Pokrewne
- Strona Główna
- Mary Joe Tate Critical Companion to F. Scott Fitzgerald, A Literary Reference to His Life And Work (2007)
- Carter Scott Cherie Jesli zycie jest gra oto jej re
- Scott Justin Blekitne Bractwo (SCAN dal 687)
- Scott Justin Poscig na oceanie (SCAN dal 805
- Smith Scott Prosty Plan (SCAN dal 924)
- Wilbur Smith Gdy Poluje Lew
- Ahern Jerry Krucjata 1 Wojna Totalna
- Chalker Jack L Swiaty Rombu Meduza Tygrys w opalach
- What Does a Martian Look Like The Science of Extraterrestrial Life by Jack Cohen & Ian Stewart (2002)
- Chmielewska Joanna Wielki diament T 1 (2)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- aniadka.keep
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Garścią liści zmiótł pajęczynyi wyrzucił je za wysoki żywopłot na własne podwórze.Tam jest mnóstwo miejsca dlapająków.Nie będą musiały kalać doskonałości garażu nawiedzonych staruszek.Tylne drzwi domu były uchylone.Dla niego.176Wszedł do środka.Straszliwie zmęczona panni Judea powoli myła plastikowy po-jemnik po jedzeniu ze sklepu. Smakowało? spytał.Spojrzała na niego ze smutkiem i wróciła do zmywania.Panni Evelyn nadeszła od strony salonu z talerzem ciasteczek. Postawiłam to dla ciebie w salonie, ale przypomniałam sobie, że nie lubisz tamwchodzić, kiedy jesteś brudny po pracy.Serce mu się łamało, kiedy widział jej starcze ruchy, powolne kroczki, drżenie tale-rza. O, drogie panie powiedział. Tak mi przykro.Przepraszam, że was na to na-raziłem.Panni Evelyn pokręciła głową. Wszystko zaczęło się jeszcze przed twoim urodzeniem.Panni Judea zaczęła nucić melodię, której nie znał.Najpierw tylko się zdziwił, dla-czego staruszka śpiewa w tym momencie rozmowy; potem zdał sobie sprawę, że onaw ogóle nie zwraca na nich uwagi.Zpiewała, bo taką miała ochotę. Bardzo ci dziękujemy, że zechciałeś zagrabić nasz trawnik ciągnęła panni Eve-lyn. Miałem swoje powody. Ach, i za obiad też ci dziękujemy.Gladys była bardzo zadowolona.Brakuje jej kup-nego jedzenia.Uwierzyłbyś w coś takiego? Wszystko za kwaśne rzuciła panni Judea.Więc jednak słuchała. Może dzięki temu nie psuje się na wystawie podsunął Don. Raczej nie potrafią gotować.Gladys nie poznałaby się na dobrym posiłku, nawetgdyby ugryzł ją w tyłek. Panni Judy, nie wolno tak mówić o własnej kuzynce wtrąciła panni Evelyn. %7łarłoczna suka dodała panni Judea. To dom jest żarłoczny i dobrze o tym wiesz.Panni Judea skinęła głową. Jestem zmęczona. Dom jest teraz bardzo silny wyjaśniła panni Evelyn. Znił mi się dzisiaj mruknęła panni Judea. Pięć razy.Zniło mi się, że był tambal.Widziałam ciebie, młodzieńcze.Tańczyłeś z czaplą. Z czym? Z czaplą.To taki długonogi ptak. To nie była czapla. Czyj to sen, mój czy twój? To nie był sen, bo naprawdę tej nocy tańczyłem.Aż do świtu.177 Zbyt długo przebywałeś w samotności, chłopcze zawyrokowała panni Judea. Przyjmuję, że nie tańczyłeś sam odezwała się panni Evelyn. Nie, nie byłem sam. Więc kogo tam sprowadziłeś? Ona tam już była.Dziewczyna.Kobieta.Panni Judea zmierzyła go sceptycznym spojrzeniem. Gladys nie mówiła, że tam jest kobieta. Ona nie jest.jej zwłoki leżą w tunelu.Od dziesięciu lat. Dobry Boże! westchnęła panni Evelyn. Chcesz powiedzieć, że to duch?Skinął głową. Staje się coraz prawdziwsza, w miarę jak dom rośnie w siłę.Nie rozumiałem aniw ząb tego, co mi mówiłyście.Ale kiedy remontowałem dom, ona stawała się coraz bar-dziej rzeczywista.Aż wreszcie poczułem jaw ramionach i zaczęliśmy tańczyć.Niestety,nie może istnieć poza domem. Spodziewasz się, że uwierzymy w te brednie? parsknęła panni Judea. Cicho, ty stara głupia babo skarciła ją panni Evelyn i zwróciła się do Dona: Ona tylko chce się na tobie odegrać za to, że wcześniej nam nie wierzyłeś. Wcale jej za to nie winie. A niby czemu miałbyś winić? Może jesteśmy stare i niedołężne, w dodatku ostat-nio kiepsko się czujemy, ale śmiem stwierdzić, że ciągle jesteśmy odpowiedzialne zawłasne słowa! Drogie panie, potrzebuję waszej pomocy.Panni Judea odwróciła się gwałtownie od zlewu, rozpryskując mydliny. Niby jak to sobie wyobrażasz? Powiemy ci, co masz zrobić, a ty zrobisz coś do-kładnie na opak? Tak ma to wyglądać? Dajże już spokój wtrąciła uspokajająco panni Evelyn. Nie widzisz, że jest muprzykro? Spójrz no na moje ręce warknęła panni Judea.Dłonie drżały jej tak mocno, żetalerze nie wypadały z nich tylko cudem. Potrafisz to cofnąć? Chcę tylko znalezć jakiś sposób, żeby wszystko było dobrze.Przestałem remon-tować dom. Kiedy? Przez całe popołudnie i pół nocy rozwalałeś te dobudowane ściany.Gla-dys wypłakiwała sobie oczy i powtarzała: Czy on nie musi spać? Kiedyś ten chłopieczaśnie!.Wszystkie byłyśmy takie zmęczone, żeśmy się omal nie poddały.Niewiele bra-kowało, a byśmy tam wróciły i oddały się domowi. Nieprawda, tylko o tym rozmawiałyśmy.Nikt nie zamierzał tam iść. Bo Gladys nie może.Tylko dlatego nie poszłyśmy.Jej czary nie zdadzą się na wieleteraz, kiedy dom jest taki silny.Wyczerpały się, dzień po dniu, rok za rokiem.Jak ci się178wydaje, co ta biedna kobieta może jeszcze zrobić? To nie przez tego chłopca.To wina domu.Wszystko ci się pomieszało. Musi być jakiś sposób odezwał się Don żeby was uwolnić, nie niszcząc Sy-lvie. Tak się nazywa ten twój duch? spytała panni Evelyn. Nie przyszło ci do głowy, że jeśli zburzysz dom, ją także uwolnisz? rzuciła pan-ni Judea. Jeśli to będzie najlepsze rozwiązanie, a ona się zgodzi, to właśnie zrobię.Ale żad-ne z nas tego nie chce.Przez chwilę przyglądały mu się w milczeniu. Słyszał kto coś podobnego mruknęła panni Evelyn. On się zakochał w duchu! obwieściła panni Judea. Dopiero potem się o tym dowiedziałem. Po czym? Kiedy już zaczęło mi na niej zależeć. Zaczęło mu zależeć! Czy to nie słodkie? W tych czasach już się tak nie mówi. Cicho bądz, ty głupia! ucięła panni Judea. Nie ma nic staroświeckiego w do-brej starej miłości.Cieszę się, że on też cierpi. Pan Jezus płacze, kiedy wygadujesz takie rzeczy.Ona nie życzy ci zle zwróciłasię przepraszająco do Dona. Ale ma rację.W tej chwili sprawy tak się potoczyły, że cierpimy wszyscy.z wy-jątkiem jednej osoby. Kto to jest?! krzyknęła gniewnie panni Judea.Całkiem jakby miała zamiar zła-pać tę osobę i dobrze natrzeć jej uszu. Kobieta, która zabiła Sylvie.Panni Judea uśmiechnęła się niespodziewanie. A, wreszcie się coś dzieje.To dlatego przyszedłeś, co? %7łeby dopaść morderczynię.Ciekawe, co też chodziło jej po głowie.Voodoo? Trujące mikstury? Nie wiem, dlaczego przyszedłem.Słyszałem, jak mówicie o Gladys, i pomyślałem,że mogłaby mi coś poradzić.Panni Evelyn podniosła na niego zdumione oczy. Chcesz porozmawiać z Gladys? Osobiście? Nie mam telefonu.Obie staruszki wycofały się na tyły kuchni i przez chwilę naradzały się przyciszony-mi głosami.Don zjadł ciasteczko, czekając na zakończenie tej konferencji.Było bardzosmaczne.Kiedy zdołały je upiec? A ile takich ciasteczek Gladys pożera za jednym po-siedzeniem? Musimy ją spytać zdecydowała panni Judea, kiedy znowu do niego podeszły.179 Ale tak trudno nam teraz chodzić po schodach dodała panni Evelyn. Czyzechciałbyś pójść razem z nami? Będziesz musiał zaczekać przed pokojem Gladys.I le-piej mów do niej panni Gladys , chociaż my tego nie robimy.Jesteśmy od niej starsze,a ty nie. Obiecaj, że nie wejdziesz, dopóki Gladys cię nie zaprosi dodała panni Judea.Zgodził się bez oporów [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl agnieszka90.opx.pl
.Garścią liści zmiótł pajęczynyi wyrzucił je za wysoki żywopłot na własne podwórze.Tam jest mnóstwo miejsca dlapająków.Nie będą musiały kalać doskonałości garażu nawiedzonych staruszek.Tylne drzwi domu były uchylone.Dla niego.176Wszedł do środka.Straszliwie zmęczona panni Judea powoli myła plastikowy po-jemnik po jedzeniu ze sklepu. Smakowało? spytał.Spojrzała na niego ze smutkiem i wróciła do zmywania.Panni Evelyn nadeszła od strony salonu z talerzem ciasteczek. Postawiłam to dla ciebie w salonie, ale przypomniałam sobie, że nie lubisz tamwchodzić, kiedy jesteś brudny po pracy.Serce mu się łamało, kiedy widział jej starcze ruchy, powolne kroczki, drżenie tale-rza. O, drogie panie powiedział. Tak mi przykro.Przepraszam, że was na to na-raziłem.Panni Evelyn pokręciła głową. Wszystko zaczęło się jeszcze przed twoim urodzeniem.Panni Judea zaczęła nucić melodię, której nie znał.Najpierw tylko się zdziwił, dla-czego staruszka śpiewa w tym momencie rozmowy; potem zdał sobie sprawę, że onaw ogóle nie zwraca na nich uwagi.Zpiewała, bo taką miała ochotę. Bardzo ci dziękujemy, że zechciałeś zagrabić nasz trawnik ciągnęła panni Eve-lyn. Miałem swoje powody. Ach, i za obiad też ci dziękujemy.Gladys była bardzo zadowolona.Brakuje jej kup-nego jedzenia.Uwierzyłbyś w coś takiego? Wszystko za kwaśne rzuciła panni Judea.Więc jednak słuchała. Może dzięki temu nie psuje się na wystawie podsunął Don. Raczej nie potrafią gotować.Gladys nie poznałaby się na dobrym posiłku, nawetgdyby ugryzł ją w tyłek. Panni Judy, nie wolno tak mówić o własnej kuzynce wtrąciła panni Evelyn. %7łarłoczna suka dodała panni Judea. To dom jest żarłoczny i dobrze o tym wiesz.Panni Judea skinęła głową. Jestem zmęczona. Dom jest teraz bardzo silny wyjaśniła panni Evelyn. Znił mi się dzisiaj mruknęła panni Judea. Pięć razy.Zniło mi się, że był tambal.Widziałam ciebie, młodzieńcze.Tańczyłeś z czaplą. Z czym? Z czaplą.To taki długonogi ptak. To nie była czapla. Czyj to sen, mój czy twój? To nie był sen, bo naprawdę tej nocy tańczyłem.Aż do świtu.177 Zbyt długo przebywałeś w samotności, chłopcze zawyrokowała panni Judea. Przyjmuję, że nie tańczyłeś sam odezwała się panni Evelyn. Nie, nie byłem sam. Więc kogo tam sprowadziłeś? Ona tam już była.Dziewczyna.Kobieta.Panni Judea zmierzyła go sceptycznym spojrzeniem. Gladys nie mówiła, że tam jest kobieta. Ona nie jest.jej zwłoki leżą w tunelu.Od dziesięciu lat. Dobry Boże! westchnęła panni Evelyn. Chcesz powiedzieć, że to duch?Skinął głową. Staje się coraz prawdziwsza, w miarę jak dom rośnie w siłę.Nie rozumiałem aniw ząb tego, co mi mówiłyście.Ale kiedy remontowałem dom, ona stawała się coraz bar-dziej rzeczywista.Aż wreszcie poczułem jaw ramionach i zaczęliśmy tańczyć.Niestety,nie może istnieć poza domem. Spodziewasz się, że uwierzymy w te brednie? parsknęła panni Judea. Cicho, ty stara głupia babo skarciła ją panni Evelyn i zwróciła się do Dona: Ona tylko chce się na tobie odegrać za to, że wcześniej nam nie wierzyłeś. Wcale jej za to nie winie. A niby czemu miałbyś winić? Może jesteśmy stare i niedołężne, w dodatku ostat-nio kiepsko się czujemy, ale śmiem stwierdzić, że ciągle jesteśmy odpowiedzialne zawłasne słowa! Drogie panie, potrzebuję waszej pomocy.Panni Judea odwróciła się gwałtownie od zlewu, rozpryskując mydliny. Niby jak to sobie wyobrażasz? Powiemy ci, co masz zrobić, a ty zrobisz coś do-kładnie na opak? Tak ma to wyglądać? Dajże już spokój wtrąciła uspokajająco panni Evelyn. Nie widzisz, że jest muprzykro? Spójrz no na moje ręce warknęła panni Judea.Dłonie drżały jej tak mocno, żetalerze nie wypadały z nich tylko cudem. Potrafisz to cofnąć? Chcę tylko znalezć jakiś sposób, żeby wszystko było dobrze.Przestałem remon-tować dom. Kiedy? Przez całe popołudnie i pół nocy rozwalałeś te dobudowane ściany.Gla-dys wypłakiwała sobie oczy i powtarzała: Czy on nie musi spać? Kiedyś ten chłopieczaśnie!.Wszystkie byłyśmy takie zmęczone, żeśmy się omal nie poddały.Niewiele bra-kowało, a byśmy tam wróciły i oddały się domowi. Nieprawda, tylko o tym rozmawiałyśmy.Nikt nie zamierzał tam iść. Bo Gladys nie może.Tylko dlatego nie poszłyśmy.Jej czary nie zdadzą się na wieleteraz, kiedy dom jest taki silny.Wyczerpały się, dzień po dniu, rok za rokiem.Jak ci się178wydaje, co ta biedna kobieta może jeszcze zrobić? To nie przez tego chłopca.To wina domu.Wszystko ci się pomieszało. Musi być jakiś sposób odezwał się Don żeby was uwolnić, nie niszcząc Sy-lvie. Tak się nazywa ten twój duch? spytała panni Evelyn. Nie przyszło ci do głowy, że jeśli zburzysz dom, ją także uwolnisz? rzuciła pan-ni Judea. Jeśli to będzie najlepsze rozwiązanie, a ona się zgodzi, to właśnie zrobię.Ale żad-ne z nas tego nie chce.Przez chwilę przyglądały mu się w milczeniu. Słyszał kto coś podobnego mruknęła panni Evelyn. On się zakochał w duchu! obwieściła panni Judea. Dopiero potem się o tym dowiedziałem. Po czym? Kiedy już zaczęło mi na niej zależeć. Zaczęło mu zależeć! Czy to nie słodkie? W tych czasach już się tak nie mówi. Cicho bądz, ty głupia! ucięła panni Judea. Nie ma nic staroświeckiego w do-brej starej miłości.Cieszę się, że on też cierpi. Pan Jezus płacze, kiedy wygadujesz takie rzeczy.Ona nie życzy ci zle zwróciłasię przepraszająco do Dona. Ale ma rację.W tej chwili sprawy tak się potoczyły, że cierpimy wszyscy.z wy-jątkiem jednej osoby. Kto to jest?! krzyknęła gniewnie panni Judea.Całkiem jakby miała zamiar zła-pać tę osobę i dobrze natrzeć jej uszu. Kobieta, która zabiła Sylvie.Panni Judea uśmiechnęła się niespodziewanie. A, wreszcie się coś dzieje.To dlatego przyszedłeś, co? %7łeby dopaść morderczynię.Ciekawe, co też chodziło jej po głowie.Voodoo? Trujące mikstury? Nie wiem, dlaczego przyszedłem.Słyszałem, jak mówicie o Gladys, i pomyślałem,że mogłaby mi coś poradzić.Panni Evelyn podniosła na niego zdumione oczy. Chcesz porozmawiać z Gladys? Osobiście? Nie mam telefonu.Obie staruszki wycofały się na tyły kuchni i przez chwilę naradzały się przyciszony-mi głosami.Don zjadł ciasteczko, czekając na zakończenie tej konferencji.Było bardzosmaczne.Kiedy zdołały je upiec? A ile takich ciasteczek Gladys pożera za jednym po-siedzeniem? Musimy ją spytać zdecydowała panni Judea, kiedy znowu do niego podeszły.179 Ale tak trudno nam teraz chodzić po schodach dodała panni Evelyn. Czyzechciałbyś pójść razem z nami? Będziesz musiał zaczekać przed pokojem Gladys.I le-piej mów do niej panni Gladys , chociaż my tego nie robimy.Jesteśmy od niej starsze,a ty nie. Obiecaj, że nie wejdziesz, dopóki Gladys cię nie zaprosi dodała panni Judea.Zgodził się bez oporów [ Pobierz całość w formacie PDF ]