Pokrewne
- Strona Główna
- Orwell George Rok 1984 (SCAN dal 755)
- Martin George R.R Gra o tron (SCAN dal 908)
- George Sand Grzech pana Antoniego
- Martin George R.R Gra o tron
- Orwell George Rok 1984 (3)
- George R.R. Martin 3 Nawałnica mieczy cz.1
- Martin George R.R Gra o tron (2)
- Orson Scott Card Czerwony Prorok
- IGRZYSKA ÂŚMIERCI 02 W pierÂścieniu ognia
- Wojny Rady Tom 1 Tam Będą Smoki Ringo John
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- psmlw.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Powiedzieli, że jestemo wiele skromniejszego zachowania, niżby się można było spo-dziewać po człowieku o moich osiągnięciach. Dampier mówiłto uroczyście, bez cienia uśmiechu.Jego piękna kuzynka uznała, że warto się z nim trochę podro-czyć. Czy tak? A potem przyszedłeś do mnie i ta zachwalanaskromność zniknęła gdzieś bez śladu.Tylko komplementa powta-rzasz, którymi cię obsypano.230Ujął jej wąską białą rękę w swoje ciemne, twarde, mocne palce. Nie myśl tak o mnie, droga Grace.Aagodnym ruchem wysunęła rękę z jego dłoni.Przekonała sięjuż, że przyjmowanie niewinnych pieszczot zachęcało do śmiel-szych. Doszły mnie słuchy o jakiejś nowej twojej zamierzonejeskapadzie powiedziała. Podobno masz żeglować na zlece-nie Admiralicji.Czy to prawda?Dampier wstał i złożył wytworny ukłon.Zauważyła, że ufar-bował sobie włosy, które nosił ówczesną modą długie, spadającena ramiona. Kapitan William Dampier do usług jejmość pani oznaj-mił, a na jego posępnej twarzy pojawił się cień uśmiechu.Grace zerwała się również z kanapki, a uniósłszy spódnicy koń-cami palców, dygnęła ceremonialnie, mówiąc na wpół żartobli-wie, choć ze szczerą dumą w sercu: Proszę przyjąć moje serdeczne powinszowania.Admiralicja miała wyposażyć statek na wyprawę w celu zba-dania wybrzeży Terra Australis, a następnie Nowej Gwinei i in-nych wysp po drodze, ze szczególnym uwzględnieniem możliwościnawiązania handlu towarami korzennymi.Pierwszy to raz Admi-ralicja obejmowała protektorat nad wyprawą odkrywczą.Statekmiał wiezć pełen ładunek sukna, noży, siekier, żelaznych sztab,paciorków, małych zwierciadełek i innych przedmiotów chętnieprzyjmowanych przez krajowców na wyspach wschodnioindyj-skich. O ile sobie przypominam zauważyła Grace nie po-wziąłeś zbyt dobrego mniemania o Terra Australis z tego, cowidziałeś. Tak się sprawy układają odrzekł potrząsając głową żenasz rząd interesuje się tymi okolicami więcej niż jakimikolwiekinnymi.Ponoć bogactwa Terra Australis mają być niezmierne. Więc rząd nasz obiecuje nagrody i zaszczyty temu wtrą-ciła Grace tonem, w którym kryła się nutka ironii kto pierw-szy otworzy drogę do tych bogactw. To są urzędnicy, którzy wysyłają mnie na zlecenie rządu rzekł sztywno Dampier.231 Jeszcze nigdy nie widziałam urzędnika, który by nie potra-fił założyć kompanii handlowej albo innym jakimś sposobemwzbogacić się kosztem państwa, gdy nadarza się sposobność potemu odparła Grace, wyraznie przeciwstawiając się podróży.Pożałowała tego od razu.Nie miała prawa oponować.Była towielka sposobność, wielka szansa dla Dampiera.Ale na jak dłu-go opuści ją znowu? To niebezpieczna wyprawa czy powróci?Ale nic nie mogło ugasić jego zapału, który ogarniał go zawszena początku każdego przedsięwzięcia, a który tak często opusz-czał go przedwcześnie. Gdybyśmy mogli osiedlić się i założyć faktorię na TerraAustralis dowodził nie narazilibyśmy, się nikomu.%7ładnaeuropejska nacja nie zwraca oczu w tamtą stronę.Nawet Holen-drzy tam nie zaglądają, choć już na dobre rozgościli się w Indiach. Może wiedzą, że to nie warte zachodu szepnęła Grace.Nie chciała go zniechęcać, ale słowa wymknęły się wbrew jejwoli. Nasz rząd chce mieć w każdym bądz razie dokładne i ścisłeinformacje ciągnął Dampier. Mam zbadać wszystkie wyspy,wybrzeża, zatoki, ujścia rzek, przylądki i naturalne przystanie.Mam brać pomiary głębokości, notować przypływy i odpływy,obserwować prądy, wiatry, stan pogody wszystko, co będzieprzydatne przyszłym kolonistom. Czy dadzą ci dobry statek? spytała Grace, westchnąwszyz rezygnacją. Obawiam się, że nie odrzekł. Wytarguję, co się da.Pierwszy, który mi zaproponowali, odrzuciłem.Zgodziłem sięwreszcie na Roebuck stara łajba, ale ostatecznie można naniej jeszcze pożeglować.Grace położyła mu rękę na ramieniu i niespokojnie zajrzaław oczy. Ależ, Williamie, nie możesz brać takiego statku.Pomówięz Pierwszym Lordem Admiralicji.Nie powinieneś. Daj spokój, moja droga Grace.Wnosiłaś już tylekroć instan-cję za mną! Teraz pozwól, abym sam staczał moje bitwy i samw tej sprawie powziął decyzję. A załoga? Dostaniesz dobrych, doświadczonych żeglarzy?232Dampier skrzywił się. Wiesz, że nie miałem nigdy zbyt wygórowanego mniemaniao kunszcie żeglarskim bukanierów, ale teraz muszę ci przyznać,że oddałbym wszystkich ludzi, których mi przydzielono, za naj-gorszą z korsarskich załóg, z jaką kiedykolwiek żeglowałem.Machnął ręką. Tylko dwóch z mojej załogi, było kiedyś zarównikiem. Williamie, to szaleństwo! zawołała Grace, a zerwawszysię z miejsca, zaczęła szybkimi, lekkimi krokami chodzić tami z powrotem po pokoju. Sam nie przywiązujesz wagi do tejTerra Australis.Nie masz nadziei odkrycia tam bogactw.I bie-rzesz statek, który się nie nadaje do żeglugi. Tak zle nie jest, moja droga wtrącił..i załogę, do której nie masz zaufania! Niełatwo zwerbować ludzi na wyprawę, która nie obiecujeinnych korzyści prócz wyżywienia i umówionych zasług.Jużmnie niektórzy próbowali za język ciągnąć, a ja stanowczo od-mawiam korsarskich napaści.Prosiłem tylko Admiralicję, abyprzyrzeczono ludziom, którzy powrócą ze mną, dodatkową nagro-dę.Inaczej by mnie opuścili przy pierwszej sposobności i zajęlisię na własną rękę rozbojem na morzu. O tym powinieneś wiedzieć najlepiej uśmiechnęła sięGrace.Ale ponieważ nie zrozumiał jej docinku, więc mówiładalej: Czy popłyniesz szlakiem zachodnim? Chciałbym popłynąć przez Cieśninę Magellana.Mógłbymwówczas rozpocząć badania od wschodnich wybrzeży Australii..których jeszcze żaden biały człowiek nie oglądał skoń-czyła za niego, porwana zapałem. Wszelako z załogą niedoświadczonych młokosów nie mogęsię puszczać na tak trudną przeprawę.Będę więc musiał opłynąćPrzylądek Dobrej Nadziei i żeglować na wschód.Usiadła przy nim i wsunęła mu rękę pod ramię. Williamie, mój drogi, pozwól mi pomówić z PierwszymLordem Admiralicji.%7łeglować z załogą, której niedoświadczenienie pozwala ci przedsięwziąć podróży w sposób, który uważaszza słuszny.233 Musisz to już mnie pozostawić odparł ze spokojnymuporem. Otrzymałem królewską plenipotencję.Grace wiedziała, że już nie ma o czym mówić [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl agnieszka90.opx.pl
.Powiedzieli, że jestemo wiele skromniejszego zachowania, niżby się można było spo-dziewać po człowieku o moich osiągnięciach. Dampier mówiłto uroczyście, bez cienia uśmiechu.Jego piękna kuzynka uznała, że warto się z nim trochę podro-czyć. Czy tak? A potem przyszedłeś do mnie i ta zachwalanaskromność zniknęła gdzieś bez śladu.Tylko komplementa powta-rzasz, którymi cię obsypano.230Ujął jej wąską białą rękę w swoje ciemne, twarde, mocne palce. Nie myśl tak o mnie, droga Grace.Aagodnym ruchem wysunęła rękę z jego dłoni.Przekonała sięjuż, że przyjmowanie niewinnych pieszczot zachęcało do śmiel-szych. Doszły mnie słuchy o jakiejś nowej twojej zamierzonejeskapadzie powiedziała. Podobno masz żeglować na zlece-nie Admiralicji.Czy to prawda?Dampier wstał i złożył wytworny ukłon.Zauważyła, że ufar-bował sobie włosy, które nosił ówczesną modą długie, spadającena ramiona. Kapitan William Dampier do usług jejmość pani oznaj-mił, a na jego posępnej twarzy pojawił się cień uśmiechu.Grace zerwała się również z kanapki, a uniósłszy spódnicy koń-cami palców, dygnęła ceremonialnie, mówiąc na wpół żartobli-wie, choć ze szczerą dumą w sercu: Proszę przyjąć moje serdeczne powinszowania.Admiralicja miała wyposażyć statek na wyprawę w celu zba-dania wybrzeży Terra Australis, a następnie Nowej Gwinei i in-nych wysp po drodze, ze szczególnym uwzględnieniem możliwościnawiązania handlu towarami korzennymi.Pierwszy to raz Admi-ralicja obejmowała protektorat nad wyprawą odkrywczą.Statekmiał wiezć pełen ładunek sukna, noży, siekier, żelaznych sztab,paciorków, małych zwierciadełek i innych przedmiotów chętnieprzyjmowanych przez krajowców na wyspach wschodnioindyj-skich. O ile sobie przypominam zauważyła Grace nie po-wziąłeś zbyt dobrego mniemania o Terra Australis z tego, cowidziałeś. Tak się sprawy układają odrzekł potrząsając głową żenasz rząd interesuje się tymi okolicami więcej niż jakimikolwiekinnymi.Ponoć bogactwa Terra Australis mają być niezmierne. Więc rząd nasz obiecuje nagrody i zaszczyty temu wtrą-ciła Grace tonem, w którym kryła się nutka ironii kto pierw-szy otworzy drogę do tych bogactw. To są urzędnicy, którzy wysyłają mnie na zlecenie rządu rzekł sztywno Dampier.231 Jeszcze nigdy nie widziałam urzędnika, który by nie potra-fił założyć kompanii handlowej albo innym jakimś sposobemwzbogacić się kosztem państwa, gdy nadarza się sposobność potemu odparła Grace, wyraznie przeciwstawiając się podróży.Pożałowała tego od razu.Nie miała prawa oponować.Była towielka sposobność, wielka szansa dla Dampiera.Ale na jak dłu-go opuści ją znowu? To niebezpieczna wyprawa czy powróci?Ale nic nie mogło ugasić jego zapału, który ogarniał go zawszena początku każdego przedsięwzięcia, a który tak często opusz-czał go przedwcześnie. Gdybyśmy mogli osiedlić się i założyć faktorię na TerraAustralis dowodził nie narazilibyśmy, się nikomu.%7ładnaeuropejska nacja nie zwraca oczu w tamtą stronę.Nawet Holen-drzy tam nie zaglądają, choć już na dobre rozgościli się w Indiach. Może wiedzą, że to nie warte zachodu szepnęła Grace.Nie chciała go zniechęcać, ale słowa wymknęły się wbrew jejwoli. Nasz rząd chce mieć w każdym bądz razie dokładne i ścisłeinformacje ciągnął Dampier. Mam zbadać wszystkie wyspy,wybrzeża, zatoki, ujścia rzek, przylądki i naturalne przystanie.Mam brać pomiary głębokości, notować przypływy i odpływy,obserwować prądy, wiatry, stan pogody wszystko, co będzieprzydatne przyszłym kolonistom. Czy dadzą ci dobry statek? spytała Grace, westchnąwszyz rezygnacją. Obawiam się, że nie odrzekł. Wytarguję, co się da.Pierwszy, który mi zaproponowali, odrzuciłem.Zgodziłem sięwreszcie na Roebuck stara łajba, ale ostatecznie można naniej jeszcze pożeglować.Grace położyła mu rękę na ramieniu i niespokojnie zajrzaław oczy. Ależ, Williamie, nie możesz brać takiego statku.Pomówięz Pierwszym Lordem Admiralicji.Nie powinieneś. Daj spokój, moja droga Grace.Wnosiłaś już tylekroć instan-cję za mną! Teraz pozwól, abym sam staczał moje bitwy i samw tej sprawie powziął decyzję. A załoga? Dostaniesz dobrych, doświadczonych żeglarzy?232Dampier skrzywił się. Wiesz, że nie miałem nigdy zbyt wygórowanego mniemaniao kunszcie żeglarskim bukanierów, ale teraz muszę ci przyznać,że oddałbym wszystkich ludzi, których mi przydzielono, za naj-gorszą z korsarskich załóg, z jaką kiedykolwiek żeglowałem.Machnął ręką. Tylko dwóch z mojej załogi, było kiedyś zarównikiem. Williamie, to szaleństwo! zawołała Grace, a zerwawszysię z miejsca, zaczęła szybkimi, lekkimi krokami chodzić tami z powrotem po pokoju. Sam nie przywiązujesz wagi do tejTerra Australis.Nie masz nadziei odkrycia tam bogactw.I bie-rzesz statek, który się nie nadaje do żeglugi. Tak zle nie jest, moja droga wtrącił..i załogę, do której nie masz zaufania! Niełatwo zwerbować ludzi na wyprawę, która nie obiecujeinnych korzyści prócz wyżywienia i umówionych zasług.Jużmnie niektórzy próbowali za język ciągnąć, a ja stanowczo od-mawiam korsarskich napaści.Prosiłem tylko Admiralicję, abyprzyrzeczono ludziom, którzy powrócą ze mną, dodatkową nagro-dę.Inaczej by mnie opuścili przy pierwszej sposobności i zajęlisię na własną rękę rozbojem na morzu. O tym powinieneś wiedzieć najlepiej uśmiechnęła sięGrace.Ale ponieważ nie zrozumiał jej docinku, więc mówiładalej: Czy popłyniesz szlakiem zachodnim? Chciałbym popłynąć przez Cieśninę Magellana.Mógłbymwówczas rozpocząć badania od wschodnich wybrzeży Australii..których jeszcze żaden biały człowiek nie oglądał skoń-czyła za niego, porwana zapałem. Wszelako z załogą niedoświadczonych młokosów nie mogęsię puszczać na tak trudną przeprawę.Będę więc musiał opłynąćPrzylądek Dobrej Nadziei i żeglować na wschód.Usiadła przy nim i wsunęła mu rękę pod ramię. Williamie, mój drogi, pozwól mi pomówić z PierwszymLordem Admiralicji.%7łeglować z załogą, której niedoświadczenienie pozwala ci przedsięwziąć podróży w sposób, który uważaszza słuszny.233 Musisz to już mnie pozostawić odparł ze spokojnymuporem. Otrzymałem królewską plenipotencję.Grace wiedziała, że już nie ma o czym mówić [ Pobierz całość w formacie PDF ]