[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Byłem u ciebie koło pomocy, ale jeszcze spałaś.Jak się teraz czujesz?- Nieźle - odparła Cassi.Zapach wody toaletowej męża skojarzył jej się natychmiast z koszmarem, który niedawno przeżyła; Thomas również używał wody Yves St.Laurent.Cassi pamiętała, że ilekroć wystąpiło u niej niedocukrzenie spowodowane przedawkowaniem insuliny, zawsze miała koszmarne sny.Ale tym razem czuła niepokój, że to nie koniec koszmaru.Serce Cassi biło coraz szybciej, a głowa pękała z bólu.Nie była w stanie odróżnić sennych wizji od rzeczywistości.Odetchnęła, kiedy Thomas skierował się ku wyjściu, oświadczając: - Mam teraz operację, ale po jej zakończeniu natychmiast wrócę.Około południa chorą odwiedzili doktor Obermeyer i internista.Obaj podjęli decyzję o przeniesieniu Cassi do jej pokoju na końcu korytarza, ona jednak sprzeciwiła się temu tak stanowczo, że w końcu zgodzili się na umieszczenie jej w pokoju wieloosobowym, naprzeciwko pokoju pielęgniarek.Miała tutaj trzy współlokatorki: dwie na wyciągach, po złamaniu nóg, trzecia zaś po operacji woreczka żółciowego.Cassi wymogła na lekarzach jeszcze jedno ustępstwo: zabrano kroplówkę.Wprawdzie doktor McInery usiłował ją przekonać, Cassi wysłuchała go grzecznie, lecz nie ustąpiła.Kroplówkę usunięto.Po południu poczuła się znacznie lepiej.Ból głowy stał się całkiem znośny, słuchała więc z zainteresowaniem opowiadań swoich współ-mieszkanek o trapiących je dolegliwościach.W trakcie takiego monologu do pokoju weszła Joan.- Dowiedziałam się, co ci się przydarzyło - powiedziała z głębokim zatroskaniem.- Jak się teraz czujesz?- Dobrze - odparła Cassi ucieszona widokiem Joan.- Dzięki Bogu! Słyszałam, że przedawkowałaś sobie insulinę.- Jeśli nawet to rzeczywiście zrobiłam, nie mogę sobie przypomnieć - odrzekła Cassi.- Jesteś pewna? - zapytała Joan.- Wiem, że byłaś bardzo wstrząśnięta śmiercią Roberta.- Co takiego? - zapytała Cassi.Zanim Joan była w stanie cokolwiek powiedzieć, w świadomości Cassi nastąpił nagły przebłysk - przypomniała sobie o niespodziewanej śmierci przyjaciela.- Czyżbyś nic nie pamiętała? - zapytała Joan ze zdziwieniem.Cassi opadła bezwładnie na łóżko.- Tak, wiem, Robert nie żyje.- Spojrzała na Joan wzrokiem, w którym można było wyczytać błaganie, by przyjaciółka zaprzeczyła, by zapewniła ją, że nawet myśl o śmierci Roberta jest tylko płodem jej chorej wyobraźni.- Robert nie żyje - potwierdziła z powagą Joan.- I choć prawda ta sprawia ci ból, nie możesz przed nią uciec.- Masz rację, ale nie o to mi chodzi.- Podwójnie okrutne było to, że musiała to sobie uświadomić po raz drugi.Jak to się mogło stać? Czy jej świadomość sama wyeliminowała go z pamięci, czy też stało się to pod wpływem przedawkowania insuliny?- Powiedz mi jedno - rzekła Joan przysuwając krzesło do łóżka chorej, tak żeby nikt ich nie słyszał - jeśli sama nie wstrzyknęłaś sobie dodatkowej insuliny, to w jaki sposób mogła się znaleźć w twoim organizmie?Cassi potrząsnęła stanowczo głową.- Nie jestem typem samobójcy, jeśli to miałaś na myśli stawiając pytanie.- Chcę usłyszeć od ciebie całą prawdę - nalegała Joan.- A więc powiem ci prawdę - szepnęła Cassi.- Nie sądzę, żebym to ja sama wstrzyknęła sobie dodatkową dawkę insuliny.Tę dawkę zaaplikował mi ktoś inny.- Przypadkowo? Przez pomyłkę?- Bynajmniej - zupełnie rozmyślnie.Joan przyglądała się z uwagą przyjaciółce.Ze stwierdzeniem, że w szpitalu może stać się pacjentowi krzywda spotykała się już wcześniej, ale po raz pierwszy usłyszała o tym od przyjaciółki.- Jesteś tego pewna? - zapytała.- Po tym, co przeszłam ostatnio, trudno jest być pewnym czegokolwiek.- Kto więc - twoim zdaniem - mógł to uczynić? Przysłaniając usta dłonią, Cassi wyszeptała: - Myślę, że to zrobił Thomas.Joan była wstrząśnięta.Nie lubiła Thomasa, ale to, co usłyszała, trąciło czystą paranoją.Nie wiedziała jak zareagować.Było oczywiste, że Cassi potrzebowała pomocy psychiatry, a nie rady przyjaciółki.- Dlaczego podejrzewasz Thomasa? - zapytała w końcu.- Gdy obudziłam się wtedy w środku nocy, poczułam zapach jego wody toaletowej.Gdyby Joan żywiła choć najmniejszą obawę, że Cassi jest schizofreniczką, nie podejmowałaby z nią żadnej dyskusji, była jednak głęboko przekonana, iż jej przyjaciółka jest osobą zupełnie normalną, która znalazła się w ekstremalnej sytuacji.Czuła, że nie powinna jej pozwolić na konstruowanie opartego na fałszywych przesłankach stosunku do otoczenia.- Moim zdaniem, Cassi, zapach wody kolońskiej jest bardzo mizernym dowodem winy.Cassi próbowała jej przerwać, ale Joan poprosiła, żeby pozwoliła jej skończyć.- Uważam, że po prostu mieszasz swoje koszmarne sny z rzeczywistością.- Joan, wierz mi, brałam tę możliwość pod uwagę.- Jak wiadomo - ciągnęła Joan - reakcja po nadmiarze insuliny wywołuje koszmary - wiesz o tym lepiej niż ja.Sądzę, że przeżyłaś stan ostrej psychozy.Znajdowałaś się w stanie wielkiego napięcia psychicznego, spowodowanego operacją oka i nieoczekiwaną śmiercią Roberta.Jest całkiem możliwe, że w tym stanie zrobiłaś sobie zastrzyk, po czym miałaś halucynacje, które teraz traktujesz jako rzeczywistość.Cassi słuchała uważnie.Faktycznie, w przeszłości miała niejednokrotnie kłopoty z oddzieleniem snów wywołanych insuliną od rzeczywistości.- Ciągle jednak nie mogę uwierzyć, żebym to ja sama mogła przedawkować sobie insulinę - powiedziała.- To mogła być zupełnie normalna dawka.Po prostu wtedy pomyślałaś, że jest już czas na wieczorny zastrzyk.Było to dość przekonujące wyjaśnienie, łatwiejsze do zaakceptowania niż myśl, że Thomas chciał ją zabić [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnieszka90.opx.pl