Pokrewne
- Strona Główna
- Choroby zakazne zwierzat domowych z elementami ZOONOZ pod red. Stanislawa Winiarczyka i Zbigniewa GrÄ dzkiego
- Czjkowski Dębczyński Zbigniew Dziennik Powstańca
- Breskiewicz Zbigniew W Superumysl (SCAN dal 888) (2)
- (43) Miernicki Sebastian Pan Samochodzik i ... Buzdygan hetmana Mazepy
- (60) Miernicki Sebastian Pan Samochodzik i ... Pasażer Von Stuebena
- (57) Niemirski Arkadiusz Pan Samochodzik i ... Złoty Bafomet
- Tomasz Olszakowski Pan Samochodzik i Arka Noego
- (45) Niemirski Arkadiusz Pan Samochodzik i ... Fałszerze
- Olszakowski Tomasz Pan Samochodzik i zaginiony pociag
- Steiner Rudolf Droga do wtajemniczenia
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- fopke.keep.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ilu ich było? Tylko dwaj rycerze - Konrad von Landsberg i drugi, nieznany z imienia i nazwiska rycerz wraz z garstką czeladzi.Dopiero na skutek nieustannych pretensji, jakie wnosił Konrad Mazowiecki do Hermana von Salza, że Zakon tak niewielką pomoc okazuje w walce z Prusami, przybył do Polski mistrz krajowy Krzyżaków, Herman Balk, a wraz z nim garstka rycerzy zakonnych.Pierwszą krzyżacką wyprawę przeciw Prusom musiał więc Konrad Mazowiecki wesprzeć swoim oddziałem.A później? Potem również oddzialy polskie musiały pomagać Krzyżakom w ich pierwszych zdobyczach na ziemi Prusów.Przywiódł swoje zastępy Konrad Mazowiecki wraz ze swym synem Kazimierzem, ze Śląska przybył Henryk Brodaty, z Wielkopolski Władysław Odonic i z Pomorza książę Światopełk wraz z bratem Samborem.Ta wielka wyprawa krzyżowa zadała Prusom pierwszą wielką klęskę.Na polu bitwy nad rzeką Dzierzgonią legło ponad pięć tysięcy Prusów i część ich ziem, Pomezania, wpadła w ręce Krzyżaków.I nie umniejszając w niczym strategicznych zdolności mistrza krajowego, Hermana Balka, który był znakomitym rycerzem i wodzem, trzeba stwierdzić, że bez pomocy polskiego oręża przenigdy nie udałoby się Zakonowi opanować Pomezanii, zalążka przyszłego państwa zakonnego.Minęliśmy Olsztyn, potem Elbląg.W przydrożnym lesie rozbiliśmy namioty.Nazajutrz w Malborku skierowałem od razu wehikuł na znajdujące się w pobliżu nad Nogatem pole namiotowe i camping turystyczny.Zamek krzyżacki, który zobaczyliśmy jadąc od strony miasta, nie wydał się chłopcom tak imponujący, jak to sobie wyobrażali na podstawie opisów w książkach.Dopiero później, zbliżając się do niego od strony rzeki, przekonali się, jak jest wspaniały.Na polu namiotowym nad rzeką stało już kilkanaście różnokolorowych namiocików, a obok nich samochody osobowe.Nasz wehikuł skierowaliśmy w lewy narożnik pola, w miejsce stosunkowo ustronne.Z dwóch stron wehikułu zbudowaliśmy dwa namioty, dla chłopców i dla mnie.Dopiero o drugiej poszliśmy na obiad do restauracji „Nad Nogatem”.Przy deserze wyłuszczyłem harcerzom swoje plany związane z pobytem w Malborku.- Byłem tutaj już dwukrotnie - mówiłem.- Malborska budowla to właściwie dwa połączone ze sobą ogromne zamki: Średni i Wysoki.Zwiedzając je przekonacie się sami, że posiadają one wiele sal i pokojów, dziesiątki korytarzy, ogromne podziemia, dziesiątki, ba, setki najróżniejszych zakamarków.Zamek był niszczony, odbudowywany i przerabiany wiele razy, ale mimo to jeszcze wiele czasu upłynie, zanim wszystkie jego tajemnice zostaną zbadane i ujawnione.Bo do tajemnic z czasów krzyżackich i późniejszych przybyły nowe, z okresu ostatniej wojny.W malborskim zamku bronili się hitlerowcy przed nadciągającą Arinią Czerwoną, a zaraz po wyzwoleniu działy się tu sprawy bardzo dziwne.Zaliczam do nich fakt odnalezienia słynnego ołtarzyka Ulrycha von Jungingena.- Niech pan nam opowie! - zawołał Wiewiórka.- Niech pan nam opowie!- Pisano o tym już kilkakrotnie.- wykręcałem się.- Ale my nie czytaliśmy.Chcemy znać tę historię.Może się nam ona przydać, gdy będziemy zwiedzać zamek.Zamówiłem jeszcze jedną szklankę kawy, aby mi w ustach nie zaschło, i przystąpiłem do opowiadania.- Podczas grunwaldzkiej klęski w 1410 roku – zacząłem - w ręce zwycięskich wojsk polskich wpadły krzyżackie sztandary bojowe, różnego rodzaju dobra, a także przepiękny i drogocenny, misternie rzeźbiony ołtarzyk polowy należący do wielkiego mistrza Ulricha von Jungingena.To właśnie przed tym ołtarzykiem modlił się wielki mistrz na krótko przed bitwą, błagając o klęskę Polski.Król Jaglełło ofiarował zdobyty ołtarzyk kapitule gnieźnieńskiej i spoczął on w kościelnym skarbcu.Leżał tam aż do rozbiorów Polski.Prusacy zrabowali go zo skarbca kapituły i przewieźli do Malborka, gdzie znajdował się on aż do czasów drugiej wojny światowej.Po wyzwoleniu, a boje o zamek malborski były długie i ciężkie, żołnierze polscy napotkali w zamku dużo cennych przedmiotów.Zwykłym żołnierzom trudno jednak było zorientować się w wartości tych przedmiotów, a niemiecki kustosz zamku ukrył się gdzieś i na próżno go poszukiwano.Polski komendant miasta Malborka wystawił więc warty wojskowe wokół zamku, aby szabrownicy i „poszukiwacze skarbów” buszujący w tych okolicach nie zrabowali cennych rzeczy.Pewnego dnia - ciągnąłem dalej swoją relację - żołnierze-zwiadowcy uzyskali adres ukrywającego się kustosza niemieckiego.Wydawało się więc, że teraz już uda się poznać wszystkie tajemnice malborskiego zamku.Jakież było jednak zdumienie żołnierzy, gdy przyszedłszy pod wskazany adres, znaleźli kustosza.zamordowanego.Został on w nocy zastrzelony przez nieznanych ludzi, zapewne dlatego, aby nie mógł zdradzić tajemnic zamkowych.Ten fakt jak również meldunek, że w pobliżu zamku kręca się jacyś nieznani osobnicy, wzbudził czujność komendanta miasta.W tym czasie zresztą w mieście Malborku znajdowało się jeszcze sporo obywateli niemieckich, u których ukrywali się hitlerowscy żołnierze, niedobitki rozgromionej pod Malborkiem armii.Póżnym wieczorem, w połowie maja, do komendanta miasta wpadł żołnierz z meldunkiem, że w zamku znajduje się grupa ludzi, która przedostała się tam przez wyrwę w rozwalonych pociskiem murach.Zarządzono alarm i po chwili grupa żołnierzy wyruszyła do zamku.W końcu okazało się, że miejscem, gdzie operują podejrzani osobnicy, jest Zamek Wysoki, a w nim pomieszczenia w pobliżu dawnego skarbca zamkowego.Żołnierze polscy zorganizowali pułapkę we wnęce korytarza [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl agnieszka90.opx.pl
.Ilu ich było? Tylko dwaj rycerze - Konrad von Landsberg i drugi, nieznany z imienia i nazwiska rycerz wraz z garstką czeladzi.Dopiero na skutek nieustannych pretensji, jakie wnosił Konrad Mazowiecki do Hermana von Salza, że Zakon tak niewielką pomoc okazuje w walce z Prusami, przybył do Polski mistrz krajowy Krzyżaków, Herman Balk, a wraz z nim garstka rycerzy zakonnych.Pierwszą krzyżacką wyprawę przeciw Prusom musiał więc Konrad Mazowiecki wesprzeć swoim oddziałem.A później? Potem również oddzialy polskie musiały pomagać Krzyżakom w ich pierwszych zdobyczach na ziemi Prusów.Przywiódł swoje zastępy Konrad Mazowiecki wraz ze swym synem Kazimierzem, ze Śląska przybył Henryk Brodaty, z Wielkopolski Władysław Odonic i z Pomorza książę Światopełk wraz z bratem Samborem.Ta wielka wyprawa krzyżowa zadała Prusom pierwszą wielką klęskę.Na polu bitwy nad rzeką Dzierzgonią legło ponad pięć tysięcy Prusów i część ich ziem, Pomezania, wpadła w ręce Krzyżaków.I nie umniejszając w niczym strategicznych zdolności mistrza krajowego, Hermana Balka, który był znakomitym rycerzem i wodzem, trzeba stwierdzić, że bez pomocy polskiego oręża przenigdy nie udałoby się Zakonowi opanować Pomezanii, zalążka przyszłego państwa zakonnego.Minęliśmy Olsztyn, potem Elbląg.W przydrożnym lesie rozbiliśmy namioty.Nazajutrz w Malborku skierowałem od razu wehikuł na znajdujące się w pobliżu nad Nogatem pole namiotowe i camping turystyczny.Zamek krzyżacki, który zobaczyliśmy jadąc od strony miasta, nie wydał się chłopcom tak imponujący, jak to sobie wyobrażali na podstawie opisów w książkach.Dopiero później, zbliżając się do niego od strony rzeki, przekonali się, jak jest wspaniały.Na polu namiotowym nad rzeką stało już kilkanaście różnokolorowych namiocików, a obok nich samochody osobowe.Nasz wehikuł skierowaliśmy w lewy narożnik pola, w miejsce stosunkowo ustronne.Z dwóch stron wehikułu zbudowaliśmy dwa namioty, dla chłopców i dla mnie.Dopiero o drugiej poszliśmy na obiad do restauracji „Nad Nogatem”.Przy deserze wyłuszczyłem harcerzom swoje plany związane z pobytem w Malborku.- Byłem tutaj już dwukrotnie - mówiłem.- Malborska budowla to właściwie dwa połączone ze sobą ogromne zamki: Średni i Wysoki.Zwiedzając je przekonacie się sami, że posiadają one wiele sal i pokojów, dziesiątki korytarzy, ogromne podziemia, dziesiątki, ba, setki najróżniejszych zakamarków.Zamek był niszczony, odbudowywany i przerabiany wiele razy, ale mimo to jeszcze wiele czasu upłynie, zanim wszystkie jego tajemnice zostaną zbadane i ujawnione.Bo do tajemnic z czasów krzyżackich i późniejszych przybyły nowe, z okresu ostatniej wojny.W malborskim zamku bronili się hitlerowcy przed nadciągającą Arinią Czerwoną, a zaraz po wyzwoleniu działy się tu sprawy bardzo dziwne.Zaliczam do nich fakt odnalezienia słynnego ołtarzyka Ulrycha von Jungingena.- Niech pan nam opowie! - zawołał Wiewiórka.- Niech pan nam opowie!- Pisano o tym już kilkakrotnie.- wykręcałem się.- Ale my nie czytaliśmy.Chcemy znać tę historię.Może się nam ona przydać, gdy będziemy zwiedzać zamek.Zamówiłem jeszcze jedną szklankę kawy, aby mi w ustach nie zaschło, i przystąpiłem do opowiadania.- Podczas grunwaldzkiej klęski w 1410 roku – zacząłem - w ręce zwycięskich wojsk polskich wpadły krzyżackie sztandary bojowe, różnego rodzaju dobra, a także przepiękny i drogocenny, misternie rzeźbiony ołtarzyk polowy należący do wielkiego mistrza Ulricha von Jungingena.To właśnie przed tym ołtarzykiem modlił się wielki mistrz na krótko przed bitwą, błagając o klęskę Polski.Król Jaglełło ofiarował zdobyty ołtarzyk kapitule gnieźnieńskiej i spoczął on w kościelnym skarbcu.Leżał tam aż do rozbiorów Polski.Prusacy zrabowali go zo skarbca kapituły i przewieźli do Malborka, gdzie znajdował się on aż do czasów drugiej wojny światowej.Po wyzwoleniu, a boje o zamek malborski były długie i ciężkie, żołnierze polscy napotkali w zamku dużo cennych przedmiotów.Zwykłym żołnierzom trudno jednak było zorientować się w wartości tych przedmiotów, a niemiecki kustosz zamku ukrył się gdzieś i na próżno go poszukiwano.Polski komendant miasta Malborka wystawił więc warty wojskowe wokół zamku, aby szabrownicy i „poszukiwacze skarbów” buszujący w tych okolicach nie zrabowali cennych rzeczy.Pewnego dnia - ciągnąłem dalej swoją relację - żołnierze-zwiadowcy uzyskali adres ukrywającego się kustosza niemieckiego.Wydawało się więc, że teraz już uda się poznać wszystkie tajemnice malborskiego zamku.Jakież było jednak zdumienie żołnierzy, gdy przyszedłszy pod wskazany adres, znaleźli kustosza.zamordowanego.Został on w nocy zastrzelony przez nieznanych ludzi, zapewne dlatego, aby nie mógł zdradzić tajemnic zamkowych.Ten fakt jak również meldunek, że w pobliżu zamku kręca się jacyś nieznani osobnicy, wzbudził czujność komendanta miasta.W tym czasie zresztą w mieście Malborku znajdowało się jeszcze sporo obywateli niemieckich, u których ukrywali się hitlerowscy żołnierze, niedobitki rozgromionej pod Malborkiem armii.Póżnym wieczorem, w połowie maja, do komendanta miasta wpadł żołnierz z meldunkiem, że w zamku znajduje się grupa ludzi, która przedostała się tam przez wyrwę w rozwalonych pociskiem murach.Zarządzono alarm i po chwili grupa żołnierzy wyruszyła do zamku.W końcu okazało się, że miejscem, gdzie operują podejrzani osobnicy, jest Zamek Wysoki, a w nim pomieszczenia w pobliżu dawnego skarbca zamkowego.Żołnierze polscy zorganizowali pułapkę we wnęce korytarza [ Pobierz całość w formacie PDF ]