[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Swojej wełny wyrzucić nie może.Za-łóżmy, że pani Davis dodziubie się czegoś twardego, niech będzie, sprowadzi tuwszystkie władze i całe społeczeństwo, zaczną rozwijać kłębki.Na węgiel na-tknąć się nie mają prawa, po kolejnej zamianie w żadnym kłębku nie znajdą nicze-go.Arabella, która potrafiła przeżyć prawie dwadzieścia lat ze znienawidzonymmężczyzną, nie ujawniając swoich uczuć, bez wątpienia potrafi zachować spokóji teraz.Zniknięciem diamentu poczuje się zapewne wstrząśnięta, ale nie powieani słowa i wstrząs ukryje pod zwyczajnym zdenerwowaniem, do zdenerwowaniabędzie miała prawo, może nawet spazmować i nikogo to nie zdziwi.Pani Daviszaś wyjdzie na idiotkę, Marietta sama chętnie zaświadczy, że od śmierci pułkow-41 nika zdradzała objawy jakiejś dziwnej obsesji, jakby trochę zwariowała.Sprawadiamentu znów upadnie.Oczywiście, tak należałoby to załatwić, gdyby cała afera wybuchła, zanim onazdąży się stąd legalnie oddalić.Z drugiej strony jednakże Arabella będzie przecież wiedziała, że ktoś ukradłjej diament, i to w ostatnim czasie.Zapewne bez trudu odgadnie, kto.Prędzejczy pózniej każe ścigać pokojówkę, twierdząc, na przykład, że ukradła jej cośinnego, naszyjnik z rubinów albo perły, albo cokolwiek.Ma dość pieniędzy, że-by zatruć życie Marietty i nawet szantaż tu nie pomoże, bo w takich sytuacjachzabija się szantażystę.No, powiedzmy.Diament leży w bezpiecznym miejscurazem z wyjaśniającym listem, Arabella zaś płaci.Jeśli Marietta zginie, wszystkozostanie ujawnione, Arabella skompromitowana nieodwołalnie.No rzeczywiście, doskonałe rozwiązanie! Marietta wcale nie chce ginąć,a kompromitacja Arabelli potrzebna jest jej akurat jak piąte koło u wozu.Zależyjej wyłącznie na tej cudownej zdobyczy, która wszelki lęk przed nędzą na wiekiusunie poza horyzont.Zatem absolutnie nie można dopuścić, żeby pani Davis wygłupiła się z dono-sem.Tę ostatnią kwestię Marietta postanowiła rozważyć pózniej, na spokojnie, kie-dy już dokona podstawowych i najpilniejszych zabiegów.Szkatułka z drzewa sandałowego stała w sypialni, na niskim stoliczku, oboktoalety.Arabella, która w czasie pierwszego małżeństwa starała się nie opuszczaćswoich apartamentów co najmniej do południa, teraz radośnie schodziła do jadalnio jakiejś upiornie wczesnej godzinie, wpół do dziewiątej na przykład, na wspólneśniadanie z narzeczonym, który przybywał z wizytą o świcie.George młodszy,zakochany bardziej niż we wczesnej młodości, szalał na granicy przyzwoitości,twierdząc przy tym, że bez Arabelli nic mu nie smakuje.Marietta za te poglądybyła mu głęboko wdzięczna.Już o dziewiątej pozbyła się swojej pani, obarczona obowiązkiem przygoto-wania stroju na popołudnie.Niecierpliwie czekała, aż pójdzie sobie także dziewkaod czyszczenia kominków, wyjmując przez ten czas suknię i dobierając do niejpantofelki.Kilka par ustawiła na podłodze wokół szkatułki i klęczała wśród nich,symulując głęboki namysł.Dziewka poszła precz.Zaledwie Marietta zdążyła dokonać zamiany kłębkówi zamknąć szkatułkę zakrzywioną szpilką, do sypialni wkroczyła pani Davis.Wyjęty ze szkatułki kłębek Marietta trzymała jeszcze w ręku.W fałdachobfitej spódnicy miała dość niezauważalnych kieszeni, w których się łatwo mie-ścił, ale nie mogła teraz w tych fałdach gmerać.Jednym zręcznym ruchem wsu-nęła go pod niski stoliczek i obejrzała się na zarządczynię. Ach, jak to dobrze, że pani tu przyszła  rzekła z szacunkiem. Niemogę się sama zdecydować, czy do tej liliowej sukni lepsze będą różowe czy42 niebieskie? Bo ten fiolet chyba za ciemny? Identycznego koloru nie mamy.Jakpani sądzi?Zdaniem pani Davis dla Arabelli najstosowniejszy był wór pokutny, ale niezamierzała wyjawić swojej opinii.Nagła grzeczność zazwyczaj aroganckiej Ma-rietty wydała się jej podejrzana.Niechętnie rzuciła okiem na pantofle i suknię. Sama te rzeczy wiesz najlepiej  zauważyła sucho. Zmień suknię, jeślimasz kłopot.Lady Blackhill chętnie pojedzie do miasta i kupi pantofle we właści-wym kolorze.Zamówi sobie.Wtedy ją w to ubierzesz.Dziwię ci się, dotychczasnie pytałaś mnie o zdanie.Na takie uwagi Marietta umiała reagować. Ach, bo zawsze kolory pasowały.Dziękuję pani, to doskonały pomysł, takzrobię!Pani Davis stała nad nią jak kat, coś węsząc.Marietta była naprawdę zręcz-na, chowaną do szafy suknią rozmiotła poustawiane parami pantofle, wyjęła in-ną, zieloną, tak ciemną, że prawie czarną, bo w zasadzie Arabellę wciąż jeszczeobowiązywała żałoba, którą w zaciszu domowym łagodziła, czym mogła [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnieszka90.opx.pl