Pokrewne
- Strona Główna
- Doyle Arthur Conan Przygody Sherlocka Holmesa
- Arthur Conan Doyle Przygody Sherlocka Holmesa
- Arthur Conan Doyle Studium W Szkarłacie
- Susan C. W. Abbotson Critical Companion to Arthur Mi
- Psychosis and Spirituality Consolidating the New Paradigm ed by Isabel Clarke 2nd Edn (2010)
- Arthur Avalon Shakta And Shakti
- Christie Agatha Przyjdz i zgin (3)
- Sonny Hassell & Ais Interludes (#3)
- Kirst Hans Hellmut 08 15 t.3 (SCAN dal 802)
- Masterton Graham Podpalacze ludzi t.2 (SCAN dal
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- wpserwis.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ziewnęła i spojrzała na zegarek.Wyjęła z plecaka materac i rozłożyła go.- Jestem zmęczona.Nic mnie tak nie męczy jak duża dawka strachu i długodystansowe biegi.Porozmawiamy za kilka godzin.- Szukamy już ponad półtorej godziny.- Richard robił się coraz bardziej niecierpliwy.- Spójna na mapę.W promieniu pięciuset metrów od rynku byliśmy wszędzie i to przynajmniej dwukrotnie.- Więc źle szukamy - odparła Nicole.- Wyraźnie widziałam trzy źródła ciepła.Richard zmarszczył brwi.- Dobrze, zastanówmy się nad tym logicznie: po co budowano by trzy rynki i tylko dwa wejścia do podziemi? - spytała Nicole.- Sam mówiłeś, że Ramowie wszystko robią systematycznie.I potrójnie.Stali przed dwunastościennym budynkiem.- Zastanawiam się, do czego służą te wszystkie wielościany - mruknął Richard.- W każdym sektorze jest jeden, a trzy największe przylegają do rynków.Czekaj - powiedział przenosząc wzrok na wieżowiec - czyżby.Nie, to niemożliwe.Nicole spojrzała na niego ze zdziwieniem.- Wpadł mi do głowy pewien pomysł - wyjaśnił Richard - który może okazać się kompletnym niewypałem.Pamiętasz doktora Bardoliniego i delfiny? Pamiętasz jego szachownice? A może każdy sektor Nowego Jorku odpowiada jednej szachownicy i stąd te subtelne różnice pomiędzy nimi? Mój pomysł nie jest chyba bardziej zwariowany niż twoje wizje!Richard ukląkł i zabrał się do przeglądania map miasta.- Mogę ci pomóc? - spytała Nicole.- Razem zrobimy to szybciej.Cztery godziny później Richard Wakefield w dalszym ciągu siedział i mruczał coś do siebie pod nosem.Obok niego leżały dwa komputeryWytłumaczył Nicole, kiedy idąc za jej radą postanowił zjeść kolację, że trzecie wejście do podziemi odnajdą dopiero wtedy, gdy uda mu się zrozumieć geometryczne relacje wielościanów i wieżowców we wszystkich dziewięciu sektorach.Dwie godziny przed nadejściem nocy Richard pobiegł do jednego z sektorów, aby zgromadzić brakujące informacje.Było już ciemno, ale Richard nie spał.Nicole obudziła się po pięciu godzinach, a on wciąż siedział nad nie rozwiązaną zagadką.Objęła go za szyję.- Potrzebujesz snu - szepnęła.- Już prawie mi się udało - mruknął nieprzytomnie.Miał podkrążone oczy.- Jeszcze godzinkę.Nicole położyła się z powrotem.Obudził ją Richard.Był bardzo podniecony.- Wiesz co? - zaczął z uśmiechem.- To zadanie ma trzy rozwiązania, z których każde jest zgodne z ustawieniem budynków w dziewięciu sektorach.- Spojrzał na nią błagalnie.Może pójdziemy od razu? Obawiam się, że i tak nie mógłbym teraz zasnąć.Żadne z trzech miejsc nie znajdowało się w pobliżu któregokolwiek z rynków.Pierwsze, oddalone o kilometr, było tuż przy murze otaczającym Nowy Jork.Niczego tam nie znaleźli.Potem przez piętnaście minut maszerowali w ciemnościach do drugiego miejsca, tym razem na południu miasta.Klapa znajdowała się dokładnie w miejscu przewidzianym przez Richarda.- Hurra! - wykrzyknął i rozłożył na ziemi materac.Niech żyje matematyka!Niech żyje Omeh, pomyślała Nicole.Nie była już śpiąca, ale nie chciała samotnie badać nieznanej okolicy.Co jest ważniejsze, zastanawiała się leżąc na swoim materacu, intuicja czy matematyka? Czy matematyczne modele pomagają nam dotrzeć do prawdy? A może jest odwrotnie? Może najpierw znamy prawdę, a potem matematyka pomaga nam ją zrozumieć?Wstali o świcie.- Dni robią się coraz krótsze - rzekł Richard.- Ale długość dnia i nocy jest zawsze taka sama, czterdzieści sześć godzin, cztery minuty i czternaście sekund.- Kiedy dolecimy do Ziemi? - spytała Nicole, chowając materac do plecaka.- Za dwadzieścia dni i trzy godziny - odparł Richard, sprawdziwszy to w komputerze.- Jesteś gotowa na dalsze przygody?Nicole skinęła głową.- Myślę, że wiesz już, gdzie znajduje się urządzenie otwierające klapę?- Jeszcze nie - odparł - ale zaraz będę wiedział.Gdy je znajdziemy, wejście do ptasiej groty nie sprawi nam żadnych trudności, bo będziemy mieli klucz do wszystkich konfiguracji.Dziesięć minut później Richard nacisnął metalową płytkę i trzeci właz stanął przed nimi otworem.W głąb prowadziły szerokie schody; Richard wziął Nicole za rękę.Ruszyli w dół.Włączyli latarki, bo nie zapaliły się żadne światła.Grota z wodą znajdowała się w tym samym miejscu, co w innych pieczarach; w tunelach na dwóch głównych poziomach panowała idealna cisza [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl agnieszka90.opx.pl
.Ziewnęła i spojrzała na zegarek.Wyjęła z plecaka materac i rozłożyła go.- Jestem zmęczona.Nic mnie tak nie męczy jak duża dawka strachu i długodystansowe biegi.Porozmawiamy za kilka godzin.- Szukamy już ponad półtorej godziny.- Richard robił się coraz bardziej niecierpliwy.- Spójna na mapę.W promieniu pięciuset metrów od rynku byliśmy wszędzie i to przynajmniej dwukrotnie.- Więc źle szukamy - odparła Nicole.- Wyraźnie widziałam trzy źródła ciepła.Richard zmarszczył brwi.- Dobrze, zastanówmy się nad tym logicznie: po co budowano by trzy rynki i tylko dwa wejścia do podziemi? - spytała Nicole.- Sam mówiłeś, że Ramowie wszystko robią systematycznie.I potrójnie.Stali przed dwunastościennym budynkiem.- Zastanawiam się, do czego służą te wszystkie wielościany - mruknął Richard.- W każdym sektorze jest jeden, a trzy największe przylegają do rynków.Czekaj - powiedział przenosząc wzrok na wieżowiec - czyżby.Nie, to niemożliwe.Nicole spojrzała na niego ze zdziwieniem.- Wpadł mi do głowy pewien pomysł - wyjaśnił Richard - który może okazać się kompletnym niewypałem.Pamiętasz doktora Bardoliniego i delfiny? Pamiętasz jego szachownice? A może każdy sektor Nowego Jorku odpowiada jednej szachownicy i stąd te subtelne różnice pomiędzy nimi? Mój pomysł nie jest chyba bardziej zwariowany niż twoje wizje!Richard ukląkł i zabrał się do przeglądania map miasta.- Mogę ci pomóc? - spytała Nicole.- Razem zrobimy to szybciej.Cztery godziny później Richard Wakefield w dalszym ciągu siedział i mruczał coś do siebie pod nosem.Obok niego leżały dwa komputeryWytłumaczył Nicole, kiedy idąc za jej radą postanowił zjeść kolację, że trzecie wejście do podziemi odnajdą dopiero wtedy, gdy uda mu się zrozumieć geometryczne relacje wielościanów i wieżowców we wszystkich dziewięciu sektorach.Dwie godziny przed nadejściem nocy Richard pobiegł do jednego z sektorów, aby zgromadzić brakujące informacje.Było już ciemno, ale Richard nie spał.Nicole obudziła się po pięciu godzinach, a on wciąż siedział nad nie rozwiązaną zagadką.Objęła go za szyję.- Potrzebujesz snu - szepnęła.- Już prawie mi się udało - mruknął nieprzytomnie.Miał podkrążone oczy.- Jeszcze godzinkę.Nicole położyła się z powrotem.Obudził ją Richard.Był bardzo podniecony.- Wiesz co? - zaczął z uśmiechem.- To zadanie ma trzy rozwiązania, z których każde jest zgodne z ustawieniem budynków w dziewięciu sektorach.- Spojrzał na nią błagalnie.Może pójdziemy od razu? Obawiam się, że i tak nie mógłbym teraz zasnąć.Żadne z trzech miejsc nie znajdowało się w pobliżu któregokolwiek z rynków.Pierwsze, oddalone o kilometr, było tuż przy murze otaczającym Nowy Jork.Niczego tam nie znaleźli.Potem przez piętnaście minut maszerowali w ciemnościach do drugiego miejsca, tym razem na południu miasta.Klapa znajdowała się dokładnie w miejscu przewidzianym przez Richarda.- Hurra! - wykrzyknął i rozłożył na ziemi materac.Niech żyje matematyka!Niech żyje Omeh, pomyślała Nicole.Nie była już śpiąca, ale nie chciała samotnie badać nieznanej okolicy.Co jest ważniejsze, zastanawiała się leżąc na swoim materacu, intuicja czy matematyka? Czy matematyczne modele pomagają nam dotrzeć do prawdy? A może jest odwrotnie? Może najpierw znamy prawdę, a potem matematyka pomaga nam ją zrozumieć?Wstali o świcie.- Dni robią się coraz krótsze - rzekł Richard.- Ale długość dnia i nocy jest zawsze taka sama, czterdzieści sześć godzin, cztery minuty i czternaście sekund.- Kiedy dolecimy do Ziemi? - spytała Nicole, chowając materac do plecaka.- Za dwadzieścia dni i trzy godziny - odparł Richard, sprawdziwszy to w komputerze.- Jesteś gotowa na dalsze przygody?Nicole skinęła głową.- Myślę, że wiesz już, gdzie znajduje się urządzenie otwierające klapę?- Jeszcze nie - odparł - ale zaraz będę wiedział.Gdy je znajdziemy, wejście do ptasiej groty nie sprawi nam żadnych trudności, bo będziemy mieli klucz do wszystkich konfiguracji.Dziesięć minut później Richard nacisnął metalową płytkę i trzeci właz stanął przed nimi otworem.W głąb prowadziły szerokie schody; Richard wziął Nicole za rękę.Ruszyli w dół.Włączyli latarki, bo nie zapaliły się żadne światła.Grota z wodą znajdowała się w tym samym miejscu, co w innych pieczarach; w tunelach na dwóch głównych poziomach panowała idealna cisza [ Pobierz całość w formacie PDF ]