Pokrewne
- Strona Główna
- Simak Clifford D Dzieci naszych dzieci (SCAN dal
- Bulyczow Kiryl Ludzie jak ludzie (SCAN dal 756
- Heyerdahl Thor Aku Aku (SCAN dal 921)
- Moorcock Michael Zwiastun Bur Sagi o Elryku Tom VIII (SCAN da
- McCaffrey Anne Lackey Mercedes Statek ktory poszukiwal (SCAN d
- Moorcock Michael Znikajaca Wi Sagi o Elryku Tom V (SCAN dal 8
- Kaye Marvin Godwin Parke Wladcy Samotnosci (SCAN dal 108
- Norton Andre Lackey Mercedes Elfia Krew (SCAN dal 996)
- Musso Guillaume Kim bylbym bez ciebie
- Susan C. W. Abbotson Critical Companion to Arthur Mi
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- psmlw.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wszystko będzie dobrze.Herkules Poirot pani pomoże!Pan Opalsen zwrócił się do inspektora policji:- Sądzę, że nie będziecie panowie mieli nic przeciwko temu, jeżeli poproszę o zajęcie się tą sprawą również i tego dżentelmena?- Ależ oczywiście, proszę pana - odparł uprzejmie mężczyzna, choć z całkowitą obojętnością.- Być może teraz pańska małżonka poczuje się nieco lepiej i zapozna nas z faktami.Pani Opalsen popatrzyła bezradnie na Poirota.Ten poprowadził ją z powrotem w kierunku fotela.- Proszę usiąść, madame, i opowiedzieć nam wszystko w miarę spokojnie.Zapanowawszy zatem nad emocjami, pani Opalsen ostrożnie osuszyła oczy i zaczęła mówić:- Po obiedzie weszłam na górę po perły, aby pokazać je obecnemu tu panu Poirotowi.Pokojówka z hotelu i Celestine były w sypialni, jak zwykle.- Proszę mi wybaczyć, madame, ale co to znaczy “jak zwykle”?Wyjaśnił to pan Opalsen:- Zarządziłem, aby nikt nie wchodził do pokoju, jeśli nie ma w nim Celestine, pokojówki żony.Pokojówka pracująca w hotelu rano sprząta sypialnię w obecności Celestine, a po obiedzie przychodzi przygotować łóżka w tych samych okolicznościach.Inaczej nie weszłaby do pokoju.- Zatem, tak jak mówiłam - ciągnęła dalej pani Opalsen - weszłam na górę.Podeszłam do szuflady, o tutaj - wskazała na dolną szufladę z prawej strony toaletki - wyjęłam szkatułkę z biżuterią i otworzyłam ją.Wyglądała tak jak zazwyczaj, ale pereł w środku nie było!Inspektor zajęty był notowaniem.- Kiedy widziała je pani po raz ostatni? - zapytałem.- Były tam, gdy schodziłam na obiad.- Jest pani tego pewna?- Całkowicie.Zastanawiałam się, czy ich nie włożyć, ale w końcu zdecydowałam się na szmaragdy, a perły odłożyłam z powrotem do szkatułki.- Kto zamknął szkatułkę?- Ja.Kluczyk na łańcuszku stale noszę na szyi - mówiąc to, wyjęła go.Inspektor obejrzał kluczyk dokładnie, po czym wzruszył ramionami.- Złodziej musiał mieć duplikat.To zresztą nic trudnego.Zamek wydaje się całkiem prosty.Co pani zrobiła po zamknięciu szkatułki?- Włożyłam ją z powrotem do dolnej szuflady, zawsze ją tam trzymam.- Nie zamknęła pani szuflady?- Nie, nigdy tego nie robię.Moja pokojówka za każdym razem zostaje tu aż do mego powrotu, więc nie ma takiej potrzeby.Twarz inspektora poszarzała.- Mam rozumieć, że klejnoty były tam, gdy zeszła pani na obiad, i że od tego czasu pokojówka nie opuszczała sypialni?Nagle, jak gdyby groza sytuacji dopiero do niej dotarła, Celestine wydała przeszywający pisk i rzuciła się w kierunku Poirota, wylewając z siebie potok niespójnej francuszczyzny.Ależ ta sugestia jest niedorzeczna! Jakże ona mogłaby ograbić madame! Policja dobrze wie, że to niemożliwe! Jednak monsieur, który jest Francuzem.- Belgiem - wtrącił Poirot, ale Celestine nie zwróciła na to uwagi.Monsieur nie stałby z boku i nie przyglądałby się spokojnie, jak bezpodstawnie się ją oskarża, pozwalając jednocześnie, aby pokojówce z hotelu postępek taki uszedł płazem.Nigdy jej nie lubiła, taka krzykliwa, czerwona na twarzy, urodzona złodziejka.Od samego początku mówiła, że tamta nie jest uczciwa.Bacznie też ją obserwowała, kiedy ta sprzątała pokój madame! Niech ci idioci policjanci ją przeszukają, a na pewno znajdą przy niej perły!Chociaż ta oracja została wygłoszona bardzo szybką i zjadliwą francuszczyzną, Celestine naszpikowała ją takim bogactwem gestów, że pracująca w hotelu pokojówka w końcu pojęła jej ogólny sens.Poczerwieniała na to ze złości,- Jeżeli ta cudzoziemka twierdzi, że wzięłam perły, to kłamie! - oznajmiła zapalczywie.- Nigdy ich nawet nie widziałam.- Przeszukajcie ją - krzyczała tamta - a znajdziecie je przy niej!- Kłamiesz, słyszysz? - odparła pracująca w hotelu pokojówka, przesuwając się w kierunku tamtej.- Sama je ukradła, a teraz chce to zwalić na mnie.Patrzcie ją, byłam w pokoju niecałe trzy minuty, zanim weszła pani, a ona siedzi tu przez cały czas, jak zwykle, niczym kot pilnujący myszy.Inspektor popatrzył dociekliwie na Celestine.- Czy to prawda? W ogóle nie opuszczałaś pokoju?- Właściwie nie zostawiłam jej samej - niechętnie przyznała Celestine - ale dwukrotnie weszłam przez te drzwi do swego pokoju: raz, żeby wziąć szpulkę bawełny, i raz po nożyczki.Wtedy musiała to zrobić.- Nie było cię mniej niż minutę - gniewnie odparta tamta.- Wpadłaś tam i wyskoczyłaś z powrotem.Będę zadowolona, gdy policja mnie przeszuka.Nie mam się czego bać.W tej samej chwili dało się słyszeć pukanie do drzwi.Inspektor poszedł je otworzyć.Twarz mu się rozjaśniła, gdy zobaczył, kto za nimi stoi.- Ach! - powiedział - bardzo dobrze się składa.Posłałem po policjantkę, aby można było zrewidować kobiety, i właśnie przyszła.Zechce pani udać się z nią do sąsiedniego pokoju.Popatrzył na pokojówkę z hotelu, która przechodząc przez próg, gwałtownie odrzuciła do tyłu głowę.Policjantka podążała tuż za nią.Młoda Francuzka, szlochając, osunęła się na krzesło.Poirot rozglądał się po pokoju, którego szkic zamieszczam poniżej.- Dokąd prowadzą te drzwi? - zapytał, wskazując głową na te, które znajdowały się przy oknie.- Do następnego apartamentu, jak sądzę - odparł inspektor.- W każdym razie po tej stronie są zaryglowane.Poirot podszedł do nich, spróbował je otworzyć, odsunął rygiel, po czym spróbował otworzyć je jeszcze raz.- Po tamtej także - zauważył.- No cóż, wydaje się, że należy je wykluczyć.- Zbliżył się do okien, przyglądając się po kolei każdemu z nich.- I znowu nic.Nie ma nawet balkonu.- Nawet gdyby był - odparł zniecierpliwiony inspektor - nie rozumiem, w czym by nam pomógł, skoro pokojówka nie opuszczała sypialni.- Evidemment - stwierdził Poirot bez cienia zakłopotania.- Jako że mademoiselle jest pewna, iż nie opuszczała sypialni.Dalszą rozmowę przerwało ponowne pojawienie się pokojówki z hotelu i policjantki.- Nic - stwierdziła lakonicznie ta ostatnia.- Mam nadzieję - cnotliwie odparła zatrudniona w hotelu pokojówka.- A ta zuchwała Francuzka powinna się wstydzić, że chciała zepsuć reputację uczciwej dziewczynie.- No już, dziewczyno, uspokój się - powiedział inspektor, otwierając drzwi.- Możesz iść i z powrotem zabrać się do pracy.Pokojówka wychodziła niechętnie.- Ją przeszukajcie - zażądała, wskazując na Celestine.- Tak, tak! - zamknął za nią drzwi i przekręcił klucz.Teraz z kolei Celestine poszła z policjantką do pokoiku obok.Wróciła po kilku minutach.I przy niej niczego nie znaleziono.Inspektor spoważniał.- Obawiam się, panienko, że mimo to będziesz musiała pójść z nami.- Zwrócił się do pani Opalsen: - Przykro mi, proszę pani, ale wszystkie poszlaki przemawiają przeciwko niej.Skoro nie ma ich przy sobie, muszą być schowane w pokoju.Celestine wydała przeszywający pisk, po czym przywarła do ramienia Poirota.Ten pochylił się i szepnął dziewczynie coś do ucha.Popatrzyła na niego niepewnie.- Si, si, mon enfant, zapewniam cię, że lepiej się nie opierać.- Następnie zwrócił się do inspektora: - Pozwoli pan, monsieur? Wykonam mały eksperyment, wyłącznie dla własnej satysfakcji.- Zależy, co to będzie - odpowiedział wymijająco oficer śledczy [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl agnieszka90.opx.pl
.Wszystko będzie dobrze.Herkules Poirot pani pomoże!Pan Opalsen zwrócił się do inspektora policji:- Sądzę, że nie będziecie panowie mieli nic przeciwko temu, jeżeli poproszę o zajęcie się tą sprawą również i tego dżentelmena?- Ależ oczywiście, proszę pana - odparł uprzejmie mężczyzna, choć z całkowitą obojętnością.- Być może teraz pańska małżonka poczuje się nieco lepiej i zapozna nas z faktami.Pani Opalsen popatrzyła bezradnie na Poirota.Ten poprowadził ją z powrotem w kierunku fotela.- Proszę usiąść, madame, i opowiedzieć nam wszystko w miarę spokojnie.Zapanowawszy zatem nad emocjami, pani Opalsen ostrożnie osuszyła oczy i zaczęła mówić:- Po obiedzie weszłam na górę po perły, aby pokazać je obecnemu tu panu Poirotowi.Pokojówka z hotelu i Celestine były w sypialni, jak zwykle.- Proszę mi wybaczyć, madame, ale co to znaczy “jak zwykle”?Wyjaśnił to pan Opalsen:- Zarządziłem, aby nikt nie wchodził do pokoju, jeśli nie ma w nim Celestine, pokojówki żony.Pokojówka pracująca w hotelu rano sprząta sypialnię w obecności Celestine, a po obiedzie przychodzi przygotować łóżka w tych samych okolicznościach.Inaczej nie weszłaby do pokoju.- Zatem, tak jak mówiłam - ciągnęła dalej pani Opalsen - weszłam na górę.Podeszłam do szuflady, o tutaj - wskazała na dolną szufladę z prawej strony toaletki - wyjęłam szkatułkę z biżuterią i otworzyłam ją.Wyglądała tak jak zazwyczaj, ale pereł w środku nie było!Inspektor zajęty był notowaniem.- Kiedy widziała je pani po raz ostatni? - zapytałem.- Były tam, gdy schodziłam na obiad.- Jest pani tego pewna?- Całkowicie.Zastanawiałam się, czy ich nie włożyć, ale w końcu zdecydowałam się na szmaragdy, a perły odłożyłam z powrotem do szkatułki.- Kto zamknął szkatułkę?- Ja.Kluczyk na łańcuszku stale noszę na szyi - mówiąc to, wyjęła go.Inspektor obejrzał kluczyk dokładnie, po czym wzruszył ramionami.- Złodziej musiał mieć duplikat.To zresztą nic trudnego.Zamek wydaje się całkiem prosty.Co pani zrobiła po zamknięciu szkatułki?- Włożyłam ją z powrotem do dolnej szuflady, zawsze ją tam trzymam.- Nie zamknęła pani szuflady?- Nie, nigdy tego nie robię.Moja pokojówka za każdym razem zostaje tu aż do mego powrotu, więc nie ma takiej potrzeby.Twarz inspektora poszarzała.- Mam rozumieć, że klejnoty były tam, gdy zeszła pani na obiad, i że od tego czasu pokojówka nie opuszczała sypialni?Nagle, jak gdyby groza sytuacji dopiero do niej dotarła, Celestine wydała przeszywający pisk i rzuciła się w kierunku Poirota, wylewając z siebie potok niespójnej francuszczyzny.Ależ ta sugestia jest niedorzeczna! Jakże ona mogłaby ograbić madame! Policja dobrze wie, że to niemożliwe! Jednak monsieur, który jest Francuzem.- Belgiem - wtrącił Poirot, ale Celestine nie zwróciła na to uwagi.Monsieur nie stałby z boku i nie przyglądałby się spokojnie, jak bezpodstawnie się ją oskarża, pozwalając jednocześnie, aby pokojówce z hotelu postępek taki uszedł płazem.Nigdy jej nie lubiła, taka krzykliwa, czerwona na twarzy, urodzona złodziejka.Od samego początku mówiła, że tamta nie jest uczciwa.Bacznie też ją obserwowała, kiedy ta sprzątała pokój madame! Niech ci idioci policjanci ją przeszukają, a na pewno znajdą przy niej perły!Chociaż ta oracja została wygłoszona bardzo szybką i zjadliwą francuszczyzną, Celestine naszpikowała ją takim bogactwem gestów, że pracująca w hotelu pokojówka w końcu pojęła jej ogólny sens.Poczerwieniała na to ze złości,- Jeżeli ta cudzoziemka twierdzi, że wzięłam perły, to kłamie! - oznajmiła zapalczywie.- Nigdy ich nawet nie widziałam.- Przeszukajcie ją - krzyczała tamta - a znajdziecie je przy niej!- Kłamiesz, słyszysz? - odparła pracująca w hotelu pokojówka, przesuwając się w kierunku tamtej.- Sama je ukradła, a teraz chce to zwalić na mnie.Patrzcie ją, byłam w pokoju niecałe trzy minuty, zanim weszła pani, a ona siedzi tu przez cały czas, jak zwykle, niczym kot pilnujący myszy.Inspektor popatrzył dociekliwie na Celestine.- Czy to prawda? W ogóle nie opuszczałaś pokoju?- Właściwie nie zostawiłam jej samej - niechętnie przyznała Celestine - ale dwukrotnie weszłam przez te drzwi do swego pokoju: raz, żeby wziąć szpulkę bawełny, i raz po nożyczki.Wtedy musiała to zrobić.- Nie było cię mniej niż minutę - gniewnie odparta tamta.- Wpadłaś tam i wyskoczyłaś z powrotem.Będę zadowolona, gdy policja mnie przeszuka.Nie mam się czego bać.W tej samej chwili dało się słyszeć pukanie do drzwi.Inspektor poszedł je otworzyć.Twarz mu się rozjaśniła, gdy zobaczył, kto za nimi stoi.- Ach! - powiedział - bardzo dobrze się składa.Posłałem po policjantkę, aby można było zrewidować kobiety, i właśnie przyszła.Zechce pani udać się z nią do sąsiedniego pokoju.Popatrzył na pokojówkę z hotelu, która przechodząc przez próg, gwałtownie odrzuciła do tyłu głowę.Policjantka podążała tuż za nią.Młoda Francuzka, szlochając, osunęła się na krzesło.Poirot rozglądał się po pokoju, którego szkic zamieszczam poniżej.- Dokąd prowadzą te drzwi? - zapytał, wskazując głową na te, które znajdowały się przy oknie.- Do następnego apartamentu, jak sądzę - odparł inspektor.- W każdym razie po tej stronie są zaryglowane.Poirot podszedł do nich, spróbował je otworzyć, odsunął rygiel, po czym spróbował otworzyć je jeszcze raz.- Po tamtej także - zauważył.- No cóż, wydaje się, że należy je wykluczyć.- Zbliżył się do okien, przyglądając się po kolei każdemu z nich.- I znowu nic.Nie ma nawet balkonu.- Nawet gdyby był - odparł zniecierpliwiony inspektor - nie rozumiem, w czym by nam pomógł, skoro pokojówka nie opuszczała sypialni.- Evidemment - stwierdził Poirot bez cienia zakłopotania.- Jako że mademoiselle jest pewna, iż nie opuszczała sypialni.Dalszą rozmowę przerwało ponowne pojawienie się pokojówki z hotelu i policjantki.- Nic - stwierdziła lakonicznie ta ostatnia.- Mam nadzieję - cnotliwie odparła zatrudniona w hotelu pokojówka.- A ta zuchwała Francuzka powinna się wstydzić, że chciała zepsuć reputację uczciwej dziewczynie.- No już, dziewczyno, uspokój się - powiedział inspektor, otwierając drzwi.- Możesz iść i z powrotem zabrać się do pracy.Pokojówka wychodziła niechętnie.- Ją przeszukajcie - zażądała, wskazując na Celestine.- Tak, tak! - zamknął za nią drzwi i przekręcił klucz.Teraz z kolei Celestine poszła z policjantką do pokoiku obok.Wróciła po kilku minutach.I przy niej niczego nie znaleziono.Inspektor spoważniał.- Obawiam się, panienko, że mimo to będziesz musiała pójść z nami.- Zwrócił się do pani Opalsen: - Przykro mi, proszę pani, ale wszystkie poszlaki przemawiają przeciwko niej.Skoro nie ma ich przy sobie, muszą być schowane w pokoju.Celestine wydała przeszywający pisk, po czym przywarła do ramienia Poirota.Ten pochylił się i szepnął dziewczynie coś do ucha.Popatrzyła na niego niepewnie.- Si, si, mon enfant, zapewniam cię, że lepiej się nie opierać.- Następnie zwrócił się do inspektora: - Pozwoli pan, monsieur? Wykonam mały eksperyment, wyłącznie dla własnej satysfakcji.- Zależy, co to będzie - odpowiedział wymijająco oficer śledczy [ Pobierz całość w formacie PDF ]