Pokrewne
- Strona Główna
- Steven Rosefielde, D. Quinn Mil Masters of Illusion, American L
- Brust Steven Vald Taltos 02 Yendi
- Brust Steven Vlad Taltos 10 Dzur
- [4 1]Erikson Steven Dom Lancu Dawne Dni
- Brust Steven Vald Taltos 03 Teckla
- Brust Steven Vald Taltos 01 Jhereg
- Erikson Steven Bramy Domu Umarlych
- Peter Zarrow China in War
- Chmielewska Joanna Autobiografia t 2 (2)
- Pamietniki.Rudolfa.HĂśssa
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- radioclubhit.keep.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nazywa się Meto i jest jednym z najbliższychpowierników Cezara.Inni żołnierze nazywają go nawet.hm.przyjacielem wodza.Jęknąłem w duchu.Stosunki między Metonem i jego imperatorem były dla mnie oddawna zagadką i złościły mnie plotki, jakie inni na ten temat rozgłaszają.Tymczasem okazujesię, że dotarły nawet do Egiptu!- Czemu tak akcentujesz to słowo? - Król był wyraznie zaintrygowany.- Co chceszprzez to powiedzieć?Eunuch prychnął ironicznie.- Rzymianie nieustannie rozsiewają wulgarne erotyczne plotki oinnych, waszakrólewska mość.Politycy znieważają rywali, oskarżając ich o takie czy inne sprośnewystępki.Pospólstwo gada, co chce, o tych, którzy nim rządzą.%7łołnierze wymyślająpowiedzonka, kalambury, a nawet marszowe pieśni na temat seksualnych wyczynów swoichwodzów, albo wręcz śmieją się z ich co bardziej wstydliwych poczynań.- Zmieją się? %7łołnierze.śmieją się z Cezara?- Rzymianie są inni niż my, panie.W sprawach seksu są raczej dziecinni i nie szanująani siebie nawzajem, ani swoich bogów.Ich prymitywny ustrój, w którym każdy obywatelwiecznie wojuje ze wszystkimi innymi o bogactwa i władzę, uczynił ich bezbożnymi igrubiańskimi.- %7łołnierze Cezara są niesamowicie lojalni i walczą za niego do ostatniej kropli krwi -rzekł cicho Ptolemeusz.- Czyż nie.ty sam mi to mówiłeś?- Tak wynika z naszych danych wywiadowczych - odrzekł Potejnos.- Jest na to wieleprzykładów, jak ten żołnierz w bitwie morskiej pod Massilią, który walczył dalej mimo utratyobu rąk i zginął z imieniem Cezara na ustach.Albo też.- A mimo to swobodnie sobie z niego żartują - wszedł mu w słowo król.- Jak tomożliwe? Sądziłem, że muszą być mu tak oddani, widzą w nim bowiem jakiś aspekt boskościi z własnej woli mu się podporządkowują.Mówi się o nim przecież, że pochodzi od rzymskiejbogini Wenus? Ale śmiertelnicy nie kpią sobie z bogów, a i żaden bóg nie pozwoliłby na toswoim wyznawcom.- Jak powiedziałem, wasza królewska mość, Rzymianie są narodem bezbożników,politycznie skorumpowanym, prostackim w sprawach erotyzmu i skażonym duchowo.Dlatego właśnie musimy tak się ich wystrzegać.Ptolemeusz podszedł do mnie jeszcze bliżej.Plączący się przed moim nosem żukspiesznie zszedł na bok, robiąc miejsce dla królewskiego sandała.Nie mogłem nie zauważyć,że władca ma nienagannie utrzymane paznokcie, a jego stopy pachną wodą różaną.- I mówisz, że ten człowiek zna Cezara?- Tak, panie.I jeżeli rzeczywiście jest szpiegiem, to raczej jego niż Pompejusza.Niewykluczone, że został wysłany, by donosić Cezarowi opoczynaniach wroga i obserwowaćjego przybycie do Egiptu.- No, to dzięki nam ma sporo do zameldowania! - Achillas bezceremonialnie włączyłsię do rozmowy.- Podnieś się na kolana, Rzymianinie! - rozkazał król.Jęknąłem, czując nagły ból w krzyżu, gdy próbowałem się podnieść do pionu bezpomocy rąk.Król cofnął się o parę kroków i przyglądał mi się z góry.Ośmieliłem sięodwzajemnić mu spojrzenie przez krótką chwilę, zanim znów pokornie spuściłem oczy.Rzeczywiście wyglądał na swoje piętnaście lat.Greckie pochodzenie było widoczne w jegojasnej cerze i niebieskich oczach.Nie był szczególnie przystojny; miał zbyt szerokie usta i zaduży nos jak na helleński ideał urody, ale jego oczy błyszczały inteligencją, a lekkie wygięciekącików ust świadczyło okpiarskim poczuciu humoru.- Nazywasz się Gordianus Poszukiwacz? - zwrócił się do mnie.- Tak, wasza królewska mość.- Szpieg, który cię złapał, twierdzi, że pracowałeś dla Pompejusza.To prawda?- Nieprawda.- Mój doradca sugeruje, że możesz być człowiekiem Cezara.- To też nieprawda, wasza królewska mość.- Ale prawdą jest, że go znasz?- Tak.- Widziałem, że postać Gajusza Juliusza go fascynuje, a moja niewiadomegocharakteru znajomość z imperatorem wyraznie go zaciekawiła.Odchrząknąłem i rzekłem: -Jeżeli wasza królewska mość zechce, mogę opowiedzieć to i owo o Cezarze.Pod warunkiem,że zachowam głowę, oczywiście.Nie patrząc bezpośrednio na króla, spostrzegłem jednak, że jego usta wygięły się wzłośliwym uśmiechu.Młody władca Egiptu był ubawiony.- Ty tam, szpiegu! Jak cię zwą? - zwrócił się do mojego stróża.Mężczyzna podał swoje wielosylabowe, czysto egipskie imię.Ptolemeusz ani myślałje zapamiętywać, dalej bowiem nazywał go według profesji.- Co cię skłoniło, szpiegu, by uznać go za człowieka Pompejusza?Szpieg piskliwie opowiedział, gdzie i kiedy mnie po raz pierwszy zobaczył i jak się namnie znowu natknął nad Nilem.Ptolemeusz znów spojrzał w moją stronę.- A ty, Gordianusie Poszukiwaczu, co masz do powiedzenia?Powtórzyłem swoją historię o tym, dlaczego wybraliśmy się do Egiptu, jak trafiłem naokręt Pompejusza i co się stało z Bethesdą na dzień przed moim uwięzieniem.Do tej poryrozmowa toczyła się po grecku, ale nagle Ptolemeusz przeszedł na łacinę.Mówił z dziwnymakcentem, ale bezbłędnie.- To jakiś idiota.Nie uważasz, Gordianusie?Kątem oka spostrzegłem, że szpieg marszczy czoło, nie rozumiejąc, oczym mowa.Odpowiedziałem też po łacinie:- Kimże jestem, by sprzeciwić się osądowi króla?- Wyglądasz mi na człowieka z dużym doświadczeniem.Powiedz mi, co myślisz otym szpiegu.Mów szczerze, nakazuję ci!Zakaszlałem, by zyskać na czasie, ale powiedziałem:- Może on jest idiotą, a może nie, wasza królewska mość, ale wiem na pewno, że jestzłodziejem.- Jak to?- Kiedy zostałem pojmany, przeszukał moje rzeczy, niby po to, by znalezć dowodymojej szpiegowskiej działalności, ale że nic takiego nie było, zabrał sobie parę cennychdrobiazgów.Usta Ptolemeusza wygięły się w przeciwną stronę, tworząc zły grymas.Wbił wzrok wszpiega i zapytał po grecku:- Co ukradłeś temu Rzymianinowi?Zagadniętemu opadła szczęka.Zwlekał z odpowiedzią o sekundę za długo.- Nic, wasza królewska mość.- Wszelkie łupy odebrane nieprzyjacielowi należą do króla, który może je rozdaćwedług swego uznania.Czy o tym nie wiesz, szpiegu?- Oczywiście, że wiem, panie! Nawet do głowy by mi nie przyszło, żeby.Toznaczy.nigdy bym się nie ważył zabrać więzniowi czegokolwiek.to jest, natychmiast bymto oddał.Ptolemeusz spytał mnie po łacinie:- Co on ci ukradł, Gordianusie Poszukiwaczu?- Pieniądze, wasza królewska mość [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl agnieszka90.opx.pl
.Nazywa się Meto i jest jednym z najbliższychpowierników Cezara.Inni żołnierze nazywają go nawet.hm.przyjacielem wodza.Jęknąłem w duchu.Stosunki między Metonem i jego imperatorem były dla mnie oddawna zagadką i złościły mnie plotki, jakie inni na ten temat rozgłaszają.Tymczasem okazujesię, że dotarły nawet do Egiptu!- Czemu tak akcentujesz to słowo? - Król był wyraznie zaintrygowany.- Co chceszprzez to powiedzieć?Eunuch prychnął ironicznie.- Rzymianie nieustannie rozsiewają wulgarne erotyczne plotki oinnych, waszakrólewska mość.Politycy znieważają rywali, oskarżając ich o takie czy inne sprośnewystępki.Pospólstwo gada, co chce, o tych, którzy nim rządzą.%7łołnierze wymyślająpowiedzonka, kalambury, a nawet marszowe pieśni na temat seksualnych wyczynów swoichwodzów, albo wręcz śmieją się z ich co bardziej wstydliwych poczynań.- Zmieją się? %7łołnierze.śmieją się z Cezara?- Rzymianie są inni niż my, panie.W sprawach seksu są raczej dziecinni i nie szanująani siebie nawzajem, ani swoich bogów.Ich prymitywny ustrój, w którym każdy obywatelwiecznie wojuje ze wszystkimi innymi o bogactwa i władzę, uczynił ich bezbożnymi igrubiańskimi.- %7łołnierze Cezara są niesamowicie lojalni i walczą za niego do ostatniej kropli krwi -rzekł cicho Ptolemeusz.- Czyż nie.ty sam mi to mówiłeś?- Tak wynika z naszych danych wywiadowczych - odrzekł Potejnos.- Jest na to wieleprzykładów, jak ten żołnierz w bitwie morskiej pod Massilią, który walczył dalej mimo utratyobu rąk i zginął z imieniem Cezara na ustach.Albo też.- A mimo to swobodnie sobie z niego żartują - wszedł mu w słowo król.- Jak tomożliwe? Sądziłem, że muszą być mu tak oddani, widzą w nim bowiem jakiś aspekt boskościi z własnej woli mu się podporządkowują.Mówi się o nim przecież, że pochodzi od rzymskiejbogini Wenus? Ale śmiertelnicy nie kpią sobie z bogów, a i żaden bóg nie pozwoliłby na toswoim wyznawcom.- Jak powiedziałem, wasza królewska mość, Rzymianie są narodem bezbożników,politycznie skorumpowanym, prostackim w sprawach erotyzmu i skażonym duchowo.Dlatego właśnie musimy tak się ich wystrzegać.Ptolemeusz podszedł do mnie jeszcze bliżej.Plączący się przed moim nosem żukspiesznie zszedł na bok, robiąc miejsce dla królewskiego sandała.Nie mogłem nie zauważyć,że władca ma nienagannie utrzymane paznokcie, a jego stopy pachną wodą różaną.- I mówisz, że ten człowiek zna Cezara?- Tak, panie.I jeżeli rzeczywiście jest szpiegiem, to raczej jego niż Pompejusza.Niewykluczone, że został wysłany, by donosić Cezarowi opoczynaniach wroga i obserwowaćjego przybycie do Egiptu.- No, to dzięki nam ma sporo do zameldowania! - Achillas bezceremonialnie włączyłsię do rozmowy.- Podnieś się na kolana, Rzymianinie! - rozkazał król.Jęknąłem, czując nagły ból w krzyżu, gdy próbowałem się podnieść do pionu bezpomocy rąk.Król cofnął się o parę kroków i przyglądał mi się z góry.Ośmieliłem sięodwzajemnić mu spojrzenie przez krótką chwilę, zanim znów pokornie spuściłem oczy.Rzeczywiście wyglądał na swoje piętnaście lat.Greckie pochodzenie było widoczne w jegojasnej cerze i niebieskich oczach.Nie był szczególnie przystojny; miał zbyt szerokie usta i zaduży nos jak na helleński ideał urody, ale jego oczy błyszczały inteligencją, a lekkie wygięciekącików ust świadczyło okpiarskim poczuciu humoru.- Nazywasz się Gordianus Poszukiwacz? - zwrócił się do mnie.- Tak, wasza królewska mość.- Szpieg, który cię złapał, twierdzi, że pracowałeś dla Pompejusza.To prawda?- Nieprawda.- Mój doradca sugeruje, że możesz być człowiekiem Cezara.- To też nieprawda, wasza królewska mość.- Ale prawdą jest, że go znasz?- Tak.- Widziałem, że postać Gajusza Juliusza go fascynuje, a moja niewiadomegocharakteru znajomość z imperatorem wyraznie go zaciekawiła.Odchrząknąłem i rzekłem: -Jeżeli wasza królewska mość zechce, mogę opowiedzieć to i owo o Cezarze.Pod warunkiem,że zachowam głowę, oczywiście.Nie patrząc bezpośrednio na króla, spostrzegłem jednak, że jego usta wygięły się wzłośliwym uśmiechu.Młody władca Egiptu był ubawiony.- Ty tam, szpiegu! Jak cię zwą? - zwrócił się do mojego stróża.Mężczyzna podał swoje wielosylabowe, czysto egipskie imię.Ptolemeusz ani myślałje zapamiętywać, dalej bowiem nazywał go według profesji.- Co cię skłoniło, szpiegu, by uznać go za człowieka Pompejusza?Szpieg piskliwie opowiedział, gdzie i kiedy mnie po raz pierwszy zobaczył i jak się namnie znowu natknął nad Nilem.Ptolemeusz znów spojrzał w moją stronę.- A ty, Gordianusie Poszukiwaczu, co masz do powiedzenia?Powtórzyłem swoją historię o tym, dlaczego wybraliśmy się do Egiptu, jak trafiłem naokręt Pompejusza i co się stało z Bethesdą na dzień przed moim uwięzieniem.Do tej poryrozmowa toczyła się po grecku, ale nagle Ptolemeusz przeszedł na łacinę.Mówił z dziwnymakcentem, ale bezbłędnie.- To jakiś idiota.Nie uważasz, Gordianusie?Kątem oka spostrzegłem, że szpieg marszczy czoło, nie rozumiejąc, oczym mowa.Odpowiedziałem też po łacinie:- Kimże jestem, by sprzeciwić się osądowi króla?- Wyglądasz mi na człowieka z dużym doświadczeniem.Powiedz mi, co myślisz otym szpiegu.Mów szczerze, nakazuję ci!Zakaszlałem, by zyskać na czasie, ale powiedziałem:- Może on jest idiotą, a może nie, wasza królewska mość, ale wiem na pewno, że jestzłodziejem.- Jak to?- Kiedy zostałem pojmany, przeszukał moje rzeczy, niby po to, by znalezć dowodymojej szpiegowskiej działalności, ale że nic takiego nie było, zabrał sobie parę cennychdrobiazgów.Usta Ptolemeusza wygięły się w przeciwną stronę, tworząc zły grymas.Wbił wzrok wszpiega i zapytał po grecku:- Co ukradłeś temu Rzymianinowi?Zagadniętemu opadła szczęka.Zwlekał z odpowiedzią o sekundę za długo.- Nic, wasza królewska mość.- Wszelkie łupy odebrane nieprzyjacielowi należą do króla, który może je rozdaćwedług swego uznania.Czy o tym nie wiesz, szpiegu?- Oczywiście, że wiem, panie! Nawet do głowy by mi nie przyszło, żeby.Toznaczy.nigdy bym się nie ważył zabrać więzniowi czegokolwiek.to jest, natychmiast bymto oddał.Ptolemeusz spytał mnie po łacinie:- Co on ci ukradł, Gordianusie Poszukiwaczu?- Pieniądze, wasza królewska mość [ Pobierz całość w formacie PDF ]