Pokrewne
- Strona Główna
- Michael Judith cieżki kłamstwa 01 cieżki kłamstwa
- Moorcock Michael Zeglarz Morz Przeznaczenia Sagi o Elryku Tom III
- Moorcock Michael Zwiastun Bur Sagi o Elryku Tom VIII (SCAN da
- Moorcock Michael Sniace miasto Sagi o Elryku Tom IV
- Moorcock Michael Znikajaca Wi Sagi o Elryku Tom V (SCAN dal 8
- Clarke Arthur C Tajemnica Ramy (2)
- Lem Stanislaw Glos Pana
- Choroby zakazne zwierzat domowych z elementami ZOONOZ pod red. Stanislawa Winiarczyka i Zbigniewa Grć dzkiego
- Mlodzi dwardzisci PRZYBOROWSKI
- Sekty co warto o nich wiedziec (wiara, religia)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- fopke.keep.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Drzazga wbiła mu się w skórę.Rozwarłdłoń i błyskawicznie wyciągnął drugą rękę, desperacko zacisnął palce.Obręczwędrowała coraz wyżej, nie mógł się na niej utrzymać.Rozwarł uścisk i zanurzyłsię z pluskiem.Próbował jeszcze złapać łopatkę koła, ale tylko musnął dłoniąoślizła deskę.Nie zdążył.Nie zdążył!Prąd unosił go coraz dalej od mostu.Po chwili znów wynurzył się spod jegocienia.Nie dał rady!Cholera!Nurt z każdą chwilą spychał go coraz dalej od młyna, w którym zostali Mareki Kate.09.25.12Kate przywarła całym ciałem do koła, klęcząc jedną nogą na łopatce.Dopierogdy została wyniesiona w powietrze, przesunęła się ostrożnie i oparła na śliskiejdesce drugie kolano.Zauważyła, że prąd znosi Chrisa w dół rzeki, jego głowa wy-łoniła się właśnie spod cienia mostu.Z każdą chwilą była coraz bliżej szerokiegowycięcia w podłodze młyna.Zeskoczyła z koła i przyczaiła się w półmroku.Deski pod jej stopami były wil-gotne i oślizłe, w powietrzu unosiła się woń stęchlizny.Niewielkie pomieszczeniezajmował zestaw drewnianych kół zębatych, które obracały się ze skrzypieniem.Przekładnia stożkowa na końcu przenosiła napęd na pionowy wał niknący w otwo-rze w suficie.Kate nasłuchiwała bez ruchu, nie bacząc na krople wody skapujące301na nią z łopatek.Nie wyłowiła jednak niczego poza monotonnym pluskiem wodyi skrzypieniem drewnianego mechanizmu.Na wprost niej były drzwi.Podkradła się i zacisnąwszy palce na rękojeścisztyletu, uchyliła je ostrożnie.* * *Tuż za drzwiami pod ścianą stała olbrzymia skrzynia z desek, do której podrewnianej rynnie sypała się z góry grubo zmielona mąka.Naprzeciwko w kąciepiętrzył się olbrzymi stos worków ze zbożem.Powietrze było aż białe od pyłu,który osiadł grubą warstwą na podłodze, ścianach i szczeblach drabiny prowadzą-cej przez otwór w suficie na piętro.Kate przypomniała sobie, jak Chris tłumaczyłim kiedyś, że ten pył jest łatwo palny i nawet jedna iskra może spowodować eks-plozję, dlatego nie wolno używać tu ognia.Rzeczywiście w pomieszczeniu niebyło ani jednego kaganka czy ściennego uchwytu na pochodnie.Ruszyła na palcach w kierunku drabiny.Była już blisko, gdy zauważyła dwóchmężczyzn.Leżeli na workach ze zbożem.Chrapali cicho, na podłodze stało kilkaopróżnionych butelek po winie.Zaczęła ostrożnie wchodzić na górę.Wysunęła głowę nad podłogę i popatrzyła na wielki krąg granitu, obracającysię ze zgrzytem na drugim, nieruchomym.Podobną, cieńszą rynną zboże zsuwałosię do kolistego otworu w centralnej części górnego kamienia.Mąka wysypywałasię na całym obwodzie ze szczeliny między kamieniami i była zbierana poniżej,skąd spadała rynną do skrzyni na parterze.W rogu pomieszczenia dostrzegła Marka.Pochylał się nad nieruchomym cia-łem strażnika.Na jej widok przyłożył palec do ust i wskazał drzwi po prawej stro-nie.Dolatywały stamtąd głosy zbrojnych pełniących wartę na wieży.Podszedł dodziury w podłodze, wciągnął drabinę, ustawił ją skosem i oparł o drzwi, tarasującprzejście.Wspólnie rozbroili zabitego strażnika, zabierając miecz, łuk i kołczan ze strza-łami.Bezwładne ciało przelewało im się przez ręce, nawet najprostsze czynnościtrwały strasznie długo.Kate mimo woli spojrzała na twarz trupa jego brodęokrywał dwudniowy zarost, na dolnej wardze widniała rozległa blizna po wrzo-dzie; szkliste piwne oczy były szeroko rozwarte.Odskoczyła jak oparzona, kiedy strażnik wyciągnął rękę w jej stronę.Dopiero po chwili zrozumiała, że mokry rękaw jej kaftana zaczepił się o cięż-ką metalową bransoletę na jego przegubie.Uwolniła się szarpnięciem.Ręka trupaz głuchym stuknięciem opadła na podłogę.302Marek przypasał sobie miecz, jej podał łuk ze strzałami.Na ścianie wisiało kilka białych zakonnych habitów.Zdjął jeden dla siebie,drugi rzucił Kate.Wskazał na lewo, w kierunku rampy prowadzącej do drugiego budynku [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl agnieszka90.opx.pl
.Drzazga wbiła mu się w skórę.Rozwarłdłoń i błyskawicznie wyciągnął drugą rękę, desperacko zacisnął palce.Obręczwędrowała coraz wyżej, nie mógł się na niej utrzymać.Rozwarł uścisk i zanurzyłsię z pluskiem.Próbował jeszcze złapać łopatkę koła, ale tylko musnął dłoniąoślizła deskę.Nie zdążył.Nie zdążył!Prąd unosił go coraz dalej od mostu.Po chwili znów wynurzył się spod jegocienia.Nie dał rady!Cholera!Nurt z każdą chwilą spychał go coraz dalej od młyna, w którym zostali Mareki Kate.09.25.12Kate przywarła całym ciałem do koła, klęcząc jedną nogą na łopatce.Dopierogdy została wyniesiona w powietrze, przesunęła się ostrożnie i oparła na śliskiejdesce drugie kolano.Zauważyła, że prąd znosi Chrisa w dół rzeki, jego głowa wy-łoniła się właśnie spod cienia mostu.Z każdą chwilą była coraz bliżej szerokiegowycięcia w podłodze młyna.Zeskoczyła z koła i przyczaiła się w półmroku.Deski pod jej stopami były wil-gotne i oślizłe, w powietrzu unosiła się woń stęchlizny.Niewielkie pomieszczeniezajmował zestaw drewnianych kół zębatych, które obracały się ze skrzypieniem.Przekładnia stożkowa na końcu przenosiła napęd na pionowy wał niknący w otwo-rze w suficie.Kate nasłuchiwała bez ruchu, nie bacząc na krople wody skapujące301na nią z łopatek.Nie wyłowiła jednak niczego poza monotonnym pluskiem wodyi skrzypieniem drewnianego mechanizmu.Na wprost niej były drzwi.Podkradła się i zacisnąwszy palce na rękojeścisztyletu, uchyliła je ostrożnie.* * *Tuż za drzwiami pod ścianą stała olbrzymia skrzynia z desek, do której podrewnianej rynnie sypała się z góry grubo zmielona mąka.Naprzeciwko w kąciepiętrzył się olbrzymi stos worków ze zbożem.Powietrze było aż białe od pyłu,który osiadł grubą warstwą na podłodze, ścianach i szczeblach drabiny prowadzą-cej przez otwór w suficie na piętro.Kate przypomniała sobie, jak Chris tłumaczyłim kiedyś, że ten pył jest łatwo palny i nawet jedna iskra może spowodować eks-plozję, dlatego nie wolno używać tu ognia.Rzeczywiście w pomieszczeniu niebyło ani jednego kaganka czy ściennego uchwytu na pochodnie.Ruszyła na palcach w kierunku drabiny.Była już blisko, gdy zauważyła dwóchmężczyzn.Leżeli na workach ze zbożem.Chrapali cicho, na podłodze stało kilkaopróżnionych butelek po winie.Zaczęła ostrożnie wchodzić na górę.Wysunęła głowę nad podłogę i popatrzyła na wielki krąg granitu, obracającysię ze zgrzytem na drugim, nieruchomym.Podobną, cieńszą rynną zboże zsuwałosię do kolistego otworu w centralnej części górnego kamienia.Mąka wysypywałasię na całym obwodzie ze szczeliny między kamieniami i była zbierana poniżej,skąd spadała rynną do skrzyni na parterze.W rogu pomieszczenia dostrzegła Marka.Pochylał się nad nieruchomym cia-łem strażnika.Na jej widok przyłożył palec do ust i wskazał drzwi po prawej stro-nie.Dolatywały stamtąd głosy zbrojnych pełniących wartę na wieży.Podszedł dodziury w podłodze, wciągnął drabinę, ustawił ją skosem i oparł o drzwi, tarasującprzejście.Wspólnie rozbroili zabitego strażnika, zabierając miecz, łuk i kołczan ze strza-łami.Bezwładne ciało przelewało im się przez ręce, nawet najprostsze czynnościtrwały strasznie długo.Kate mimo woli spojrzała na twarz trupa jego brodęokrywał dwudniowy zarost, na dolnej wardze widniała rozległa blizna po wrzo-dzie; szkliste piwne oczy były szeroko rozwarte.Odskoczyła jak oparzona, kiedy strażnik wyciągnął rękę w jej stronę.Dopiero po chwili zrozumiała, że mokry rękaw jej kaftana zaczepił się o cięż-ką metalową bransoletę na jego przegubie.Uwolniła się szarpnięciem.Ręka trupaz głuchym stuknięciem opadła na podłogę.302Marek przypasał sobie miecz, jej podał łuk ze strzałami.Na ścianie wisiało kilka białych zakonnych habitów.Zdjął jeden dla siebie,drugi rzucił Kate.Wskazał na lewo, w kierunku rampy prowadzącej do drugiego budynku [ Pobierz całość w formacie PDF ]