[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tutaj chodzi o szczególnie ważną operację związanąz koniecznością podjęcia olbrzymiego ryzyka.- Ten człowiek to Brytyjczyk, major SAS.Stewart znieruchomiał ze szklanką mleka w ręku, Barber zaśodłożył sztućce i zupełnie stracił zainteresowanie dla steku.— Mówić po arabsku to jedno, a udawać Irakijczyka w Irakuto drugie - zauważył Stewart.— Wiemy o tym.Ma śniadą cerę, czarne włosy i brązowe oczy,ale jest 100-procentowym Brytyjczykiem.Urodził się i wychowywałw Bagdadzie.Nie sposób odróżnić go od Araba.— I w dodatku jest odpowiednio wyszkolony? - zdumiał sięBarber.- Gdzie macie ten skarb, do jasnej cholery?— Chwilowo przebywa w Kuwejcie - odparł Laing.— Niech to szlag trafił Utknął?— Wręcz przeciwnie.Z tego, co wiem, porusza się bez żadnychograniczeń.— Skoro może uciec, to co tam jeszcze robi?— Zabija Irakijczyków.Stewart zastanawiał się przez chwilę, po czym skinął głową.— Facet z jajami - mruknął.- Możecie go stamtąd odwołać?Chętnie byśmy go sobie pożyczyli.— Z tym nie powinno być żadnego problemu.Każemy muwracać, jak tylko skontaktuje się z nami.Ale pod jednym warun-kiem: to m y będziemy go prowadzić, dzieląc się z wami wszystkim,co uzyskamy.Stewart ponownie skinął głową.- Zgoda.W końcu to wy dowiedzieliście się o istnieniu Jerycha.Załatwię to z Szefem.Paxman wytarł usta serwetką i wstał od stołu.- A ja zawiadomię Rijad.Mikę Martin nigdy nie liczył na uśmiech losu i sam dbał o swojebezpieczeństwo, ale tym razem uszedł z życiem wyłącznie dziękiszczęśliwemu zbiegowi okoliczności.Nocą 19 października miał przesłać drogą radiową wiadomośćdo placówki SIS na przedmieściach Rijadu.Tej samej nocy czterejwysokiej rangi funkcjonariusze CIA i Century House jedli kolacjęw londyńskiej restauracji.Gdyby wszystko potoczyło się zgodnie z planem, zakończyłbyrozmowę na dwie godziny przed tym, jak Simon Paxman wstał odstołu, udał się do siedziby brytyjskiego wywiadu i przesłał wiado-mość do Rijadu.Co gorsza, jego rozmowa trwałaby pięć dodziesięciu minut, gdyż tyle właśnie czasu potrzebowałby na przed-stawienie listy broni, amunicji i innego wyposażenia, które chciałprzy najbliższej okazji sprowadzić do Kuwejtu.Na szczęście, kiedy tuż przed północą wszedł do garażu,w którym zostawił jeepa, przekonał się, że z jednej z opon uszłopowietrze.Klnąc na czym świat stoi, niemal przez godzinę walczył z czte-rema śrubami pokrytymi przypominającą najtwardszy cementsubstancją, która powstała w wyniku wymieszania smaru i bruduz pustynnym piaskiem.Za kwadrans pierwsza wyjechał wreszciez garażu, tylko po to jednak, by przekonać się, że dętka w wymie-nionym kole także przepuszcza powietrze.Nie pozostało mu nic innego, jak zrezygnować z nadaniawiadomości i wrócić do garażu.Naprawa obu dętek zajęła dwa dni.Dopiero nocą 21 pa-ździernika Martin znalazł się na pustyni, daleko na południeod pogrążonego we śnie miasta.Rozłożył przenośną antenęsatelitarną, wycelował ją w odpowiedni punkt na niebie, poczym nacisnął guzik, wysyłając serię zakodowanych impulsówstanowiących jego identyfikację, a jednocześnie informującychtych w Rijadzie, że za chwilę rozpocznie nadawanie właściwejwiadomości.Nadajnik, którym dysponował, był bardzo prostym, 10-kanało-wym urządzeniem, zaprogramowanym w taki sposób, żeby auto-matycznie szyfrować i rozszyfrowywać transmisje oraz zmieniaćkanał.21 października ponownie przypadła kolej na kanał pierwszy.Po wysłaniu wstępnego sygnału Martin przełączył się na odbióri czekał.Niebawem otrzymał odpowiedź.- Skalista Góra, Czarny Niedźwiedź, słyszę cię pięć.W ten sposób rozmówca potwierdził swoją tożsamość orazpoinformował, że jest gotowy na przyjęcie transmisji.Martin ponownie przełączył się na nadawanie i zaczął mówić domikrofonu [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnieszka90.opx.pl