Pokrewne
- Strona Główna
- Paul Thompson, Tonya Cook Dra Zaginione Opowiesci t.3
- Thompson Poul, Tonya Cook Dra Zaginione Opowiesci t.3
- Cook Glen Slodki srebrny blues (SCAN dal
- Glen Cook Gorzkie Zlote Serca (2)
- 10.Glen Cook Zolnierze zyja
- Glen Cook Gorzkie Zlote Serca (4)
- cook islands rarotonga v1 m56577569830504030
- Selección de Partidas Comentadas de Miguel Najdorf
- Corel PHOTO PAINT (4)
- Dav
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- metta16.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.David zamarł z lęku, wypuszczając z rąk łopatę, która z łoskotem upadła na ziemię.- Właź z powrotem do piwnicy na warzywa - rozkazał Van Slyke, popychając Wilsona lufą pistoletu.David był przerażony: broń mogła w każdej chwili wypalić.Rozgorączkowanie i niepokój Van Slyke’a graniczyły wręcz z paniką.Dopiero gdy David znalazł się w piwnicy na warzywa, mężczyzna odsunął od niego pistolet.Zanim David zdążył raz jeszcze powtórzyć, że chce mu pomóc, ciężkie drewniane drzwi zatrzasnęły się z hukiem tuż przed jego nosem i rozległ się chrobot skobla.Usłyszał, jak Van Slyke kręci się po piwnicy, potrącając jakieś przedmioty, po czym wchodzi po schodach na górę.Chwilę później zgasło światło.Lekarz stał bez ruchu, nasłuchując.Do jego uszu doleciał stłumiony odgłos włączanego silnika samochodu.Po chwili dźwięk ten stał się jeszcze cichszy, aż w końcu umilkł.Zapadła zupełna cisza, wśród której David słyszał jedynie bicie swego serca.Stał nieruchomo w całkowitych ciemnościach i gorączkowo myślał, jak się uwolnić.Van Slyke opuścił dom w stanie ostrego ataku paranoi.Wilson nie miał pojęcia, dokąd pojechał i co zamierzał uczynić, ale cokolwiek planował, nie było to nic dobrego.Poczuł napływające do oczu łzy.Udało mu się wywołać u swego prześladowcy atak choroby, ale jego skutek był inny, niż oczekiwał.Pragnął zaprzyjaźnić się z Van Slyke’em i pomówić z nim o jego problemach - miał nadzieję, że w ten sposób nakłoni mężczyznę, by go uwolnił.Zamiast tego jednak wciąż siedział uwięziony w piwnicy, po mieście zaś krążył zdolny do popełnienia najgorszych zbrodni szaleniec.Jedynym źródłem pociechy było dla niego to, że Angela i Nikki są bezpieczne w odległym Amherst.Próbując zapanować nad nerwami, starał się trzeźwo ocenić sytuację i zastanowić się, czy ma jakąkolwiek szansę ucieczki.Jednak myśl o litych, kamiennych ścianach, jakie go otaczały, wywołała jedynie dojmujące uczucie klaustrofobii.Nie mogąc się opanować, wybuchnął szlochem i z bezsilną złością zaczął bębnić pięściami w ciężkie, drewniane drzwi, krzycząc, że chce wyjść.Po jakimś czasie odzyskał panowanie nad sobą i zaprzestał nie prowadzących do niczego ataków.Pomyślał o stojących na zewnątrz samochodach: błękitnym volvo i furgonetce Calhouna.One stanowiły jego jedyną nadzieję.Zrezygnowany usiadł na podłodze, czekając na powrót Van Slyke’a.Rozdział 26Poniedziałek, 1 listopada Później, tego dniaAngela spała nieco dłużej, niż planowała.Kiedy się obudziła, było już wpół do piątej.Zdziwiła ją nieobecność Davida, który nawet nie zadzwonił.Ogarnął ją lekki niepokój, postarała się jednak stłumić jakoś to uczucie.Kiedy jednak minęła piąta, jej obawy zaczęły rosnąć z każdą upływającą minutą.W końcu sięgnęła po słuchawkę i zadzwoniła do banku.Odpowiedział jej jedynie automat zgłoszeniowy, informujący, że godziny urzędowania banku kończą się o wpół do piątej.Zdenerwowana rozłączyła się, zastanawiając się, czemu mąż nie zadzwonił do niej z telefonu komórkowego.Było to do niego zupełnie niepodobne.Z pewnością wiedział, jak bardzo będzie się niepokoiła jego spóźnieniem.Zadzwoniła do szpitala i poprosiwszy o połączenie z portiernią, zapytała o Davida.Powiedziano jej, że doktor Wilson nie zaglądał tego dnia do szpitala.W końcu wykręciła numer ich domu w Bartlet, ale i tam telefon nie odpowiadał.Odkładając słuchawkę po raz trzeci, zaczęła się zastanawiać, czy David nie zrealizował jednak swego pomysłu powęszenia wokół domów ludzi z listy podejrzanych i ta ewentualność jeszcze bardziej pogłębiła jej niepokój.Angela weszła do kuchni i zapytała teściową, czy może pożyczyć samochód.- Oczywiście, że tak - odparła Jeannie.- Dokąd się wybierasz?- Z powrotem do Bartlet.Zostawiłam w domu rzeczy, które są mi potrzebne.- Ja także chcę pojechać - powiedziała Nikki.- Chyba lepiej będzie, jeśli zostaniesz tutaj - stwierdziła Angela.- Nie - upierała się dziewczynka.- Jadę z tobą [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl agnieszka90.opx.pl
.David zamarł z lęku, wypuszczając z rąk łopatę, która z łoskotem upadła na ziemię.- Właź z powrotem do piwnicy na warzywa - rozkazał Van Slyke, popychając Wilsona lufą pistoletu.David był przerażony: broń mogła w każdej chwili wypalić.Rozgorączkowanie i niepokój Van Slyke’a graniczyły wręcz z paniką.Dopiero gdy David znalazł się w piwnicy na warzywa, mężczyzna odsunął od niego pistolet.Zanim David zdążył raz jeszcze powtórzyć, że chce mu pomóc, ciężkie drewniane drzwi zatrzasnęły się z hukiem tuż przed jego nosem i rozległ się chrobot skobla.Usłyszał, jak Van Slyke kręci się po piwnicy, potrącając jakieś przedmioty, po czym wchodzi po schodach na górę.Chwilę później zgasło światło.Lekarz stał bez ruchu, nasłuchując.Do jego uszu doleciał stłumiony odgłos włączanego silnika samochodu.Po chwili dźwięk ten stał się jeszcze cichszy, aż w końcu umilkł.Zapadła zupełna cisza, wśród której David słyszał jedynie bicie swego serca.Stał nieruchomo w całkowitych ciemnościach i gorączkowo myślał, jak się uwolnić.Van Slyke opuścił dom w stanie ostrego ataku paranoi.Wilson nie miał pojęcia, dokąd pojechał i co zamierzał uczynić, ale cokolwiek planował, nie było to nic dobrego.Poczuł napływające do oczu łzy.Udało mu się wywołać u swego prześladowcy atak choroby, ale jego skutek był inny, niż oczekiwał.Pragnął zaprzyjaźnić się z Van Slyke’em i pomówić z nim o jego problemach - miał nadzieję, że w ten sposób nakłoni mężczyznę, by go uwolnił.Zamiast tego jednak wciąż siedział uwięziony w piwnicy, po mieście zaś krążył zdolny do popełnienia najgorszych zbrodni szaleniec.Jedynym źródłem pociechy było dla niego to, że Angela i Nikki są bezpieczne w odległym Amherst.Próbując zapanować nad nerwami, starał się trzeźwo ocenić sytuację i zastanowić się, czy ma jakąkolwiek szansę ucieczki.Jednak myśl o litych, kamiennych ścianach, jakie go otaczały, wywołała jedynie dojmujące uczucie klaustrofobii.Nie mogąc się opanować, wybuchnął szlochem i z bezsilną złością zaczął bębnić pięściami w ciężkie, drewniane drzwi, krzycząc, że chce wyjść.Po jakimś czasie odzyskał panowanie nad sobą i zaprzestał nie prowadzących do niczego ataków.Pomyślał o stojących na zewnątrz samochodach: błękitnym volvo i furgonetce Calhouna.One stanowiły jego jedyną nadzieję.Zrezygnowany usiadł na podłodze, czekając na powrót Van Slyke’a.Rozdział 26Poniedziałek, 1 listopada Później, tego dniaAngela spała nieco dłużej, niż planowała.Kiedy się obudziła, było już wpół do piątej.Zdziwiła ją nieobecność Davida, który nawet nie zadzwonił.Ogarnął ją lekki niepokój, postarała się jednak stłumić jakoś to uczucie.Kiedy jednak minęła piąta, jej obawy zaczęły rosnąć z każdą upływającą minutą.W końcu sięgnęła po słuchawkę i zadzwoniła do banku.Odpowiedział jej jedynie automat zgłoszeniowy, informujący, że godziny urzędowania banku kończą się o wpół do piątej.Zdenerwowana rozłączyła się, zastanawiając się, czemu mąż nie zadzwonił do niej z telefonu komórkowego.Było to do niego zupełnie niepodobne.Z pewnością wiedział, jak bardzo będzie się niepokoiła jego spóźnieniem.Zadzwoniła do szpitala i poprosiwszy o połączenie z portiernią, zapytała o Davida.Powiedziano jej, że doktor Wilson nie zaglądał tego dnia do szpitala.W końcu wykręciła numer ich domu w Bartlet, ale i tam telefon nie odpowiadał.Odkładając słuchawkę po raz trzeci, zaczęła się zastanawiać, czy David nie zrealizował jednak swego pomysłu powęszenia wokół domów ludzi z listy podejrzanych i ta ewentualność jeszcze bardziej pogłębiła jej niepokój.Angela weszła do kuchni i zapytała teściową, czy może pożyczyć samochód.- Oczywiście, że tak - odparła Jeannie.- Dokąd się wybierasz?- Z powrotem do Bartlet.Zostawiłam w domu rzeczy, które są mi potrzebne.- Ja także chcę pojechać - powiedziała Nikki.- Chyba lepiej będzie, jeśli zostaniesz tutaj - stwierdziła Angela.- Nie - upierała się dziewczynka.- Jadę z tobą [ Pobierz całość w formacie PDF ]