[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tak to po prostu jest, co wcale nie znaczy, że tego nie przeżywamy.Nieboszczyk ma to do siebie, że już niczym się nie przejmuje, a poza tym nim stał się nieboszczykiem, także brał udział we wcześniejszych „trupich aukcjach” i postępował jak wszyscy.Bob miał w szafce wielkie meksykańskie sombrero — taką typową, turystyczną pamiątkę, za którą zapłacił chyba dziesięć dolarów.Wiem, że tyle, bo byłem przy tym, gdy kupował.Wiele razy pokpiwałem z niego, że zmarnował szmal na takie gówno.Na licytacji natomiast, jak ostatni idiota, dałem za ten szmelc grubo ponad stówę.Przez jakiś czas trzymałem to jego sombrero w domu, aż któregoś dnia zabrałem je na cmentarz, a przy okazji wziąłem także baretki dla niego i dla Nogasa.Na pogrzebie w Herefordzie wynikły pewne problemy.Zwłoki Nogasa skremowano.Vince’a i Boba pochowano w kwaterze pułkowej.Zaraz potem odbyła się stypa w klubie.Było curry i drinki oczywiście.Jacyś krewni Vince’a przyszli do mnie z pretensjami.Wedle nich taki twardy facet, jak Vince, nie mógł zejść na skutek hipotermii.Usiłowałem im wytłumaczyć, że to nie ma nic wspólnego z tym, czy ktoś jest twardy, silny, czy nie.Na hipotermię nie ma sposobu, gdy już człowieka zaatakuje.Zdaję sobie sprawę, że żal i smutek oddziałują różnie na różnych ludzi, ale też mam nadzieję, że z czasem krewni Vince’a pogodzą się z faktami.Tydzień później skorzystaliśmy z Jill ze specjalnej oferty British Airways dla weteranów wojny w Zatoce.Za cenę jednego biletu oferowano nam dwa i poleciliśmy z namiotem do Kalifornii.Było fantastycznie i wreszcie zacząłem dochodzić do siebie.Po dwóch tygodniach później wróciłem do roboty.Mark był jeszcze na rehabilitacji.W sumie musi się kurować jeszcze pół roku, nim wróci do kompanii.Chrisa wzięto do działu szkolenia.Został instruktorem w sekcji naboru.Dingera wysłano na rok za granicę.W ciągu dwóch miesięcy wyjechał Stan, a ja opuściłem Hereford, jak tylko łapiduchy uporały się z moimi rękami i zębami.EpilogOd czasu mojego powrotu dostajemy straszne rachunki za ogrzewa­nie.Przyjemnie jest siedzieć w cieple.Gdy pada, to wcale nie wychodzę, siedzę w oknie, piję herbatę i myślę o biedakach, którzy tkwią gdzieś tam, w górach.Jak wykazał wynik testu, to, co się stało, nie wpłynęło w żaden szczególny sposób na mój stan emocjonalny.Sypiam nieźle, nie przeżywam koszmarów.Jesteśmy dorosłymi ludźmi i znamy zasady gry.Nieraz już ocieraliśmy się o śmierć i z tym trzeba się po prostu godzić, co wcale nie znaczy, że człowiek tego pragnie.Co to, to nie.Ale tak się po prostu czasami zdarza, ryzyko zawodowe i tyle.W pewnym sensie, choć to może dziwne, jestem nawet zadowolony z doświadczeń w Iraku.Nie chciałbym oczywiście, aby to się po­wtórzyło, ale jestem zadowolony, że coś takiego przeżyłem.Jest jednak parę rzeczy, o których pamiętać będę do końca życia.Szczęk kluczy.Trzask zasuwy.Łoskot żelaznej bramy.Niechęć do zoo.Woń wieprzowiny.Wstąpiłem do wojska, aby wydobyć się z szamba, w które wpadłem, gdy rozpoczęły się moje kłopoty z prawem.Nigdy jednak nie chciałem bekać przez pełne dwadzieścia cztery lata.Miałem wiele szczęścia.Zwiedziłem świat, robiłem różne rzeczy, okropne — owszem — ale i zabawne.Czas zacząć coś innego.Skończyłem trzydzieści trzy lata, lecz w moim odczuciu mam siedemnaście, bo resztę życia zajęła mi zabawa w wojsko.Teraz chciałbym robić to, na co zawsze miałem ochotę.W więzieniu mieliśmy takie powiedzenie, że „nie ma strachu, nie zajdziemy w ciążę” i w więzieniu też nauczyłem się, że nigdy nie jest tak, żeby nie mogło być gorzej.Sprawy, które dawniej doprowadzały mnie do wściekłości — na przykład to, że auto się popsuło, że czerwone wino zalało nasz jasny dywan, a pralka znowu zaczęła przeciekać, że zginęło coś cennego — otóż te sprawy przestały mnie prawie obchodzić.Poznałem też lepiej swoje własne ograniczenia, a jednocześnie stałem się bardziej pewny siebie i bardziej sobie ufam.Uważam, że nic nie jest dane człowiekowi raz na zawsze.Cenię proste, małe przyjemności.Miast jeździć do miasta autem, wolę pójść piechotą przez park.Pułk był dla mnie najważniejszy, służba — na pierwszym miejscu.Dziś, gdy Katie startuje w zawodach szkolnych, dokładam starań, żeby być z nią i kibicować jej.Podczas pobytu w Bagdadzie i później po powrocie zastanawiałem się nad sobą, nad decyzjami, jakie przyszło mi podejmować.Doszedłem do wniosku, że niektóre były słuszne, inne nie, a jeszcze inne nie miały żadnego znaczenia, były po prostu obojętne.Chodzi jednak o to, że decyzje trzeba podejmować.Gdy pojawia się problem, rozważa się go i decyduje.Jeśli się tego nie zrobi, to koniec.Czy powinienem był przeć do granicy, zamiast szukać kryjówki? Prosta odpowiedź brzmi: tak.Czy powinienem był udawać, że mnie złamali, tak jak to uczyniłem? I znów odpowiedź brzmi: tak.Zrobiłem słusznie, zarówno z moralnego, jak i taktycznego punktu widzenia.Jeśli zaś ocena dotyczy wojny i rozstrzyga się, czy była słuszna, czy nie — to już nie mój kłopot.Jestem żołnierzem, płacą mi za to, że służę.Żołnierka mnie podnieca.A co się tyczy ludzi, którzy mnie przesłuchiwali, to gdybym któregoś z nich spotkał jutro na ulicy i gdybym wiedział, że mi to ujdzie na sucho, to bym mu zwyczajnie przypierdolił [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnieszka90.opx.pl