Pokrewne
- Strona Główna
- Koontz Dean R Mroczne sciezki serca (SCAN dal
- Koontz Dean R Moonlight Bay T 1 Zabojca strachu
- Koontz R. Dean W okowach lodu (SCAN dal 1154)
- Koontz Dean R Moonlight Bay T 2 Korzystaj z nocy
- Koontz Dean R Zwierciadlo Zbrodni
- Koontz Dean R Odwieczny Wrog
- Koonz Dean R Ziarno Demona
- Martin Luther Table Talk
- Lovecraft H.P 16 Opowiadan (www.ksiazki4u.prv
- Bagley Desmond Pulapka
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- hakuna.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.– Poznaję Sir Ethana! – powiedział jeden z giermków i wszyscy wypadli z ukrycia witać córkę Landgrafa i jej wybawców.Kiedy stłoczyli się wokół niej rozmawiając i żartując, Ethan zadumał się ponownie nad tą bezceremonialnością stosunków, tak powszechną wśród tranów.Właściwie, pomyślał, to nawet niektóre z radosnych uścisków Elfy i marynarzy były nadmiernie poufałe.Ale skoro Hunnar nie czuł się tym dotknięty, Ethan zachował spostrzeżenie dla siebie.– A więc to na was spada cała płynąca z tej przygody chwała – powiedział rudobrody rycerz do Ethana.Kiedy mówił, w jego głosie nie słychać było jednak zawiści, tylko szczęście.– Nie przypisuj nam żadnych zasług poza tym, że przetarliśmy drogę.– Ethan pokazał na Elfę.– Czekała na nas przy drzwiach.– Z tym.– September zwalił nieprzytomnego jeńca na lód.Na widok jednego z porywaczy wśród zebranych rozeszły się gniewne pomruki.W kierunku nieruchomej postaci ruszyła miękka, niebezpieczna fala.Hunnar gestem kazał im się odsunąć.– Jeżeli taką będziemy mieli chęć, możemy zabić go później.– Popatrzył w dół na nieszczęsnego wojownika.– I tak sobie myślę, że będziemy mieli na to chęć.Mądry człowiek jest w stanie nauczyć się czegoś nawet ze stojącej w ogniu księgi.Liną z pika-piny związano jeńcowi kostki u nóg, drugą liną przywiązano mu nadgarstki w okolicy pachwin.Dwaj tranowie chwycili za liny przymocowane do jego stóp, rozpostarli dany i ruszyli w drogę powrotną do odległej Slanderscree.Kiedy nabierali szybkości, Ethan zadumał się nad siłą i wytrzymałością trańskiej skóry; plecom więźnia musi się dawać we znaki to tarcie ciała o lód.Wypowiedział się na ten niepokojący go temat do Budjira, który szifował obok niego, ale giermek odpowiedział poważnie swoim łagodnym głosem, że skóra na plecach więźnia nikogo nie interesuje, jak długo jego usta pozostają czynne.Biorąc pod uwagę panujący w całej grupie nastrój Ethan zdecydował, że nie pora na naleganie, żeby zaczęli traktować jeńca w cywilizowany sposób.Dość miał roboty z utrzymaniem się na nogach, kiedy dwaj tranowie ciągnęli go po lodzie.Zerknął na swój nadgarstek.Sześćdziesiąt stopni mrozu.Kiedy dojechali do statku, uściski wymieniano hurtem, a powitanie stało się w dwójnasób gorące na wieść, że nie ponieśli ani jednej ofiary.Przez ostatnie dziesięć minut Ethan czekał, że gdzieś za nimi rozlegną się wściekłe wołania i krzyki.Najwyraźniej w niczego nie podejrzewającej fortecy nie nastąpiła jeszcze zmiana warty.Albo jeżeli nastąpiła i odkryto ucieczkę Elfy, mieszkańcy wciąż debatują, co by tu zrobić.Zanim zdecydują się ponowić atak, jeżeli w ogóle się na to zdecydują, Slanderscree powinna się znaleźć daleko poza ich zasięgiem.Ta-hoding już nakazał podnoszenie kotwic.I chociaż kapitanowi wcale nie podobał się pomysł manewrowania wielkim statkiem po nocy i nie przestawał na to narzekać, przynajmniej tym razem sztuka żeglarska musiała ustąpić przed koniecznością.* * *Przesłuchanie jeńca rozpoczęło się następnego dnia rano, kiedy kliper lodowy był już daleko od Wyspy Asurdun, a za nimi w jaskrawym świetle słońca nie widać było nic, oprócz czystego, nagiego lodu.Chociaż Ethana interesowała większość aspektów trańskiej kultury, wybrał sobie miejsce z daleka od dziobu, gdzie się przesłuchanie odbywało.Wiatr pochłaniał większość krzyków, których nie przytłumiła długość pokładu.Kiedy z całych sił starał się zignorować te słabe, zawodzące dźwięki, nie był w stanie nie myśleć o przepaści, jaka dzieliła go od przyjaciół tranów.Ta przepaść nie chciała zniknąć, chociaż oddałby życie za Hunnara, a Hunnar za niego.Zapewne praszczurowi Ethana, starszemu od niego o wiele pokoleń, łatwiej byłoby wczuć się w tę sytuację i brałby on udział w przesłuchaniu z tą samą okrutną obojętnością jak Elfa, Balavere i inni.Także w historii ludzkości takie barbarzyństwo było czymś codziennym, jeszcze nawet w dwudziestym pierwszym wieku starego kalendarza.Kiedy jednak przemyślał sprawę, musiał przyznać, że różnice pomiędzy nowoczesną cywilizacją Wspólnoty a feudalną metodologią stosowaną przez tranów nie były znowu takie wielkie.Wszystko, co odróżniało je od siebie, to kilka nieformalnych wzajemnych umów, znanych pod nazwą moralności i kilka zapisanych w postaci praw.W jego społeczeństwie także nie brakowało obywateli, którzy ignorowali te pierwsze, a te drugie usiłowali łamać.Nie powinien sam siebie stawiać zbyt wysoko, żeby hipokryzja panująca w obecnej cywilizacji nie zmusiła go do zbyt bolesnego upadku.Metody postępowania tranów miały przynajmniej tę zaletę, że były bezpośrednie i proste, jeżeli nawet bardziej się można było przy ich stosowaniu pobrudzić.Z drugiego końca pokładu doszedł do niego jakiś szczególnie przeciągły, rozedrgany jęk i Ethan nie zdołał powstrzymać się od drgnięcia.Udręczony wszedł na górę po schodach równoległych do lodowej ścieżki wiodącej na pokład sterowy.Ta-hoding stał jak zawsze w pobliżu wielkiej krzywizny koła, jakby był częścią swojego ukochanego statku i patrzył przed siebie.Od czasu do czasu rzucał szorstki rozkaz swoim sternikom i wtedy koło poruszało się, albo wykrzykiwał do najbliższego oficera jakieś instrukcje, które przekazywano w górę w olinowanie do pracujących tam marynarzy.Był najgrubszym tranem, jakiego Ethan dotąd spotkał, wyrozumiałym, pokojowo nastawionym, mniej krwiożerczym w zachowaniu niż zwykli żeglarze czy profesjonalni rycerze i giermkowie.– Co oni z nim robią?– Z jeńcem? – Ta-hoding nie spuszczał oczu z lodu, który prześlizgiwał się pod bukszprytem.– Przesłuchają go, przyjacielu Ethanie.Pięć olbrzymich, rozcinających lód duramiksowych płóz wydawało odgłos, który wybijał się ponad wiatr słabym sykiem, jak gdyby ktoś smażył bekon.– Wiem to, ale.jak?Ta-hoding zdawało się poważnie rozważył to pytanie, zanim w końcu udzielił odpowiedzi.– Nie wiem, jak to wygląda u twoich pobratymców czy u ludzi tutaj, ale w Wannome i miastach w jej pobliżu procedura przesłuchiwania jeńca wojennego to całkiem standardowy rytuał.Chcąc okazać odwagę, siłę i broniąc honoru swojej rodziny, jeniec albo będzie kłamał, albo w ogóle odmawiał odpowiedzi.Tym samym rzuci wyzwanie tym, którzy go pojmali, okazując że jest bardziej pomysłowy i śmiały niż oni.Wtedy zastosują coraz większy nacisk, aż jeniec nie będzie się już w stanie opierać.I udzieli właściwych odpowiedzi [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl agnieszka90.opx.pl
.– Poznaję Sir Ethana! – powiedział jeden z giermków i wszyscy wypadli z ukrycia witać córkę Landgrafa i jej wybawców.Kiedy stłoczyli się wokół niej rozmawiając i żartując, Ethan zadumał się ponownie nad tą bezceremonialnością stosunków, tak powszechną wśród tranów.Właściwie, pomyślał, to nawet niektóre z radosnych uścisków Elfy i marynarzy były nadmiernie poufałe.Ale skoro Hunnar nie czuł się tym dotknięty, Ethan zachował spostrzeżenie dla siebie.– A więc to na was spada cała płynąca z tej przygody chwała – powiedział rudobrody rycerz do Ethana.Kiedy mówił, w jego głosie nie słychać było jednak zawiści, tylko szczęście.– Nie przypisuj nam żadnych zasług poza tym, że przetarliśmy drogę.– Ethan pokazał na Elfę.– Czekała na nas przy drzwiach.– Z tym.– September zwalił nieprzytomnego jeńca na lód.Na widok jednego z porywaczy wśród zebranych rozeszły się gniewne pomruki.W kierunku nieruchomej postaci ruszyła miękka, niebezpieczna fala.Hunnar gestem kazał im się odsunąć.– Jeżeli taką będziemy mieli chęć, możemy zabić go później.– Popatrzył w dół na nieszczęsnego wojownika.– I tak sobie myślę, że będziemy mieli na to chęć.Mądry człowiek jest w stanie nauczyć się czegoś nawet ze stojącej w ogniu księgi.Liną z pika-piny związano jeńcowi kostki u nóg, drugą liną przywiązano mu nadgarstki w okolicy pachwin.Dwaj tranowie chwycili za liny przymocowane do jego stóp, rozpostarli dany i ruszyli w drogę powrotną do odległej Slanderscree.Kiedy nabierali szybkości, Ethan zadumał się nad siłą i wytrzymałością trańskiej skóry; plecom więźnia musi się dawać we znaki to tarcie ciała o lód.Wypowiedział się na ten niepokojący go temat do Budjira, który szifował obok niego, ale giermek odpowiedział poważnie swoim łagodnym głosem, że skóra na plecach więźnia nikogo nie interesuje, jak długo jego usta pozostają czynne.Biorąc pod uwagę panujący w całej grupie nastrój Ethan zdecydował, że nie pora na naleganie, żeby zaczęli traktować jeńca w cywilizowany sposób.Dość miał roboty z utrzymaniem się na nogach, kiedy dwaj tranowie ciągnęli go po lodzie.Zerknął na swój nadgarstek.Sześćdziesiąt stopni mrozu.Kiedy dojechali do statku, uściski wymieniano hurtem, a powitanie stało się w dwójnasób gorące na wieść, że nie ponieśli ani jednej ofiary.Przez ostatnie dziesięć minut Ethan czekał, że gdzieś za nimi rozlegną się wściekłe wołania i krzyki.Najwyraźniej w niczego nie podejrzewającej fortecy nie nastąpiła jeszcze zmiana warty.Albo jeżeli nastąpiła i odkryto ucieczkę Elfy, mieszkańcy wciąż debatują, co by tu zrobić.Zanim zdecydują się ponowić atak, jeżeli w ogóle się na to zdecydują, Slanderscree powinna się znaleźć daleko poza ich zasięgiem.Ta-hoding już nakazał podnoszenie kotwic.I chociaż kapitanowi wcale nie podobał się pomysł manewrowania wielkim statkiem po nocy i nie przestawał na to narzekać, przynajmniej tym razem sztuka żeglarska musiała ustąpić przed koniecznością.* * *Przesłuchanie jeńca rozpoczęło się następnego dnia rano, kiedy kliper lodowy był już daleko od Wyspy Asurdun, a za nimi w jaskrawym świetle słońca nie widać było nic, oprócz czystego, nagiego lodu.Chociaż Ethana interesowała większość aspektów trańskiej kultury, wybrał sobie miejsce z daleka od dziobu, gdzie się przesłuchanie odbywało.Wiatr pochłaniał większość krzyków, których nie przytłumiła długość pokładu.Kiedy z całych sił starał się zignorować te słabe, zawodzące dźwięki, nie był w stanie nie myśleć o przepaści, jaka dzieliła go od przyjaciół tranów.Ta przepaść nie chciała zniknąć, chociaż oddałby życie za Hunnara, a Hunnar za niego.Zapewne praszczurowi Ethana, starszemu od niego o wiele pokoleń, łatwiej byłoby wczuć się w tę sytuację i brałby on udział w przesłuchaniu z tą samą okrutną obojętnością jak Elfa, Balavere i inni.Także w historii ludzkości takie barbarzyństwo było czymś codziennym, jeszcze nawet w dwudziestym pierwszym wieku starego kalendarza.Kiedy jednak przemyślał sprawę, musiał przyznać, że różnice pomiędzy nowoczesną cywilizacją Wspólnoty a feudalną metodologią stosowaną przez tranów nie były znowu takie wielkie.Wszystko, co odróżniało je od siebie, to kilka nieformalnych wzajemnych umów, znanych pod nazwą moralności i kilka zapisanych w postaci praw.W jego społeczeństwie także nie brakowało obywateli, którzy ignorowali te pierwsze, a te drugie usiłowali łamać.Nie powinien sam siebie stawiać zbyt wysoko, żeby hipokryzja panująca w obecnej cywilizacji nie zmusiła go do zbyt bolesnego upadku.Metody postępowania tranów miały przynajmniej tę zaletę, że były bezpośrednie i proste, jeżeli nawet bardziej się można było przy ich stosowaniu pobrudzić.Z drugiego końca pokładu doszedł do niego jakiś szczególnie przeciągły, rozedrgany jęk i Ethan nie zdołał powstrzymać się od drgnięcia.Udręczony wszedł na górę po schodach równoległych do lodowej ścieżki wiodącej na pokład sterowy.Ta-hoding stał jak zawsze w pobliżu wielkiej krzywizny koła, jakby był częścią swojego ukochanego statku i patrzył przed siebie.Od czasu do czasu rzucał szorstki rozkaz swoim sternikom i wtedy koło poruszało się, albo wykrzykiwał do najbliższego oficera jakieś instrukcje, które przekazywano w górę w olinowanie do pracujących tam marynarzy.Był najgrubszym tranem, jakiego Ethan dotąd spotkał, wyrozumiałym, pokojowo nastawionym, mniej krwiożerczym w zachowaniu niż zwykli żeglarze czy profesjonalni rycerze i giermkowie.– Co oni z nim robią?– Z jeńcem? – Ta-hoding nie spuszczał oczu z lodu, który prześlizgiwał się pod bukszprytem.– Przesłuchają go, przyjacielu Ethanie.Pięć olbrzymich, rozcinających lód duramiksowych płóz wydawało odgłos, który wybijał się ponad wiatr słabym sykiem, jak gdyby ktoś smażył bekon.– Wiem to, ale.jak?Ta-hoding zdawało się poważnie rozważył to pytanie, zanim w końcu udzielił odpowiedzi.– Nie wiem, jak to wygląda u twoich pobratymców czy u ludzi tutaj, ale w Wannome i miastach w jej pobliżu procedura przesłuchiwania jeńca wojennego to całkiem standardowy rytuał.Chcąc okazać odwagę, siłę i broniąc honoru swojej rodziny, jeniec albo będzie kłamał, albo w ogóle odmawiał odpowiedzi.Tym samym rzuci wyzwanie tym, którzy go pojmali, okazując że jest bardziej pomysłowy i śmiały niż oni.Wtedy zastosują coraz większy nacisk, aż jeniec nie będzie się już w stanie opierać.I udzieli właściwych odpowiedzi [ Pobierz całość w formacie PDF ]