[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie pomyliły się.Niebawem zlizywały bezcenny płyn wyciekający spod dwóch krągłych kamieni.Obok nich pojawił się zając i struś.Zafascynowany Suti usiadł.Szlachetność zwierząt i ich zadowolenie były widowiskiem niezwykłym -zachowa je w pamięci jako wspomnienie wieczności.Ręka Efraima dotknęła jego ramienia.-Lubisz pustynię, mały.To nałóg.Jeśli nie będziesz z nim walczył, w końcu zobaczysz potwora o ciele lwa i głowie sokoła, którego żaden myśliwy nie przeszyje strzałami ani nie schwyta na lasso.Ale dla ciebie będzie za późno.Potwór chwyci cię pazurami i uniesie w ciemność.-Dlaczego nienawidzisz Egipcjan?-Z pochodzenia jestem Hetytą.Nigdy nie pogodzę się ze zwycięstwem Egiptu.Tu, na szlaku, to ja jestem panem.-Od jak dawna kierujesz ekipami górników?-Od pięciu lat.-Nie zrobiłeś fortuny?-Jesteś zbyt ciekawy.-Jeśli tobie się nie udało, mnie też będzie trudno.-A kto mówi, że mi się nie udało?-Uspokoiłeś mnie.-Nie ciesz się na zapas.-Skoro jesteś bogaty, to po co się męczysz i trudzisz?-Nie znoszę doliny, pól i rzeki.Choćbym był ładowany złotem, nie porzucę moich kopalń.-Ładowany złotem.Podoba mi się to określenie.Jak dotąd każesz nam eksploatować jałowe pustynie.-Dobry z ciebie obserwator, mały.Ale czy może być lepsze ćwiczenie? Kiedy zacznie się poważna praca, najsilniejsi będą gotowi do grzebania we wnętrznościach góry.-Im wcześniej, tym lepiej.-Tak ci się spieszy?-Na co czekać?-Wielu narwańców wyruszyło na szlak złota i prawie wszyscy przegrali.-Żyły nie są rozpoznane?-Mapy należą do świątyń i tam pozostają.Tego, co próbuje kraść złoto, natychmiast aresztuje policja pustyni.-Nie można tego uniknąć?-Ich psy są wszędzie.-Ty masz mapy w głowie.Brodacz przysiadł obok Sutiego.-Kto ci to powiedział?-Bądź spokojny, nikt.Nie jesteś człowiekiem, który mógłby przechowywać dokumenty gdzie indziej.Efraim podniósł kamień, ścisnął go w palcach i skruszył.-Jeśli chcesz mnie nabrać, zniszczę cię.-Ile razy mam ci powtarzać, że moim jedynym celem jest bogactwo? Chcę mieć olbrzymią posiadłość, konie, wozy, służbę, sosnowy las.-Sosnowy las? Tego nie ma w Egipcie.-A kto mówi o Egipcie? Nie mogę już pozostać w tym przeklętym kraju.Chciałbym urządzić się w Azji, w jakimś księstwie, gdzie nie dotarła armia faraona.-Zaczynasz mnie interesować, chłopcze.Jesteś kryminalistą, prawda?Suti milczał.-Poszukuje cię policja i masz nadzieję ujść przed nią, ukrywając się wśród górników.To uparci tropiciele.Zrobią wszystko, żeby cię przyłapać.-Tym razem nie wezmą mnie żywego.-Siedziałeś w więzieniu?-Już nigdy mnie tam nie zamkną.-Jaki sędzia cię poszukuje?-Pazer, dziekan przedsionka.Efraim gwizdnął z podziwu.-Gruba sztuka z ciebie! Kiedy on umrze, wielu takich jak ty będzie świętować.-On jest uparty.-Może los nie będzie mu sprzyjał.-Mam pustą sakiewkę i spieszy mi się.-Podobasz mi się, mały, ale nie podejmę żadnego ryzyka.Od jutra drążymy na dobre.Zobaczymy, do czego jesteś zdolny.Efraim podzielił swoich ludzi na dwie ekipy.Pierwsza, liczniejsza, zbierała miedź, niezbędną do produkcji narzędzi, zwłaszcza do nożyc kamieniarzy.Rozdrobniony i wypłukany metal przetapiano na miejscu wydobycia w prostych piecach, po czym wlewano w formy.Synaj i pustynie dostarczały znacznych ilości miedzi, którą importowano także z Syrii i zachodniej Azji, tak wiele potrzebowały jej stowarzyszenia budowniczych.Sporo zużywała też armia, jako stopu z cyną na solidne ostrza.Druga ekipa, do której należał Suti, liczyła niespełna tuzin zdecydowanych na wszystko ludzi.Każdy z nich wiedział, że teraz zaczynają się prawdziwe trudności.Przed nimi były korytarze, usta piekieł otwarte na głębie, w których może krył się skarb.Na szyjach górników wisiały skórzane woreczki; napełnią się w przypadku powodzenia.Mieli na sobie tylko skórzane spódniczki, a ciała natarli piaskiem.Kto pójdzie pierwszy? To było najlepsze, ale i najniebezpieczniejsze miejsce.Wypchnięto Sutiego.Odwrócił się i uderzył.Powstała ogólna bijatyka.Przerwał ją Efraim, podnosząc za włosy niskiego zapaśnika, który zawył z bólu.-Ty idziesz pierwszy -rozkazał.Ustawiła się kolejka.Przejście było ciasne, górnicy pochylali się, szukając jakiegoś oparcia.Ich spojrzenia ślizgały się po ścianach, wypatrując śladów cennego metalu, którego natury Efraim nie sprecyzował.Ten, który szedł na przedzie, był zbyt szybki i wzniósł obłok kurzu.Drugi, dusząc się, pchnął go w plecy.Zaskoczony tym przodownik stracił równowagę i zsunął się do stóp pochyłości.Poszukiwacze próbowali postawić go na nogi.-Zemdlał -stwierdził jeden.-Tym lepiej -odparł drugi.Odzyskawszy nieco siły, w przytłaczającej atmosferze, posuwali się w głąb kopalni.-O, tutaj, złoto! Na odkrywcę natychmiast rzuciło się dwóch zawistnych; przewrócili go.-Głupiec! To tylko błyszcząca skała.Suti z każdym krokiem czuł się bardziej zagrożony.Postępujący za nim myśleli jedynie o tym, jak się go pozbyć.Z instynktem dzikiego zwierzęcia schylił się, dokładnie w chwili gdy go napadli, próbując rozwalić mu czaszkę wielkim kamieniem.Pierwszy z napastników przeleciał mu przez głowę i Suti połamał mu żebra kopniakami.-Rozwalę następnego -oznajmił.-Czyście zwariowali? Jeśli tak dalej pójdzie, nikt stąd nie wyjdzie.Albo się podzielimy, albo się zaraz pozabijamy.Ci, co jeszcze ocaleli, wybrali pierwsze rozwiązanie.Wczołgali się w inny korytarz [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnieszka90.opx.pl