[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Koń pochylił łeb w czymś w rodzaju pokłonu.- No już dobrze - powiedział starzec i poklepał go po szyi a potem dołączył i podpisał protokół.Wykaligrafował swoje nazwisko staraną przedrewolucyjną cyrylicą.Birski schował kopię protokołu do etui i wrócili do radiowozu.Wsiadając Semen odwrócił się i popatrzył raz jeszcze na konia.W oczach ogiera coś zamigotało.Może to były łzy szczęścia?Może popełniłem błąd - pomyślał, - ale do cholery mam prawo.Ostatecznie jestem już w najlepszym wieku aby mieć starczą demencję.Tymczasem Birski uśmiechał się do swoich myśli.Dlaczego stary podpisał się po rosyjsku? Może faktycznie jak przebąkiwali coponiektórzy nie znał polskiego alfabetu?Dojeżdżali już prawie do Wojsławic gdy odezwała się krótkofalówka w radiowozie.- Do wszystkich patroli.W stronę Wojsławic ucieka czarny niemiecki Zundapp model 1942.Podróżują nimi Herberto Saleta niebezpieczny szpieg, oraz niezidentyfikowany osobnik podający się za legendarnego Wypruwacza.Należy ich zatrzymać.Zachować ostrożność, są uzbrojeni w broń automatyczną.Krew żywiej zakrążyła w żyłach Birskiego.Co nieco wiedział o pewnym czarnym motorze tej marki i niezidentyfikowanym osobniku nazwiskiem Jakub Wędrowycz, który miał zakopaną broń automatyczną, dużo amunicji i który urozmaicał sobie emeryturę różnymi drobnymi przestępstwami.Wysadził Semena na krzyżówkach a sam ruszył ze znaczną szybkością w stronę Chełma.Zaraz koło bazy rolniczej minął go motocykl.W przyczepce siedział faktycznie jakiś Hiszpan w podartej sutannie ale za kierownicą tkwił nie Jakub ale jakiś trzydziestoletni na oko facet o chorobliwe białej cerze i rozwianej grzywie białych włosów.Motor miał czerwone siedzenia podczas gdy ten Jakuba miał siedzenia wypłowiało zielone.Motor przemknął koło niego jak burza.Zawrócił radiowóz i właśnie chciał wcisnąć gaz do dechy gdy znieruchomiał zdumiony.Na szosie nie było ani motoru ani ludzi.Potrząsnął głową.Zanim z komendy przyjechał jego zastępca Malinowski gazikiem, zdążył już przeszukać wszystkie rowy.Ale uciekinierzy rozwiali się jak sen.*Jakub wjechał motorem do szopy i zniweczył swój kamuflaż.znowu był starcem.Starym dziadem.Herberto przyglądał się temu milcząc ponuro.- No cóż dziękuję za uwolnienie - powiedział wreszcie.- Nie dziękuj, nie jesteś wolny.Herberto na wszelki wypadek udał że nie rozumie.- Komu zawdzięczam wydobycie z tej paskudnej piwnicy i późniejsze kiwanie gliniarzy po drodze?- Jestem Jakub Wędrowycz, miejscowy egzorcysta amator.- Hym, a ja jestem Herberto Saleta.Można powiedzieć egzorcysta z wykształcenia i z zawodu.- Zapraszam na obiad.Weszli do domu.Przy kuchni krzątała się dość nieporadnie dziewczyna.W pokoju stała ładna nieco wyleniała klacz i udzielała jej pouczeń modulowanym rżeniem.- Pan pozwoli że przedstawię - powiedział gospodarz.- To moja klaczka Marika - wskazał dziewczynę - A to panna Monika studentka socjologii z Lublina.- Czy jest pan pewien która jest która? - zaniepokoił się egzorcysta.- Całkowicie.Moje drogie To jest Herberto Saleta.Wysłannik z Watykanu.Ma walczyć z Iwanowem.- Wolałbym, zachować incognito - zastrzegł się Herberto.- Czy mogę spróbować telepatii?Przenosił wzrok z dziewczyny na klacz i z powrotem.- Proszę.Mamy nadzieję, że pomoże nam pan w naszych problemach.W zamian za to oferujemy pomoc z Iwanowem.Herberto skoncentrował się.Wyczuł dość silnie aurę Jakuba.rozpoznał w nim dziwnego człowieka którego minął swojego czasu na Górce w Chełmie.Potem skoncentrował się na stojącej przy kuchni dziewczynie.Znalazł w jej umyśle wizje wielkiego siwego ogiera z ogromnym interesem i małego brązowego źrebięcia.Ponadto było tam pragnienie trawy i owsa.Drobne łakomstwo skierowane pod adresem stojącej na stole cukiernicy wypełnionej cukrem w kostkach.Brwi uniosły mu się lekko do góry.Skoncentrował się dla odmiany na klaczy.Klacz rozmyślała o swoim temacie pracy magisterskiej i denerwowała się faktem, że jest całkiem goła w obecności dwu mężczyzn.Wyłączył swoje zdolności.- Do licha - mruknął.- One faktycznie mają wymienione dusze.- Odkrycie Ameryki w konserwie.Chciałbym, żeby ojciec coś z tym zrobił.- Mogę spróbować egzorcyzmować.Ale wtedy co najwyżej wygonię duszę na zewnątrz.- No i świetnie.- Ale nie wciśnie się w tą drugą.- A może by tak jednocześnie?- Jutro o wschodzie słońca.To najlepsza pora.Ale pod pewnymi warunkami.- Spełnię każdy.- Po pierwsze synu twoje zdolności do znikania.Skąd człowiek taki jak ty posiadł takie umiejętności?- Może to zabrzmi nieskromnie ale wydarłem je w starciu z Iwanowem.- Zmuszony będę ci je odebrać.- Tylko tego brakowało! - zdenerwował się.- Widziałem takie sztuczki tylko dwa razy w życiu i o dwa razy za dużo.To zbyt niebezpieczne.Nie zdołasz utrzymać tego w swoim umyśle.Wkrótce stada twoich wizerunków będą błąkały się po okolicy.- Śmiem wątpić [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnieszka90.opx.pl