Pokrewne
- Strona Główna
- § Saylor Steven Roma sub rosa 05 Ostatnie sprawy Gordianusa
- Saylor Steven Roma sub rosa t Morderstwo na Via Appia
- Saylor Steven Roma sub rosa t Ostatnio widziany w Massilii
- Steven Rosefielde, D. Quinn Mil Masters of Illusion, American L
- Chmielewska Joanna Trudny Trup (2)
- Alex Joe Powiem wam jak zginal
- Binek Tadeusz 04 Oswiecenie
- Card Orson Scott Chaos (2)
- Martin T. Bannister Department of the Treasury Blueprint for Actions (2009)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- radioclubhit.keep.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Podszedł do niej z ulgą i zaczął bardzo delikatnie przemywać poranioną skórę.– Kto cię uderzył? – zapytał cicho.– Mhybe.Chyba popełniłam straszliwy błąd, mimo że miałam dobre intencje.– Z dobrymi intencjami często tak bywa – wyszeptał.Korlat przeszyła go dociekliwym spojrzeniem.– Pragmatyczni Malazańczycy.Rzeczywiście zawsze widzicie jasno.Dlaczego z uporem uważamy was tylko za żołnierzy? Brood, Rake, Kallor.i ja, wszyscy spoglądamy na ciebie, Dujeka i waszą armię jak na coś w rodzaju.wsparcia.Miecz, który mamy nadzieję pochwycić w dłonie, gdy nadejdzie taka potrzeba.Wychodzi na to, że wszyscy jesteśmy głupcami.Nikt z nas dotąd nie odgadł, jak naprawdę mają się sprawy.– A jak się mają? – zapytał Sójeczka, marszcząc brwi.– Staliście się naszym kręgosłupem.To wy dajecie nam siłę, utrzymujecie nas razem.Och, wiem, że macie swoje tajemnice, Sójeczka.Uśmiechnął się z przekąsem.– Nie tak wiele, jak ci się zdaje.Zdradzę ci największą z nich.Oto ona.Czujemy się słabi.W porównaniu z wami.Z Rakiem, Caladanem Broodem i Kallorem.Z armią Tiste Andii, Rhivijczyków i Barghastów.Kapturze, nawet ta zgraja najemników, która wam towarzyszy, budzi nasz niepokój.Nie dysponujemy waszymi mocami.Jesteśmy tylko armią.Nasz najlepszy czarodziej nie ma nawet rangi.To tylko mag drużyny, a do tego w tej chwili przebywa bardzo daleko stąd i podejrzewam, że czuje się jak mucha w pajęczej sieci.Wiemy, że gdy nadejdzie czas bitew, będziemy grotem włóczni i będzie nas to drogo kosztowało.Jeśli zaś chodzi o samego jasnowidza i o to, co ukrywa się za nim, to, no cóż, mamy nadzieję, że wy się tym zajmiecie.To samo dotyczy Okaleczonego Boga.Macie rację, Korlat.Jesteśmy tylko żołnierzami.I to zmęczonymi.Jeśli jesteśmy kręgosłupem naszych połączonych armii, to niech nam Kaptur pomoże, bo ten kręgosłup jest kruchy i skrzywiony.Położyła rękę na jego dłoni i dotknęła nią swojego policzka.Spojrzeli sobie w oczy.– Kruchy i skrzywiony? Nie sądzę.Sójeczka potrząsnął głową.– To nie jest pusta skromność, Korlat.Mówię prawdę, choć obawiam się, że nie jesteś gotowa jej wysłuchać.– Srebrna Lisica manipuluje swą matką – stwierdziła po chwili kobieta Tiste Andii.– W jakiś sposób.Może być nawet odpowiedzialna za straszliwe koszmary, które dręczą staruszkę.– Trudno mi w to uwierzyć.– Tattersail by czegoś takiego nie zrobiła, prawda? Ale co z Nightchill? Albo z Thelomenem? Znałeś ich, Sójeczka.No, w każdym razie lepiej niż ktokolwiek z nas.Czy to możliwe, żeby któreś z nich, albo może oboje, było za to odpowiedzialne?Nie odpowiedział, dopóki nie skończył wycierać jej policzka.– To wymaga dotyku uzdrowiciela, Korlat.W przeciwnym razie może dojść do zakażenia.– Sójeczka.Odsunął się od niej z westchnieniem.– Obawiam się, że Nightchill może się czuć zdradzona.Na obiekt zemsty mogłaby wybrać kogokolwiek.To samo dotyczy Bellurdana Rozbijacza Czaszek.W końcu ta zdrada dotyczyła ich obojga.Jeśli masz rację i rzeczywiście próbują w jakiś sposób zaszkodzić mhybe, to sądzę, że Tattersail próbowałaby stanąć im na drodze.– A co, jeśli już przegrała tę walkę?– Nie zauważyłem żadnych oznak.Oczy Korlat rozbłysły nagle.Dźgnęła go palcem w pierś.– To znaczy, że twoje dwie żołnierki nie meldowały ci o żadnych oznakach!Skrzywił się.– One naprawdę są ochotniczkami, Korlat.Biorąc pod uwagę przerażający zakres naszej ignorancji, opłaca się mieć oczy otwarte.Te dwie kobiety postanowiły strzec Srebrnej Lisicy, ponieważ widzą w niej Tattersail.Nie tylko w jej wyglądzie, lecz także w osobowości.Gdyby działo się coś złego, przyszłyby z tym do mnie.Bezzwłocznie.Korlat opuściła dłoń.Westchnęła.– A ja naskoczyłam na ciebie, gotowa urwać ci głowę.Niech cię szlag, Sójeczka, co zrobiłam, by sobie na ciebie zasłużyć? I, niech mnie Otchłań pochłonie, czemu jeszcze tu stoisz? Po wszystkich moich oskarżeniach [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl agnieszka90.opx.pl
.Podszedł do niej z ulgą i zaczął bardzo delikatnie przemywać poranioną skórę.– Kto cię uderzył? – zapytał cicho.– Mhybe.Chyba popełniłam straszliwy błąd, mimo że miałam dobre intencje.– Z dobrymi intencjami często tak bywa – wyszeptał.Korlat przeszyła go dociekliwym spojrzeniem.– Pragmatyczni Malazańczycy.Rzeczywiście zawsze widzicie jasno.Dlaczego z uporem uważamy was tylko za żołnierzy? Brood, Rake, Kallor.i ja, wszyscy spoglądamy na ciebie, Dujeka i waszą armię jak na coś w rodzaju.wsparcia.Miecz, który mamy nadzieję pochwycić w dłonie, gdy nadejdzie taka potrzeba.Wychodzi na to, że wszyscy jesteśmy głupcami.Nikt z nas dotąd nie odgadł, jak naprawdę mają się sprawy.– A jak się mają? – zapytał Sójeczka, marszcząc brwi.– Staliście się naszym kręgosłupem.To wy dajecie nam siłę, utrzymujecie nas razem.Och, wiem, że macie swoje tajemnice, Sójeczka.Uśmiechnął się z przekąsem.– Nie tak wiele, jak ci się zdaje.Zdradzę ci największą z nich.Oto ona.Czujemy się słabi.W porównaniu z wami.Z Rakiem, Caladanem Broodem i Kallorem.Z armią Tiste Andii, Rhivijczyków i Barghastów.Kapturze, nawet ta zgraja najemników, która wam towarzyszy, budzi nasz niepokój.Nie dysponujemy waszymi mocami.Jesteśmy tylko armią.Nasz najlepszy czarodziej nie ma nawet rangi.To tylko mag drużyny, a do tego w tej chwili przebywa bardzo daleko stąd i podejrzewam, że czuje się jak mucha w pajęczej sieci.Wiemy, że gdy nadejdzie czas bitew, będziemy grotem włóczni i będzie nas to drogo kosztowało.Jeśli zaś chodzi o samego jasnowidza i o to, co ukrywa się za nim, to, no cóż, mamy nadzieję, że wy się tym zajmiecie.To samo dotyczy Okaleczonego Boga.Macie rację, Korlat.Jesteśmy tylko żołnierzami.I to zmęczonymi.Jeśli jesteśmy kręgosłupem naszych połączonych armii, to niech nam Kaptur pomoże, bo ten kręgosłup jest kruchy i skrzywiony.Położyła rękę na jego dłoni i dotknęła nią swojego policzka.Spojrzeli sobie w oczy.– Kruchy i skrzywiony? Nie sądzę.Sójeczka potrząsnął głową.– To nie jest pusta skromność, Korlat.Mówię prawdę, choć obawiam się, że nie jesteś gotowa jej wysłuchać.– Srebrna Lisica manipuluje swą matką – stwierdziła po chwili kobieta Tiste Andii.– W jakiś sposób.Może być nawet odpowiedzialna za straszliwe koszmary, które dręczą staruszkę.– Trudno mi w to uwierzyć.– Tattersail by czegoś takiego nie zrobiła, prawda? Ale co z Nightchill? Albo z Thelomenem? Znałeś ich, Sójeczka.No, w każdym razie lepiej niż ktokolwiek z nas.Czy to możliwe, żeby któreś z nich, albo może oboje, było za to odpowiedzialne?Nie odpowiedział, dopóki nie skończył wycierać jej policzka.– To wymaga dotyku uzdrowiciela, Korlat.W przeciwnym razie może dojść do zakażenia.– Sójeczka.Odsunął się od niej z westchnieniem.– Obawiam się, że Nightchill może się czuć zdradzona.Na obiekt zemsty mogłaby wybrać kogokolwiek.To samo dotyczy Bellurdana Rozbijacza Czaszek.W końcu ta zdrada dotyczyła ich obojga.Jeśli masz rację i rzeczywiście próbują w jakiś sposób zaszkodzić mhybe, to sądzę, że Tattersail próbowałaby stanąć im na drodze.– A co, jeśli już przegrała tę walkę?– Nie zauważyłem żadnych oznak.Oczy Korlat rozbłysły nagle.Dźgnęła go palcem w pierś.– To znaczy, że twoje dwie żołnierki nie meldowały ci o żadnych oznakach!Skrzywił się.– One naprawdę są ochotniczkami, Korlat.Biorąc pod uwagę przerażający zakres naszej ignorancji, opłaca się mieć oczy otwarte.Te dwie kobiety postanowiły strzec Srebrnej Lisicy, ponieważ widzą w niej Tattersail.Nie tylko w jej wyglądzie, lecz także w osobowości.Gdyby działo się coś złego, przyszłyby z tym do mnie.Bezzwłocznie.Korlat opuściła dłoń.Westchnęła.– A ja naskoczyłam na ciebie, gotowa urwać ci głowę.Niech cię szlag, Sójeczka, co zrobiłam, by sobie na ciebie zasłużyć? I, niech mnie Otchłań pochłonie, czemu jeszcze tu stoisz? Po wszystkich moich oskarżeniach [ Pobierz całość w formacie PDF ]