Pokrewne
- Strona Główna
- KS. DR PROF. MICHAŁ SOPOĆKO MIŁOSIERDZIE BOGA W DZIEŁACH JEGO TOM IV
- Moorcock Michael Zeglarz Morz Przeznaczenia Sagi o Elryku Tom III
- Moorcock Michael Zwiastun Bur Sagi o Elryku Tom VIII (SCAN da
- Cole Courtney Beautifully Broken. Tom 3. Zanim miłoć nas połšczy
- Moorcock Michael Sniace miasto Sagi o Elryku Tom IV
- Moorcock Michael Znikajaca Wi Sagi o Elryku Tom V (SCAN dal 8
- Winston S. Churchill Druga Wojna Swiatowa[Tom 3][Księga 2][1995]
- Tom Clancy Jack Ryan, Jr. 05 Zwierzchnik [2014]
- Hogan James P Najazd z przeszlosci
- Jordan Robert Sciezka sztyletow (SCAN dal 106
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- streamer.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przez następne pół godziny nie posunął się ani o pół kroku w swoich zamia-rach.Mimo podniecenia musiał jednak zauważyć, że Tiril w niczym nie jest po-dobna do spłoszonej, ale posłusznej, przytłoczonej poczuciem winy Carli.Zresztądlaczego miałaby być podobna, przecież nie były ze sobą spokrewnione.Tiril zachowywała się uprzejmie jak zawsze.Często ten jej niezmiennie do-bry humor denerwował konsula, teraz jednak cieszyło go, że dziewczynka zawszestarała się czynić dobrze, nigdy nie chciała nikogo zranić.To jednak do niczego nie prowadzi.Powinien bardziej stanowczo zmierzać docelu. Czy tatuś mógłby rozebrać swoją małą córeczkę? Nie, sama daję sobie znakomicie radę roześmiała się Tiril. Carla jednak bardzo to lubiła i zawsze chciała, żebym to robił. Naprawdę? Trudno mi w to uwierzyć.Przecież Carla była taka nieśmiała! Wobec mnie nie.Zawsze wieczorem pozwalała mi się rozbierać.Straszniemi brakuje tej ceremonii.Zrób swojemu tatusiowi tę przyjemność i pozwól!Tiril wstała z miejsca.Nie wiedziała, co począć, wahała się między tak typo-wym dla niej pragnieniem, by spełniać życzenia innych, obowiązkiem posłuszeń-stwa wobec rodziców, a bardzo intensywną, wciąż narastającą niechęcią.To nie jest w porządku!Całe jej zachowanie, cała postawa, dawały wyraz temu uczuciu.Przełknęła ślinę i zebrawszy się na odwagę powiedziała: Myślę, że jestem już za duża, żeby mnie rodzice rozbierali do snu. Ale my nie jesteśmy.83Przerwał spłoszony.Trzeba bardziej uważać na słowa.Konsul Dahl podszedł bliżej, oplótł jednym ramieniem jej barki, z dreszczemrozkoszy dotykał palcami dziewczęcych piersi.Och, jest cudowna! Drugą rękątrzymał mocno obie dłonie Tiril. Chodz, kochanie! Usiądziemy na twoim łóżku i porozmawiamy! My obojewłaściwie nigdy ze sobą nie rozmawiamy.To prawda, Tiril musiała przyznać mu rację.Ale siedzieć na łóżku razem z ojcem? I dlaczego on się tak poci? Trzęsie sięjakoś obrzydliwie. Czy ojciec jest chory? Chory? Nie! Chociaż tak, jestem, jestem chory! Natychmiast uchwyciłsię tej myśli. Potrzebuję masażu, a mama wyjechała.Carli też nie ma.A onaumiała mi zawsze pomóc, była bardzo zręczna.Popatrz, moje dziecko, teraz zdej-mę koszulę.i położę się, o, tak.a ty pomasujesz moje obolałe plecy.Tiril przyglądała mu się z niedowierzaniem.Pojęcia nie miała, co myśleć.Sko-ro jednak Carla to robiła, to chyba i ona powinna.Fu! Jak obrzydliwie ojciec wygląda bez koszuli! Za nic nie miała ochoty do-tykać tej białej, obwisłej skóry, pokrytej w różnych miejscach kępkami włosów.Jednak Carla podobno dotykała.A poza tym trzeba być posłusznym wobecswoich rodziców.Więc chyba będzie musiała.Nieszczęsna Carla.To właśnie wtedy Tiril powzięła pierwsze podejrzenia, dlaczego Carla zrobi-ła tę straszną, tragiczną rzecz.Ale było to tylko słabiutkie, niepewne przeczucie.Tiril wiedziała przecież tak niewiele o tej stronie życia i nawet w najkoszmarniej-szym śnie nie objawiłaby jej się prawda.Z największą niechęcią zaczęła masować barki leżącego na łóżku konsula,a on uśmiechał się lubieżnie.Całą siłą woli Tiril musiała powstrzymywać grymasobrzydzenia, kiedy palcami dotykała jego skóry.Po chwili konsul poprosił, byteraz pomasowała mu klatkę piersiową.Pot spływał ciurkiem po białej skórze,ręce Tiril ślizgały się, a on jęczał i stękał tak okropnie. Czy ojca to boli? zapytała niepewnie.Najchętniej przerwałaby towszystko i uciekła.On tymczasem otworzył oczy, uniósł ręce i zaczął ją gładzić po ramionach. Och, to rozkoszne, cudowne! Jeszcze! Jeszcze!Próbował przyciągnąć ją do siebie, układał usta jak do pocałunku, Tiril niebyła w stanie sobie wyobrazić, że mogłoby do tego dojść, ale żeby go nie urazić,udała atak kaszlu i odwróciła głowę.Uciec nie mogła, bo trzymał ją mocno. Masuj mnie, masuj! Właśnie tego mi potrzeba, moja dziecinko! Poczekaj!Nie sięgasz jak trzeba do prawego boku, najlepiej usiądz na mnie okrakiem! No,już, już! Carla zawsze tak robiła.Ona była bardzo zręczna.I twoja mama też.Chyba nie chciałabyś okazać się gorsza?84Tiril zaciskała zęby.Myśl wydała jej się groteskowa, choć nie wiedziała, dla-czego [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl agnieszka90.opx.pl
.Przez następne pół godziny nie posunął się ani o pół kroku w swoich zamia-rach.Mimo podniecenia musiał jednak zauważyć, że Tiril w niczym nie jest po-dobna do spłoszonej, ale posłusznej, przytłoczonej poczuciem winy Carli.Zresztądlaczego miałaby być podobna, przecież nie były ze sobą spokrewnione.Tiril zachowywała się uprzejmie jak zawsze.Często ten jej niezmiennie do-bry humor denerwował konsula, teraz jednak cieszyło go, że dziewczynka zawszestarała się czynić dobrze, nigdy nie chciała nikogo zranić.To jednak do niczego nie prowadzi.Powinien bardziej stanowczo zmierzać docelu. Czy tatuś mógłby rozebrać swoją małą córeczkę? Nie, sama daję sobie znakomicie radę roześmiała się Tiril. Carla jednak bardzo to lubiła i zawsze chciała, żebym to robił. Naprawdę? Trudno mi w to uwierzyć.Przecież Carla była taka nieśmiała! Wobec mnie nie.Zawsze wieczorem pozwalała mi się rozbierać.Straszniemi brakuje tej ceremonii.Zrób swojemu tatusiowi tę przyjemność i pozwól!Tiril wstała z miejsca.Nie wiedziała, co począć, wahała się między tak typo-wym dla niej pragnieniem, by spełniać życzenia innych, obowiązkiem posłuszeń-stwa wobec rodziców, a bardzo intensywną, wciąż narastającą niechęcią.To nie jest w porządku!Całe jej zachowanie, cała postawa, dawały wyraz temu uczuciu.Przełknęła ślinę i zebrawszy się na odwagę powiedziała: Myślę, że jestem już za duża, żeby mnie rodzice rozbierali do snu. Ale my nie jesteśmy.83Przerwał spłoszony.Trzeba bardziej uważać na słowa.Konsul Dahl podszedł bliżej, oplótł jednym ramieniem jej barki, z dreszczemrozkoszy dotykał palcami dziewczęcych piersi.Och, jest cudowna! Drugą rękątrzymał mocno obie dłonie Tiril. Chodz, kochanie! Usiądziemy na twoim łóżku i porozmawiamy! My obojewłaściwie nigdy ze sobą nie rozmawiamy.To prawda, Tiril musiała przyznać mu rację.Ale siedzieć na łóżku razem z ojcem? I dlaczego on się tak poci? Trzęsie sięjakoś obrzydliwie. Czy ojciec jest chory? Chory? Nie! Chociaż tak, jestem, jestem chory! Natychmiast uchwyciłsię tej myśli. Potrzebuję masażu, a mama wyjechała.Carli też nie ma.A onaumiała mi zawsze pomóc, była bardzo zręczna.Popatrz, moje dziecko, teraz zdej-mę koszulę.i położę się, o, tak.a ty pomasujesz moje obolałe plecy.Tiril przyglądała mu się z niedowierzaniem.Pojęcia nie miała, co myśleć.Sko-ro jednak Carla to robiła, to chyba i ona powinna.Fu! Jak obrzydliwie ojciec wygląda bez koszuli! Za nic nie miała ochoty do-tykać tej białej, obwisłej skóry, pokrytej w różnych miejscach kępkami włosów.Jednak Carla podobno dotykała.A poza tym trzeba być posłusznym wobecswoich rodziców.Więc chyba będzie musiała.Nieszczęsna Carla.To właśnie wtedy Tiril powzięła pierwsze podejrzenia, dlaczego Carla zrobi-ła tę straszną, tragiczną rzecz.Ale było to tylko słabiutkie, niepewne przeczucie.Tiril wiedziała przecież tak niewiele o tej stronie życia i nawet w najkoszmarniej-szym śnie nie objawiłaby jej się prawda.Z największą niechęcią zaczęła masować barki leżącego na łóżku konsula,a on uśmiechał się lubieżnie.Całą siłą woli Tiril musiała powstrzymywać grymasobrzydzenia, kiedy palcami dotykała jego skóry.Po chwili konsul poprosił, byteraz pomasowała mu klatkę piersiową.Pot spływał ciurkiem po białej skórze,ręce Tiril ślizgały się, a on jęczał i stękał tak okropnie. Czy ojca to boli? zapytała niepewnie.Najchętniej przerwałaby towszystko i uciekła.On tymczasem otworzył oczy, uniósł ręce i zaczął ją gładzić po ramionach. Och, to rozkoszne, cudowne! Jeszcze! Jeszcze!Próbował przyciągnąć ją do siebie, układał usta jak do pocałunku, Tiril niebyła w stanie sobie wyobrazić, że mogłoby do tego dojść, ale żeby go nie urazić,udała atak kaszlu i odwróciła głowę.Uciec nie mogła, bo trzymał ją mocno. Masuj mnie, masuj! Właśnie tego mi potrzeba, moja dziecinko! Poczekaj!Nie sięgasz jak trzeba do prawego boku, najlepiej usiądz na mnie okrakiem! No,już, już! Carla zawsze tak robiła.Ona była bardzo zręczna.I twoja mama też.Chyba nie chciałabyś okazać się gorsza?84Tiril zaciskała zęby.Myśl wydała jej się groteskowa, choć nie wiedziała, dla-czego [ Pobierz całość w formacie PDF ]