[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Czy oni ci absolutnie nic nie powiedzieli? Jakoś cię wystroimy.Trzeba to będzie załatwić.Dystyngowany lokaj otworzył drzwi, stanął z boku i wpuścił ich do środka.- Pan Gerald Champneys dzwonił do jaśnie pani.Bardzo pragnął z panią rozmawiać, ale nie zostawił żadnej wiadomości.„Założę się, że bardzo pragnął z nią rozmawiać” - pomyślał Edward.„Przynajmniej znam teraz swoje nazwisko.Ale kimże ona jest? Lokaj zwracał się do niej »jaśnie pani«.Po co chciała ukraść naszyjnik? Czyżby karciane długi?”W odcinkowych powieściach, które czasami czytywał, piękne i utytułowane bohaterki były zawsze doprowadzone do rozpaczy z powodu karcianych długów.Lokaj odprowadził Edwarda i przekazał go w ręce sprawnego, służącego.Wystarczył kwadrans i Edward dołączył do swej gospodyni, w wytwornym, pochodzącym z Savile Row, stroju wieczorowym, który leżał na nim jak ulał.Wielkie nieba! Co za noc!Pojechali samochodem do sławnego Ritsona.Podobnie jak inni, Edward czytywał skandalizujące notatki na temat Ritsona.Każdy, kto liczył się w towarzystwie, wcześniej czy później pokazywał się u Ritsona.Edward obawiał się jedynie, że może spotkać kogoś, kto znał prawdziwego Edwarda Champneysa.Pocieszał się jednak myślą, że prawdziwy Edward z pewnością od kilku lat przebywał poza Anglią.Siedzieli przy stoliku pod ścianą i popijali koktajle.Koktajle! Dla naiwnego Edwarda koktajle stanowiły kwintesencję hulaszczego życia.Dziewczyna, otulona wspaniałym haftowanym szalem, nonszalancko sączyła swojego drinka.Nagle zrzuciła szal i wstała.- Zatańczmy.Jedyną czynnością, którą Edward doprowadził do perfekcji, był taniec.Gdy razem z Maud tańczyli w Palais de Danse, inni, mniej znakomici tancerze, stali i obserwowali ich z podziwem.- O mało nie zapomniałam - powiedziała nagle dziewczyna.- Masz naszyjnik?Wyciągnęła rękę.Edward, całkowicie oszołomiony, wyjął naszyjnik z kieszeni i podał jej.Ku jego absolutnemu zdumieniu, dziewczyna spokojnie zapięła go sobie na szyi, po czym uśmiechnęła się promiennie.- Teraz - powiedziała cicho - zatańczymy.Tańczyli.I nic doskonalszego nigdy nie widziano u Ritsona.Kiedy wreszcie wrócili do stolika, starszy dżentelmen o szarmanckim wyglądzie zagadnął towarzyszkę Edwarda:- Ach! Lady Noreen, jak zwykle tańcząca! Tak, tak.Czy kapitan Folliot jest tu dziś wieczorem?- Jimmy miał wypadek.Skręcił nogę w kostce.- Co też pani mówi! Jak to się stało?- Na razie brak szczegółów.Roześmiała się i odeszła.Edward szedł za nią.Kręciło mu się w głowie.Teraz już wiedział.Lady Noreen Eliot, słynna lady Noreen Eliot we własnej osobie, dziewczyna, o której mówiła cała Anglia.Podziwiana za swą urodę i odwagę przywódczyni grupy znanej jako Klub Złotej Młodzieży.Ostatnio zostały ogłoszone jej zaręczyny z Jamesem Folliotem, kapitanem Kawalerii Królewskiej odznaczonym Krzyżem Wiktorii.Ale o co chodziło z tym naszyjnikiem? Ciągle nie mógł tego zrozumieć.Zdawał sobie sprawę, że może się zdemaskować, ale musiał wiedzieć.Kiedy usiedli, rozpoczął rozmowę na ten temat.- Dlaczego, Noreen? - zapytał.- Powiedz mi, dlaczego?Uśmiechnęła się sennie, jej oczy błądziły gdzieś daleko; nadal zauroczona była tańcem.- Przypuszczam, że trudno ci to zrozumieć.Człowiek czuje się znudzony jednostajnością.Wiecznie to samo.Poszukiwanie skarbów było dobre na jakiś czas, ale w końcu wszystko się nudzi.„Kradzieże” - to był mój pomysł.Wpisowe pięćdziesiąt funtów i udział w zyskach.Ta jest trzecia.Razem z Jimmym wylosowaliśmy Agnes Lorellę.Znasz zasady?.Kradzieży trzeba dokonać w ciągu trzech dni, łup zaś należy nosić na sobie przynajmniej przez godzinę w miejscu publicznym, w przeciwnym razie traci się wpisowe i płaci karę w wysokości stu funtów.To pech, że Jimmy skręcił nogę, ale i tak zgarnęliśmy pulę.- Ach tak - powiedział Edward.- Rozumiem.Noreen nagle wstała, otulając się szalem.- Zabierz mnie gdzieś.Na przykład do doków.Gdzieś, gdzie jest strasznie i podniecająco.Poczekaj chwilę.- Zdjęła z szyi diamenty.- Lepiej znów je schowaj, nie chcę zostać zamordowana z ich powodu.Opuścili Ritsona.Samochód stał przy bocznej, wąskiej i ciemnej ulicy.Kiedy skręcili za róg, przy krawężniku zatrzymał się jakiś wóz, z którego wyskoczył młody człowiek.- Dzięki Bogu, Noreen! Nareszcie cię znalazłem.Diabli wszystko wzięli.Jimmy odjechał niewłaściwym samochodem.Bóg jeden wie, gdzie są teraz diamenty.Jesteśmy w piekielnych kłopotach.Lady Noreen wpatrywała się w niego z niedowierzaniem.- Co to ma znaczyć? Przecież mamy diamenty [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnieszka90.opx.pl