Pokrewne
- Strona Główna
- Simak Clifford D Dzieci naszych dzieci (SCAN dal
- Bulyczow Kiryl Ludzie jak ludzie (SCAN dal 756
- Heyerdahl Thor Aku Aku (SCAN dal 921)
- Moorcock Michael Zwiastun Bur Sagi o Elryku Tom VIII (SCAN da
- McCaffrey Anne Lackey Mercedes Statek ktory poszukiwal (SCAN d
- Moorcock Michael Znikajaca Wi Sagi o Elryku Tom V (SCAN dal 8
- Kaye Marvin Godwin Parke Wladcy Samotnosci (SCAN dal 108
- Norton Andre Lackey Mercedes Elfia Krew (SCAN dal 996)
- Howard Robert E Conan Droga do tronu
- 00320, 3c6f94b44ffdadad16bc997ed75aa8cb
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- dmn.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie ulega wątliwości, że inni ludzie zachowują się, jak gdyby ich umysł funkcjonował podobnie jak nasz, lecz nie możemy tego wiedzieć na pewno.Przekonanie o istnieniu innych umysłów opiera się całkowicie na analogii z naszymi własnymi doznaniami i zachowaniami.Argument planowego charakteru świata nie może być zaklasyfikowany jako prawdziwy lub fałszywy, lecz jedynie jako mniej lub bardziej przekonujący.W jakim stopniu więc jest on przekonujący? Nikt z ludzi nauki nie poparłby obecnie Newtona w jego twierdzeniu, że Układ Słoneczny jest zbyt uporządkowany, aby mógł był powstać w sposób naturalny.Jakkolwiek nie udało się jeszcze rozstrzygnąć definitywnie, w jaki sposób powstał, znane są mechanizmy zdolne do nadania mu porządku, jaki w nim obserwujemy.Tym niemniej pełna struktura Wszechświata jawi się wielu astronomom jako zawierająca element celowego zaprojektowania.I tak James Jeans twierdził, że „projekt Wszechświata jest najwyraźniej dziełem matematyka” oraz że „w coraz większym stopniu przypomina on wielką myśl niż wielką maszynę”, pisząc również:Odkrywamy, że Wszechświat wykazuje ślady działalności jakiegoś czynnika projektującego czy też kierującego, który ma coś wspólnego z naszym ludzkim umysłem - nie, o ile nam na razie wiadomo, pod względem emocji, moralności lub poczucia piękna, lecz tendencji do myślenia w sposób, który, z braku lepszego słowa, można by określić jako matematyczny.Odejdźmy na chwilę od astronomii.Najbardziej zdumiewające przykłady „przemyślności przyrody” można znaleźć w obrębie biologii, i to im właśnie Paley poświęcił najwięcej uwagi.Przystosowanie celowe w biologii jest wręcz legendarne.Weźmy, na przykład, oko.Doprawdy trudno sobie wyobrazić, aby miało ono być czymś innym niż narządem wzroku.Albo że skrzydła ptaka nie miały na celu funkcji latania.Dla Paleya i jemu podobnych takie misterne i skuteczne przystosowanie było wyrazem celowego działania inteligentnego Stwórcy.Niestety, jak wszystkim wiadomo, argument ten szybko stracił na znaczeniu.Teoria ewolucji Darwina wykazała definitywnie, że zorganizowane struktury efektywnie przystosowane do otoczenia mogą powstać w wyniku przypadkowych mutacji i doboru naturalnego.Nie jest potrzebny żaden stwórca, by powstało oko lub skrzydło.Narządy te rozwijają się w rezultacie zupełnie zwykłych procesów naturalnych.Triumfalistyczne nastroje, jakie wzbudziła ta rozstrzygająca koncepcja, przedstawione są znakomicie w książce The Blind Watchmaker [Ślepy zegarmistrz] pióra biologa z Oxfordu Richarda Dawkinsa.Surowa krytyka, z jaką spotkał się argument planowego charakteru świata ze strony Hume'a, Darwina i innych, sprawiła, że został on prawie całkowicie porzucony przez teologów.Tym ciekawsze jest więc, że w ostatnich latach został on przywrócony do życia przez wielu naukowców.W swej nowej formie dotyczy nie tyle materialnej zawartości świata, lecz rządzących nim praw, wobec czego dotychczasowe krytyki się do niej nie odnoszą.By pokazać, dlaczego, pozwolę sobie najpierw wyjaśnić, na czym zasadniczo polega ewolucja typu darwinowskiego.W swym założeniu teoria Darwina wymaga istnienia kolektywu, czyli zespołu podobnych osobników, wśród których może się dokonywać dobór naturalny.Rozważmy na przykład, jak doszło do tego, że polarne niedźwiedzie są koloru białego, tak doskonale zlewającego się ze śniegiem.Wyobraźmy sobie stado brunatnych niedźwiedzi polujących na żer na pokrytym śniegiem terytorium.Ich potencjalne ofiary z łatwością dostrzegają zbliżającego się drapieżnika i biorą nogi za pas.Brunatne niedźwiedzie wiodą ciężki żywot.Wtem, w wyniku genetycznego przypadku, rodzi się biały niedźwiedź.Bez trudu przychodzi mu zdobywanie pożywienia, ponieważ może niezauważenie podkraść się do ofiary.Żyje on dłużej niż jego brunatni pobratymcy i wśród jego potomstwa jest więcej białych osobników.Im również wiedzie się lepiej, więc rodzi się jeszcze więcej białych niedźwiedzi.Wkrótce mają one przewagę liczebną, toteż przechwytują całą zwierzynę, doprowadzając brunatne niedźwiedzie do wyginięcia.Trudno sobie wyobrazić, aby powyższa historyjka była daleka od prawdy.Ale weźmy pod uwagę, jak istotne było, aby na początku było wiele niedźwiedzi.Jeden niedźwiedź w stadzie rodzi się biały, co daje mu przewagę nad innymi.Cała koncepcja opiera się na tym, że przyroda może dokonywać wyboru z zespołu podobnych, konkurujących ze sobą, osobników.Jednakże w przypadku praw fizyki i kosmologicznych warunków początkowych nie mamy takiego zespołu.Prawa i warunki początkowe naszego Wszechświata są jedyne w swoim rodzaju.(Kwestią, czy może istnieć wiele wszechświatów o odmiennych prawach, będę się jeszcze zajmował).Jeżeli powstanie życia wymaga, aby prawa i warunki początkowe były dopasowane z dużą dokładnością, i takie dopasowanie faktycznie ma miejsce, to sugestia planowego początku wydaje się nieodparta.Niemniej zanim wyciągniemy taki wniosek, rozpatrzmy wpierw kilka zarzutów.Po pierwsze, twierdzi się niekiedy, że gdyby przyrodzie nie udało się wytworzyć warunków, w których mogło powstać życie, nie byłoby nas i nie moglibyśmy o tym dyskutować.Jest to oczywiście prawda, lecz nie jest to żaden kontrargument.Faktem jest, że jesteśmy tu, i to za sprawą dość szczególnych warunków, lecz samo nasze istnienie nie uzasadnia wystąpienia tych warunków.Można próbować załatwić sprawę stwierdzeniem, iż z pewnością mamy olbrzymie szczęście, że we Wszechświecie przypadkowo panują warunki sprzyjające rozwojowi życia, ale jest to tylko uśmiech losu, bez głębszego znaczenia.I w tym przypadku jest to kwestia indywidualnej oceny.Przypuśćmy, że można wykazać, że życie nie byłoby możliwe, gdyby stosunek masy elektronu do masy protonu odpowiadał z dokładnością 0,00000000001 procenta jakiejś zupełnie niezależnej liczbie - powiedzmy, wielokrotności stosunku gęstości wody i rtęci przy 18 stopniach Celsjusza.Nawet najbardziej zatwardziały sceptyk zmuszony byłby wtedy przyznać, że „coś w tym jest”.Ale jak ocenić, w jakim stopniu coś jest „nienaturalne”? Problem polega na tym, że nie znamy sposobu, w jaki można by wyznaczyć wartości prawdopodobieństwa znanych nam „zbiegów okoliczności”.Z jakiego zakresu może pochodzić, powiedzmy, wartość siły oddziaływań jądrowych (od której zależą na przykład wartości energii odpowiadające rezonansom Hoyle'a)? Jeśli zakres ten jest nieskończony, to prawdopodobieństwo wybrania każdego skończonego zbioru wartości równa się zeru [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl agnieszka90.opx.pl
.Nie ulega wątliwości, że inni ludzie zachowują się, jak gdyby ich umysł funkcjonował podobnie jak nasz, lecz nie możemy tego wiedzieć na pewno.Przekonanie o istnieniu innych umysłów opiera się całkowicie na analogii z naszymi własnymi doznaniami i zachowaniami.Argument planowego charakteru świata nie może być zaklasyfikowany jako prawdziwy lub fałszywy, lecz jedynie jako mniej lub bardziej przekonujący.W jakim stopniu więc jest on przekonujący? Nikt z ludzi nauki nie poparłby obecnie Newtona w jego twierdzeniu, że Układ Słoneczny jest zbyt uporządkowany, aby mógł był powstać w sposób naturalny.Jakkolwiek nie udało się jeszcze rozstrzygnąć definitywnie, w jaki sposób powstał, znane są mechanizmy zdolne do nadania mu porządku, jaki w nim obserwujemy.Tym niemniej pełna struktura Wszechświata jawi się wielu astronomom jako zawierająca element celowego zaprojektowania.I tak James Jeans twierdził, że „projekt Wszechświata jest najwyraźniej dziełem matematyka” oraz że „w coraz większym stopniu przypomina on wielką myśl niż wielką maszynę”, pisząc również:Odkrywamy, że Wszechświat wykazuje ślady działalności jakiegoś czynnika projektującego czy też kierującego, który ma coś wspólnego z naszym ludzkim umysłem - nie, o ile nam na razie wiadomo, pod względem emocji, moralności lub poczucia piękna, lecz tendencji do myślenia w sposób, który, z braku lepszego słowa, można by określić jako matematyczny.Odejdźmy na chwilę od astronomii.Najbardziej zdumiewające przykłady „przemyślności przyrody” można znaleźć w obrębie biologii, i to im właśnie Paley poświęcił najwięcej uwagi.Przystosowanie celowe w biologii jest wręcz legendarne.Weźmy, na przykład, oko.Doprawdy trudno sobie wyobrazić, aby miało ono być czymś innym niż narządem wzroku.Albo że skrzydła ptaka nie miały na celu funkcji latania.Dla Paleya i jemu podobnych takie misterne i skuteczne przystosowanie było wyrazem celowego działania inteligentnego Stwórcy.Niestety, jak wszystkim wiadomo, argument ten szybko stracił na znaczeniu.Teoria ewolucji Darwina wykazała definitywnie, że zorganizowane struktury efektywnie przystosowane do otoczenia mogą powstać w wyniku przypadkowych mutacji i doboru naturalnego.Nie jest potrzebny żaden stwórca, by powstało oko lub skrzydło.Narządy te rozwijają się w rezultacie zupełnie zwykłych procesów naturalnych.Triumfalistyczne nastroje, jakie wzbudziła ta rozstrzygająca koncepcja, przedstawione są znakomicie w książce The Blind Watchmaker [Ślepy zegarmistrz] pióra biologa z Oxfordu Richarda Dawkinsa.Surowa krytyka, z jaką spotkał się argument planowego charakteru świata ze strony Hume'a, Darwina i innych, sprawiła, że został on prawie całkowicie porzucony przez teologów.Tym ciekawsze jest więc, że w ostatnich latach został on przywrócony do życia przez wielu naukowców.W swej nowej formie dotyczy nie tyle materialnej zawartości świata, lecz rządzących nim praw, wobec czego dotychczasowe krytyki się do niej nie odnoszą.By pokazać, dlaczego, pozwolę sobie najpierw wyjaśnić, na czym zasadniczo polega ewolucja typu darwinowskiego.W swym założeniu teoria Darwina wymaga istnienia kolektywu, czyli zespołu podobnych osobników, wśród których może się dokonywać dobór naturalny.Rozważmy na przykład, jak doszło do tego, że polarne niedźwiedzie są koloru białego, tak doskonale zlewającego się ze śniegiem.Wyobraźmy sobie stado brunatnych niedźwiedzi polujących na żer na pokrytym śniegiem terytorium.Ich potencjalne ofiary z łatwością dostrzegają zbliżającego się drapieżnika i biorą nogi za pas.Brunatne niedźwiedzie wiodą ciężki żywot.Wtem, w wyniku genetycznego przypadku, rodzi się biały niedźwiedź.Bez trudu przychodzi mu zdobywanie pożywienia, ponieważ może niezauważenie podkraść się do ofiary.Żyje on dłużej niż jego brunatni pobratymcy i wśród jego potomstwa jest więcej białych osobników.Im również wiedzie się lepiej, więc rodzi się jeszcze więcej białych niedźwiedzi.Wkrótce mają one przewagę liczebną, toteż przechwytują całą zwierzynę, doprowadzając brunatne niedźwiedzie do wyginięcia.Trudno sobie wyobrazić, aby powyższa historyjka była daleka od prawdy.Ale weźmy pod uwagę, jak istotne było, aby na początku było wiele niedźwiedzi.Jeden niedźwiedź w stadzie rodzi się biały, co daje mu przewagę nad innymi.Cała koncepcja opiera się na tym, że przyroda może dokonywać wyboru z zespołu podobnych, konkurujących ze sobą, osobników.Jednakże w przypadku praw fizyki i kosmologicznych warunków początkowych nie mamy takiego zespołu.Prawa i warunki początkowe naszego Wszechświata są jedyne w swoim rodzaju.(Kwestią, czy może istnieć wiele wszechświatów o odmiennych prawach, będę się jeszcze zajmował).Jeżeli powstanie życia wymaga, aby prawa i warunki początkowe były dopasowane z dużą dokładnością, i takie dopasowanie faktycznie ma miejsce, to sugestia planowego początku wydaje się nieodparta.Niemniej zanim wyciągniemy taki wniosek, rozpatrzmy wpierw kilka zarzutów.Po pierwsze, twierdzi się niekiedy, że gdyby przyrodzie nie udało się wytworzyć warunków, w których mogło powstać życie, nie byłoby nas i nie moglibyśmy o tym dyskutować.Jest to oczywiście prawda, lecz nie jest to żaden kontrargument.Faktem jest, że jesteśmy tu, i to za sprawą dość szczególnych warunków, lecz samo nasze istnienie nie uzasadnia wystąpienia tych warunków.Można próbować załatwić sprawę stwierdzeniem, iż z pewnością mamy olbrzymie szczęście, że we Wszechświecie przypadkowo panują warunki sprzyjające rozwojowi życia, ale jest to tylko uśmiech losu, bez głębszego znaczenia.I w tym przypadku jest to kwestia indywidualnej oceny.Przypuśćmy, że można wykazać, że życie nie byłoby możliwe, gdyby stosunek masy elektronu do masy protonu odpowiadał z dokładnością 0,00000000001 procenta jakiejś zupełnie niezależnej liczbie - powiedzmy, wielokrotności stosunku gęstości wody i rtęci przy 18 stopniach Celsjusza.Nawet najbardziej zatwardziały sceptyk zmuszony byłby wtedy przyznać, że „coś w tym jest”.Ale jak ocenić, w jakim stopniu coś jest „nienaturalne”? Problem polega na tym, że nie znamy sposobu, w jaki można by wyznaczyć wartości prawdopodobieństwa znanych nam „zbiegów okoliczności”.Z jakiego zakresu może pochodzić, powiedzmy, wartość siły oddziaływań jądrowych (od której zależą na przykład wartości energii odpowiadające rezonansom Hoyle'a)? Jeśli zakres ten jest nieskończony, to prawdopodobieństwo wybrania każdego skończonego zbioru wartości równa się zeru [ Pobierz całość w formacie PDF ]