[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- To powinieneś odwiedzić ten kraj.- Pójść w twoje ślady czy może wyjechać z rodziną?- Nie.Zrobić sobie wycieczkę.- I podziwiać tamtejsze plaże?- Nic podobnego.Zapomnij o plażach, o wielkomiejskim życiu.Pojedź na prowincję, na tę bezkresną otwartą przestrzeń pod nieopisanie błękitnym niebem, gdzie powietrze jest nad­zwyczaj orzeźwiające, krajobrazy przepiękne, a prości ludzie bardzo serdeczni.Tam jest mój dom, Karl.Nie mogę się doczekać, kiedy stąd wyjadę.- To może trochę potrwać.- Wiem, ale i tak nie mogę się doczekać.Nie jestem już Patrickiem Laniganem, tamten nie żyje.Dał się oszukać i nie zaznał szczęścia, był gruby i żałosny.Dzięki Bogu odszedł.Nazywam się teraz Danilo Silva i jestem o wiele szczęśliwszym człowiekiem, bo mogę wieść proste życie w pięknym kraju.Danilo jest bardzo cierpliwy.Ma też piękną kobietę i gigantyczną fortunę - dodał Huskey w myślach.- Więc jak Danilo zamierza wrócić do Brazylii? - spytał.- Jeszcze nad tym pracuję.- Posłuchaj, Patricku.Mam nadzieję, że cię nie obrażę, nazywając wciąż imieniem Patricka zamiast Danilo?- Nie, skądże!- Otóż sądzę, że najwyższa pora, abym się wycofał z twojej sprawy i przekazał ją sędziemu Trusselowi.Wkrótce trzeba będzie przystąpić do rozpatrywania wniosków formalnych i zajdzie konieczność podjęcia pewnych decyzji.Zrobiłem wszystko, co w mojej mocy, aby ci pomóc.- Ktoś wywiera na ciebie presję?- Owszem, ale się tym nie przejmuję.Nie chciałbym cię urazić, lecz nie mogę dłużej mieć pieczy nad twoją sprawą, gdyż byłoby to bardzo źle widziane.Wszyscy wiedzą, że jesteśmy przyjaciółmi.Ostatecznie sam wybrałeś mnie do grona najbliższych, którzy nieśli twoją trumnę.- Czy dziękowałem ci już za tę przysługę?- Nie.Uważałem cię za zmarłego, więc lepiej teraz nie wracajmy do tamtych zdarzeń.Możesz uznać, że było zabawnie.- Tak, masz rację.- W każdym razie rozmawiałem już z Trusselem, jest gotów przejąć sprawę.Mówiłem mu również o twoich rozleg­łych oparzeniach i wyjaśniłem powody, dla których pragniesz zostać tu jak najdłużej.Doskonale rozumie twoją sytuację.- Dzięki.- Musisz jednak stawić czoło rzeczywistości.Wcześniej czy później zostaniesz przeniesiony do więzienia i możesz tam pozostać bardzo długo.- Naprawdę podejrzewasz, Karl, że zabiłem tego chłopaka?Sędzia odłożył resztkę sandwicza do pudełka i upił parę łyków zimnej herbaty.Nie zamierzał okłamywać przyjaciela w tej kwestii.- No cóż, sprawa wygląda podejrzanie.Po pierwsze, we wraku samochodu odnaleziono zwęglone szczątki ludzkie, a zatem ktoś zginął.Po drugie, FBI przeprowadziło szczegó­łową analizę komputerową wszystkich osób, których zaginięcie zgłoszono tuż po lub przed dziewiątym lutego tysiąc dziewięć­set dziewięćdziesiątego drugiego roku.Pepper jest jedyną osobą, jaka w promieniu pięciuset kilometrów od miejsca wypadku nie dała po tym terminie znaku życia.- Ale to jeszcze za mało, żeby mnie skazać.- Twoje pytanie nie dotyczyło dowodów przestępstwa, na podstawie których można wydać wyrok skazujący.- Jasne.Czy zatem twoim zdaniem zabiłem Peppera?- Nie mam wyrobionego zdania, Patricku.Piastuję stano­wisko sędziego od dwunastu lat i nieraz widywałem ludzi, którzy przyznawali się przede mną do popełnienia zbrodni, chociaż sami nie potrafili uwierzyć, że to zrobili.W pewnych okolicznościach człowiek jest zdolny do wszystkiego.- To znaczy, że wierzysz w moją winę?- Tego bym nie powiedział.Sam nie jestem pewien, w co mogę wierzyć.- Sądzisz jednak, że byłbym zdolny zabić człowieka?- Kiedyś bym w to nie uwierzył, ale tak samo bym nie uwierzył, że jesteś w stanie upozorować własną śmierć i zgar­nąć dziewięćdziesiąt milionów dolarów.Twoje postępowanie już nieraz mnie zaskoczyło.Znów na dłużej zapadło milczenie.Karl spojrzał na zegarek.Patrick podniósł się ociężale i ruszył powoli wokół szpitalnego dziedzińca.* * *Lunch w „Camille Suite” składał się ze zwykłych kanapek podanych na plastikowej tacy, został zresztą przerwany telefo­nem od sędziego federalnego - tego samego, który przed czterema laty na podstawie werdyktu komisji przysięgłych oficjalnie oskarżył Patricka o kradzież pieniędzy.Sędzia przewodniczył jakiejś rozprawie w Jackson i miał tylko parę minut w trakcie przerwy [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnieszka90.opx.pl