[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. trudno, ten tydzieńjeszcze przetrzymamy. 4Pan Chabrowicz siedział na krześle przy stole i chwycił się za głowę gestemnajostateczniejszej desperacji. Po co ja się zgodziłem na ten cały obłęd!  jęczał w bezgranicznym przy-gnębieniu. Na diabła mi był ten kretyński spadek! Musiałem chyba mieć za-ćmienie umysłu!. Już przepadło i nie ma co żałować  uspokajała go pani Krystyna. Stop-niowo wszystko się załatwi, a teraz nie chodzi o spadek, tylko o psa.Ja w zasadzienie mam zastrzeżeń, dzieci są grzeczne i zasługują na jakąś nagrodę.Jedyny pro-blem z twoją matką, nie wiem, czy nie zaprotestuje ze względu na kota. Babcia już się zgodziła  oznajmiła Janeczka. Powiedziała, że nie manic przeciwko temu. Babcia się zgodziła?  zdziwił się pan Roman, przestając na chwilę jęczeći spoglądając na córkę. Pomimo kota? Kot wcale nie przeszkadza.Powiedziałam babci, że chcecie wziąć psa dopilnowania domu, i od razu powiedziała, że to bardzo dobry pomysł.Pani Krystyna niemal się zachłysnęła. Powiedziałaś babci, że my chcemy wziąć.! Babcia pewnie zrozumiała,że to ma być pies uwiązany w budzie, na łańcuchu! Nie wiem, co babcia zrozumiała, ale się zgodziła.Pawełek ruszył nagle dodrzwi. Zaraz powiem babci, że wy uważacie, że ona ma sklerozę i nie rozumie, cosię do niej mówi  zawiadomił spokojnie. Dokąd!  wrzasnął pan Roman i oderwał ręce od głowy. Stój! W tejchwili masz się odczepić od babci! Rany boskie, ja chyba zwariuję! Bierzcie psai dajcie mi święty spokój! Hydraulik mówi, że jak nie dostanę reduktorków, trze-ba będzie przerabiać wszystkie instalacje! Wszystkie nienormatywne, bo przedwojną był inny rozstaw, a wy mi tu zawracacie głowę psem! Wszystkie posadzkido wymiany! Nie wszystkie, nie wszystkie  powiedziała ugodowo pani Krystyna.Tylko te stare.Pies nie ma z tym nic wspólnego. No więc bierzcie go sobie i odczepcie się ode mnie!25  A ten gość mówił, że wszystko pójdzie piorunem  przypomniał Pawełek. Ten, co to z tobą na początku rozmawiał. Jaki gość!  krzyknął pan Roman. Ten zdzierca?! Ten bandyta?On żądał takich sum, że nie wystarczyłby spadek po Rotszyldzie! Po Onasisie!Ja nie jestem milionerem, na oczy go więcej nie chcę widzieć! No więc w porządku, pozbyłeś się go, załatwisz wszystko sam  łagodziłapani Krystyna. I sam tkwię w błędnym kole i nie mogę z niego wyjść! Ci tutaj nie wy-prowadzą się, dopóki Andrzej nie zwolni swojej kawalerki, Andrzej nic zwolnikawalerki, dopóki tu się nie wprowadzi, a nie może się wprowadzić, dopóki imnie wyremontujemy kuchni i łazienki, bo i tak się wszyscy biją rano o mycie!Remontu nie zaczniemy, dopóki ci się nie wyprowadzą, bo wszystkie instalacjemogą pójść do wymiany! Popełnię nadużycie, pójdę do więzienia i tam będę miałświęty spokój! Dobra  zgodził się Pawełek. Pójdziesz do więzienia, ale zanim to,musisz jechać z nami po psa. Trzeba namówić ciocię Monikę, żeby wzięła ślub z panem Andrzejem rzekła z ożywieniem Janeczka, uważnie wysłuchawszy ojcowskiego przemówie-nia. Wtedy nie będzie już miał nic do gadania.Wprowadzi się bez remontui koniec.Pani Krystyna spojrzała na córkę z nagłym błyskiem w oku. A wiecie, że to jest zupełnie niezły pomysł. W porządku, namówimy ją  zdecydował energiczne Pawełek. Rafałteż ją namówi.Powie, że bez ślubu przestanie się uczyć. I zada się z marginesami społecznymi  podsunęła Janeczka. Z marginesami, może być.Znaczy, już wszystko macie z głowy.Możemyjechać po psa.Pan Chabrowicz odjął ręce od skroni i zaniechał jęków. Rzeczywiście, jak wam łatwo przyszły te rozstrzygnięcia  zauważyłz przekąsem. Jedzcie sobie. Ale to nie my mamy jechać, tylko ty!  zwróciła mu uwagę Janeczka.To znaczy my z tobą. Co takiego? Jeszcze ja mam po niego jechać.?! A coś ty myślał? Przecież dzieciom nie wydadzą  wtrąciła pani Krystyna. Musi być z nimi ktoś z rodziców. No nie  zaczął pan Roman dziwnym głosem. Tego już chyba za wie-le. Tam urzędują tylko do czwartej  powiedział szybko Pawełek. Wy-rwiesz się z pracy i pojedziemy zaraz po szkole.Zgodziłeś się przecież, nie? Niewolno wystawiać rufą do wiatru własnych dzieci!26  Jeżeli tatuś z nami nie pojedzie, będziemy musieli go ukraść  oznajmiłaze smutkiem Janeczka. I na co wam przyjdzie? Będą was włóczyć do kolegiumjako trudnych rodziców.Pani Krystyna spojrzała na męża, stanowczym gestem obróciła swoje dziecitwarzą w kierunku drzwi i popchnęła je lekko. Idzcie sobie.Uspokójcie się, tatuś z wami pojedzie.Jutro o trzeciej popołudniu, idzcie sobie stąd, już ja go namówię. Widzisz?  powiedziała Janeczka szeptem, kiedy znalezli się za drzwiami. Proszę, nie mówiłam? Brali ślub i on już nie ma nic do gadania.Pawełek milczał długą chwilę. Wiem na pewno, czego nigdy nie zrobię  oświadczył z głębokim przeko-naniem. Nie ożenię się za skarby świata [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnieszka90.opx.pl