[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Ale jak zaczynam o tym myśleć w dzień, kiedy jest jasno i świeci słońce, to przychodzi mi do głowy, że musieliśmy chyba zwariować.Powiedz mi, jak dalece jest to szaleństwem, na ile my sami jesteśmy szaleni?- Dobre pytanie, przyjacielu.Zasadnicze pytanie.To sedno całej tej sprawy.Spróbujmy jeszcze raz wspólnie się nad tym zastanowić.Oktiabr przymknął oczy i mówił dalej.Mówił powoli, starannie dobierając słowa.- Najtrudniej jest ustalić, od którego miejsca zacząć.Jak daleko musimy się cofnąć w przeszłość.Spró­bujmy się cofnąć do samego początku.Społeczeństwo dzieliło się na dwie części.Na bogatych i dobrze urodzonych, i na całą resztę.Chłopów pańszczyźnianych, proletariat i tak dalej.Oczywiście, nie wszyscy panowie byli takimi potworami, jak się to teraz mówi.Część próbowała jakoś zwalczać głód i ubóstwo, ale była to kwestia szczęścia.Zależnie od tego, w czyich włościach się urodziłeś, mog­łeś albo umierać z głodu, albo tylko niedojadać.A potem rewoluc­ja.Właściwie było to przynajmniej kilka różnych rewolucji.Bolszewicy, mieńszewicy, eserzy i jeszcze tuzin innych organizacji.Znacie przecież historię tego okresu równie dobrze jak ja.Skoń­czyło się na tym, że władzę objęli bolszewicy.Robotnicy mieli stać się carami własnego losu, wolność i dobrobyt dla wszystkich.Tak więc powstaje pytanie, czy bolszewicy, którzy sami siebie nazywają komunistami, dotrzymali swoich obietnic - przerwał i spojrzał na zebranych.- Jedzenia jest więcej, towarów w sklepach również jest więcej i są one szerzej dostępne niż wówczas, ludzie mają więcej pieniędzy, nie ma bezrobocia, mamy bezpłatną służbę zdro­wia i wiele, wiele różnych innych rzeczy.Żyją jeszcze przecież ludzie, którzy niegdyś uważali się za bogatych, posiadając więcej niż dwa garnki.A teraz mieszkają w dwóch pokojach z centralnym ogrzewaniem, mają radio, nawet telewizor - uśmiechnął się jakby w zamyśleniu i po chwili mówił dalej.- Powiem wam.To, na co się nie zgadzamy, przeciwko czemu się buntujemy, na co narzeka­my i z czego jesteśmy niezadowoleni, to przede wszystkim cena, jaką musieliśmy za to wszystko zapłacić.Jak również fakt, że jedna elita rządząca została zastąpiona inną.Ponieważ dając nam wszy­stkie te garnki i żelazka, odebrali nam jednocześnie wolność.Oczywiście, postanowienia Rady Najwyższej Związku Radzieckie­go gwarantują nam całkowitą wolność - ale jest to wolność tylko na papierze.Jest taki stary łaciński zwrot, który zapamiętałem jeszcze ze szkoły: quis custodiet ipsos custodes - “a kto będzie nadzorował nadzorców”.Nasze prawo jest zupełną fikcją.Ludzie, którzy mają czuwać nad jego przestrzeganiem, omijają je, przeina­czają, albo po prostu łamią, ponieważ muszą robić to, czego żąda od nich system.Każda próba niezależnej interpretacji prawa spoty­ka się z oskarżeniami o działanie na szkodę państwa.Kremlowscy carowie, Politbiuro i cała ta banda, są jedyną władzą.Władzą, która ma prawo decydować nie tylko o najdrobniejszych sprawach naszego życia, ale wręcz o tym, czy w ogóle mamy żyć, czy umierać.Większość naszej produkcji przemysłowej, tego wypracowanego przez cały naród bogactwa, jest zużywana na cele wojskowe, na budowę okrętów wojennych, kosztujących miliardy rubli, i pocisków, które są w stanie sześciokrotnie zniszczyć całą ludność świata.Dlaczego? Ponieważ ci na Kremlu są opętani żądzą władzy i żądzą podboju.Radzieccy żołnierze, nazywani nie wiadomo dlaczego doradcami, albo ekspertami, służą w każdym zakichanym kraju, który tylko zgodzi się ich u siebie trzymać.Co oni tam właściwie robią? Mówi się, że nasze wojsko służy wyłącznie obronności Związku Radzieckiego.Ale co mają do cholery wspólnego z obronnością nasi żołnierze w Angoli, Mozambiku, Libii, Wietnamie, czy Laosie.Politbiuro chce tylko jednego.Ciągłego poszerzania stref wpływów i kontroli nad światem.A na pokrycie kosztów tego wszystkiego, moi drodzy, każdy robotnik w Związku Radzieckim pracuje pełne dwa dni w tygodniu.I jeszcze trzeci dzień na to, żeby można było dawać miliard dziennie Kubańczykom, Organizacji Wyzwolenia Palestyny i Bóg wie, komu jeszcze.Jednak i w sumie nie to jest jeszcze największym złem.Prawdziwym przekleństwem jest to, że obywatel Związku Radzieckiego nie może mówić tego, co myśli [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnieszka90.opx.pl