[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W każdym razie zwąchali, że Adam coś wie, i nie chcą, żeby ta informacja wydostała się na zewnątrz.- Czy domyślasz się, jaka to może być informacja?- Nie.Tak samo jak nikt z podziemia.Kiedy tylko gestapo się dowiedziało, że on coś wie, uczepiło się go jak kleszcz psa.Szpakowaty Francuz, którego McCarren nazywał Andre, przy­niósł zakurzoną butelkę burgunda i trzy kieliszki.Postawił je na stole obok planu Paryża i odszedł.McCarren nalał wina Mi­chaelowi, potem Gaby i na końcu sobie.- Na śmierć nazistom - powiedział podnosząc kieliszek - i na cześć Henriego Gervaise.Michael wzniósł kieliszek w toaście.McCarren szybko połknął swoje wino.- Widzisz więc, na czym polega nasz problem, człowieku? - zapytał.- Gestapo trzyma Adama w niewidzialnej klatce.Michael sączył ostre, mocne wino, przyglądając się mapie.- Adam chodzi do pracy i wraca z niej codziennie tą samą drogą? - zapytał.- Tak, mogę dać ci trasę z oznaczonymi godzinami, gdybyś chciał.- Przyda mi się.- Michael prześledził wzrokiem trasę Ada­ma.- Musimy dotrzeć do niego, kiedy albo idzie do pracy, albo wraca do mieszkania - postanowił.- Wybij to sobie z głowy.- McCarren dolał sobie wina.- Już o tym myśleliśmy.Planowaliśmy podjechać samochodem, zastrzelić tych gestapowców i wiać stamtąd jak cholera, ale.- Ale - przerwał mu Michael - zrozumieliście, że Adam będzie pierwszą ofiarą, jeżeli oprócz tych dwóch śledzi go jeszcze jakiś inny gestapowiec, i że nigdy nie wydostaniecie go żywego z Paryża, nawet gdyby przeżył samą akcję.W dodatku ktokol­wiek prowadziłby ten samochód, to pewnie zostałby podziura­wiony kulami albo złapany przez gestapo, co nie przysłużyłoby się podziemiu, prawda?- Mniej więcej - zgodził się McCarren, wzruszając masyw­nymi ramionami.- Więc jak można się skontaktować z Adamem na ulicy? - zapytała Gaby.- Jeżeli ktokolwiek zatrzyma go nawet na kilka sekund, to od razu zostanie złapany.- Nie wiem - przyznał Michael.- Ale wygląda na to, że musimy zrobić to w dwóch etapach.Najpierw musimy ostrzec Adama, że ktoś przybędzie mu na pomoc.Następnym krokiem będzie wydobycie go stamtąd, co może być.trudne - mruknął.- No pewnie - powiedział McCarren.Odstawił kieliszek i po­ciągnął łyk burgunda prosto z butelki.- O tym samym rozma­wiałem z moimi kumplami z pułku Black Watch pod Dunkierką cztery lata temu, kiedy Niemcy zepchnęli nas na brzeg morza.Mówiliśmy, że trudno będzie się wydostać, ale że to zrobimy, na Boga.No i - dodał z gorzkim uśmiechem - większość z nich leży sześć stóp pod ziemią, a ja jestem nadal we Francji.- Pociągnął znowu łyk wina i z hukiem odstawił butelkę na stół.- Rozmyślaliśmy nad tym na różne sposoby, przyjacielu.Każdy, kto zbliży się do Adama, będzie przyskrzyniony przez gestapo.Kropka.- Oczywiście macie jego zdjęcie? - zapytał Michael.Gaby otworzyła kolejny album i pokazała mu czarno-białe zdjęcia en face i z profilu, takie jakie robi się do dowodów tożsamości.Widać było na nich poważną, szczupłą twarz blon­dyna po czterdziestce.Chorobliwie blady, nosił okulary w okrą­głych drucianych oprawkach.Był typem człowieka, który gubi się w tłumie.Nie miał żadnych znaków szczególnych ani żad­nego osobistego rysu w wyglądzie.Jego twarz można było za­pomnieć zaraz po zobaczeniu.„Typ księgowego - pomyślał Mi­chael - albo kasjera bankowego”.Przejrzał maszynopis napisanego po francusku dossier agenta o pseudonimie „Adam”.Pięć stóp i dziesięć cali wzrostu.Sto sześćdziesiąt trzy funty wagi.Zainteresowania: zbieranie znaczków, praca w ogrodzie i opera.Krewni w Berlinie.Jedna siostra w.Michael wrócił wzrokiem do poprzedniego zdania.Opera.- Adam chodzi do Opery Paryskiej? - zapytał.- Nieustannie - odpowiedział McCarren.- Nie ma za wiele pieniędzy, ale większość z nich wydaje na te bzdury.- Ma wspólną lożę w operze z dwoma innymi mężczyzna­mi - dodała Gaby, zaczynając rozumieć, do czego zmierza Mi­chael.- Możemy zlokalizować tę lożę, jeżeli zechcesz.- Czy możemy przekazać wiadomość przez któregoś z przy­jaciół Adama?Zastanowiła się przez chwilę i pokręciła głową.- Nie, to zbyt ryzykowne.O ile wiemy, to nie są jego przy­jaciele, tylko jacyś urzędnicy, którzy po prostu wynajmują tę lożę razem z nim.Każdy z nich może pracować dla gestapo.Michael powrócił znowu do zdjęć Adama, starając się zapa­miętać każdy cal jego pozbawionej wyrazu twarzy.Czuł, że za tą twarzą kryje się coś bardzo ważnego [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnieszka90.opx.pl