[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dalejże więc.Zaczynaj.Zobaczysz, gdy tylko zaczniesz mówić, w głowie przestanie ci szumieć, w skroniach huczeć, a w uszachkłuć.I skurcz szczęk też odpuści.- Bonhart - powiedział chrapliwie Esterhazy, otwierając usta częściej, niż wynikałoby z sylabicznejartykulacji - był tu cztery dni temu, dwunastego września.Miał ze sobą dziewczynę, którą nazywał Falką.Spodziewałem się tej wizyty, bo dwa dni wcześniej dostarczono mi list od niego.Z lewej dziurki nosa pociekła mu cieniutka strużka krwi.Mów, rozkazała Kenna.Mów.Mów wszystko.Zobaczysz, jak ci ulży.*****Miecznik Esterhazy z ciekawością przypatrywał się Ciri, nie wstając zza dębowego stołu.- Dla niej - odgadł, postukując obsadką pióra w przedstawiający dziwaczną grupę przycisk do papierów - tenmiecz, o który prosiłeś w liście.Prawda, Bonhart? No, tedy oceńmy.Sprawdzmy, czy zgadza się z tym, conapisałeś.Wzrostu pięć stóp i dziewięć cali.I tak jest.Wagi stu dwunastu funtów.No, dalibyśmy jej mniejniż sto dwanaście, ale to drobny detal.Ręka, pisałeś, na którą rękawiczka numer piąty pasuje.Pokażmyrękę, jaśnie panno.No, i to zgadza się.- U mnie zawsze się zgadza - rzekł sucho Bonhart.- Masz dla niej jakieś przyzwoite żelazo?- W mojej firmie - odrzekł dumnie Esterhazy - nie wytwarza się i nie oferuje żelaza innego niż przyzwoite.Rozumiem, że chodzi o miecz do walki, nie do galowej dekoracji.Ach, prawda, pisałeś.Jasna rzecz, brońdla tej panny znajdzie się bez trudności.Do takiego wzrostu i takiej wagi idą miecze trzydzieści osiem cali,wykonanie standard.Ona do jej lekkiej budowy i małej ręki potrzebuje minibastarda z rękojeściąprzedłużoną do dziewięciu cali i kulistą głowicą.Moglibyśmy też zaproponować elfią taldagę albozerrikańską saberrę, względnie lekką viroledankę.- Pokaż towar, Esterhazy.- W gorącej wodzie kąpani jesteśmy, hę? No, to pozwólmy.Pozwólmy tędy.Ejże, Bonhart? Co to jest, uczarta? Dlaczego ty ją prowadzisz na smyczy?- Pilnuj swego zasmarkanego nosa, Esterhazy.Nie suń go, gdzie nie należy, bo jeszcze coś go przytrzasnąćgotowo!Esterhazy, bawiąc się zawieszoną na szyi gwizdawką, patrzył na łowcę bez strachu ni respektu, choć patrzećmusiał mocno w górę.Bonhart podkręcił wąsa, odchrząknął.- Ja - powiedział, ciszej nieco, lecz nadal złowrogo - nie wtrącam się do twoich spraw i interesów.Dziwi cię,że żądam wzajemności?- Bonhart - miecznikowi nie drgnęła nawet powieka.- Gdy opuścisz mój dom i moje podwórze, gdyzamkniesz za sobą moją bramę, wtedy uszanuję twą prywatność, sekretność twoich interesów, specyfikę58 profesji.I nie wtrącę się do nich, bądz pewny.Ale w moim domu nie pozwolę na poniewieranie ludzkiejgodności.Zrozumiałeś mnie? Za moją bramą możesz tę dziewczynę włóczyć za koniem, jeśli wola.W moimdomu zdejmiesz jej tę obrożę.Natychmiast.Bonhart sięgnął do obroży, odpiął ją, nie odmawiając sobie szarpnięcia, które omal nie zwaliło Ciri nakolana.Esterhazy, udając, że tego nie widział, wypuścił gwizdawkę z palców.- Tak lepiej - powiedział sucho.- Chodzmy.Przeszli galeryjką na drugi, mniejszy nieco dziedziniec, przylegający do zaplecza kuzni i jedną stronąotwarty na sad.Pod wspartym na rzezbionych słupach zadaszeniem stał tu długi stół, na który pachołkowiekończyli właśnie wykładać miecze.Esterhazy gestem dał znać, by Bonhart i Ciri podeszli do ekspozycji.- Proszę, oto moja oferta.Podeszli.- Tutaj - Esterhazy wskazał dłuższy rząd mleczów na stole - mamy moją produkcję, wszystkie głownie tutajkute, widać zresztą podkowę, moją puncmarkę.Ceny w przedziale od pięciu do dziewięciu florenów, bo tostandardy.Te natomiast, które o, tutaj leżą, są u mnie tylko montowane i wykańczane.Głownie są z importu.Skąd, poznać po puncach.Te z Mahakamu mają wypuncowane skrzyżowane młoty, te z Poviss koronę albogłowę konia, a te z Viroledy słońce i słynną firmową inskrypcję.Ceny zaczynają się od dziesięciu florenów.- A kończą?- Różnie.O, ta dla przykładu piękna viroledanka - Esterhazy wziął z lady miecz, zasalutował nim, potemprzeszedł do pozycji szermierczej, zręcznie obracając dłonią i przedramieniem w skomplikowanej finciezwanej "angelika".- Ta kosztuje piętnaście.Dawna robota, kolekcjonerska głownia.Widać, że robiona nazamówienie.Motyw wycyzelowany na zastawie wskazuje, że broń była przeznaczona dla kobiety.Obrócił mieczem, zatrzymał dłoń w tercji, płazem klingi do nich.- Jak na wszystkich głowniach z Viroledy, tradycyjny napis: "Nie dobywaj bez przyczyny, nie chowaj bezhonoru".Ha! Wciąż cyzeluje się w Viroledzie takie napisy.A jak świat długi i szeroki, kling tych dobywająszubrawcy i głupcy.Jak świat długi i szeroki, honor bardzo staniał, bo niechodliwy to dzisiaj towar.- Nie gadaj tyle, Esterhazy.Daj jej ten miecz, niech zamierzy do ręki.Wez broń, dziewczyno.Ciri ujęła lekki miecz, od razu czując, jak jaszczurcza rękojeść pewnie przyrasta do dłoni, a ciężar klingizaprasza ramię do złożenia i cięcia.- To minibastard - przypomniał Esterhazy [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnieszka90.opx.pl