teraz - rzucił dziarsko Deane - porządek dzienny.„Czym”, pytasz sam siebie „jest Wintermute?” Zgadza się?- Mniej więcej.- Sztuczną inteligencją.Ale o tym już wiesz.Twój błąd, a jest on całkiem naturalny, polega na mieszaniu mainframe'u Wintermute'a w Bernie z jaźnią Wintermute'a.- Głośno ssał cukierka.- Słyszałeś już o istnieniu drugiej SI w łańcuchu Tessier-Ashpool, prawda? W Rio.Ja, o ile w ogóle posiadam jakieś, ja, co stanowi raczej problem metafizyczny, jestem tym, który organizuje wszystko dla Armitage'a.Czy też Corto, który, nawiasem mówiąc, jest niezbyt zrównoważony.Ale wystarczająco - Deane wyjął z kieszonki kamizelki ozdobny, złoty zegarek i otworzył wieczko - jeszcze na jeden dzień, mniej więcej.- Twoje gadanie ma tyle sensu, co wszystko inne w tej zagrywce.- Palcami wolnej ręki - Case masował skronie.- Jeśli jesteś taki wściekle sprytny.- To czemu nie jestem bogaty? - Deane zaśmiał się i niemal udławił cukierkiem.- No cóż, Case, znam o wiele mniej odpowiedzi, niż sobie wyobrażasz.Mogę tylko stwierdzić, że to, o czym myślisz jako o Wintermute, jest jedynie częścią innej, powiedzmy: potencjalnej jaźni.Jestem, że tak powiem, po prostu jednym z aspektów mózgu owej jaźni.To tak, jakbyś rozmawiał z człowiekiem, którego półkule zostały rozcięte.Powiedzmy, że spotkałeś tylko niewielką część jego lewej półkuli.Trudno to określić jako spotkanie z człowiekiem.- Czy historia Corto jest prawdziwa? Dotarłeś do niego przez tego mikro we francuskim szpitalu?- Tak.I zestawiłem te dane, do których dotarłeś w Londynie.Próbuję planować, w twoim znaczeniu tego słowa, ale nie jest to mój tryb podstawowy.Zwykle improwizuję.Na tym polega mój talent.Wolę sytuacje od planów.Pracuję z tym, co dostaję.Umiem sortować wielkie ilości informacji i robię to bardzo szybko.Niemniej jednak długo trwało zebranie grupy, której jesteś członkiem.Corto był pierwszy i ledwie zdołałem go zakwalifikować.Źle z nim było w Tulonie.Jedzenie, wydalanie i masturbacja - to wszystko, co potrafił.Z bazową strukturą obsesji: Rycząca Pięść, zdrada, przesłuchania przed komisją Kongresu.- Czy nadal jest wariatem?- Nie do końca jest osobowością.- Deane uśmiechnął się.- Ale tego sam się domyślasz.Lecz Corto gdzieś tam przebywa, a ja nie zdołam dłużej utrzymać delikatnej równowagi.On się rozsypie, Case.Będę więc liczył na ciebie.- To dobrze, pierdolcu - stwierdził Case, podniósł 357 i strzelił mu w usta.Miał rację co do mózgu.I krwi.- Rany - powtarzał Maelcum.- To mi się nie podoba.- Czysta sprawa - odparła Molly.- Wszystko w porządku.Po prostu coś, co ci faceci robią, nic szczególnego.Nie umarł.Zresztą, to tylko parę sekund.- Widziałem ekran, odczyt EEG, martwy.Żadnego ruchu, przez czterdzieści sekund.- W każdym razie teraz jest w normie.- EEG był płaski jak deska - protestował Maelcum.10W komorze celnej był prawie nieprzytomny, więc Molly sama składała wyjaśnienia.Maelcum został na pokładzie Marcusa Garveya.Kontrola na Freeside polegała głównie na wykazaniu kredytu.Pierwszą rzeczą, jaką zobaczył na wewnętrznej powierzchni wrzeciona, była kawiarnia z sieci Pięknej Dziewczyny.- Witaj na Rue Jules Verne - powiedziała Molly.- Gdybyś miał trudności z chodzeniem, patrz pod nogi.Tu jest wredna perspektywa.Trzeba się przyzwyczaić.Stali na szerokiej ulicy, która wydawała się dnem głębokiej szczeliny lub kanionu.Oba końce zasłaniały dyskretne przewieszki sklepów i budynków tworzących jej ściany.Światło sączyło się przez świeżą zieleń roślinności, zwisającej z tarasów i balkonów nad głowami.Słońce.Widział nad głową jaskrawą linię bieli, zbyt jaskrawą, i odtwarzany błękit nieba Cannes.Wiedział, że światło trafia tutaj systemem Lado-Achesona, którego dwumilimetrowy przewód biegł przez całą długość wrzeciona, że generują wokół niego obrazy z biblioteki efektów nieba i że gdyby je wyłączyć, patrzyłby poza przewód światła na brzegi jezior, dachy kasyn, ulice.Ale jego ciało nie przyjęło tego do wiadomości.- Jezu! - mruknął.- Wolę już chorobę powietrzną.- Przyzwyczaisz się.Przez miesiąc robiłam tu za ochronę jednego szulera.- Chodźmy gdzieś.Chcę się położyć.- Dobra.Mam klucze.- Dotknęła jego ramienia.- Człowieku, co się z tobą działo? EEG ci padło.- Jeszcze nie wiem.- Potrząsnął głową.- Zaczekaj.- Nie ma sprawy.Złapiemy taksówkę albo co.- Wzięła go pod rękę i poprowadziła Rue Jules Verne, obok wystawy z kolekcją paryskich futer.- Nieprawdziwe - mruknął, podnosząc głowę.- Nie - przyznała myśląc, że mówi o futrach.- Hodują na bazie kolagenów, ale z DNA norek.Czy to ważne?- To taka wielka rura, przez którą pompują różne rzeczy - stwierdziła Molly.- Turystów, szulerów, cokolwiek.A gęste filtry na pieniądze pracują bez przerwy i gwarantują, że forsa zostaje, kiedy ludzie wracają do studni.Armitage zarezerwował im miejsce w hotelu Intercontinental, którego ukośny szklany front opadał ku wodnej mgiełce i szumowi wodospadów [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl agnieszka90.opx.pl
.- Zostaw - poprosił Deane.- Masz rację.Co do tego wszystkiego.I czym jestem.Ale musimy uszanować pewną wewnętrzną logikę.Jeśli tego użyjesz, zobaczysz rozpryśnięty mózg, mnóstwo krwi, a stworzenie następnego rzecznika zajmie kilka godzin twojego subiektywnego czasu.Niełatwo mi utrzymywać ten zestaw.Przy okazji, przepraszam za to z Lindą w salonie gier.Miałem nadzieję, że zdołam mówić przez nią, ale generuję wszystko na podstawie twoich wspomnień.Ładunek emocjonalny.Cóż, to delikatna robota.Pomyliłem się.Przepraszam.- Case opuścił broń.- To jest matryca.Ty jesteś Wintermute.- Tak.Wszystko to dociera do ciebie dzięki współpracy zestawu symstymu połączonego z dekiem.Zdołałem cię odciąć, zanim się wyłączyłeś.- Deane przeszedł za biurko, przysunął fotel i usiadł.- Siadaj, synu.Mamy sporo do obgadania.- Naprawdę?- Oczywiście.Już od dość dawna.Byłem gotów, kiedy podniosłeś słuchawkę w Istambule.Teraz nie mamy wiele czasu.Za parę dni przystąpisz do akcji, Case.- Wziął cukierek, odwinął z kraciastego papierka i wrzucił do ust.- Siadaj - mruknął.Nie spuszczając z niego wzroku, Case zajął miejsce na obrotowym krześle przed biurkiem.Rewolwer oparł na udzie.- A teraz - rzucił dziarsko Deane - porządek dzienny.„Czym”, pytasz sam siebie „jest Wintermute?” Zgadza się?- Mniej więcej.- Sztuczną inteligencją.Ale o tym już wiesz.Twój błąd, a jest on całkiem naturalny, polega na mieszaniu mainframe'u Wintermute'a w Bernie z jaźnią Wintermute'a.- Głośno ssał cukierka.- Słyszałeś już o istnieniu drugiej SI w łańcuchu Tessier-Ashpool, prawda? W Rio.Ja, o ile w ogóle posiadam jakieś, ja, co stanowi raczej problem metafizyczny, jestem tym, który organizuje wszystko dla Armitage'a.Czy też Corto, który, nawiasem mówiąc, jest niezbyt zrównoważony.Ale wystarczająco - Deane wyjął z kieszonki kamizelki ozdobny, złoty zegarek i otworzył wieczko - jeszcze na jeden dzień, mniej więcej.- Twoje gadanie ma tyle sensu, co wszystko inne w tej zagrywce.- Palcami wolnej ręki - Case masował skronie.- Jeśli jesteś taki wściekle sprytny.- To czemu nie jestem bogaty? - Deane zaśmiał się i niemal udławił cukierkiem.- No cóż, Case, znam o wiele mniej odpowiedzi, niż sobie wyobrażasz.Mogę tylko stwierdzić, że to, o czym myślisz jako o Wintermute, jest jedynie częścią innej, powiedzmy: potencjalnej jaźni.Jestem, że tak powiem, po prostu jednym z aspektów mózgu owej jaźni.To tak, jakbyś rozmawiał z człowiekiem, którego półkule zostały rozcięte.Powiedzmy, że spotkałeś tylko niewielką część jego lewej półkuli.Trudno to określić jako spotkanie z człowiekiem.- Czy historia Corto jest prawdziwa? Dotarłeś do niego przez tego mikro we francuskim szpitalu?- Tak.I zestawiłem te dane, do których dotarłeś w Londynie.Próbuję planować, w twoim znaczeniu tego słowa, ale nie jest to mój tryb podstawowy.Zwykle improwizuję.Na tym polega mój talent.Wolę sytuacje od planów.Pracuję z tym, co dostaję.Umiem sortować wielkie ilości informacji i robię to bardzo szybko.Niemniej jednak długo trwało zebranie grupy, której jesteś członkiem.Corto był pierwszy i ledwie zdołałem go zakwalifikować.Źle z nim było w Tulonie.Jedzenie, wydalanie i masturbacja - to wszystko, co potrafił.Z bazową strukturą obsesji: Rycząca Pięść, zdrada, przesłuchania przed komisją Kongresu.- Czy nadal jest wariatem?- Nie do końca jest osobowością.- Deane uśmiechnął się.- Ale tego sam się domyślasz.Lecz Corto gdzieś tam przebywa, a ja nie zdołam dłużej utrzymać delikatnej równowagi.On się rozsypie, Case.Będę więc liczył na ciebie.- To dobrze, pierdolcu - stwierdził Case, podniósł 357 i strzelił mu w usta.Miał rację co do mózgu.I krwi.- Rany - powtarzał Maelcum.- To mi się nie podoba.- Czysta sprawa - odparła Molly.- Wszystko w porządku.Po prostu coś, co ci faceci robią, nic szczególnego.Nie umarł.Zresztą, to tylko parę sekund.- Widziałem ekran, odczyt EEG, martwy.Żadnego ruchu, przez czterdzieści sekund.- W każdym razie teraz jest w normie.- EEG był płaski jak deska - protestował Maelcum.10W komorze celnej był prawie nieprzytomny, więc Molly sama składała wyjaśnienia.Maelcum został na pokładzie Marcusa Garveya.Kontrola na Freeside polegała głównie na wykazaniu kredytu.Pierwszą rzeczą, jaką zobaczył na wewnętrznej powierzchni wrzeciona, była kawiarnia z sieci Pięknej Dziewczyny.- Witaj na Rue Jules Verne - powiedziała Molly.- Gdybyś miał trudności z chodzeniem, patrz pod nogi.Tu jest wredna perspektywa.Trzeba się przyzwyczaić.Stali na szerokiej ulicy, która wydawała się dnem głębokiej szczeliny lub kanionu.Oba końce zasłaniały dyskretne przewieszki sklepów i budynków tworzących jej ściany.Światło sączyło się przez świeżą zieleń roślinności, zwisającej z tarasów i balkonów nad głowami.Słońce.Widział nad głową jaskrawą linię bieli, zbyt jaskrawą, i odtwarzany błękit nieba Cannes.Wiedział, że światło trafia tutaj systemem Lado-Achesona, którego dwumilimetrowy przewód biegł przez całą długość wrzeciona, że generują wokół niego obrazy z biblioteki efektów nieba i że gdyby je wyłączyć, patrzyłby poza przewód światła na brzegi jezior, dachy kasyn, ulice.Ale jego ciało nie przyjęło tego do wiadomości.- Jezu! - mruknął.- Wolę już chorobę powietrzną.- Przyzwyczaisz się.Przez miesiąc robiłam tu za ochronę jednego szulera.- Chodźmy gdzieś.Chcę się położyć.- Dobra.Mam klucze.- Dotknęła jego ramienia.- Człowieku, co się z tobą działo? EEG ci padło.- Jeszcze nie wiem.- Potrząsnął głową.- Zaczekaj.- Nie ma sprawy.Złapiemy taksówkę albo co.- Wzięła go pod rękę i poprowadziła Rue Jules Verne, obok wystawy z kolekcją paryskich futer.- Nieprawdziwe - mruknął, podnosząc głowę.- Nie - przyznała myśląc, że mówi o futrach.- Hodują na bazie kolagenów, ale z DNA norek.Czy to ważne?- To taka wielka rura, przez którą pompują różne rzeczy - stwierdziła Molly.- Turystów, szulerów, cokolwiek.A gęste filtry na pieniądze pracują bez przerwy i gwarantują, że forsa zostaje, kiedy ludzie wracają do studni.Armitage zarezerwował im miejsce w hotelu Intercontinental, którego ukośny szklany front opadał ku wodnej mgiełce i szumowi wodospadów [ Pobierz całość w formacie PDF ]