[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.— Kto to jest? — wydusiła z siebie.— Lloyd, kto to jest? Wówczas przeciąg, który właśnie powiał w garażu, przewrócił figurę, ta zaś upadła na ziemię z delikatnym trzaskiem.Jedno ze zwęglonych ramion odłamało się, ukazując cienki pierścionek z odbarwionego złota, wysadzany diamentami.Bez jednego słowa Kathleen ukryła twarz w dłoniach.Przez chwilę stała dygocząc, a potem nieomal padła na ziemię.Lloyd z Franklinem musieli ją podtrzymać i zaprowadzić do domu.— Lucy, o mój Boże, Lucy — powtarzała raz po raz wysokim, histerycznym głosem.— O mój Boże, Lucy.Gdy znaleźli się w holu, stojąca tam kukła tańca słońca zagrzechotała złowieszczo.Lloyd podał Kathleen tabletki walium, które po śmierci Mike’a przepisał jej doktor, i położył do łóżka.Trzy albo cztery razy schodziła na dół trzęsąc się i dygocząc, aż w końcu Lloyd poszedł na górę posiedzieć przy niej.Rozmawiał z nią i gładził po głowie, póki się nie uspokoiła.Lloyd nalał sobie następnego drinka, a dla Tony’ego Expressa następną korzenną lemoniadę.Potem przez dłuższy czas stał wyglądając przez okno, podczas gdy chłopiec, nucąc sobie coś pod nosem, siedział obok niego.— To musiała być Helmwige — powiedział wreszcie Lloyd.— Pewnie — zgodził się Tony Express.— Celia i Otto pojechali nas szukać w jedną stronę, a Helmwige w drugą.— Boże — rzekł Lloyd — toż ta biedna kobieta nie miała z tym nic wspólnego.Tak jak i Waldo.Bóg jeden wie, co się stało z Tomem.— Jeśli już mamy być tacy dokładni, człowieku, to w gruncie rzeczy ja też nie miałem z tym nic wspólnego — powiedział Tony Express.— Nie chciałbym, żeby to zabrzmiało jak skarga na niewdzięczność czy coś takiego.— Przepraszam — rzekł Lloyd.— Zdaje się, że wszyscy ci niewinni ludzi padli ofiarą mojej prywatnej krucjaty.— Nie martw się tym, człowieku — odpowiedział mu Tony Express.— Mój horoskop mówi, że w tym miesiącu dla odmiany zrobię coś naprawdę użytecznego.— John Tępy Nóż stawia horoskopy?— Nie, człowieku, „San Diego Tribune”.Lloyd zastanawiał się przez chwilę, po czym powiedział:— Nie mam pojęcia, co teraz, u licha ciężkiego, zrobimy.Byłeś doprawdy niezły, powstrzymując Ottona i Celię dziś rano, lecz czy potrafiłbyś zrobić to samo jutro wieczorem w operze? To znaczy, jak daleko sięga twoja moc?— Ujmijmy to tak — odparł Tony Express.— Nie potrafię wygrać dla ciebie nowej bitwy pod Little Big Horn.Kukła tańca słońca może dopomóc ci wywrzeć osobistą zemstę na kimś, kogo naprawdę nienawidzisz… tak jak spowolniła Celię, gdy groziła Franklinowi, i tak jak wykorzystała ducha z głębi umysłu Ottona… ducha, który go naprawdę nienawidził… tylko po to, by go na chwilę powstrzymać.Lecz nie wydaje mi się, bym kiedykolwiek miał moc zabić za pomocą kukły tańca słońca człowieka.I z pewnością nie dałbym rady powstrzymać tysiąca ludzi ani nawet dziesięciu.Czas starej indiańskiej magii już minął, człowieku.Brała się ona z ziemi i z nieba, i z wody.Teraz ziemia jest cała zabudowana, niebo pocięte na kawałki przez samoloty, a już z pewnością nie napiłbyś się wody z rzeki.Lloyd wziął do ręki Wagnerowskie libretto.— A więc mam przez to rozumieć… że to jest nasza jedyna nadzieja?— Wagner przywołał do życia te salamandry, człowieku.Tylko on może odesłać je tam, skąd przyszły.— Ale kto mi to może odegrać? Jedyna znana mi osoba, która mogłaby to zrobić, nie żyje.— Kto to był?— Sylvia Cuddy.Pracowała w operze razem z Celią.Była prawie tak wielkim jak ona ekspertem od Wagnera.W gruncie rzeczy w niektórych sprawach była nawet lepsza.— Opowiadałeś mi o niej.Uważasz, że to Celia ją spaliła? Lloyd skinął głową.— Chciałbym teraz mieć ją przy sobie.— Cóż, człowieku — pociągnął nosem Tony Express.— Może i da się to zrobić.— O czym ty mówisz?— Jeżeli Sylvia Cuddy cierpi męki piekielne dlatego, że spaliła ją Celia, to będzie teraz w cokolwiek mściwym nastroju, nie uważasz? A mamy tu do czynienia właśnie z zemstą.Każdy, kto zostaje niesłusznie wtrącony do piekła, może się uwolnić, wywierając zemstę na tym, kto go tam niezasłużenie wtrącił.Daj spokój, człowieku, to są powszechnie znane fakty.A jak myślisz, co to są upiory? Jak sądzisz, dlaczego jęczą i wyją? To duchy, które uważają, że nie powinny cierpieć w piekle, i szukają sukinsyna, który je tam wpakował.— Czy ja dobrze rozumiem to, co mówisz? — zapytał Lloyd łagodnie.— Bo jeśli tak… to niech mnie Bóg ma w swej opiece!— Podaj mi lalkę, człowieku — rzekł Tony Express, powstając z sofy i siadając po turecku na dywanie.— Mam zamiar pokazać ci coś, czego nigdy nie zapomnisz.Lloyd niechętnie podniósł kukłę tańca słońca i podał ją Tony’emu Expressowi.W jego rękach sprawiała wrażenie nieomal żywej, pulsując, nabrzmiewając i ustępując pod naciskiem, niczym wzwód mężczyzny dotknięty poprzez damskie futro z lisów.— Mówisz, że Sylvia Cuddy? — spytał Tony Express.— Właśnie — odparł Lloyd.— A więc dobrze… chciałbym, żebyś z całej siły pomyślał o Sylvii Cuddy.Spróbuj sobie przypomnieć, jak wyglądała… gdzie mieszkała.Jej rzeczy.Brzmienie jej głosu [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnieszka90.opx.pl