Pokrewne
- Strona Główna
- Assollant Alfred Niezwykłe choć prawdziwe przygody kapitan
- Alfred Hitchcock Tajemnica czlowieka z blizna
- Alfred Rambaud Piercień cezara
- Christoppher A. Faraone, Laura K. McClure Prostitutes and Courtesans in the Ancient World (2006)
- Faraon tom2 B.Prus
- Faraon tom3 B.Prus
- Faraon tom1 B.Prus
- May Karol Grobowiec Rodrigandow (SCAN dal
- Murrell Taylor The Divided Family in Civil War America By Amy (2009)
- John Toland Bogowie wojny t.1
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- negatyw24.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przed wejściem do Sali Obu Prawd czuwała boginii Hepter-Hor z dwiema głowami: lwicy i krokodyla, z nożami w obu rękach.Podróżujący zatrzymał się, by wygłosić inwokację:“Bądź pozdrowiony, Boże Wielki! Panie Obu Prawd! Przyszedłem do Ciebie.O mój Panie! Przywiedziono mnie, bym ujrzał Twą doskonałość.Znam Ciebie, znam Twoje imię, znam imiona czterdziestu dwu otaczających Cię.Przybyłem, aby poznać Ciebie w pełni.Przyniosłem Tobie Obydwie Prawdy”.Tomek - Sally była teraz zupełnie pewna, że to on - wszedł do środka.Sally rozejrzała się wokół jego oczyma.Na tronie siedział, stojący na czele sądu, Ozyrys.Wagę dobra i zła obsługiwał Anubis, ale zamiast głowy szakala ujrzała łagodną twarz Wilmowskiego.Thot, zapisujący wyniki, miał twarz ojca Sally, pana Allana.Tomek poważnie skinął im głową, a potem pozdrowił dostojny trybunał, podając jednocześnie na wyciągniętej dłoni swe serce, usta i oczy.“To pierwszy etap sądu” - pomyślała Sally.“Wszystko, co w ciągu życia słyszał, widział i myślał było czyste i szlachetne.Zaraz rozpocznie się długa deklaracja niewinności”.- Usunąłem z siebie moje grzechy.- Nie zgrzeszyłem przeciw ludziom.- Nie grabiłem biednych.- Nie trułem.- Nie zabijałem.- Nie rozkazywałem mordercy.- Nie wyrządziłem nikomu krzywdy.- Jestem czysty, jestem czysty, jestem czysty - powtarzał Tomek, a Anubis i Thot uśmiechali się do niego.Później trybunał rozpoczął przesłuchanie.Sprawdzono, czy podróżujący mówi prawdę.Jego serce położono na jednej szali wagi, na drugiej zaś - symbol boginii Maat, pióro.Sally zadrżała.Szale wagi chwiały się niepewnie to w jedną, to w drugą stronę.Gdy przechyliła się szala z piórem, potwór zwany Am-mutu, czyli Pożeracz Zmarłych o pysku krokodyla, z łbem i przednią częścią korpusu lwa, z zadem hipopotama szeroko otworzył przerażającą paszczę.W tym momencie Tomek rozwinął zawiniątko i uniósł jego zawartość ku Ozyrysowi.W blasku świec zalśnił posążek faraona.Ozyrys tryumfalnie podniósł go do góry.Szale wagi zadrżały i wyrównały się.Ozyrys wstał i uroczyście ogłosił podróżującego za “usprawiedliwionego głosem”.Toth z twarzą starego Allana poprowadził Tomka do Ozyrysa.Razem z Sally spojrzeli w jego twarz i obojgu zdumienie odebrało głos.Ozyrys miał bowiem twarz Smugi.Znacząco położył palec na ustach, nakazując milczenie.- Przyznaję ci prawo pobytu na błogosławionych Polach Jaru, abyś mógł żyć wiecznie i szczęśliwie.*Sally obudziła się i odetchnęła z ulgą, widząc Tomka obok siebie.Opowiedziała swój sen przy śniadaniu, gdyż wyraziście odcisnął się w jej pamięci i budził zaniepokojenie.- Widocznie Ozyrys jest nam życzliwy - Tomek tylko się uśmiechnął.Ale Nowicki powiedział w zamyśleniu:- Sny są jak przeczucia.Może to jakieś ostrzeżenie?- Ech! Zawsze byłeś zabobonny! - wyraźnie już roześmiał się Tomek.- Nie kpij, brachu! Ozyrys to poważna osoba - ni to poważnie, ni to żartobliwie wycofał się Nowicki.- Co planujemy na dzisiaj? - Sally szybko zmieniła temat.- Obiecaliśmy coś małemu i chyba mu się to należy - przypomniał Nowicki.- Chociaż z drugiej strony.przyznaj się Tomku, czy cię czasem nie świerzbi, żeby wynająć kilkunastu Arabów i gdzieś w kąciku pokopać? Wszyscy prawie tutejsi Europejczycy zabawiają się w ten sposób.Może znajdziemy jakiś stary grobowiec i nazwiemy go imieniem naszej Sally.- Proszę nie żartować, kapitanie.Sam mówiłeś, że z tych rzeczy nie należy się śmiać.- A mówiłem, mówiłem - odrzekł Nowicki.- Pewnie, brachu, bylibyśmy pierwszymi Polakami szukającymi tutaj skarbów.- Na razie dość przygód.Zaczekamy na ojca i Smugę - stanowczo powiedział Tomek.- Wybierzmy się tymczasem do Medinet Habu, koptyjskiej wioski.Pamiętacie jeszcze, że mamy list polecający do jednego z jej mieszkańców? Do przyjaciela owego kop tyj skiego duchownego, któremu Patryk oddał w Kairze tak cenną przysługę? Może dowiemy się czegoś? Tak czy inaczej zresztą nie wymyślimy chyba nic przyjemniejszego, zwłaszcza dla Patryka - zadecydował.Gdybyż tylko mógł wiedzieć, że już wkrótce, to stwierdzenie okaże się odległe od rzeczywistości!- No cóż, racja to racja.Ty masz, bracłm, głowę! Ja już całkiem o tym zapomniałem - skapitulował Nowicki.- Byle tylko nie trzeba było się wspinać na szczyty, idę z wami - próbował jeszcze trochę ponarzekać.- Jako lokaj niewiele masz, Tadku, do gadania - zaśmiał się młody Wilmowski.- Nie wódź mnie, brachu na pokuszenie - odrzekł na to marynarz I nawiązując do snu Sally, żartobliwie dodał: - bo cię na drugi brzeg nie przewiozę.Odpoczynek, poczucie przyjacielskiej więzi, łagodny blask porannego słońca odsunęły w przeszłość napięcie niedawnych zmagań z bezlitosną siłą przyrody.Chcieli się nacieszyć tym odprężeniem i ani im były w głowie wszelkie niebezpieczeństwa.Tylko Sally nie opuszczał wewnętrzny niepokój.Wciąż pod wrażeniem snu nie mogła się powstrzymać od napomnień o potrzebie zachowania ostrożności.Tym bardziej, że sama postanowiła zostać w obozowisku, by uporządkować swe notatki.- Kochana turkaweczko.Złego diabli nie wezmą, jak się o tym przekonałaś.Nowicki komentował właśnie ze śmiechem przestrogi Sally, kiedy z pożegnalną wizytą przybył do ich obozu Bieńkowski.Na razie odłożyli więc wszelkie plany na rzecz interesującej rozmowy z ciekawym gościem.Przy kawie Nowicki wrócił do tematu, który zaledwie udało mu się przed chwilą, jak mawiał, “napocząć” i zapytał archeologa:- Jest pan chyba jednym z pierwszych kopiących tutaj Polaków.- Jednym z pierwszych - powtórzył Bieńkowski.- Tak! Lecz nie pierwszym.Pierwszym był hrabia Michał Tyszkiewicz.- Znów arystokrata - skrzywił się Nowicki.- Kopał w Karnaku w 1861 roku.Wynajął 60 chłopów, sam siedział na trzcinowym fotelu pod parasolem, pilnując, by kopacze nie kradli.- A to leniuch - Nowicki nie mógł jakoś zrezygnować z niechęci do arystokracji.- Szybko jednak musiał zakończyć swe prace, gdyż w tym czasie wprowadzono przepis, by starać się o oficjalne zezwolenia na wykopaliska.- Dokopał się do czegoś? - zaciekawił się Tomek.- Same drobiazgi: alabastrowa statuetka Izydy, kałamarz, kilkanaście skarabeuszy, drewniana szkatułka, złoty pierścień.- Jednym z pierwszych chyba Polaków, który w sposób naukowy zaczął traktować Egipt był Józef Sułkowski - powiedział Tomek.- Uważa się go za pierwszego egiptologa rodem z naszej ojczyzny, prawda?- Ach - westchnął Nowicki.- Kiedy wreszcie nadejdzie czas, że my, Polacy będziemy mogli we własnych barwach, dla sławy własnego kraju, a nie w obcej służbie pracować.- Słuszna uwaga - potwierdził Bieńkowski.- Tyle że my, Polacy, nawet w obcej służbie, pracujemy dla Polski.Przez chwilę wszyscy trzej w zadumie spoglądali przed siebie.Po chwili Bieńkowski podjął wątek:- Czy wiecie, panowie, że w austro-węgierskim poselstwie w Kairze pracują dwaj Polacy, Antoni Stadnicki i Tadeusz Koziebrodzki[121]? Pomagają oni, jak mogą, swoim rodakom [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl agnieszka90.opx.pl
.Przed wejściem do Sali Obu Prawd czuwała boginii Hepter-Hor z dwiema głowami: lwicy i krokodyla, z nożami w obu rękach.Podróżujący zatrzymał się, by wygłosić inwokację:“Bądź pozdrowiony, Boże Wielki! Panie Obu Prawd! Przyszedłem do Ciebie.O mój Panie! Przywiedziono mnie, bym ujrzał Twą doskonałość.Znam Ciebie, znam Twoje imię, znam imiona czterdziestu dwu otaczających Cię.Przybyłem, aby poznać Ciebie w pełni.Przyniosłem Tobie Obydwie Prawdy”.Tomek - Sally była teraz zupełnie pewna, że to on - wszedł do środka.Sally rozejrzała się wokół jego oczyma.Na tronie siedział, stojący na czele sądu, Ozyrys.Wagę dobra i zła obsługiwał Anubis, ale zamiast głowy szakala ujrzała łagodną twarz Wilmowskiego.Thot, zapisujący wyniki, miał twarz ojca Sally, pana Allana.Tomek poważnie skinął im głową, a potem pozdrowił dostojny trybunał, podając jednocześnie na wyciągniętej dłoni swe serce, usta i oczy.“To pierwszy etap sądu” - pomyślała Sally.“Wszystko, co w ciągu życia słyszał, widział i myślał było czyste i szlachetne.Zaraz rozpocznie się długa deklaracja niewinności”.- Usunąłem z siebie moje grzechy.- Nie zgrzeszyłem przeciw ludziom.- Nie grabiłem biednych.- Nie trułem.- Nie zabijałem.- Nie rozkazywałem mordercy.- Nie wyrządziłem nikomu krzywdy.- Jestem czysty, jestem czysty, jestem czysty - powtarzał Tomek, a Anubis i Thot uśmiechali się do niego.Później trybunał rozpoczął przesłuchanie.Sprawdzono, czy podróżujący mówi prawdę.Jego serce położono na jednej szali wagi, na drugiej zaś - symbol boginii Maat, pióro.Sally zadrżała.Szale wagi chwiały się niepewnie to w jedną, to w drugą stronę.Gdy przechyliła się szala z piórem, potwór zwany Am-mutu, czyli Pożeracz Zmarłych o pysku krokodyla, z łbem i przednią częścią korpusu lwa, z zadem hipopotama szeroko otworzył przerażającą paszczę.W tym momencie Tomek rozwinął zawiniątko i uniósł jego zawartość ku Ozyrysowi.W blasku świec zalśnił posążek faraona.Ozyrys tryumfalnie podniósł go do góry.Szale wagi zadrżały i wyrównały się.Ozyrys wstał i uroczyście ogłosił podróżującego za “usprawiedliwionego głosem”.Toth z twarzą starego Allana poprowadził Tomka do Ozyrysa.Razem z Sally spojrzeli w jego twarz i obojgu zdumienie odebrało głos.Ozyrys miał bowiem twarz Smugi.Znacząco położył palec na ustach, nakazując milczenie.- Przyznaję ci prawo pobytu na błogosławionych Polach Jaru, abyś mógł żyć wiecznie i szczęśliwie.*Sally obudziła się i odetchnęła z ulgą, widząc Tomka obok siebie.Opowiedziała swój sen przy śniadaniu, gdyż wyraziście odcisnął się w jej pamięci i budził zaniepokojenie.- Widocznie Ozyrys jest nam życzliwy - Tomek tylko się uśmiechnął.Ale Nowicki powiedział w zamyśleniu:- Sny są jak przeczucia.Może to jakieś ostrzeżenie?- Ech! Zawsze byłeś zabobonny! - wyraźnie już roześmiał się Tomek.- Nie kpij, brachu! Ozyrys to poważna osoba - ni to poważnie, ni to żartobliwie wycofał się Nowicki.- Co planujemy na dzisiaj? - Sally szybko zmieniła temat.- Obiecaliśmy coś małemu i chyba mu się to należy - przypomniał Nowicki.- Chociaż z drugiej strony.przyznaj się Tomku, czy cię czasem nie świerzbi, żeby wynająć kilkunastu Arabów i gdzieś w kąciku pokopać? Wszyscy prawie tutejsi Europejczycy zabawiają się w ten sposób.Może znajdziemy jakiś stary grobowiec i nazwiemy go imieniem naszej Sally.- Proszę nie żartować, kapitanie.Sam mówiłeś, że z tych rzeczy nie należy się śmiać.- A mówiłem, mówiłem - odrzekł Nowicki.- Pewnie, brachu, bylibyśmy pierwszymi Polakami szukającymi tutaj skarbów.- Na razie dość przygód.Zaczekamy na ojca i Smugę - stanowczo powiedział Tomek.- Wybierzmy się tymczasem do Medinet Habu, koptyjskiej wioski.Pamiętacie jeszcze, że mamy list polecający do jednego z jej mieszkańców? Do przyjaciela owego kop tyj skiego duchownego, któremu Patryk oddał w Kairze tak cenną przysługę? Może dowiemy się czegoś? Tak czy inaczej zresztą nie wymyślimy chyba nic przyjemniejszego, zwłaszcza dla Patryka - zadecydował.Gdybyż tylko mógł wiedzieć, że już wkrótce, to stwierdzenie okaże się odległe od rzeczywistości!- No cóż, racja to racja.Ty masz, bracłm, głowę! Ja już całkiem o tym zapomniałem - skapitulował Nowicki.- Byle tylko nie trzeba było się wspinać na szczyty, idę z wami - próbował jeszcze trochę ponarzekać.- Jako lokaj niewiele masz, Tadku, do gadania - zaśmiał się młody Wilmowski.- Nie wódź mnie, brachu na pokuszenie - odrzekł na to marynarz I nawiązując do snu Sally, żartobliwie dodał: - bo cię na drugi brzeg nie przewiozę.Odpoczynek, poczucie przyjacielskiej więzi, łagodny blask porannego słońca odsunęły w przeszłość napięcie niedawnych zmagań z bezlitosną siłą przyrody.Chcieli się nacieszyć tym odprężeniem i ani im były w głowie wszelkie niebezpieczeństwa.Tylko Sally nie opuszczał wewnętrzny niepokój.Wciąż pod wrażeniem snu nie mogła się powstrzymać od napomnień o potrzebie zachowania ostrożności.Tym bardziej, że sama postanowiła zostać w obozowisku, by uporządkować swe notatki.- Kochana turkaweczko.Złego diabli nie wezmą, jak się o tym przekonałaś.Nowicki komentował właśnie ze śmiechem przestrogi Sally, kiedy z pożegnalną wizytą przybył do ich obozu Bieńkowski.Na razie odłożyli więc wszelkie plany na rzecz interesującej rozmowy z ciekawym gościem.Przy kawie Nowicki wrócił do tematu, który zaledwie udało mu się przed chwilą, jak mawiał, “napocząć” i zapytał archeologa:- Jest pan chyba jednym z pierwszych kopiących tutaj Polaków.- Jednym z pierwszych - powtórzył Bieńkowski.- Tak! Lecz nie pierwszym.Pierwszym był hrabia Michał Tyszkiewicz.- Znów arystokrata - skrzywił się Nowicki.- Kopał w Karnaku w 1861 roku.Wynajął 60 chłopów, sam siedział na trzcinowym fotelu pod parasolem, pilnując, by kopacze nie kradli.- A to leniuch - Nowicki nie mógł jakoś zrezygnować z niechęci do arystokracji.- Szybko jednak musiał zakończyć swe prace, gdyż w tym czasie wprowadzono przepis, by starać się o oficjalne zezwolenia na wykopaliska.- Dokopał się do czegoś? - zaciekawił się Tomek.- Same drobiazgi: alabastrowa statuetka Izydy, kałamarz, kilkanaście skarabeuszy, drewniana szkatułka, złoty pierścień.- Jednym z pierwszych chyba Polaków, który w sposób naukowy zaczął traktować Egipt był Józef Sułkowski - powiedział Tomek.- Uważa się go za pierwszego egiptologa rodem z naszej ojczyzny, prawda?- Ach - westchnął Nowicki.- Kiedy wreszcie nadejdzie czas, że my, Polacy będziemy mogli we własnych barwach, dla sławy własnego kraju, a nie w obcej służbie pracować.- Słuszna uwaga - potwierdził Bieńkowski.- Tyle że my, Polacy, nawet w obcej służbie, pracujemy dla Polski.Przez chwilę wszyscy trzej w zadumie spoglądali przed siebie.Po chwili Bieńkowski podjął wątek:- Czy wiecie, panowie, że w austro-węgierskim poselstwie w Kairze pracują dwaj Polacy, Antoni Stadnicki i Tadeusz Koziebrodzki[121]? Pomagają oni, jak mogą, swoim rodakom [ Pobierz całość w formacie PDF ]