[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W końcu zanurzyła się w czeluść piwnicy i przystąpiła do pracy.Wprawdzie nie znalazła żadnych dokumentów nawet zbliżonych do tamtych czasów, ale skupienie pozwoliło jej oderwać myśli od codziennych trosk.Powoli zaczęła się odprężać.O pierwszej zrobiła sobie przerwę.Wróciła do domu i wypuściła Shebę na dwór, a sama zjadła lunch.Przed powrotem do zamku upewniła się, że kot jest bezpiecznie zamknięty w domu.W zamku pogawędziła z hydraulikami.Chwilę przyglądała się, jak Albert wprawnie plombuje rury swoją lutownicą.W końcu wróciła do pracy, tym razem na poddaszu.Właśnie zaczęło ją ogarniać zniechęcenie, gdy znalazła całą paczkę papierów z interesującego ją okresu.Niezwykle podniecona, zaniosła je do okna.Nie zaskoczyło jej, że większość z nich dotyczyła interesów.Na kilku rozpoznała charakterystyczne pismo Ronalda.Nagle wstrzymała dech.Spomiędzy dokumentów celnych i listów przewozowych wyciągnęła coś, co wyglądało na prywatną korespondencję.Był to list zaadresowany do Ronalda, a podpisany przez Thomasa Goodmana.17 sierpnia 1692Miasto SalemWielmożny Panie,Wiele nikczemności wydarzyło się ostatnimi czasy w naszym bogobojnym mieście.Ciężka to dla mnie zgryzota, żem nieświadomie mógł się do tego przyczynić.Całym sercem boleję nad tym, iż ty, Panie, źle myślisz o mnie i o tym, w jaki sposób wypełniałem swoje obowiązki wobec naszej gminy, i dlatego odmawiasz widzenia się ze mną w sprawach dla nas obu istotnych.Prawdą jest, iż w dobrej wierze i w imię Boga świadczyłem przeciwko twojej nieboszczce żonie tak na śledztwie, jak i na procesie.Tak jak mnie o to prosiłeś, odwiedzałem czasami twój dom, aby w razie potrzeby zaofiarować pomoc.Fatalnego dnia znalazłem drzwi rozwarte na oścież, choć srogi ziąb panował na dworze, a stół zastawiony strawą, jak gdyby przerwany został posiłek, lecz wiele przedmiotów leżało porozrzucanych, a część potłuczonych, na podłodze zaś zobaczyłem kropelki krwi.Sądząc w pierwszej chwili, że to napad Indian, przeraziłem się o los twojej rodziny.Ale na górze odnalazłem wystraszone dzieci, zarówno naturalne, jak i przygarnięte dzieweczki.One to rzekły mi, iż twoja małżonka jedząc popadła w stan opętania i, do siebie niepodobna, uciekła do zagrody dla bydła.Z drżeniem i bojaźnią udałem się tam i wołałem w ciemności jej imię.Wypadła na mnie jak szalona i wielce mnie przeraziła.Krew była na jej rękach i sukni i widziałem owoc jej uczynków.Choć sam wielce niespokojny, i ryzykując własne bezpieczeństwo, zdołałem ją uspokoić, a także twój inwentarz, spłoszony, lecz cały i zdrowy.Że taka jest prawda, przysięgam na Boga.Twój przyjaciel i sąsiadThomas Goodman- Biedni ludzie - szepnęła Kim.Ten list jak nic do tej pory pozwolił jej odczuć, jak straszne ludzkie przeżycia wiązały się ze sprawą rzekomych czarownic.Współczuła wszystkim, którzy byli w nią uwikłani.Wyczytała w liście niepewność i konsternację Thomasa, który musiał wybierać między przyjaźnią a tym, co uważał za prawdę.I serce jej się wyrywało do nieszczęsnej Elizabeth, pozbawionej przez grzyb władz umysłowych do tego stopnia, że stała się niebezpieczna dla własnych dzieci.Nietrudno zrozumieć, że siedemnastowieczna wyobraźnia natychmiast przypisała podobne przerażające i niezrozumiałe zachowania czarom.Pogrążona w tych pełnych współczucia refleksjach, Kim nagle zdała sobie sprawę, że list zawiera nową, niepokojącą treść w postaci wzmianki o krwi i sugestii, że doszło do użycia przemocy.Kim nawet nie chciała się zastanawiać, co mogła zrobić Elizabeth w zagrodzie dla bydła, ale musiała przyznać przed sobą, że to może być bardzo ważne.Jeszcze raz rzuciła okiem na list.Na nowo odczytała fragment, w którym Thomas pisał, że inwentarz był cały i zdrów, pomimo obecności krwi.Wydało jej się to dziwne, chyba że Elizabeth zrobiła coś sobie.Na myśl o samookaleczeniu Kim aż się wzdrygnęła.Za tą możliwością przemawiałaby także wzmianka o kropelkach krwi na podłodze domu.Z drugiej strony w tym samym zdaniu mowa była o potłuczonych przedmiotach, co wskazywało, ze krew mogła pochodzić z nieumyślnego zranienia.Kim westchnęła.Miała zamęt w głowie, ale jedno było dla niej jasne.Działanie tego grzyba w jakiś sposób wiązało się z agresją.Pomyślała, że jest to coś, o czym Edward i pozostali powinni się niezwłocznie dowiedzieć [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnieszka90.opx.pl